Czy warto marzyć?
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Dlatego, dla tego ... warto żyć - nowe zajęcia w Świetlicy
- kinomaniak ,czyli jakie filmy warto obejrzec a ktore nie:P
- LINKI które warto odwiedzić...
- Warto być optymistą!
- Warto obczaić :)
- Warto zobaczyć
- Czy warto?
- Walenie w bambus
- Lato, sĹoĹce i poparzenia sĹoneczne...
- Aimona - Oszust
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Przeczytałem dzisiaj artykuł na Buffer blog dotyczący tego, w jaki sposób mózg, mimo że jest wspaniałym narzędziem, potrafi nas stopować w naszym rozwoju i osiąganiu pięknych i wielkich celów. Przecież na co dzień bardziej koncentrujemy się na tym, że nasz umysł może wszystko i że jest naszym największym zasobem.
Wydawało mi się, że wielkie marzenia nie mają negatywnego wpływu na osiągane przez nas cele, przecież odwaga w pozytywnych myślach o przyszłości jest podstawą do osiągnięcia czegokolwiek. Okazuje się, że przeprowadzone ostatnio badania dowodzą, że oddawanie się fantazjom i marzeniom może nas oddalać od upragnionego celu. Autor twierdzi, że koncentrowanie się na efekcie powoduje, że tu i teraz możemy już wizualizować sobie emocje i dreszcze towarzyszące osiągnięciu wielkich celów, ale może nas to demotywować do rozpoczęcia działania. Cel może się wydawać tak wspaniały, ale jednocześnie tak odległy i tak nierealny jak Gwiezdne Wojny. Coś, o czym możemy marzyć wiecznie, ale nigdy nie może się ziścić.
A przecież jest dokładnie odwrotnie. Naprawdę jest bardzo mało celów, których nie możemy osiągnąć, a blokuje nas przede wszystkim nasz mózg, naciski społeczne i brak pewności siebie.
Dobrze jest wiedzieć, dokąd zmierzamy, i czuć ekscytację towarzyszącą osiągnięciu celu, ale bardziej musimy się skupić na drodze, która pozwoli nam to osiągnąć, bo w przeciwnym wypadku możemy zniechęcić się tzw. zderzeniem z rzeczywistością. Musimy zrozumieć, że na wszystko potrzeba czasu, że wygrywają ci najwytrwalsi, a nie ci z największymi marzeniami.
Wymyślamy sobie marzenia, które nie są realne, np. bycie popularnym piosenkarzem, oraz marzenia, które są realne, np. wielki piękny dom z ogrodem, spełniająca i fascynująca praca, podróże po świecie itp. Wrzucając te marzenia do jednego worka i żyjąc stale w przeciętności, idziemy drogą donikąd.
Czasem sam się dziwię, jak zwariowane pomysły przechodziły mi przez głowę. Jednocześnie cieszę się, że potrafię na chłodno ocenić, co jest de facto realne, a co jest po prostu dziecięcym marzeniem. Ale jakże nudne jest oddawanie się jedynie temu, co mogę zrobić teraz, a nie temu, co może się spełnić.
Jednak jeśli mamy w głowie fantazję, która ma namiastki tego, co mogłoby się spełnić, nie oszukujmy się, że możemy mieć to już dzisiaj, od zaraz. Zastanówmy się, co moglibyśmy zrobić już dzisiaj, żeby po prostu zacząć, żeby zbliżyć się do naszego wymarzonego celu. Pod koniec każdego dnia możemy zapytać się sami siebie: czy zrobiliśmy jakikolwiek krok, żeby zbliżyć się do swoich marzeń? Czy też daliśmy unieść się wirowi wydarzeń, daliśmy ponieść się życiu, tracąc kontrolę i motywację do działania?
Wczoraj pewna moja przyjaciółka zapytała mnie, dlaczego zacząłem pisać blog Strefa Geniuszu. W jakim celu? Odpowiedziałem jej, że tak wiele myśli siedzi codziennie w mojej głowie, iż chciałbym się tym dzielić z innymi, a przede wszystkim – żeby moje dzieci, gdy dorosną, wiedziały, o czym myślałem na każdym etapie mojego życia. Bez tego nie czułbym się spełniony.
Jednak zapomniałem powiedzieć jej o tej najważniejszej przyczynie. Jest to po prostu realizowanie mojego marzenia, które od zawsze było we mnie i jest moim najważniejszym powołaniem, a jest nim po prostu inspirowanie ludzi.
Kocham inspirować innych, a inspirować to znaczy dopingować do działania!
Bycie sławnym piosenkarzem to nie jest marzenie niemożliwe do spełnienia. Zresztą nie ma chyba marzeń, których nie dałoby się zrealizować. Problem polega na tym, że ludzie na marzeniach się zatrzymują, nie robią nic, by je spełnić.
Myślę że warto mieć marzenia. Rozumiem to jako coś nierealnego.
Lecz przykład z pragnieniem bycia jakimkolwiek piosenkarzem jest niemożliwy do spełnienia w przypadku osoby której „słoń nadepnął na ucho”. Takim przykładem jestem ja sam, pomimo wielkiego pragnienia muzykowania. Nawet nauczyłem się kiedyś gry na gitarze, lecz było to mechaniczne. Aby się rozwinąć niezbędny jest słuch muzyczny. Analogicznie jest przy śpiewie.
Natomiast pragnienia które mają warunki są jak najbardziej pożądane, lecz wymaga to determinacji. Jeśli nie mam racji, to proszę to uzasadnić ?