różne pytania kulinarne
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2011 (pytania)
- pytania-katedra Hodowli i Ochrony Zasobow Genetycznych Bydla
- Pytania zadane przez Organizację:do Marka Plury
- Wasze pytania na temat IV edycji
- pilne pytanie: karmienie a antybiotyk
- zakupy w sklepfranek.pl pytanie??
- Pytanie odnośnie liczby 26
- jaki rozkład do jakiego pytania?
- Problemy, sugestie, pytania i odpowiedzi
- Pytanie o długość cyklu
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
czy można zamrozić kostkę twarogu przeznaczonego na sernik, potem ją odmrozić za jakiś czas i normalnie upiec ciasto?
Mozna, sprawdzone.
uff dzięki
uff to dobrze... ja piekłam ostatnio sernik i nie wiem co mnie napadło, bo kupiłam dwie paczki sera mielonego (każda po 0,5 kg) a na sernik potrzebowałam tylko jednej paczki...
paczka termin przydatności ma tylko do 13 marca, a ostatnio staram się mniej piec - bo jak coś upiekę to sami wszystko zjadami... i obwód rośnie....
a teraz wrzucę do zamrażarki - jesteśmy uratowani!!
nawet upieczony sernik można do zamrażarki wrzucić, też sprawdzone
Torta tez mozna mrozic, wkoncu nie byloby w sklepach mrozonych ciast.
Drozdze tez fajnie sie mroza, maslo, wszystko.
Ale takie w kostce drożdże? Jakby nie było to w pewnym sensie żywe jest, więc taka ujemna temperatura je chyba zabije nie?
A można zamrozić ciasto na pizzę (kulkę do odmrożenia i upieczenia) i za jakiś czas wyjąć? Czy to by było przekombinowane? Czy lepiej jeśli już najpierw upiec a potem podgrzać z dodatkami?
Ale takie w kostce drożdże? Jakby nie było to w pewnym sensie żywe jest, więc taka ujemna temperatura je chyba zabije nie?
Tak, ja tak robie i potem mi ciasto rosnie na takich rozmrozonych
uff to dobrze... ja piekłam ostatnio sernik i nie wiem co mnie napadło, bo kupiłam dwie paczki sera mielonego (każda po 0,5 kg) a na sernik potrzebowałam tylko jednej paczki...
trzeba było zrobić sernik z dwóch paczek - mmmmm
Mąż był za tym, żeby zrobić drugi... Oboje jesteśmy fanami serników na spodach z pokruszonych ciasteczek (maślane, digestive) i wymieszanych z roztopionym masełkiem.
A można zamrozić ciasto na pizzę (kulkę do odmrożenia i upieczenia) i za jakiś czas wyjąć? Czy to by było przekombinowane? Czy lepiej jeśli już najpierw upiec a potem podgrzać z dodatkami?
nigdy nie probowalam mrozic surowego ciasta, ale lekko podpieczone spody mrozilam, pozniej na pol rozmrazalam, smarowalam sosem, robilam obklad i pieklam. wychodzilo dobrze
Ja mroziłam ciasto na pizze, u mnie w domu zawsze tata robi dużo ciasta, żeby później zamrozić i jak kogoś najdzie nagle, to żeby sobie odmroził. Działa
serniki to jadam teraz tonami, wyspecjalizowalam sie w wersji dukanowej
Meanna, ika, dzięki! Spróbuję dzisiaj zamrozić i tak i tak
Odkąd mamy dziecko mrozimy niemal wszystko! Najwiecej pieczywa (kupujemy raz w tygodniu, bo mamy kawałek do piekarni, z której nam najbardziej smakuje).
Jedynie farsz do pierogów ruskich po rozmrozeniu zrobił się dziwnie wodnisty i go wyrzuciliśmy. (Z tym farszem to było wesoło: zrobiliśmy go, bo w planie były pierogi, no ale między farszem a ciagiem dalszym zaczęłam rodzić, więc farsz do zamrażarki )
Słodka historia:D Ja swój ser wstawiłam już do zamrażarki
Agrafka, niezłe!
A ja mam takie pytanie: czy jak usmażę kotlety z mrożoną natką pietruszki (tzn. ta mrożona natka jest składnikiem kotlecików, nie mam świeżej, mam mrożoną i z taką zawsze robiłam) a później zamrożę kotlety to one już nie będą się nadawały do zjedzenia?
Bo niby mrożonego ponownie zamrażać po rozmrożeniu nie można, ale poddane obróbce termicznej?
mięsa się 2 razy nie zamraża natki to nie dotyczy
Skoro dotyczy też lodów, to czemu nie natki?
W końcu nie chodzi o mięso, tylko o bakterie. Powrót do góry
ale przetworzone i tak można zamrozić jeszcze raz np. rozmrażasz mięso mielone, robisz kotlety i zamrażasz je.
w natce bakterie się tak szybko nie namnożą jak w mięsie - na zdrowy rozum. dnia Śro 11:39, 28 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz Powrót do góry
ja bym sie natką nie przejmowała....
samej zdarza mi sie mrozić sos z koperkiem (uprzednio mrożonym)
moim zdaniem nie ma problemu. w smażeniu zapewne wybijesz ew. dziady, które się namnożyły po rozmrożeniu natki, zamrażasz już przetworzony składnik. ja też tak robiłam z czymś, nie pamiętam, z czym
dzięki!!
Dziewczyny potrzebuję śmietany gęstej. Macie jakieś firmy sprawdzone? Próbowałam 3 i żadne nie spełnia kryteriów gęstej
Wg mnie to super śmietana jest firmy Zott (ta od jogurtów Jogobella) jest gęsta i sprawdza się przy pieczeniu
Justek_w ile % ma?
Nie wiem czy znajdę taką u nas Powrót do góry
są dwa rodzaje 12 i 18%, ja używałam tej 18%
Ona dość często jest w sklepach, skoro na moim wygwizdowie jest to i u Ciebie będzie
32 % piątnicy
do deserów chyba na niej pisze. zawsze używałam jej do ciast.
Crème fraîche
Padło na Zotta zobaczymy...
Piątnicy tak jeśli chodzi o śmietanę do ubijania a tu chyba chodziło o gęstą śmietanę. Przynajmniej ja tak zrozumiałam
no mnie też, przecież o to było pytanie, to po co miałabym pisać odpowiedź na niezadane?
Bo piątnica 32% nie jest gęsta tylko płynna i słodka ale zdatna do ubicia a gęstej nie ubija się przecież
a jakaś gęsta kremówka to jaka jest?
Ja nie słyszałam
ale szpaczek kiedys podawala przepis na takie zarabisty serniczek,ja zrobilam ale bez topu bo blondi (czyli ja)ubila kremowke wylozyla na goracy sernik, zapiekla i byla zdziwiona ze sie rozpuściło mąż sie posikal ze smiechu więc teraz grzecznie szukam jakiejs gęstej co sie nie rozpuści
hehe, dobre. Odnosnie takich postów jak fresity to brakuje mi przycisku: "Lubię to" jak na fb
dawniej było na forum"pochwal" czy jakoś tak
Fresita ale za to robisz dobry jablecznik wiec az taka blondi nie jestes
Używacie suszonych pomidorów (takich bez zalewy)? Możecie się podzielić jakimiś pomysłami?
no wtedy je mocze w wrzatku chwile i robie cos z nimi, albo kupuje suszone i zalewam olejem z ziolami, etc.
mi M. też kiedyś takie kupił zalałam oliwą z przyprawami i ziołami i ich używam, choć nie są bardzo miękkie. Dodaję do muffinów głównie i tart na słono.
Takie suche dobrze jest kilka-kilkanaście minut namoczyć we wrzątku, a potem zalać oliwą. A używam do sosów do makaronu, do zapiekanek, do sałatki makaronowej, do pasty z tuńczyka i suszonych pomidorów, do sosu szpinakowego...
To już idę je moczyć
Dzięki, dziewczyny.
Mam pytanko, czy używałyście w kuchni semoliny? w google znalazłam że to jakaś gruboziarnista mąka. Ale co ona daje? czy można to zastąpić czymś innym, bardziej dostępnym?mam w przepisie i nie wiem czy to warto inwestować, kombinować z tym.
Ile może leżeć mięso z kurczaka w lodówce jeśli kupiłam powiedzmy rano świeże.
I jeszcze drugie pytanie: można pokroić/zmielić mięso świeżo kupione i je tak zamrozić?
myślę że max 2-3 dni możesz trzymać w lodówce kurczaka. A świeże mięso jak najbardziej możesz zamrozić. Czasem jak kupię kurczaka a wiem że go nie zrobię przez 2 dni to też wolę zamrozić i wyciągnąć jak potrzebuję
zależy w czym będzie - w folii szybko 'zajdzie'.
zależy od temp lodówki - im niższa tym dłużej można trzymać. W mojej lodówce i 2 tyg może leżeć
ja wzięłam pod uwagę że mają jednak malutkie dziecko. Ja też mam komorę co trzyma się temp ok 0 ale i tak wolę przemrozić niż trzymać tak długo w lodówce. Nie lubię jeść i zastanawiać się czy aby na pewno jest dobre
ja mam w lodówce z -4 nie trzeba przekładać do zamrażlanika, żeby zamarzło...
Nie wiem ile u mnie jest stopni, ale dłużej niż 2 dni nie trzymałam mięsa, bo robię podobnie do justka - jak wiem że nie wykorzystam to mrożę.
A w czym najlepiej przechowywać mięso w lodówce, żeby się nie psuło tak szybko?
A problem mam teraz taki, że ostatnio pokroiłam już całe mięso na małe kawałki i potem do blachy z innymi rzeczami dałam (zapiekanka to miała być) ale się wszystko nie zmieściło więc część dałam do malutkiej blaszki. Ale przez różne zawirowania nie miałam już czasu upiec tej drugiej blaszki. I wiedziałam że nastęnego dnia też nie będę miała czasu i po prostu całą zawartość blaszki przełożyłam do pojemnika i zamroziłam. I sie zastanawiam, czy takie "obrobione" i doprawione mięsto, pomieszane min. z ziemniakami po odmrożeniu mogę jeszcze normalnie upiec?
mysle ze mozna, ale obawialabym sie brei po rozmrozeniu
a miesko - w naczyniu prozniowym ja nie posiadam - wyjmuje z foli wkladam do miski i zsslaniam talerzykiem coby nie obeschlo
Najważniejsze zawsze zeby mięso z folii wyciągnać.
mięso zamrożone - czy zmielone czy posiekane - po rozmrożeniu jest ok. ziemniaki to już gorzej
Wiem że ziemniaki tak sobie wyglądaja po rozmrożeniu, ale trudno, jakoś zjemy (mój mąż zje wszystko hihi )
Szkoda tylko że akurat w tej małej blaszce było pod dziecko zrobione (bez soli i mniej przypraw, i jeszcze trochę sera (który specjalne dla A kupiłam) starkowałam (ten ser to pewnie po rozmrożeniu też będzie ciekawie wyglądał )), ale trudno się mówi, coś innego muszę jej teraz wymyślić
A nie można tej zamrożonej zapiekanki nie rozmrażać, tylko od razu do piekarnika? Ja bym tak zrobiła, skoro już przyprawione.
Bo po rozmrożeniu tego, to faktycznie zrobi się breja.
myślę, zeby spróbwać tak jak Agrafka.
Ser zamrożony i rozmrożony - nie ma problemu.
ja też na talerzyk/ do miseczki i mięsko do lodówki wkładam.
Ja kiedyś z ciekawości termometr do lodówki włożyłam. na górnej, najcieplejszej niby półce mam -4, w zamykanym "pojemniku" w drzwiach jest -1st. dnia Czw 18:33, 22 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz Powrót do góry
Zrobię tak jak Agrafka napisała
Ile czasu mogą stać:
- otwarte pestki słonecznika (opakowanie zabezpieczone gumką recepturką)
- skrobia kukurydziana w foliowym opakowaniu, zamykanym
Już kolejny raz teściowa wyrzuciła mi te rzeczy i nic nie powiedziała. Pestek słonecznika używam do sałatki greckiej, zwykle daję max 2 łyżki i stoją miesiącami. Skrobia kukurydziana jest natomiast trudno dostępna, kupuję ją w sklepie ze zdrową żywnością i nie używam regularnie. Po prostu akurat te dwie rzeczy lubię mieć cały czas w domu. Szkoda mi wyrzuconego 3/4 opakowania słonecznika czy tej skrobi, która ma przecież dobrze zamykające się opakowanie.
I teraz mój mąż prosto po pracy pojechał szukać pestek słonecznika. Gdybym wiedziała, że tak będzie to sama bym poszła, bo nie ma go ponad > 2 godziny. Zamiast pomóc mi w czymś innym to szuka tych pieruńskich pestek i nie chce się poddać. Ostatnio było to samo z pestkami. Już nie pierwszy raz teściowa nam coś wyrzuca i przez to wkurzamy się z mężem na siebie. W dodatku tak się wkurzyłam, że ich nie ma, że napisałam mu w liście zakupowej, że bez pestek ma nie wracać, a przecież to nie było na poważnie. Powrót do góry
Mi się wydaje, że dopóki nie zawilgotnieją ani jakies mole się tam nie zalęgna to może stać i stać. Po pierwsze porozmawiaj z teściowa, dlaczego to wywala ciągle ? Może zauważyła w pestkach mole ? Jeśli nie były szczelnie zamknięte to mole są bardzo pawdopodobne. A jeśli wywaliła od ta, to jej powiedz, żeby nie ruszała waszych rzeczy zwłaszcza ze są dobre. Szkoda się z mężem kłocic o to co robi teściowa. Ja jak moja coś mąci to do niej walę a męża w to wolę nie mieszać.
skrobia to może stać, stać i stać (a przynajmniej moja stoi sobie spokojnie w słoiku i nic jej nie jest od baaaardzo długiego czasu). pestki to chyba co najwyżej wyschną, a nic im się nie stanie...
przynajmniej w moim mniemaniu.
za to zastanawiam się ile mogą stać oliwki po otwarciu słoiczka w lodówce, bo jakiś czas temu po ok. miesiącu spróbowałam i były jeszcze dobre
A ja robie sos do sushi-ocet ryzowy wymieszalam z cukrem, sola, podgrzalam na malym ogniu i mam sos koloru...zielonego! Pierwszy raz mi sie cos takiego zrobilo, cos weszlo w reakcje , ale co? Ocet ryzowo taki sam jak zawsze, cukier normalny, sol gruboziarnista kamienna...Niezle jaja...
skrobia to może stać, stać i stać (a przynajmniej moja stoi sobie spokojnie w słoiku i nic jej nie jest od baaaardzo długiego czasu). pestki to chyba co najwyżej wyschną, a nic im się nie stanie...
przynajmniej w moim mniemaniu.
dokladnie. nic się temu nie dzieje. A pestkom tym bardziej.
Jak masz takie rzeczy których nie używasz często to chowaj je sobie gdzieś głębiej. Wtedy teściowa ci nie wyrzuci
Na Sylwestra zrobiłam dwa ciasta - cytrynowe i łaciate. Oba były z jednej bazy. To jest ciasto, które może stać bardzo długo (robię je z tego samego przepisu, z którego robiła babcia, a potem mama i zawsze mogło długo stać). Nie jest jakimś szczytem kunsztu kulinarnego, robi się je kilka minut z mąki, oleju, mleka, jajek i proszku do pieczenia - do tego dodatki np. rodzynki, kakao, sok z cytryny itp, zwyczajne ciasto do kawy czy herbaty. Dziś chciałam sobie ukroić i co - ciasta nie ma, zostało wyrzucone dla psa, a było po połowie blachy z każdego. Zrobiło mi się strasznie przykro i chce mi się płakać. Wczoraj wieczorem jeszcze je jadłam i było ok.
Po prostu nie będę już więcej nic robić. To jest kuchnia teściowej, więc na razie nie mam wyboru - niech w niej rządzi, a mi nie będzie przykro, że ktoś wyrzuca moje ciasto lub ogórki lub inne produkty. Powrót do góry
A czy rozmawiałaś z tesciową ?
Hebanowe, strasznie mi przykro.
Nawet jeśli ona uznała je za zepsute, to powinna przynajmniej spytać.
Ja bym powiedziała jej co o tym myślę.
oj, hebanowe, rozumiem Cię Nie za łatwo się rozmawia z teściową w takich przypadkach, no przynajmniej ja czuję że jestem na "obcym terenie" i nie bardzo mogę stawiać warunki.
Nie wyrzuca mi za bardzo, tyle że czasem coś zużyje, wykorzysta co planowałam inaczej... Zwykle słusznie, bo ja mam tendencje do zostawiania "na później" i potem czasem wyrzucam żarcie, ale zawsze to podskórnie wkurza. Z sukcesów, to po moim kilkukrotnym opowiedzeniu o co chodzi, jednej prośbie wprost i myciu/wyparzaniu przy niej, podniosły się standardy ochrony ciężarnych przeciw toksoplazmozie i salmonelli Ale do tej pory mnie ściska w środku jak widzę umorusane wiadomo czym (czy tylko mi wiadomo?) jajka wprost na blacie czy dotykanie rękami po surowym mięsie wszystkiego dookoła.
No ale jak Ty planujesz nic więcej nie robić w kuchni?
Nie rozmawiałam, powiedziałam spokojnie, że to ciasto się szybko nie psuje i może długo stać. Widziałam, że zrobiło jej się głupio już w chwili, gdy powiedziała, że wyrzuciła dla psa. Ona tak dziwnie zachowuje się od pewnego czasu, wcześniej tak nie było. Nie tylko chodzi o tę nieszczęsną kuchnię, ale też o inne rzeczy. W ostatnim czasie zaczęła mówić lub decydować za nas, np. był po kolędzie nowy ksiądz. Zdziwił się, że taka liczna rodzina w jednym domu, powiedział, że teraz młodzi jak najszybciej uciekają od rodziców na swoje a u nas odwrotnie. Teściowa powiedziała, że nie mamy wybory, bo nie mamy pieniędzy. Jak ktoś ma, to może sobie na to pozwolić, a my nie mamy i nie możemy. Nie jest to prawdą, nie jesteśmy bogaczami, ale stać nas na wynajęcie mieszkania czy wzięcie kredytu na 30 lat i spłacenie go. Mieszkamy z teściami tylko dlatego, bo mąż się uparł na tę dobudowę. Mam wrażenie, że teściowa chce nas zatrzymać na siłę, jest za dobudową ale z drugiej strony stara się ciągle odwlekać ten moment. Teść dobudowy nie chce i wciąż powtarza, że jak kiedyś będzie nas stać to sobie kupimy działkę i zbudujemy dom, a nie będziemy niszczyć to, co oni tyle lat budowali. Albo zaprosiła taką młodą parę z ich rodziny na sylwestra ze słowami, że my też nigdzie nie idziemy, a u nas to zawsze było tak - że dzień przed sylwestrem coś wypaliło i co roku gdzieś chodziliśmy. No i dostaliśmy zaproszenie od przyjaciółki i nie pojechaliśmy, bo stwierdziliśmy, że tamta młoda para do nas przyjedzie, a nas nie będzie to byłaby głupia sytuacja. W końcu nigdzie nie poszliśmy, a tamta para nie przyjechała. Przesiedzieliśmy Sylwestra z teściami przy TV.
Ja nie mam tutaj za dużo do powiedzenia, nie potrzebuję domu ani nawet mieszkania na własność. Można wynajmować i żyć szczęśliwie. Chciałabym tylko własną kuchnię i 4 kąty, w których bylibyśmy sami.
Teraz gotuje teściowa, jej kuchnia jest bardzo smaczna, ale dla mnie już nie ma w niej miejsca. Lubię eksperymentować w kuchni, ale po prostu się odechciewa, bo najczęściej i tak jem to tylko ja i mąż, któremu smakuje. Nawet, gdy zrobiłam głupi czosnkowy sos do pizzy to zjedli kupny, oprócz męża, który potem codziennie prosił mnie o ten sos i jadł go do wszystkiego.
Po co mam gotować, skoro zwykle uchodzi to za niejadalne i idzie do kosza lub dla psa. Chciałabym się jakoś wykazać, ale nie mam jak. Powrót do góry
Jej! Współczuję Ci z tą teściową. Ja też kiedyś mieszkałam z moją ( kilka miesięcy z mężem, a kilka ze dwa to nawet sama) i miałyśmy podzielone półki w lodówce, do których ani ja, ani ona się nie wtrącałyśmy... Nie wyobrażam sobie, żeby ona wyrzucała cokolwiek z mojej połowy! Dziwna ta Twoja teściowa, chyba przewrażliwiona nieco na punkcie świeżości produktów....Wy macie taki podział w lodówce?
Nie mamy podziału w lodówce, jest u nas żywienie zbiorowe. Mamy dwie lodówki, bo ona robi i gotuje dużo. Chciałaby pod tym względem każdemu dogodzić, np. gdy widzi, że sobie kupię serek waniliowy to na następny dzień znajduję 5 serków waniliowych w lodówce. Brat męża jest taki, że lubi jedzenie z proszku. Jak zobaczy, że dwa dni kupuje sobie spaghetti w proszku to później mamy na obiad jej spaghetti. To jest typ, który każdemu robi kanapki na drogę.
Powiem szczerze, że nie miałabym serca jej ochrzanić, bo w gruncie rzeczy chce dobrze. Mam wrażenie, że bardzo chce czuć się potrzebna i przekłada to na jedzenie, a mnie częściowo traktuje jak rywalkę. Wcześniej było inaczej, może to przez moją ciążę? Inna sprawa, że wcześniej dorabiała do emerytury, a teraz cały czas jest w domu. Teść po chorobie zrobił się nie do wytrzymania i wciąż jej, zresztą nam też, dogaduje. Nie chcę, żeby czuła się odrzucona też i przez nas, ale co tu robić. Jedyne wyjście, żeby nikogo nie urazić to czekać.
moja też bardzo chce dobrze i to właśnie czasem bardzo wiąże ręce
Teraz trochę naświetliłaś sytuację...To pewne, że teściowa chce się czuć potrzebna, zwłaszcza, że nie pracuje itp... Tak cienkie są granice chcenia dobrze a wtrącania się w cudze życie... Ja z moją teściową miałam przepychanki na innych polach, ale nigdy w kuchni...Ale u nas właśnie od początku były granice- ja sobie zawsze gotowałam, owszem, czasem coś zrobiłam dla wszystkich, i teściowa wtedy była w siódmym niebie, bo ona gotuje super, ale zawsze z musu... A z tym gotowaniem dla kogoś, pod gusta i guściki, to chyba każda z nas ( kobiet) tak ma trochę Ja jestem teraz sama w domu, więc albo nie jem obiadów, albo jak np dziś jem fantastyczną potrawę złożoną z kaszy kuskus, cebulek i oliwek konserwowych Za to jak jest rodzinka- full wypas. A jak przychodzą goście to robię entree, danie główne, złożoną sałatkę i najlepsze desery
Cóż, o niebo lepiej mieszkać więc osobno, nawet w przypadku, gdy się ma świętych za teściów...
wyszedł mi mdły rosół
zrobiłam niestety na samym kurczaku, dokoptowałam kostkę warzywną, warzywka oczywiście też do środka i nie wiem co by do niego jeszcze dodać, żeby polepszyć smak. Macie pomysł???
Ja zawsze tylko na kurczaku robię. Dodaję dość dużo pietruszki,szczególnie natki. Może za mało soli po prostu albo pieprzu albo więcej warzyw włóż, nie wiem co Ci doradzić
może cebulę? Ja daję taką przeciętą na pół i podsmażoną na suchej patelni. Daje kolor i smak. Podobno niektórzy dają też czosnek.
Może więcej pora?
więcej cebuli ja bym dała, por też jest dobrym pomysłem,
a ja lubię taki z nacią selera...
Ja bym więcej pora nie dawała, bo kiedyś dałam za dużo i rosół był zielony... Ostatecznie można wlać magii, chociaż ja nie używam. Zawsze daje dużo marchewki bo lubię słodki rosół.
poszłam dziś do sklepu, dokupiłam warzyw (marchewka, por, pietruszka), dokupiłam kawałek szpondra, kostkę wołową, dokoptowałam wszystko do gara i jest ok akurat dla moich chorowitków.
czyli justek trafiła - za mało wcześniej wszystkiego po prostu było jak na taki wielki gar, w jaki to włożyłam
ps. ja rzadko kiedy robię na samym kurczaku
Po prostu miałaś wodę z oczkami zamiast rosołu najważniejsze że dałaś radę reanimować rosół
My powoli wychodzimy z choroby więc i Wam tego życzę
Czym można rozdrobnić orzechy?
jak nie masz robota, które je zmieli (tak to się pisze?) to ja znam sposób, ze się zawija orzechy w ściereczkę i wałkiem czy tłuczkiem trzeba je potraktować
Ja mam taką dostawkę do blendera, ale i sposób Walecznej też jest bardzo skuteczny, ewentualnie jeszcze w moździerzu jak chcesz bardzo drobno, ale wtedy je też najlepiej wstępnie rozdrobnić
A tak po prostu do blendera nie można wrzucić? Stępią się noże? Bo w robocie chyba nie mam takiej funkcji.
Ale pomysł z wałkiem też dobry
chyba inaczej pojmujemy pojęcie blender dla mnie blender to takie długie coś zakończone nożykami (dlatego muszę mieć dostawkę bo orzechów z góry raczej się nie zmiksuje) i miksuje się nim z góry a pewnie dla Ciebie blender to pojemnik z nożykami u dołu? myślę że spokojnie możesz do takiego wrzucić. Jeszcze zależy jakie orzechy, po włoskich nic się nie dzieje, laskowe są trochę twardsze ale myślę że noży nie tępią
Ja mam oba Pisząc tutaj miałam na myśli ten stojący
miksuję w blenderze jak chce drobne
a wałkiem lub tłuczkiem (orzechy w woreczku foliowym) jak chcę wieksze
Też miksuję w blenderze (tym stojącym, choć to bez różnicy chyba). Tylko krótko to trzeba robić, bo zrobi się zbita masa. Orzechy są tłuste i ten tłuszcz powoduje to zbijanie.
ale można na krótko, albo takim trybem skokowym, włączyć, wyłączyć. Wtedy takie fajne drobne są ale nie miazga.
A fakt. Też tak robię czasem Na ogół miksuję orzechy do koktajlu
czy macie jakieś sprawdzone przepisy, co można zrobić z cieciorki?? zakupiłam i nie wiem, co dalej
Agrafka nie mam, ale mąż mi każe kupić i też zrobić. Myślałam, że może jak soczewicę zrobić z porem. Tylko nie pamiętam co ja tam jeszcze dodałam. Duszoną marchewkę? Oliwki? No głowa pusta...
mozna zrobic hummus
ja czesto robie ostry sos pomidprpwy do makarnoy typu chilli con carne, tyle ze bez miesa, daje czerwona fasole i cieciorke, duzo papryki, kolendre i odpowiednie przyprawy typu kumin.
I gdzies mam przepis na puszna zupe pomidorowa z cieciorka, poszukam
o! juz gdzies dalam przepis w kuchni, makaron, cieciorka, pesto zielone, pomidory suszone z zalewy i oliwki...mmmm....
http://www.naturalnemetody.fora.pl/font-color-darkblue-kuchnia-color,15/obiad-w-15-minut-rewelacja,2537.html dnia Czw 14:52, 21 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy Powrót do góry
może pastę do kanapek z cieciorki? Albo coś na kształt fasolki po bretońsku, tylko z ciecierzycą?
a czy cieciorka i ciecierzyca to to samo?
To samo.
Ja kilka dni temu odebrałam paste tahini więc w weekend robę humus, już się nie mogę doczekać
u nas ciągle z chlebem problem albo za dużo i się psuje albo za mało...
tzn. raz jemy dużo więcej chleba, a czasem jakoś nie schodzi
też mrożę ale zapominam zawsze czy coś jest jeszcze w zamrażarce czy nie... no i tak natychniast też się jeść go nie da po wyciągnięciu z zamrażarki...
mikrofala albo piekarnik z trybem rozmrażanie i je się zawsze świeży
w mikrofali zbyt wysycha mi i nie nadaje się do zjedzenia
w folii
o to muszę wypróbować w folii
ja bym nie wkładała folii do mikrofalówki....
Jak rozmrażasz chleb w mikrofalówce to przecież ona nawet w połowie się wyłącza żeby sprawdzić czy już dobry, przynajmniej moja. Nie trzeba rozmrażać do końca, te małe kromeczki wcześniej się robią ciepłe niż srodek który powoli sobie później sam dojdzie.
mnie w ogóle wszystko wysycha w mikrofalówce jakoś, najczęściej obiad podgrzewam jak mąż wróci niespodziewanie późno z pracy, zupa i płynne rzeczy idealnie się podgrzewają, ale już z drugim daniem trzeba bardzo uważać, bo wysycha i jest niedobry zanim osiągnie w miarę ciepłą postać z chlebem próbowałam kilka razy i niedobry był bo jak krótko jest to ta woda z niego wychodzi i na nim osiada i jest mokry i niedobry, a jak dłużej to wysycha i też jest niedobry, może mam jakąś kiepską mikrofale...
nie podgrzewa się całego chleba tylko tyle ile potrzebne jest na akurat do zjedzenia - nic nie wysycha, poza tym po wyciągnięciu z zamrażalnika, powinien wpierw poleżeć w temp. pokojowej i odparować zanim się go włoży do mikrofali - od lat mrozimy chleb.
Od lat mrozimy chleb i bułki, mikrofali nie mamy
Ja tez od lat mroze chleb tylko zanim go wsadze do zamrazalnika to zawsze kroje w plasterki i rano wyciagam tylko taka ilosc pajdek jaka chcemy zjesc. Wkladamy do tostera i naciskamy funkcje rozmrazania, po 30 sek. juz jest swiezutki, rozmrozony a jak chcemy podpiec to na normalna funkcje wlaczamy i mamy cieply, swiezy pachnacy chlebus (nie spieczony).
to będę musiała popróbować z tą mikrofalą...
tak bez mikrofali w temperaturze pokojowej to oczywiście też rozmrażam nawet prawie codziennie bułki do pracy i jest ok, ale chodzi mi o sytuacje kryzysowe, jak nie ma czasu czekać a jedzenia brak
dopiszę się w praktycznym mikrofalowym wątku, że u nas wszelkie problemy z podgrzewaniem żarcia w mikrofali minęły, gdy kupiliśmy taki nakrywak plastikowy (o tu fachowo podaję przykładowego linka: http://www.jula.pl/pokrywka-do-mikrofalowki-810016). grzeje się szybciej i nic nie wysycha.
nie wiedziałam nawet, że są takie pokrywki do mikrofali, w takim razie muszę nabyć
Chyba widziałam kiedyś coś takiego ale nie wiedziałam do czego służy
W sumie fajna sprawa bo mycie mikrofali to przekleństwo...
A ja mam jeszcze z nieco innej beczki ale już się zastanawiałam nie raz gdzie o tym napisać...może mnie Edwarda nie zje jak nie tu
Czym wyszorować porządnie piekarnik ? Ale nie jakimś cifem czy coś tylko chciałabym tak, żeby natrzeć gąbką przyjść za 20 minut i tylko zetrzeć...jest coś takiego co by ten spalony tłuszcz rozpuściło ?? Jakiś do kominka specyfik czy jak ? Bo nie mam siły na szorowanie a jak patrzeć nie mogę co się tam dzieje.... dnia Pią 17:39, 29 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz Powrót do góry
Mama miała to "od zawsze" jak ma mikrofalę czyli z 10-15 lat.
Myślałam, że to standardowe wyposażenie kuchenki jest
A czy mikrofalówka jest w ogóle zdrowa? Bo jako nowa jej właścicielka chciałabym wiedzieć. I w ogóle to po co ludzie je mają?
Ludzie mają chyba głównie do podgrzewania. Na przykład kawy
Przy odgrzewaniu obiadu czy kolacji odpada ten cyrk z brudzeniem naczyń - nie musisz brudzić garnka czy patelni, tylko od razu na talerz.
Ika, spróbuj posmarować wnętrze piekarnika pastą z sody i wody, zostawić na noc, a potem umyć gąbką. A szybę posypać sodą, przykryć mokrym ręcznikiem papierowym, po chwili usunąć ręcznik, a szybę wytrzeć wilgotną gąbką.
Ogólnie polecam sodę, kwasek cytrynowy i ocet do czyszczenia. Już nie pamiętam kiedy używałam cifu lub innego takiego środka.
Co do mikrofalówki i jej zdrowotności zdania są chyba podzielone ja nie wiem jak tam z nią naprawdę jest. Czasem używam, zwykle podgrzewam takie jedzeniektóre trudno jest podgrzać w inny sposób. No i obowiązkowo przykrywka plastikowa
Ika, a masz pirolize w piekarniku? To chyba najskuteczniejszy sposob na tluszcz
Mikrofali nie mam i nie kusi mnie, zeby miec. Jakos nie mam zaufania. A nie widze problemu, zeby podgrzac cos w garnku czy na patelni, zreszta ja nie kupuje gotowcow do podgrzania a jak cos zostanie na drugi dzien to wiadomo, ze sie to podgrzewa w garnku czy patelni na ktorej danie bylo przygotowane wiec nie ma dodatkowego mycia
samo jedzenie z mikrofali jest normalne
tylko jak urządzenie działa to najlepiej stać daleko od niego bo właśnie te mikrofale są niezdrowe, najwięcej podobno promieniują z tyłu urządzenia, więc trzeba tak postawić mikrofalę, żeby z tyłu na nikogo nie promieniowała też...
ja właśnie muszę gdzieś swoją przestawić, bo stoi przy ścianie do sypialni, a za ściana jest łóżko, nie wiem czy przez ścianę może to przejść, więc wole przestawić, tylko jeszcze innego miejsca na nią nie znalazłam
Mikrofali używam do podgrzania kawy, herbaty, albo jedzenia dla psa. Mam piekarnik z funkcją mikrofali, wiec nie zajmuje mi dodatkowego miejsca. Natomiast do podgrzania jedzenia używam piekarnika parowego - jedzenie jest ciepłe i nie wysuszone.
Miałam śmietanę ważną do 20 grudnia.
Kilka dni temu poszła do ciasteczek.
Pytanie: Czy ciasteczka też były ważne do 20 grudnia?
Edwarda a coś z nimi nie tak? Myślę, że ważne są jakieś 7 dni od produkcji... W końcu tą śmietanę nieżle przetworzyłaś w jakiś pewnie 180 stopniach co najmniej
Nie no co ty Edwarda po upieczeniu wyparowala pewno
Ciastka na pewno dobre są no chyba ze jakimś masę do ciastek na zimno robilas z tej śmietany wtedy to co innego
Ja to tak traktuję, że jak jest do 20ego, to do wtedy trzeba zjeść "surowy" produkt lub go przetworzyć w wysokiej temperaturze. Czyli ciastka bym spokojnie jadła
Dzięki
I tak byśmy jedli pewnie , ale teraz mam przynajmniej spokojne sumienie
emma a czemu tylko 7 dni?
Czemu 7? Bo na blogu, z którego często korzystam autorka umieszcza informację, że ciasteczka można przechowywać 7 dni
Ale weszłam tu by się poskarżyć.
Kurcze waga mi źle waży, zabiera gramy. 1 kg mąki ma trochę ponad 600 g, masło w kostce 130 g. No a ja w połowie pierników!!! Wyjdą mi tak na oko? I teraz jak mam wszystkiego więcej, bo doważałam do pełnej wagi nieświadoma owej nadwyżki nie wiem czy jedno jajko wystarczy...
Och, jaka jestem zła.
To poszukaj przelicznikow w necie ile ma szklanka maki itp.
Ja tak zazwyczaj robie przy pieczeniu
Bebe problem w tym, ze zorientowałam się, jak już połowa produktów była wymieszana częściowo z misce.
Ale wyszło jakoś, coś jest nie tak jak zawsze, ale w sumie smakuje podobnie do piernika. Teraz rozumiem dlaczego siostrze pierniki wyszły jak ciastka. Robiła właśnie na mojej wadze...
A nie przestawiłaś jednostki? Ja raz przez przypadek coś wcisnęłam i też mi dziwnie ważyła i dopiero po pewnym czasie się zorientowałam że pokazywało nie w gramach tylko w czymś innym.
No właśnie na pewno źle waży. Sprowadzałam czy to gramy i resetowałam. Będę próbować reklamować ale nie wiem czy mam rachunek. Jak mogę antyreklame robić to z Rossmanna waga.
Miałam super wagę, ale młodszy musiał nią o ziemię trzasnąć.
Mam nowe pytanie, czy można wsypać sól jodowaną do zmywarki. Zapomniałam kupić a góra zmywania... A już mi dziwnie raz bez niej umyło.
Taka zwykla sie nie nafaje bo ta sol do zmiekczania jest, a taka kuchenna wtecz przeciwnie dziala
Ja bym dala wiecej tabletki czy proszku do mycia w takiej sytuacji
Hmm, mówisz, że to inna sól?
No tabletek nie używam a w proszku chyba soli nie ma, ale sprawdzę.
Ale wlasnie o to tez chodzi ze jak woda twarda to potrzeba wiecej srodku myjacego czyli mimo wszystko ja bym wzucila wiecej proszku
Niech Cię nawet nie korci wsypać zwykłą sól do zmywarki. To zupełnie inna substancja chemiczna
A wiecie coś więcej na ten temat? Co to za sól. Kiedyś szukałam i nie znalazłam. S jak zwykle mam głód wiedzy
Sol do zmywarki to polifosforan sodu. Nie sluzy do zmiekczania ale do regeneracji wymieniacza jonowego - to tam zmiekczana jest woda.
A czy coś się stanie jak wypiore naczynia w kilku cyklach bez tej soli? Bardzo mi się zniszczy ten wymieniacz jonowy?
Nie po prostu jak sie wyczerpie nie bedzie zmiekczal wody. Po dosypaniu soli bedzie sie regenerowal od nowa.
Dzięki! To już jestem bogata w nową wiedzę
Znalazłam ciasteczka własnego wypieku (dużo ok 1 kg), robiłam je dokładnie rok temu na święta , pytanie , czy nadają się jeszcze do spożycia, bo na oko to im nic nie dolega ale były pieczone z dodatkiem żółtek....
czy mogę je np pokruszyć i użyć jako podkład do ciasta?
a jak się otruję ?
Gam jakim cudem uchowałaś kilogram ciastek????!!!!! Chyba masz dużą kuchnię
U mnie ciastka schodzą szybciej niż bym chciała.
Kurcze, no bała bym się. No chyba, ze to pierniki. A co mają oprócz tych żółtek? I żadne mole ich nie nadgryzły?
sprzątałam spiżarnię i się objawiły ale temat w międzyczasie stracił na aktualności bo palcem w nich pogrzebałam i okazało się, że mole zrobiły sobie w nich bu...el no miejsce uciechy
niee, u mnie by nie przeszlo, wyjadamy wszystko co slodkie od ręki
u nas się uchowały bo były zamknięte w mało atrakcyjnym pojemniku, u nas też znika wszystko co słodkie czasem muszę chować bo dzieciaki wszystko wyjedzą , często niespodziewanie goście w drzwiach ja kawę i ciasteczka proponuję a tu zonk i wstyd....
Co do moli to chyba muszę osobny wątek założyć, bo walczę z nimi już rok i co nóż nowe wyskakują.
Raz zalęgły się w rodzynkach, nie wiem ile ich było... Dość jak powiem, ze rodzynki się ruszały...
niestety mole często ze sklepu można przynieść, niby opakowanie nienaruszone a jednak są np. w płatkach owsianych, mące itp, kiedyś znalazłam , sama nie mogłam uwierzyć, w chili w proszku .....
czy ktoś używa maty silikonowej zamiast tradycyjnej drewnianej stolnicy?
kusi mnie, żeby kupić.
warto?
Ja.
I baardzo polecam, łatwiej myć niż blat.
U mnie się naprawdę sprawdza do ciast, pizzy, ciasteczek itp.
dzięki, buba
też planuję taki zakup
przede wszystkim ze wzgl. na to, że zajmuje mało miejsca w porównaniu z drewnianą stolnicą, której nie mam gdzie umieścić
ale czy można na niej np. siekać nożem ciasto?
niby na silikonowej formie, na której piekę też majstruję nożem ale nie tak, aby siekać, trochę się obawiam, słusznie?
Wiesz co Waleczna, nożem nigdy nie siekałam, tylko wycinałam foremkami.
Sama nie wiem, takim nożem jak do obiadu to bez problemu, a przy ostrzejszym jeśli delikatnie to chyba też, ale gwarancji nie dam.
rozumiem
dzięki buba
Stolnica silikonowa mała mi się wydaje w porównaniu do mojej drewnianej...
mi o to chodzi
nie robię 200 pierogów czy mega ciast, a poza tym - ja nie lubię gotować, robię zwykle coś do jedzenia, bo trzeba
potrzebuję coś, co łatwo umyję, zwinę i mam gdzie schować
małe mieszkanie - mało miejsca
też się kiedyś zastanawiałam nad tą silikonową, bo pomyślałam, że może ciasto sie do niej nie przylepia, jak jest buba?
takie surowe podejrzewam, ze może się przylepiać trochę (też jestem ciekawa)
ale np. wszelkie formy silikonowe do pieczenia to bardzo mi się podobają, czy to ciasto, czy np. muffinki upieczone wręcz wyskakują z takiej formy
bez smarowania tłuszczem, posypywania czymś tam
tak właśnie też mam takie foremki i to mi sie w nich bardzo podoba
no i łatwo je myć
Ja mam inne pytanie
Chodza za mna od wczoraj placki ziemniaczane ( ogladlama kuchenne rewolucje wczoraj i tam byly ). No i teraz pytanie, czym zetrzec na papke ziemniaki oprocz tarki i takiej maszyny do siekania, mam tylko mikser w domu z taki cudow a na tarce to mi reka po dwoch ziemniakach odpadnie
A nie masz do miksera takiej nakładki z nożykami? Może tym by dało radę?
Albo męża zagoń, ja tak robię, jak trzeba coś zetrzeć, bo mi ręce odpadają
Mikser ma z tylu normalny wiatraczek jak blender, i mam jeszcze taki pojemniczek z wiatraczkiem, np koktajle w nim robie, ale to tez sa 3 czy 4 nozyki jak wiatraczek wiec raczej papki nie zrobi tylko posieka na drobne.
Maz bedzie wieczorem pozno
To chyba musialby byc taki mikser z tarka krecaca sie, moi rodzice maja cos takie tak mi sie wydaje no ale ja nie. Myslalam ze macie jakies nieoczywiste patenty.
W sumie na tarce z grubym oczkiem bym starla latwiej i bym pewnie dala rade ale nie lubie takich
Ja ziemniaki właśnie tre w takiej kuli z wiatraczkami, mam w niej tylko dwa i dają radę. Są maciupenkie grutki, ale to mi nie przeszkada, a nawet fajnie smakuje. Tą kule dodammam przy blenderze, ni i kula to nie jest. Tylko taki pojemnik, zamknięty.
to musi być nakładka do maszynki do mięsa bo blendery nie dadzą rady bo w sumie ziemniaki twarde są i możesz sobie popsuć sprzęt. Ja zawsze na tarce jadę bo moja mama nawet nie lubi tych na maszynce bo niby jest nakładka taka typowa jak do ziemniaków ale ona twierdzi że to i tak za grubo jest
Emma a kroisz jakoś ziemniaki do tego czy duże kawałki wrzucasz? Powrót do góry
No wlasnie sie boje ze nie wyrobi ten wiartaczek i w srodku utrze a na boki porozrzuca grube kawaly u mnie tez musza byc gladzisienkie
a ja mam do maszynki do mielenia takie końcówki do tarcia- ziemniaków, marchewki, jabłka itp. i wszystko na tym trę i strasznie zadowolona z tego jestem i mnie to chyba nawet drobniej trze niż normalnie tarka, zależy pewnie od końcówki
bo na tarce też kiedyś nie miałam siły ucierać
a moi rodzice mają w robocie kuchennym takie koła do tarcia różnych rzeczy, nakładane na miskę- ale z tym to mi się więcej zabawy wydaje Powrót do góry
Ika to raczej tylko ręczna Ci zostaje. Rozłóż tarcie na raty, na kolację będą
Bebe na moje te końcówki do maszynki tez sa idealne ale co zrobić jak mam marudy w domu Powrót do góry
justek to powiedz że na tarce ucierałaś - pewnie nie zauważą
Uwierz że zauważa chociaż ostatnio zmieniła taktykę i nie narzeka na jedzenie (dopóki nie chcę przemycić robali czyt. owoców morza ) bo mówi że najlepszy obiad to zrobiony przez kogoś
Dobra nie ma tragedii, stwierdzilam ze zrobie placki tylko dla siebie a mezowi cos wymysle jak wroci z pracy czyli jeszcze mam duzo czasu
Zrobie z pol kilo ziemniakow to wyszlo mi 5 ziemniaczkow niewielkich wiec moze dam rade nawet z przerwami to mysle ze w godzine je wszystkie zetre
weź sobie jakąś miskę dużą tak, żeby w niej tarkę położyć i żeby się nie ruszała - tak kiedyś robiłam zanim robota nie nabyłam
ja znalazłam jeszcze jedną zaletę mojego urządzonka -ja lubię placki z takich świeżo startych ziemniaczków, zanim jeszcze ściemnieją, na zwykłej tarce to było nie osiągalne bo za długo trwało tarcie
Placki zrobione i juz prawie zjedzone jakos dalam rade myslala. Ze mniej ich wyjdzie a z tych 5 ziemniakow wyszlo 8 plackow i prawie wszystkie sama zjadilam co to ciaza robi z ludzmi ....
to smacznego
No walsnie zjadlam wszystko juz zanim L skonczyl swoj i teraz chodzi za mna i "jescje"....co za pazerna matka dnia Pią 14:14, 03 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz Powrót do góry
też się kiedyś zastanawiałam nad tą silikonową, bo pomyślałam, że może ciasto sie do niej nie przylepia, jak jest buba?
Czasem się coś przylepi, ale o ile pamiętam, to w porównaniu z blatem, czy czym innym się praktycznie nie przylepia.
Dziś znów ciasto na pizzę robiłam na tym silikonie - naprawdę polecam, to nawet drogie nie jest.
http://kuchnia.wp.pl/kat,1037879,title,Jak-prawidlowo-przechowywac-produkty-w-zamrazarce,wid,16315753,wiadomosc.html
jako, że często o mrożonki pytania się pojawiają
zamraża ktoś mięso owinięte w papier do pieczenia, ciekawi mnie w jaki sposób ułatwia to odmrażanie tak jak tam piszą, a sama dużo mięsa zamrażam
ale czy można na niej np. siekać nożem ciasto?
Nie za bardzo bo potniesz matę. Ja mam taki specjalny plastikowy nożyk do maty silikonowej z tupperware (matę też mam z tej firmy). Tym nożykiem możesz kroić po silikonie i po foremkach też, zwykłe noża nie polecam do foremek/mat z silikonu - jedną sobie zniszczyłam
Dwa pytania mam:
czy jak macie młynek do kawy to mieliście w nim tylko jedną rzecz, czyli macie wiele mlynkow, czy macie jakiś inny sposób?
czy robił ktoś ser z orzechów?
Mielimy wszystko tylko potem trzeba młynek dokładnie wyczyścić a i tak trzeba być przygotowanym na nowe doznania "kawowe". Ostatnio mieliśmy kawę z nutą kolendry .
tak samo jak Aglaia
ale czy można na niej np. siekać nożem ciasto?
Nie za bardzo bo potniesz matę. Ja mam taki specjalny plastikowy nożyk do maty silikonowej z tupperware (matę też mam z tej firmy). Tym nożykiem możesz kroić po silikonie i po foremkach też, zwykłe noża nie polecam do foremek/mat z silikonu - jedną sobie zniszczyłam
dzięki za odp.
dopiero doczytałam
a mam już tą matę, dostałam niedawno w prezencie
ale jeszcze nie miałam okazji jej używać
w takim razie będę miała na uwadze, że zwykłym nożem nie można
czy ocet winny i ocet balsamiczny to jest to samo??
nie
mam dziś w lodówce ligawę wołową i chciałabym z niej zrobić pieczeń.
szukam po necie i widzę bardzo rozbieżne info na temat długości pieczenia. Od 1 h do 3 h
Wiecie może ile faktycznie trzeba to mięso piec?
Przepieczona wolowi a zrobi sie zylasta i nie do ugryzienia. Ja zawsze pieke na oko, co jakis czas nakrawam kawalek i sprawdzam poziom krwistosci. Pieke tak zeby bylo leciutko krwiste, albo juz cale wysmazone ale tak na granicy z krwistym bo inaczej potem sie robi koszmarna guma. Wszystko tez zalezy od grubosci kawalka i czy to bedzie w sosie jakims, czy bedziesz to podlewac czy raczej taka na sucho jak steki.
Mam zamiar to podlewać, żeby powstał sosik.
A jak nakrawasz kawałek to co dokladnie sprawdzasz?
Jaki kolor ma mieso. Jak jest leciutenko rozowe to juz uwazam ze mozna jesc, albo bialorozowe. No i jak noz je kroi, jak gladko wchodzi, wyplywaja soki i jest wlasnie taki bardzo baldy roz, to takie biore. Jasny roz jeszcze nie, to zalezy jakie chcesz miec wysmazone. Ale jak je przepieczesz to bedzie guma a wolowine mozna jesc krwista. Ja sie jednak boje az taka krwista dlatego pieke na taka ledwo scieta i wtedy jest mieciusienka i soczysta.
pierwsze to trzeba by marynować tą wołowiną z 24 godziny żeby potem nie była twarda...
wołowinę rzadko piekę, ale godzina to na pewno za mało...
schab piekę 1,5 godziny to wołowinę na pewno dłużej, wbijając widelec można sprawdzać Powrót do góry
Najlepiej zaopatrzyć się w termometr do mięsa ok. 7 zł,wołowina powinna mieć max 70 st. (termometr wbijamy w środek mięsa)- wtedy jest dobrze wypieczona, powyżej - nie da się już jeść. Jak nie ma termometru naciskam palcem - i po dotyku - sprężystości. Jak sprężyste i lekko odbija to już, a jak bardzo miękkie to jeszcze nie. Kilkogramowy kawałek chudej wołowiny piecze się ok. 1h.
Dziewczyny, mam takie pytanie: gdzie kupić w necie dobre sitko?
Chciałam zrobić rodzicom prezent - przyjechałam do nich i nie mogłam patrzeć na zardzewiałe sitka jakich używają... Pytam się mamy, dlaczego trzyma takie koszmary a ona na to, że mają mniej niż rok!
Macie może jakąś firmę do polecenia?
koszatniczko, firma to chyba obojętnie, po prostu trzeba kupić plastik lub silikon - tak mi się wydaje
są fajne składane silikonowe, nie rdzewieją i mało miejsca dodatkowo zajmują
ja za to muszę poszukać jakiejś dobrej tarki, bo też szybko rdzewieją te zwykłe
Nieszczęsną ligawę piekłam 3 h i była wciąż twarda
Chyba faktycznie trzeba ją zamarynować wcześniej.
Albo nie kupować
oj to mogłaś zalać wodą i bardziej tak ugotować hermiona...
ja bez marynowania to nie potrafię nic poza kurczakiem upiec jeszcze zwykle przy marynowaniu nakłuwam lub nacinam mięso jak duży kawałek jest
Dzięki Waleczna, ten silikon to może być fajna sprawa. W plastik nie wierzę, bo nie nadaje się do odcedzania z gorącej wody
No my mamy też plastikowe.
Ja oprócz tarki (choć mam taką z Ikea z miseczka i ta jestfajna ale ma tylko dwie tarki ) nie mogę kupić obieraka. Czy tak trudno zrobić ostry i obierajacy skórkę a nie pół ziemniaka obierak?
ja sobie cenię obieraczki z Ikea właśnie. jedną mam rok no i dopiero ostatnio myślałam o tym, żeby wymienić.
W sklepie kolo mnie sa dobre obieraki Uwielbiam ten moj
Durszlak mamy metalowy od pieciu lat bez zarzutu, sitka z drobna siatka nie mam.
ja też mam plastikowe sitko i nic się nie dzieje odcedzając nim wrzątek nawet, nawet można go wygotować
też poluję ostatnio na obierak z ceramicznym ostrzem w rozsądnej cenie miałam bardzo fajny taki zwykły plastikowy z metalowym ostrzem co mi bardzo cieniutko obierał ale mi się stępił ostatnio a naostrzyć sie tego nie da to pomyślałam, że teraz spróbuje ceramiczny kupić
Bebe, ale to nie o to chodzi czy się niszczy tylko o to, że plastik nie jest materiałem odpornym na temperaturę - czyli kiedy traktujesz swoje sitko wrzątkiem czy gotujesz je to ono się nadtapia, nawet w niezauważalny sposób i oddaje związki z których jest zbudowane.
Dlatego też nie powinno się pić gorących napojów w plastikowych kubkach.
Info od chemika
tak mówisz... to postaram się jak najmniej tego plastikowego używać w takim razie, mam też metalowe poza tym
ja sobie cenię obieraczki z Ikea właśnie. jedną mam rok no i dopiero ostatnio myślałam o tym, żeby wymienić.
o tak! obieraczka do warzyw z ikea to jest to! wcześniej żadną nie umiałam się posługiwać.
A macie do polecenia jakiś niedrogi, ale wyciskający wyciskacz do czosnku?
Bo wzięłam mamie taki stary, tymczasem ten nowy się zepsuł, kupiłam kolejny złamał się po miesiącu i następny jest owszem ładny, ale nijak nie spełnia swojej funkcji.
ja też mam z ikea i bardzo dobrze się sprawuje
Ja też mam ikeowy, a obieraczka nam się zagubiłą. Ale przy następnych zakupach w ikei od razu ją kupuję!
Miałam stary wyciskacz, rozwalony ale działał. Ale mąż część jedną wyrzucil. Kupiliśmy nowy i wiemy już, że jest to tak samo trudne urządzenie do zrobienia jak obieraczka...
No to chyba zrobię listę zakupów do Ikea.
obieraczki victorinox polecam.
Wyciskacz mam z ikei - fajny bo można rozmontować i łatwiej umyć, ale mąż marudzi że za grube oczka ma wyciskacz i woli taki stary z małymi kwadratowymi dziurkami, który myje się fatalnie. Gdyby sam częściej zmywał to też by wolał ten z ikei
ja mam taki strasznie stary cały metalowy wyciskacz, wyciska świetnie, ale ciężko go umyć faktycznie mycie polega na zdrapywaniu tych resztek
Mówicie o wyciskaczu do czosnku? Ja ich nie lubię., bo zawsze połowa przejdzie przez dziurki a reszta się tylko splaszczy. Za to ostatnio znalazłam w jakiś sklepie ręczna maszynke do czosnku, w która się wkłada ząbek i naciskając na mechanizm.- sieka się na drobne kawałki
Ja też mam z ikei i sobie chwalę A jak coś mi się nie wyciśnie do końca, to wygrzebuj≤ę te resztki i wrzucam do dania z całą resztą.
mnie tam całość wyciska czaasem zostają tylko te przeźroczyste błonki w środku które potem muszę właśnie zdrapywać
czy to co w puszcze, czyli np pomidory czy fasolka moga byc jedzone bvez gotowania?
no pewnie
fasolkę jemy bez gotowania
pomidory często dodaję do zup ,sosów wiec siła rzeczy gotuje
Jasne!
Dziewczyny chce zrobić gulasz wieprzowy ale jakiś lekki no bo karmię.
W każdym przepisie mieso sie najpierw podsmaza a potem dusi. Stąd moje gupie pytanie. Czy takie podsmazone mięso się liczy jako smazone czy mogę spokojnie robić?
No co ty spokojnie mozesz podsmazyc
W smarzeniu chodzi o długie smarzenie w oleju. Wtedy wytwarzają się te tłuszcze trans. Krótkie obsmarzenie nic nie szkodzi. Ale najlepiej jak smarzysz na oliwie maśle klarowanym lub oleju rzepakowym. Ale muszą być tloczone na zimno, czyli nie żaden kujawski. Tylko taki ciemny, pomarancz w brąz wchodzący. Ja kupuję 16 zł za butelkę.
Czuć różnice w smaku.
W każdym przepisie mieso sie najpierw podsmaza a potem dusi.
Smażenie przed duszeniem ma na celu zamknięcie porów w mięsie, żeby nie było gumowe. Nie musi być na dużej ilości tłuszczu, a wręcz jak masz dobrą patelnię, to nawet bez dodatkowego tłuszczu można się obejść. Ważne jest tylko krótkie obsmażenie mięsa z każdej strony w wysokiej temperaturze. Aczkolwiek, jeśli mięsko zamarynujesz chociaż na kilka godzin przed dalszą obróbką (a najlepiej jakby mogło przeleżeć w marynacie całą noc w lodówce), to etap ze smażeniem można spokojnie pominąć.
podobno z tym zamykaniem porów to nie do końca prawda, przynajmniej gdzieś tak wyczytałam czy tam usłyszałam z ust W. Amaro
osobiście uważam jednak, że podsmażanie poprawia smak, więc podsmażam i nie przejmuję się gwiazdkami Michelin
emma jaki to olej i gdzie kupujesz? chodzi o ten za 16 zł? ja kupuję najtańszy rzepakowy z biedry, bo nie widzę różnicy między takim a kujawskim za prawie dychę. ale najczęściej smażę na oliwie, tylko że do wszystkiego pasuje.
a nie jest tak że na olejach tłoczonych na zimno się nie smaży?
bo ja słyszałam że wtedy się jakieś szkodliwe związki tworzą i właśnie na takich nie smaże tylko używam ich np. do sałatek itp.
http://dobrydietetyk.pl/forum/smazenie/1344/
oleje rafinowane - smażenie
oleje tłoczone na zimno - na surowo
bebe ma racje
Dziewczyny, błagam, napiszcie mi, jak ubić mleko kokosowe, plissss.
Niby robię, jak piszą w internetach, ale mi nie wyszło Mleko było w lodówce ponad dobę, ubijałam tylko tę gęstą (wręcz twardą) część z góry, bez tej "wody", no i ani przez moment to nie miało konsystencji bitej śmietany, zrobiło mi się coś w stylu masła - tłuste grudy, w niczym nie przypominające tego, czego się spodziewałam. Nie wiem, może to wina mleka (kupiłam w rossmannie, nie ma żadnych emulgatorów, konserwantów itp). Czy może mi ktoś pomóc???
Brain a jesteś tego pana pewna? Bo ja czytałam, że właśnie oleje tłoczone na zimno są zdrowsze do smażenia bo nie mają tych tłuszczów trans. A w procesie podgrzewania np kułakowskiego to te trans już wtedy się tworzą.
Kogo się tu spytać by mieć pewność?
Agrafka, moja siostra ubija zawsze z fixem do śmietany, bywają takie bez mleka w proszku. Ja nigdy sama nie robiłam jeszcze.
http://cojesc.net/tluszcz-do-smazenia/
to może nie jest wprost odpowiedź na pytanie, jednak dziewczyna tłumaczy dlaczego te tłoczone na zimno nie nadają się
Ja też słyszałam, że trzeba dodać fix do bitej śmietany. A może skoro od razu wyszły grudy jak masło, to trzeba było jednak trochę z tym rzadkim zmieszać?
Kogo się tu spytać by mieć pewność?
Może samego kułakowskiego?
Koszatniczka to nie dość, że wydaje tyle pieniędzy na olej to jeszcze się truje!!!
no to udało nam się w końcu ubić to mleko kokosowe, ale nie za bardzo nam smakowało, inaczej sobie ten smak wyobrażałam.
Kilka dni temu zepsuła mi się zupa. Zwyczajnie skwaśniała i to już na drugi dzień
Pyszny krupniczek
Jak o tym powiedziałam, to usłyszałam, że przy burzy tak się może dziać.
I przypomniało mi się, że już taką odpowiedź słyszałam....
Hm... Jest to możliwe?
I jaki jest wpływ burzy w tej materii
I słyszałam i doświadczyłam na dwóch kupach... Nie wiem o co chodzi, czy prądy czy inne czary.
Kupa?
O fuuuuj!
Chyba mamy hit hitów słownikowych
z tego co pamiętam to chodziło o zmianę ciśnienia czy coś w ten deseń, niestety nie zapamiętałam dokładnego wytłumaczenia - na rosół działa tak samo niestety
/tylko na kurpnik pewnie szybciej, bo jest "z wstawką"/
Nie wiem czy to może pomóc, ale słyszałam jak Gesslerowa kiedyś mówiła, że jak jest upał to żeby wlać odrobinę wódki do rosołu, żeby się nie zepsuł zbyt szybko, ale nie wiem czy na burzę też zadziała ten sposób
I słyszałam i doświadczyłam na dwóch kupach... Nie wiem o co chodzi, czy prądy czy inne czary.
Faktycznie po takich zepsutych zupach kupy muszą być nieciekawe
Ojej.
Nawet nie wiedziałam, że mam takie słowo w słowniku...
Ale pragnę dodać, że kup nie było, bo zupy wylane przed spożyciem.
Emma to jest ewidentny hit Twojego słownika
Z burzą niestety prawda, nie raz nam rosół się popsuł a ostatnio 15kg ryby nasolonej i to w wędzarni
Justek z rybą dziwne, bo nie powinny. A jeżeli chodzi o zupy szczególnie te na śmietanie to niestety tak jest, że śmietana się zważy w burze. Najlepiej schować do lodówki. Robię tak od zawsze i jeszcze mi się żadna zupa nie zepsuła.
A z tego co pamiętam dzieje się tak prze wyładowania (jonizację? ) szybszy rozkład śmietany, mleka itp. i chyba rozkładu białka.
Do krupniku nie daję śmietany
Do rosołu pewnie też żadna z nas nie używa
No i raczej w lodówce trzymam
Na chwilę wyjęłam, bo myłam półki. I pewnie, to był ten moment
Justek, no naprawdę szkoda tych ryb....
Ale w rosole śmietany nie ma. A to była jedna z moich kup
A druga zepsuła się w lodówce, co już mnie zupełnie rozwaliło...
A przypomniało mi się - jak myłam te półki to akurat burzy nie było
Napisałam przecież, że głównie jeżeli chodzi o zupy na śmietanie !!
A nie musi być burzy, może być przed. Już wtedy zaczyna się robić duszno i to co wyżej.
Masz lodówkę szronową czy bez? To też ma wpływ. A przy rosole warzywa.
W burzy też nie powinno się gotować podobno. Powrót do góry
Coś taka drażliwa?
Ja wiem, że chodzi o zupy ze śmietaną, ale akurat podałyśmy przykłady zup bez niej i zrobił się mały humor sytuacyjny.
Jak często na naszym forum
Ajć. chyba koniec cyklu ma taki wpływa na mnie
Oj tam. A może ktoś się nad śmietaną będzie zastanawiał ?
Zupy ze śmietaną faktycznie psują się od śmietany. Ale te bezśmietanowe jak rosół to podobno od mięsa z kością a właściwie kości. Albo jak jest dużo warzyw.
A tak właściwie to wy dodajecie śmietany do garnka?
Ja zawsze już po wylaniu zupy na talerz...
W ogóle nie używam śmietany
Do niczego.
Jedynie do zupy pomidorowej (i chyba ogórkowej ?? ) dodaję jogurt - i wtedy na talerz
do szczawiowej się jeszcze dodaje - więcej nie pamietam
Pomidorowa, brokułowa, ogórkowa, szczawiowa, z zielonego groszku-krem. Ogólnie w większości wlewam do garnka, ale zdarza się, że sami sobie dozujemy w talerz. Czasami zastępuje też jogurtem
mój mąż by nie zjadł ani brokułowej ani z zielonego groszku
Kiedyś do niemal każdej. Teraz przy diecie beznabiałowej ewentualnie do drugiego garnka dla tych co mogą.
to zależy, czy zupa ma zostać zjedzona tego samego dnia, czy ma postać albo wręcz trafić do zamrożenia. i też raczej jogurt.
jeszcze nie umiem robić zup kremów, trudne mi się wydają, ale ja antytalent kulinarny jestem, nowe rzeczy ciężko mi przychodzą
Agu też mi się wydawały trudne Ale spróbowałam i się udało. Teraz cuduje krem z jajkiem.
Proszę podajecie mi argumenty, że tłuste mięso duszone jest zdrowsze niż chude. Mama katuje nas już nim drugą czy trzecią niedzielę... Powrót do góry
Czy zdrowsze to nie wiem ale jak jest poprzerastane to bardziej kruche wychodzi ale z tłuszczem też nie ma co przesadzać. Musisz spytać ze względu na co jest zdrowsze.
A faktycznie ma więcej cholesterolu?
A mama taką dobrą karkówke robiła, nie mówiąc o żeberkach...
Że niby chudsze ma więcej? wg mnie to na odwrót ale dietetykiem nie jestem
Niestety też podejrzewam, że tłuste może mieć więcej. Ale liczę, że pomożecie
Tłuste ma więcej, niestety. Zawsze możesz powiedzieć, że tłuszcz się wytopi, a Ty nie weźmiesz dużo sosu
Robię schab taki krótko gotowany do chleba . W przepisach jest gotowanie 2x po 10-15 min w przerwach ok 6-10 godzinnych . Pierwsze gotowanie zrobiłam dłuższe ok 30 min (boję się jakiś niewytłuczonych robali) , teraz gotowałam 15 min .
I właśnie , czy robiliście taki? W necie roi sie od przepisów na taki schab , w skrajnych przypadkach zalecane jest gotowanie 2x po 5 min a co z ewentualnymi robalami Są ochy i achy jaki on pyszny, kiedyś mnie częstowano takim, kolor super, soczysty ale odmówiłam, bo właśnie bałam sie opcji 2x 5 min a jeszcze w planach miałam bobasa wiadomo toxo itp.
Co o tym sądzicie?
.....
Schab wyszedł wyśmienicie soczysty i nie kruszy sie , polecam . Powrót do góry
Macie jakiś sprawdzony przepis na paszteciki? Najlepiej z pieczarkami i bez drożdży
Ja zawsze w ciasto francuskie pakuję, z wierzchu zoltko i przyprawy i jest doooobrze
Możesz użyć ciasta francuskiego, takiego kupnego a nadzienie zrobić sama. Nie wiem co lubisz, ja dusze pieczarki z cebulką, dodaję tarty żółty ser i przyprawy. Możesz zrobić z pieczarek i kiszonej kapusty, lub mięsa mielonego - gotowanego, pieczarek i kapusty.
Farsz to pestka bardziej o ciasto mi chodzi pierwszy raz chcę coś takiego zrobić z reguły z naleśników.
ciasto to najprościej i najszybciej w rolce francuskie kupić; chyba, ze chcesz ambitnie sama zrobić - w każdym razie z francuskim polecam
o tak, ja ostatnio odkryłam gotowe ciasto, kosztuje niewiele i pysznie smakuje:-)
a wrażenie na gościach robi
Dobra znalazłam babcini przepis na rogaliko-paszteciki. Już się robią bez drożdży się niestety nie dało..
Dziewczyny powiedzcie mi jakie ciasta można zamrażać? Bo, że takie "suche" w stylu murzynek, babka,ciasto Justka () to wiem, ale takie z masą można czy nie? W najbliższym czasie będę robić tort z masą z mascerpone i kremówki i tak się zastanawiam, będzie to można zamrozić?
Wiem że serniki można ale z tych pieczonych, te na zimno raczej nie bo na galaretce są. Makowiec taki zwijany mroziłam i też był ok. Piernik, rogaliki, drożdżówki też. Innych nie mroziłam chyba. Z maskarpone wydaje mi się że zrobi się rzadkie ale nie sprawdzałam
1. Jak twarde musi być ciasto do raviolli? Zawsze jak robiłam wychodziło za rzadkie i po ugotowaniu było jak zwykłe pierogi, dziś przegięłam i nie mogłam rozwałkować ale po ugotowaniu takie fajne konkretne pod zębem było. Nie jadłam nigdy prawdziwego i nie wiem do jakiego smaku dążyć a może macie jakieś sprawdzone proporcje na ciasto?
2. Jak przechowujecie czosnek na zimę? w tym roku mam wyjątkowo obfity zbiór i nie chcę żeby mi się zmarnował. W domu za bardzo wysycha a w piwnicy zaczyna rosnąć. Mąż w tym roku zrobił ziemiankę ale wydaje mi się że będzie tam za wilgotno.
nie wiem Justek, ja mam sama problem jak przechowywać różne rzeczy, czosnku akurat nie mam, ale marchewki i pietruszki mi już w piwnicy powysychały strasznie i się pokurczyły aż i tak pomarszczyły dałam je w takim przewiewnym koszyku, po ugotowaniu sa normalne jak najbardziej tylko jak ja je mam obierać przed gotowaniem w takim stanie, wymyśliłam ostatnio żeby je namoczyć wcześniej to trochę pomaga ale jak raz wrzuciłam do wody to mi się popsuły, a rok temu w wiaderku w piwnicy trzymałam to mniej wysychały ale za to pogniły
za rok może powinnam juz obrane dać do piwnicy ale też by sie przez to psuły pewno bardziej i nie miałabym siły większej ilości na raz skrobać
cebula jedynie dobrze się w miarę przechowuje i ziemniaki, w zupełnej ciemności to trzymamy w piwnicy, nawet tam okienko zasłoniliśmy żeby nie kiełkowały może tak spróbuj tez z czosnkiem Powrót do góry
Piwnicę mam niestety za ciepłą więc mimo braku okna i tak kiełkują ziemniaki i cebula. Marchew i pietruszka to najlepiej w skrzynce z piaskiem. Super trzyma i nie wysycha
ja w tym roku sporo pietruszki obrałam, pokroiłam i wysuszyłam - jest gotowa do wrzucenia do rosołu. W piasku przechowuje się nieźle, ale też trochę wysycha - szczególnie z małych pietruszek robią się takie zwiędłe mysie ogony i nie ma jak obrać. Dlatego wpadłam na to suszenie.
Pietruszki to w ogóle obieram i mrożę. Ale marchewka jest do niczego po zamrożeniu, przynajmniej u mnie się pacia robiła.
Ja staram się wszystko mrozić, marchewkę, pietruszkę, seler (wszystko w słupki). Niestety zasypywanie w ziemi u nas się nie sprawdziło (zmiękła), a cebulę i czosnek wiążę w wianki i wieszam na strychu (przewiewnie i sucho), a później w spiżarni. Póki co się sprawdza, ale nie wiem jak będzie, jak ogrzewanie zrobimy.
Justek, dziękuję za rady odnośnie mrożenia. Gdzieś czytałam, że serka mascerpone nie można mrozić . Szkoda, bo nie wiem jak to zjemy... Z resztą ten sam problem czeka mnie na Boże Narodzenie, tyle, że sernik, makowiec i inne "suche" zamrożę, ale tort ... Powrót do góry
Miśka czyli czosnek Ci się trzyma w chłodnym i suchym miejscu? Ja mam strych na budynkach gospodarczych i tak właśnie się zastanawiam czy tam będzie się trzymał.
Co do mrożenia to moja teściowa wszelkie biszkopty z kremami normalnie mrozi, byle bez galaretek i żelatyn. A moja mama bezowy też mroziła (wychodziło jak te torty mrożone-pychota ) Wiadomo nie na ekstremalnie długi czas ale z dwa tyg spokojnie nic się nie dzieje. Jak masz możliwość to można maksymalnie obniżyć temp zamrażania przynajmniej na ten pierwszy moment, mniej biszkopt nawilgnie.
W przysypywaniu korzeni ważne jest żeby to nie była ziemia tylko wilgotny piasek Powrót do góry
Justek, tak trzyma się. W tym samym miejscu suszę zioła. Może to o ten przewiew głównie chodzi.
A z ziemią to raczej już nie będę próbować. Bo mi się tam na dodatek kot dostał (nie wiem kiedy i jak) i wiadomo co zrobił. Chyba, że mąż się uprze. W tym roku wszystko poszło do mrożenia.
Kurczę, boje się zmarnować ciasta... Zobaczymy jak będziemy zjadać. W takich momentach myślę sobie: rodzinę trzeba powiększyć, bo amatorów jedzenia brakuje
EDIT: Justek, zapomniałam dodać, że trzyma się ale nie wiem jak długo, bo u nas kuchnia bez czosnku nie istnieje i zawsze zjadamy mniej więcej do grudnia cały zapas. Nie wiem, czy dłużej jest w stanie się utrzymać. Powrót do góry
Miśka albo mniej ciasta robić np z połowy porcji.
U nas czosnek w ilościach hurtowych schodzi ale i w hurtowych ilościach go sadzimy
to spróbuję za rok z tym piaskiem
mrożenie u mnie niestety odpada bo mamy tylko mały zamrażalnik nad lodówką
Justek. zrobić z mniejszej porcji, to byłaby opcja, ale... Mąż idzie w zaparte: "Jakimś małym torcikiem chcesz naszą rocznicę ślubu uczcić??" A staramy się wypracować zdrowsze nawyki żywieniowe i słodycze jemy tylko w weekendy. Ideałem byłoby podzielić tort na 4 i zamrozić na kolejne weekendy, ale chyba trzeba będzie część rozdać, a resztę zjeść w formie drugiego śniadania i podwieczorku (zdrowe nawyki... taaa...)
miśka, nie mogę jak ty sie męczysz, gdzie mieszkasz?
Ja ci zjem ten tort, a resztę zabiorę dla licznej dzieciarni rodzinnej
a tak na serio - to rozważcie kwestię zrobienia mniej. Może zaproponuj mężowi jakieś wyjątkowo wysublimowane ozdoby, żeby to było małe cacko?
Ja mam alergię na marnowanie jedzenia
Mnie najbardziej boli wyrzucanie mięsa..
koszatniczka nie no, nie męczę się, tylko zastanawiam A to wszystko właśnie dlatego, że podobnie jak Ty, nienawidzę marnowania jedzenia. Rozdać - chętnie, ale po tym jak znajoma na moich oczach wywaliła do kosza moje (!) ciasto, które dzień wcześniej dałam jej dzieciom, bo dużo nam zostało (biedaczka, nie wiedziała, że to moje) mam mocne opory.
Wiesz, nie mam innych zmartwień, to sobie szukam
Możesz mi wysyłać nadmiar, nie wywalę, zjem
wiesz, ja leń kulinarny jak słysze, że ktoś nie wie co z tortem zrobić... po prostu, oferuję ci moją szczerą pomoc
już wiesz, że nie lubię marnować, więc no - nie pójdzie do kosza
Moja mama ma manię gotowania ZA DUŻO a później oczekuje, że my będziemy jej pomagać w zjadaniu tego wszystkiego….
Polly, Koszatniczka dziękuję, zapamiętam. A czy na Boże Narodzenie oferta też będzie aktualna? Wtedy to będzie szał
po tym jak znajoma na moich oczach wywaliła do kosza moje (!) ciasto, które dzień wcześniej dałam jej dzieciom, bo dużo nam zostało (biedaczka, nie wiedziała, że to moje) mam mocne opory
Osz kurczę, ale bym się wkurzyła...
Polly, Koszatniczka dziękuję, zapamiętam. A czy na Boże Narodzenie oferta też będzie aktualna? Wtedy to będzie szał
Jasne, tym bardziej!
heh to nawet moja teściowa jak wywalała moje ciasto które przyniosłam na święta to przynajmniej za moimi plecami
a jak komuś ma się tort marnować to mogę podać adres do mnie ja tez niedługo mam rocznice ślubu, a nie mam czasu teraz nic upiec
proszę o podpowiedź, co można zrobić z mlekiem kokosowym
Dodać do zupy dyniowej
a jak Ty robisz?
a jakieś jeszcze propozycje?
Pina coladę
Albo do curry. Mniam.
Z kurczakiem jest pełno przepisów
Ja robię krem z pieczonej marchewki z mlekiem kokosowym (albo z dyni jak Gam pisała).
Milion sposobow na curry..warzywa, kurczak lub nie, pasta curry np tikka masala, madras, czy tajska czerwona czy zielona (tao tao robi na bank) etc, puszka pomidorow i puszka mleka kokos. dnia Sob 22:23, 01 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz Powrót do góry
w sensie, że jak normalnie biorę do kurczaka w curry jogurt to mogę dać zamiast tego mleko kokosowe.... hmmm...
Też mam puszkę i nie wiem co z nią zrobić
jak stoja mi 2 ogromne dynie w piwnicy to jak dlugo moga mi tak stac i sie nie popsuja? bo nie wiem czy musze cos niedlugo juz z nich zrobic
Mi się spsuly dynie a myślałam ze to nie jest takie wrazliwe
U mnie leżą tak z 6 - 8 miesięcy i nic im nie jest. Ale mają sucho, chłodno, ale nie za zimno (takie warunki jak na ziemniaki). Ale sprawdzam tak co miesiąc, czy skórka się nie marszczy, albo mięknie.
A tymczasem mam inne pytanie: czy któraś z Was potrafi tak ładnie zawijać krokiety? W takie ładnie naleśniczki z zawiniętymi do środka bokami? I na dodatek potrafi to wytłumaczyć w sposób łopatologiczny? Bo robiłam dziś do barszczu czerwonego i wyszły mi (jak zwykle) jak takie wypchane koperty, a nie jak zgrabne krokieciki. Wiadomo, my zjemy, ale jakbym chciała np. dla szerszego grona zrobić to już nie bardzo
Miska, to proste - weź naleśnika, wyrysuj sobie w myślach linię z góry na dół biegnącą przez środek tegoż naleśnika i tam kipruj z farszem, zostaw po 2cm z góry i dolu bez farszu żeby się dobrze zawijał. Popatrz sobie na naleśnika z farszem i teraz z lewej i z prawej strony wyrysowanej linii z farszem, zrób zagięcia boków naleśnika do środka (w stronę linii z farszem), zagnij ok 2 cm z każdej strony. A teraz idź do góry naleśnika, tam gdzie zaczyna sie linia z farszem i zawijaj naleśnik w dol. Łatwiej by bylo nagrać filmik
Brain... jak będę potrzebowała w czymś pomocy to się do Ciebie zgłoszę
ja mysle ze to trzeba miec troche talentu do tego, mnie lepienie roznych takich rzeczy tez niespecjalnie ladnie wychodzi a dla gosci jak cos podaje to zwykle wybieram poprostu te co wyszly najlepiej reszte jemy sami
http://www.mojegotowanie.pl/var/self/storage/images/przepisy/przekaski/krokiety_z_zoltym_serem_i_pieczarkami/1208314-1-pol-PL/krokiety_z_zoltym_serem_i_pieczarkami_popup_watermark.jpg
Miśka - i jak już masz coś takiego, to lecisz (zwijasz) od góry na dół i masz ładnego krokieta
to ja wracajac jeszcze do dyni, to ziemniaki dobrze mi sie w piwnicy przechowuja ale te marchewki mi powysychaly co kiedys pisalam to moge miec w sumie za cucho a dynia ma duzo wody...
co do tego mleka kokosowego, to najbardziej by mnie ucieszył konkretny, sprawdzony przepis, bo ja wiem, że w necie są miliony
co do tego mleka kokosowego, to najbardziej by mnie ucieszył konkretny, sprawdzony przepis, bo ja wiem, że w necie są miliony
Jeśli chodzi o krem z marchewki to polecam ten. Mega prosty, mega pyszny .
http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/marchewka/zupa_marchwiowa/przepis.html
http://www.mojegotowanie.pl/var/self/storage/images/przepisy/przekaski/krokiety_z_zoltym_serem_i_pieczarkami/1208314-1-pol-PL/krokiety_z_zoltym_serem_i_pieczarkami_popup_watermark.jpg
Miśka - i jak już masz coś takiego, to lecisz (zwijasz) od góry na dół i masz ładnego krokieta
brain dzięki popróbuję. Tak teraz patrzę na to zdjęcie i zaczynam się zastanawiać, czy ja w nadmiarze szczodrości z ilością farszu nie przesadzam? Bo u mnie to taki wałek spory , a nie lekka wyżyna i może dlatego to mi się później tak ładnie zawijać nie chce? Hmmm...
bebe, u mnie jest raczej umiarkowanie wilgotno i dają radę. Pamiętam, że jak wynajmowaliśmy dom, to też dynie pół roku w kuchni trzymałam, a tam to raczej wilgotno było. Więc może za sucho faktycznie? Generalnie to i tak polecam mrożenie musu, ale to trzeba mieć zamrażalnik wolny.
u mnie z takiej średniej dyni wyszło 8 pojemniczków do jogurtu takiego pieczonego puree z dyni. Nie zajmują dużo miejsca
Aglaia, dzięki wypróbuję
a z tym kurczakiem mógłby ktoś coś polecić?
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/56,87978,13716924,Po_co_kupujesz__skoro_mozesz_to_zrobic_sam___12_produktow_.html#NiePrzeg
podoba mi się jak zrobić "vegete" i masło orzechowe muszę spróbować kiedyś
Bebe, fajne pomysly na tej stronie
Chleb na zakwasie wypiekam od kilku miesiecy raz na tydzien, 4 bochenki, fajna sprawa i naprawde nie za trudna.
To jeszcze dorzuce przepis na domowa musztarde (zamierzam zrobic w najblizszym czasie):
http://filozofiasmaku.blogspot.fr/2012/11/domowa-musztarda.html
No i majonez tez latwo samemu mozna zrobic Powrót do góry
aż musiałam poszukać majonezu, bo ja zawsze kupuje i potem użyję odrobinkę, a że rzadko używam to mi się marnuje reszta i wywalam
ciekawe ile by tego wyszło z takiego przepisu
http://kasia.in/przepis/606.jak-zrobic-domowy-majonez-w-1-minute
Na moje oko z tego przepisu wyszłoby tak około taki słoik jak na majonez ze sklepu (nie ten duży - o,5l, tylko ten średni) zapełniony tak w 3/4
Zgubiłam gdzieś chlebowy temat, więc tu spytam
Macie jakiś pomysł na wykorzystanie... żyta?
Mąż machnął się w sklepie i kupił 2kg zamiast mąki żytniej A młynka się jeszcze nie dorobiliśmy.
Pierwsze mi się skojarzyło że ptaki są głodne a tak na serio to może ugotować ala pęczak?
Macie przepisy na pulpety z kaszy? nie wiem czy był już taki temat, wiem że kiedyś Maria pisała ale nie mogę znaleźć.
Nie no, zima się już kończy przecież...
Zaczęłam szukać trochę sama... Wyszło mi na to, że można zrobić chleb, jakieś kotlety z żyta i orzechów znalazłam, desery a la kutia i też wino. Zaciekawiła mnie opcja hodowania na kiełki, ale mam wątpliwości, czy by mi coś z tego w ogóle wyrosło
Warto kupić blender? Często go używacie w kuchni?
Już dawno chodzi za mną, ale nie wiem, co można nim robić poza pastami, zupami krem czy koktajlem truskawkowym.
Mam ręczny i stojący i nie wyobrażam sobie życia bez
A pasty, zupy krem i koktajle to mało?
Używam codziennie, czasem po kilka razy.
Jak byś kupowała ręczny to polecam też z pojemnikiem do rozdrabniania. I kup o dużej mocy, bo łatwo spalić przy bardziej wymagających pastach
Mi się marzy Vitamix... może kiedyś nazbieram pieniądze
Kiedyś blender wydawał mi się zbędnym gadżetem, a teraz (kiedy mam już swoją kuchnię ) co i rusz żałuję, że go jeszcze nie mam i z wielu kulinarnych pomysłów rezygnuję z tego powodu
Brakuje mi właśnie tych past i zup krem, ale też wiele przepisów na ciasta wymaga użycia blendera (zmiksowane orzechy, czy owoce, ciastka... )
Zastanawiałabym się jednak bardziej nad ręcznym blenderem, niż tym takim stojącym z dzbankiem - ten drugi mieli rodzice i tak często się zacinał, że zdążyłam się uprzedzić
ja nie używam może na co dzień ale nie wyobrażam sobie nie mieć
zupki miksuje i w lecie uwielbiam koktajle
ja mam taki ręczny lub stojący z pojemnikiem, ten ręczny jednak się lepiej sprawdza, co prawda stojący nigdy mi się nie zaciął, ale dłużej musi chodzić i i tak żeby równomiernie było pociachane to trzeba nim potrząsać co chwila może to temu, że tamten stojący to tylko dodatek taki do robota i przez to gorszy... mam zelmera
Kupujcie. Dla mnie wazniejszy od piekarnika
Co robię w blenderze - zupy, koktajle, pesto, lemoniadę (tak - wiem, że brzmi śmiesznie ale tak jest), czasem młodemu jogurt z owocami zmiksuję, sosy owocowe. Mamy ręczny i stojący (taki razem z całym robotem kuchennym).
Dla mnie przy dziecku to podstawa. Wcześniej używałam niezbyt często (ręczny wręcz dość długo stał prawie nieużywany) ale odkąd młody zaczął konsumować coś innego niż mleko to blender jest u nas w prawie codziennym użyciu.
Oprocz wymienionych zastosowań mi jest niezbędny jak robię przetwory z pomidorów. Ja mam ręczny z przystawkami . Używam takiej małej do mielenia orzechów do ciast, rewelacja.
Również polecam blender, najlepiej taki 2w1 czyli i ręczny, i z pojemnikiem - ręczny do zup czy koktajli, pojemnik do mielenia pesta czy orzechów.
Staram się być dobrą żoną, więc chciałam na obiad zrobić Mężowi krewetki, których strasznie nie lubię. U mnie nie dostaną już drugiej szansy, mowy nie ma Ale zalegają w zamrażarce i piątek jest...
Ktoś, coś, jakiś pomysł na krewetki może ma?
ja robię krewetki w ziołach, bo to szybko i smacznie
rozppuszczam na patelni 1-2łyżki masła (nie boimy się masła, tyle można się nauczyć z kuchni Iskry ) kroję cebulę - dwie duże, ząbek czosnku, wkrawam natkę pietruszki i chwilę podsmażam. Na to lądują krewetki (najlepiej nie zamrożone, ale jak już masz zamrożone to też ok) i one tam mają być max 5min! (to jest ważne) przez te 5min trzeba je doprawić - solą i pieprzem. Jesli jest ich dużo to na końcu przykryj patelnię i niech przejdą aromatem
Ja wyławiam je z patelni, wrzucam do miski i podaję z 3sosami w osobnych miseczkach:
- tysiąca wysp (wiadomo jaki to )
- ziołowym: 1x jogurt naturalny, 1duża łyzka majonezu, 1/2ząbka czosnku utartego, 1/4małej cebulki, pietruszka, szczypiorek, sól, pieprz
- paprykowym-pikantnym: jogurt naturalny, pokrojona superdrobno papryczka japanelo, trochę soli i wymieszać, dodać 1/4łayżki majonezu aby zagęścić
Każdy domownik ma swój talerz na który nakłada sobie sosu (jest bardzo gęsty) i krewetki.
Mam nadzieję, że chociaż "kawałek" tego przepisu przemówi do Ciebie
Ja wyławiam je z patelni, wrzucam do miski i podaję z 3sosami w osobnych miseczkach:
- tysiąca wysp (wiadomo jaki to )
.....?
muszą być jeśli są świeże. Jeśli mrożone to możesz po 5min wyłączyć i przykryć, powinno być ok, raz tylko robiłam mrożone, ale pamiętam że surowych nie jadłam
Sos tysiąca wysp:
W miseczce dokładnie mieszam majonez z ketchupem. Doprawiam do smaku solą i pieprzem. Sos jest gotowy kiedy konsystencja stanie się jednolita. Podaję jako dodatek do wędlin, mięs, ryb, ziemniaków, frytek itp. I tyle
Spagetti z krewetkami
Mąż powiedział, że fajny przepis, po czym... zrobił je po swojemu Przeoczyłam też fakt, że były już w panierce
No nic, przepis chomikuję i może wykażę się następnym razem Dziękuję
co można zrobić z zupą zbyt pikantną, za dużo pieprrzu mi się wsypało. Pali mocno? jest coś co złagodzi ten stan. help...
Dolac wody
dzieki od tego zaczęlam ale nie pomogło i dlatego pytałam.
Spr w google bo moja mama - ekspert poza zasiegiem. Zlać zupę pieprz osadza się na dnie. to pomogło, co za ulga...
PS nie pomogło. zupa była zbyt pieprzna. be Powrót do góry
a próbowałaś po dolaniu wody zagęścić śmietanką?
ech moje zdolności kulinarne to była za duza dawka pieprzu, cebuli
niestety nie mogę jesc więc nie mamy w domu takiego nabiału w lodówce póki co.
Mąz jest tych koltetowych. Zupy go nie ciągną a jak coś wyjdzie nie tak to ma wymówkę na miesiąc
hasło - cukinia!
Jak można wykorzystać ją na obiad w formie innej niż leczo lub faszerowanej (leczo powoli nam się przejada, a było to takie dobre jednogarnkowe danie... )?
Ja zwykle używałam ją do przeróżnych sosów mięsnych na obiad.
Usmażyć w panierce jak kotlety
zrobić z niej makaron
zrobić jak placki ziemniaczane. Scierasz na grubych oczkach.
ja robiłam placki ziemniaczano-cukiniowe kiedyś i uwielbiam zupe pomidorowa z cukinią pokrojona w kostke i ugotowana z zupa i jeszcze cukinie na grilla można wrzucić
Placki! zetrzeć na tarce i dodać czosnek, cebulę, jajko, mąkę i jogurt naturalny i smażyć Pycha !!!
No właśnie placki dla mnie lepsze niz ziemniaczane
Ooo, te placki to genialny pomysł! a taki prosty
Makaron kiedyś jadłam i było ok, ale wiem, że Mąż by wybrzydzał Pomysł na grilla i w panierce zatrzymam sobie na potem
Dziękuję!
Bebe, nasze leczo z cukinią to taka właśnie niby zupa pomidorowa: cukinia w kostkę, papryka, cebula i kurczak w kostkę, pomidory i przecier pomidorowy
Zapiekanka typu musaka tylko zamiast bakłażana cukinia pyszota! albo zapiekana z kaszą jaglaną i pirsią kurczaka
Ptysiak - 4 strony
A z wyszukiwarki przecież umiesz korzystać
http://www.naturalnemetody.fora.pl/font-color-darkblue-kuchnia-color,15/potrawy-z-cukinii,985.html
Ooo, dziękuję Ci dobra kobieto!
Umknęło mi, przepraszam
Co można zrobić fajnego z kabaczkiem oprócz leczo? Coś, żeby nie smakowało jak leczo, bo nie przepadam, a dostałam od dziadka kabaczka, cebulki i paprykę z ogródka.
Pokroić w plastry, obtoczyć w jajku i mące popieprzyć, posolić, trochę ziół prowansalskich i na patelnię usmażyć. Podawać z keczupem. Tylko to musi być taki trochę większy kabaczek. Ja uwielbiam
Jak można przechować roztopione masło?
Roztopiłam do polania leniwych klusek i trochę zostało. Da się to jakoś przechować do jutra? Mogę wsadzić do lodówki i jutro stopić jeszcze raz?
Leniwe Ja dwa dni temu robiłam Ale u mnie ze śmietaną mmm
Co do tłuszczu coś mi kołacze w głowie, że nie powinno się. Ale nie dam 100 bo nie pamiętam czy o masło chodziło.
W miseczce w lodówce?
Z tego co wiem, to rzeczywiście masła nie powinno się dwa razy roztapiać, chyba że za drugim razem wykorzystasz je jako bazę do smażenia
Tłuszczu w ogóle się nie powinno dwa razy używać. Do smażenia.
Do smażenia dwa razy nie. Ale to masło było tylko rozpuszczone, nic wcześniej się na nim nie smażyło. Dlatego teraz można go użyć drugi raz, ale już tylko do smażenia
To ok. Nie skojarzyłam
Jak mrozić pierogi? Najpierw je ugotować? Chciałabym zacząć na święta robić, ale jak kilka lat temu zamroziłam, to mi się potem przy gotowaniu rozwalały. Nie wiem czy winą były same pierogi, czy źle je zamroziłam, ale teraz chciałabym być pewna, że przynajmiej sposób mrożenia mam dobry
chyba ugotowane, a potem rozmrozić i na patelni odsmażyć (?)
U nas schodzą nienormalne ilości pierogów na święta, więc też zaczyna się je robić już teraz i są mrożone Mrozimy surowe, nieugotowane. Najpierw rozkłada się je pojedynczo na półce w zamrażarce tak, aby nie stykały się ze sobą. I jak już jedna partia się zamrozi, to jest wrzucana luzem do szuflady. I tak z całą resztą po kawałku
Nie wiem czy to rozwalanie się to nie kwestia raczej przepisu, lepienia, czy gotowania raczej...
Ugotuj ale zeby tylko wypłynęły. Daj trochę oleju dowody. Wyłóż na tacy zeby sie nie dotykały. Zamroz ten na płasko zeby sie nie dotykały. Jak sie zamrożą to wyciągniij i juz daj razem do worka, mogą sie dotykać. Na wigilie zagotuj wodę i wrzuć zamrożone pierogi do wody, wypłyną, chwile niech sie poprzewracała i gotowe. Robiłam tak od lat, ale akurat nie na wigilie BO: same z kapusta sie rozwalają podobno wlasnie jak sie mrozi...
Mrozi się albo ugotowane, albo mrożone i wrzuca do gotującej wody - jeśli były ugotowane, to do wypłynięcia, jeśli mrożone to z 5 minut po wypłynięciu.
A niby jak się rozmrozi to się sklejają, więc nie powinno się tak robić...
Tak się u mnie robi w każdym razie.
Robię jak Ptysiak. Najważniejsze to wrzucać zamrożone na gotującą się wodę i nie wszystko na raz tylko pojedynczo żeby się nie skleiły.
może ja też bym pomroziła pierogi... miałabym na po porodzie jak nie na święta
nie mroziłam nigdy, zwykle lepie na 2 dni i w lodówce trzymam surowe w jakimś naczyniu poprzekładane folią aluminiowa żeby mi się nie posklejały
Ja nie mam opcji by mrozić osobno rozłożone więc robię tak:
Po zrobieniu wrzucam na gotującą wodę z solą i olejem.
Gotuję 2 minutki i wyciągam na talerze a potem rozkładam na ścierce kuchennej by wyschły z jednej i drugiej strony. Potem pakuję w woreczki tak by wszystkie były na płask. Rzadko kiedy mi się zlepiają. Wrzucam potem zamrożone i gotuję od wypłynięcia 3 minuty.
Dużo zależy od ciasta. Ja wypracowałam sobie taki przepis.
3/4 kg mąki
1/6 drożdży
żółtko
trochę masła i soli
kubek gorącej wody
Drożdże w kubku zasypuję łyżeczką cukru odstawiam na kilkanaście minut. Zalewam gorącą wodą. Do miski robota wsypuję mąką, wbijam żółtko (ostatnio dałam 2 żółtka i wyszło za twarde ciasto) i dodaję masło i sól. Wlewam rozczyn. Mieszam hakiem na najniższych obrotach, aż się ciasto zbij ę w kulę. Można mieszać ręką ale jest gorąco w rączkę
Ciasto jest gładkie i elastyczne. Nie rwie się i nie rozpada (ale to może też zależeć od sposobu łączenia).
Z tej proporcji wychodzi ok 50-60 pierogów.
Dzięki za rady, na pewno skorzystam z któregoś sposobu
Nie uniem robic pierogow, nie wychodza mi a dziecko tak lubi. Antytalent. Bede probowac za pare dni z kolejnego przepisu
pierwsze slysze drozdze do pierogow? ciekawe
Moja mama opanowala dla mnie pierogi bezglutenowe, nie moge sie doczekac swiat!!!
Mario, pierogi robilam tak:
Maka, woda, jajko (nie trzeba, ja wole dac) i odrobina miekkiego masla, szczypta soli i zagniatac na elastyczne ciasto. Nie ma, ze nie wyjdzie robi sie na oko!
Z jajem akurat nie robilam bo wszyscy mowia, ze bedzie twarde...wole.twarde niz rozwalone
nie bedzie twarde ale ja robilam bardzo cienkie ciasto na pierogi, jak ktos robi takie jak w barze mlecznym to moze byc twardsze niz bez jaja, fakt.
Kurcze to biore Twoj przepis. Skoor wyjdzie ciasto na bank farsz bedzie paskudny haha. Ale probuje i probuje, Mlody u babci napycha sie pierogami na zapas biedaczek
tylko daj wode ciepla, ale nie goraca.
Robię podobnie jak Karafka , dodaję mocno ciepłej wody plus roztopione masło na 1kg mąki ćwierć kostki i 2 jaja, jeszcze się nie zdarzyło żeby mi nie wyszło
pierogi z kg maki, wow
Robię i zamrażam, jeden pieprznik
Jeny ale jazda z pierogsmi i woda, jedni mowia ciepla inni ze koniecznie goraca i jak czlowiekowi, ktiry sie nie zna ma wyjsc
jak wyrobisz ciasto z goraca woda? rece se popatrzysz! pamietaj tez, ze dajesz jajko, wiec nie mozesz dac goracej wody.
gam, ale musisz dlugo przy nich siedziec, to nie moje nerwy Powrót do góry
Nie gorąca, bo ciasto bedzie wysychało
Karafko od rozpoczęcia operacji "pierogi" do zakończenia równo za każdym razem 1,5 godz Powrót do góry
Niech ktos tu przyjedzie i mi po prostu pokaze haha a najlepoej zrobi to zamroze
defintywnie za dlugo gam ja z tych co wparowuja do kuchni i zaraz chca miec obiad no chyba ze rosol, temu to daje czaaaaaasu ale on sie sam gotuje
Drożdże sprawiają że ciasto jest pulchne. Żółtko zabezpiecza przed rozwaleniem.
Z mniej niż 3/4 kg mąki to ssię nie opłaca majdan rozkładać.
Karafko ja zaparzam mąkę odrobiną wrzątku. Miesza się z mąką nożem czy łyżką drewnianą i zanim doda się jajka to ostygnie. Ka daję jeszcze trochę oleju jak ktoś będzie chciał to poszukam proporcji. Z drożdżami to tylko pieczone robiłam. Przepyszne są z farszem z boczniaków.
Udaly sie!!!!!
Bomba!!!!
ja też robie ciasto na pierogi bez drożdży, ja lubię jak ciasto jest dość cienkie i dużo farszu
Mario, super!
ja lubie takie jak bebe tylko najlepiej z miesem albo z jagodami. Teraz juz nie mogę jesć takich rzeczy ale pamięć pozostała
rok temu wyszły mi świetne ogórki w occie, tylko zgubiłam przepis, wiec teraz jak robiłam dałam tyle samo wszystkich składników tylko nie wiedziałam w jakich proporcjach ocet dac i wzięłam z jakiegoś innego przepisu no i za dużo tego octu jest sa za ostre wczoraj otworzyłam pierwszy słoik
da się coś z tym zrobić? czy już nie ma dla nich ratunku
Oj chyba już za późno, bo ten ocet przeżarł wszytko.
No bo co, moczyć z cukrem? To chyba nic nie da takim ogórkom.
Może lepiej pomyśleć do czego użyć by dania nie zmarnować.
Współczuję ja tak kiedyś pieczarki w occie zepsułam. Tyle pracy i nie dawało się zjeść.