Human Revolution
Katalog znalezionych frazagniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Z grami w formie elektronicznej zacz±³em mieæ kontakt w okolicach koñca lat osiemdziesi±tych. Przywieziona z Niemiec na urodziny podróbka konsoli Atari 2600 z wgranym Pongiem i kilkoma wariacjami na temat. Potem Pegasus u wujka, jakie¶ Amigi, Commodore u kolegów i w koñcu pierwsza gra jaka sprawi³a, ¿e nagle zapragn±³em graæ wiêcej - Duke Nukem 3D na PC. Potem znów granie u wujka - tym razem ju¿ na pececie w³a¶nie... Quake, Unreal... Mija³y lata a mój kontakt z grami by³ bardzo sporadyczny - pochodzi³em bowiem z biednej rodziny i o kupnie komputera mog³em zapomnieæ. Jednak gdy podj±³em sw± pierwsz± pracê, zmieni³o siê to. Pamiêtam - pierwszy pecet na spó³kê z bratem i kilkana¶cie godzin na dobê z Quake III a potem maraton z Divine Divinity i zmaganie siê z w³asnym cia³em, byle tylko uszczkn±æ z doby jeszcze parê godzin na granie. Mija³y lata - mia³em w koñcu w³asnego peceta, mog³em graæ wiêcej i w ka¿d± grê dziêki setkom z³otych pompowanym w sprzêt... A¿ nagle co¶ pêk³o - mia³em do¶æ. Sprzeda³em peceta na czê¶ci, zmieni³em pracê - wyjecha³em za granicê. Przez pó³torej roku nawet mnie nie ci±g³o do grania - owszem, czasem w co¶ tam dziub³em na komórce, ale na³ogowym graniem bym tego nie nazwa³. Jednak przeszkadza³a mi ¶wiadomo¶æ ¿e jestem wykluczony z Sieci bez komputera. Gdy wróci³em do kraju, kupi³em jakiego¶ rzêcha "do internetu". Taaa... Do¶æ szybko i tak zacz±³em instalowaæ na nim jednak gry. Potem by³ remont mieszkania i wziêty na to kredyt, okazja w lombardzie na tani i ca³kiem dobry pecet, potem przeprowadzka, stabilizacja i ci±g³a modernizacja bebechów i przede wszystkim eksplozja grania. Potrafi³em wstaæ o szóstej rano i graæ do trzynastej przed drug± zmian±, byle tylko wykorzystaæ maks z dnia. I tak to sz³o. O ile bêd±c za granic± jeszcze dba³em o wygl±d, zabiera³em dziewczynê na wakacje, prowadzi³em ¿ycie towarzyskie - o tyle teraz zesz³o to na drugi plan. Niby parê razy próbowa³em zerwaæ z tym, ale do niczego poza kilkoma tygodniami nerwów to nie prowadzi³o. I nagle, w zesz³ym miesi±cu zda³em sobie sprawê, ¿e to nie tak. ¯e ju¿ tak nie chcê. Gdy popatrzy³em na swój bud¿et, na przynajmniej dwie-trzy stówy (a czêsto i wiêcej) miesiêcznie wydawane na gry, z których mia³em ledwo po parê(na¶cie) godzin rozrywki (a i to nie zawsze), gdy zda³em sobie sprawê, ¿e p³acê w zasadzie za mo¿liwo¶æ bezproduktywnego spêdzania czasu, ¿e nic z tego nie mam, ¿e zwyczajnie wegetujê zamiast ¿yæ - powiedzia³em "a pierdolê taki uk³ad". Usun±³em Windowsa, przesiad³em siê na Ubuntu - g³ównie dlatego ¿e ma³o gier dzia³a na Linuksie, pozby³em siê tylu gier, ilu zdo³a³em sprzedaj±c je i zacz±³em snuæ plany swoistej rewitalizacji siebie samego - tytu³owej "Human Revolution".
Niestety - nie jestem naiwny - wiêcej: jestem parszywym pragmatycznym nihilist± i wiem, ¿e na³ogu nie da siê pokonaæ. Nie da siê - tak jak si³± woli nie zmusi siê z³amanej rêki do nastawienia. Jedyne, co mogê zrobiæ, to skierowaæ psychologiczne mechanizmy le¿±ce u ¼ród³a uzale¿nienia na bardziej konstruktywne tory.
Wiecie - kiedy¶ sporo pali³em trawy, bra³em psychotropy (nie na receptê, je¶li wiecie, co mam na my¶li), wci±ga³em amfê, ³yka³em opiaty, zagryza³em grzybkami - s³owem - prowadzi³em prawdziwe studenckie ¿ycie. Po pewnym, do¶æ traumatycznym tripie, zrozumia³em, ¿e to droga ku samozniszczeniu. Tak samo wiedzia³em, ¿e z uzale¿nieniem nie da siê wygraæ - zrobi³em wiêc to, co opisa³em powy¿ej - przekierowa³em siê na mniej szkodliwe substancje. Có¿ - pijê do dzi¶ cholernie mocn± kawê - jedyne, co daje mi namiastkê haju. Jednak wyszed³em z tego narkotykowego bagna.
I tak samo chcê zrobiæ z grami.
¯yjemy w ¶wiecie, w którym nie da siê ¿yæ bez komputera nie nara¿aj±c siê na spo³eczne wykluczenia - sorry memory - takie s± fakty. Wiem, ¿e z grania te¿ nie da siê zrezygnowaæ, gdy w zasadzie od ósmego roku ¿ycia mia³o siê z nimi styczno¶æ. Jezu - ja nawet na ramieniu mam tatua¿ z obcym ze Space Invaders! Na kompie mam w tej chwili tylko Urban Terror - strzelankê z któr± ³±czy mnie mnóstwo wspomnieñ i znajomych ludzi. Nadal mam profil Xfire i dziêki niemu wiem, ze dot±d tygodniowo przegrywa³em co najmniej 40 do 50 godzin - a w porywach do 70 (a przecie¿ pracujê na trzy zmiany) - teraz jest to najwy¿ej siedem - osiem. Mogê powiedzieæ - dobra, z grami mam spokój - owszem, gdy widzê reklamê Battlefielda 3 w telewizji, gdy zdajê sobie sprawê, ¿e rezygnujê z na³ogowego grania w chwili, gdy elektroniczna rozrywka wychodzi z podziemia staj±c siê równoprawnym sposobem spêdzania wolnego czasu jak ogl±danie TV czy czytanie ksi±¿ek, gdy pomy¶lê, ¿e nie zagram w Stalkera 2 czy Metro 2034 - to mnie normalnie nosi... Ale to mija. Problemem jest to, ¿e nie mam co robiæ poza komputerem. Ok - nie gram prawie wcale, wszystko co mam do zrobienia na necie w ci±gu dnia zajmuje mi godzinê, pó³torej - ale i tak siedzê dalej nudz±c siê. Próbujê wypo¿yczaæ ksi±¿ki, od¶wie¿am kontakty ze starymi znajomymi, chêtniej wychodzê z domu, wiêcej czasu spêdzam z dziewczyn±, planujê zacz±æ uprawiaæ Nordic Walking albo chocia¿ kupiæ jaki¶ sprzêt do æwiczeñ, zapisa³em siê na solarium, schud³em 10 kg - naprawdê staram siê robiæ co¶ poza siedzeniem na komputerze. Ale to wci±¿ za ma³o. Do tej pory organizowa³em sobie wolny czas tylko pod granie. Teraz jego nadmiar mnie przyt³acza. Po prostu tonê w nim. Wiem jednak, ¿e je¶li tylko znajdê co¶, co mnie poch³onie zamiast grania, to pecet znów wróci na swoje miejsce - narzêdzia, sprzêtu jak telewizor, lodówka czy odkurzacz - a nie celu ¿ycia. Muszê tylko znale¼æ co¶ na zamianê - co¶ nieszkodliwego i konstruktywnego, po¿ytecznego. Dlatego siê tu zarejestrowa³em.
Liczê na wasz± pomoc.
p0krakk
dziêki za tego posta...jak siê go czyta widaæ ¿e to co napisa³e¶ jest szczere i ze sporo ju¿ masz za sob±...mam na my¶li sporo walki o uwolnienie siê od grania.
napisa³e¶ ¿e jeste¶ sceptykiem co do mo¿liwo¶ci uwolnienia siê od na³ogu, ale czy jak to uj±³e¶ "Jedyne, co mogê zrobiæ, to skierowaæ psychologiczne mechanizmy le¿±ce u ¼ród³a uzale¿nienia na bardziej konstruktywne tory. " nie jest w³a¶nie uwolnieniem siê.
W wielu miejscach mam podobne przemy¶lenia do Ciebie i wiele rozwi±zañ jakie podj±³em (i które u mnie siê sprawdzi³y) dotar³em do nich podobn± drog±.
Moja rada.
ROBIÆ jak najwiêcej robiæ,
-kup sobie rower (mnie to wci±gnê³o- podró¿e rowerowe, krajobrazy, wolno¶æ).
-mo¿e wybra³by¶ siê na jaki¶ wypad w góry lub do lasu , sporo takich organizujemy na portalu niegramy.pl
- s± tysi±ce rzeczy które mog± staæ siê zdrow± pasj± -
na pewno co¶ takiego znajdziesz a wtedy bêdzie du¿o ³atwiej.
Trzymam kciuki i b±d¼ z nami w kontakcie...czasami inni dyscyplinuj± nas bardziej ni¿ sami to robimy.
Pozdrawiam!