Zawsze ściśle trzymacie się reguł czy czasem naginacie?
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Czy coroczny rezonans zawsze należy robić z kontrastem?
- Niedrzwiczak czy zawsze rzetelne informacje ?
- przeszłośc zawsze wraca
- Zawsze będę
- Pytania zadane przez OrganizacjÄ:do Marka Plury
- Warszawskie Dni Recyklingu 2011
- Malarstwo i nie tylko
- E-papieros pĹyny
- 27 grudnia, hale
- drobne rzeczy za drobne pieniÄ dze
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Zauważyłam, że wiele osób trochę lub mocno nagina reguły metod NPR? Jest to zrozumiałe, często brak cierpliwości, aby czekać. Sama pamiętam, że już w przy pierwszym praktycznym użyciu NPR nagięłam reguły, ponieważ trzecia temperatura nie spełniała warunki 0,2 stopnia, ale niepłodność wyznaczyłam nie 4 dnia wyższej wieczorem, ale rano, teraz gdy wróciłam do mierzenia też to mi się zdarza. Czy jest ktoś to zawsze stosuje się ściśle, czy może wszyscy czasem ignorują zasady?
Zastanawiałam się jakie mogą być rodzaje naginania zasad;
1. Współżycie w 2 wyższą temp., współżycie gdy trzecia wyższa temp nie spełnia warunku 0,2 , seks rano, a nie wieczorem.
2. Zbyt mała ilość zmierzonych temperatur w szóstce przedwzrostowej.
3. Nieprzykładanie się do mierzenia, mierzenie o różnych porach.
4. Wydłużanie I fazy.
Jeszcze jakieś przykłady
1-3. już dawno sobie odpuściłam mierzenie, ale niedługo będzie trzeba wrócić...
4. a co to jest I faza
My,kiedy jeszcze odkładaliśmy, nagminnie wydłużaliśmy I fazę
To chyba zależy od tego, jak bardzo ktoś odkłada Ja zawsze się boję naginania zasad i raczej się ich trzymam, choć przed ciążą wydłużałam Ifazy, ale to pewnie dlatego, że ewentualna ciąża wchodziła w grę...Teraz odkąd wróciły mi cykle po porodzie trzymam się reguł i nie naciągam, bo choć drugie dziecko pewnie nie byłoby tragedią, to jednak nie jest jeszcze na niego dobry czas.
Mnie się właśnie marzy takie naciąganie i testowanie organizmu - to dobra wiedza na przyszłość Mam taki plan przy kolejnym dziecku, choć znając życie i naszą płodność to ledwo co pomyślimy o staraniach, to dziecko już się pocznie A ja tak marzę o takim np pół lub roku swobodnego naciągania:P Choć pewnie jak po roku by się dziecko nie pojawiło to bym zaczęła się martwić....No tak źle i tak niedobrze:P
A wracając do tematu i zarazem podsumowując - to ja na chwilę obecną nie naginam, zbyt tchórzliwa jestem Z resztą po takim seksie w 2 dniu wyższych to bym potem po nocach nie spała i wyczekiwała okresu jak na szpilkach:P
Ja mam tak, że I faza jest do 5-6dnia, raz naciągnęliśmy do 7 ale bez konsekwencji...
heh, u mnie monitor wskazuje koniec okresu płodnego albo tuz przed albo w dniu skoku... więc można powiedzieć, że regularnie łamię zasady
Za to wskazań ovacue już staramy się nie ignorować...
ja też zasad nie naciągałam, jak coś mi się już przydarzyło to używaliśmy prezerwatywy... inaczej pewnie też bym się zbyt denerwowała to pewnie zależy też trochę od charakteru, ja ryzykantką raczej nie jestem, mąż też
mieliśmy poeksperymentować zanim przed staraniami ale od razu poszliśmy na całego, a chciałabym wiedzieć jak jest z tym ostatnim dniem suchym, bo nigdy się nie odważyłam po tym 6 dniu, a mogłabym mieć dłuższą III fazę
choć znając życie i naszą płodność to ledwo co pomyślimy o staraniach, to dziecko już się pocznie A ja tak marzę o takim np pół lub roku swobodnego naciągania:P
grl ja się właśnie zdziwiłam, bo pierwsza córka z 6 dc przy skoku w 15 Mieliśmy właśnie testować ostatni dzień suchy a podczas ewidentnego naciągania po 1 porodzie nic a nic. Potem rok starań i tez nic, az wreszcie stwierdzenie przyczyny i leczenie. Jak będzie teraz? zobaczymy
Przed drugą ciążą, kiedy w planach było drugie dziecko naciągaliśmy zasady, długo korzystałam z I fazy, nawet do 11 dc. Teraz aż się boję jak będzie...bo kolejnego dziecka absolutnie nie planujemy, więc będę chyba przesadnie ostrożna. Zgodzę się z tym co napisała Grl - wszystko zależy od otwartości na ewentualną kolejną ciąże.
Ja bym jeszcze dodała nie mierzenie temp prawie wcale i tylko na podstawie śluzu wyznaczenie III fazy. Zdarzało mi się po pierwszym dziecku, ale ja chcialam w niedalekiej przyszłości mieć drugie. A tak to wszystkie z wymienionych mamy zaliczone
Choć ostatnio stwierdziłam, że chyba pora się zacząć pilnować. Bo psychicznie nie dałabym rady z3 dzieci. Finansowo to może i tak, bo wierzę, że Bóg by nam zginąć nie dał...
Ale generalnie to zdarza się i w 3 dniu bez odpowiedzniej temp. i wydłużenie I fazy. Ale jak by nie było to param się npr juz 10 lat, więc co nie co o organizmie wiem. Choć po 2 dziecku czasem mnie coś zaskakuje niespotykanego.
hehe ja to jestem przykładem naginania zasad. i przy pierwszym i przy drugim dziecku.
Przyczyny? pierwsze: po ślubie nie dało się wytrzymać tylu dni płodnych, więc dzień przed owulacją. a, co!
drugie: chyba ten pierwszy punkt. Trzecia wyższa temp. spadła a myśmy współżyli w czwartą rano. chyba że poczęcie nastąpiło 7dnia przed skokiem. kto to wie
Ogólnie, przyjmując metodę npr stwierdziliśmy, że jesteśmy otwarci na dzieci. Po porodzie jednak zamierzam twardo trzymać się zasad mam nadzieje, że mogę liczyć na waszą pomoc w interpretacjach najgorszy będzie okres po porodzie, zanim nie wróci i nie ureguluje się miesiączka...
Z linku podanego tutaj: http://www.naturalnemetody.fora.pl/font-color-darkblue-npr-color,2/dzien-stosunku-a-prawdopodobienstwo-ciazy,5995-15.html wynika, że prawdopodobieństwo poczęcia w drugim dniu wyżej temperatury to tylko 0,8%, a odliczenie od skoku 7 dni to prawdopodobieństwo 1,4%. Dlatego ja z I fazy prawie nigdy nie korzystałam, może ze 2 razy w 4 dniu, bo wiem, że zdarzały mi się skoki w 12 dniu. Natomiast do ignorowania zasad związanych z wyższymi temperaturami jestem bardziej chętna, jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że gdy nie żadnego śluzu, a szyjka twarda i zamknięta może dojść do poczęcia.
Z linku podanego tutaj:
prawdopodobieństwo poczęcia w drugim dniu wyżej temperatury to tylko 0,8%, a odliczenie od skoku 7 dni to prawdopodobieństwo 1,4%.
tak, ale noszę w sobie małego mężczyzne, więc teoretycznie, jeśli brać pod uwagę prawdopodobieństwo poczęcia określonej płci, to poczęcie nastąpiło właśnie tego 4 dnia wyższej rano.. ale to też nie musi być prawda
w sumie podobne te prawdopodobieństwa. Znam malutką dziewczynkę, która poczęła się chyba 3 dnia wyższych. (choć wiadomo, czasem mogą wystąpić zaburzenia, coś źle zmierzone, jakiś inny czynnik podwyższył temp. tutajpoczkategori
Ja zaliczam się do osób które stanowczo odkładają i nie naginam reguł. Ale kto wie może kiedyś, kiedy będziemy mogli sobie pozwolić na kolejne dziecko, zaczniemy testować i naginać reguły.. Teraz jestem bardzo ostrożna, jeszcze nie odważyłam się współżyć w 3dniu wyższej, mimo że spełniała warunek, zawsze czekam przynajmniej do 4tempki. Może kiedyś się wyluzuję-zobaczymy;) I nie korzystam nigdy z I fazy- przy moich cyklach nie jestem pewna czy ją mam??Zaraz po miesiączce pojawia sie juz jakis rozciągliwy śluz a to mnie skutecznie odstrasza.Na szczęście skok mam zwykle w miarę szybko i to mnie bardzo cieszy:). Jednym zdaniem jestem zadowolona z moich cykli-są takie o jakich marzyłam po porodzie;) Oby sie nie zmieniły..
ciekawe jak u mnie będzie ...
to tez zależy co dla kogo jest naginaniem.
np ja zakładam pierwsze 10 dni jako I faza;
mierzenie zaczynam ok 12-14dc i kończę po 3 wyższej - to też mozna uznać za niedokładność
często mam 3 wyższe temp już ale śluz nadal Bj - olewam go zupełnie
ale dla mnie to wszystko nie jest naginaniem - znam swój organizm - wiem że do 10dc moge, wiem tez że śluz BJ miewam dłużej niz płodność...
Racja Naniu
Rotzer takie osoby nawet nazywa w swojej książce "doświadczonymi"
Billingsa to nie nagięłam nigdy
A że mało mam pomiarów, czy to jest naginanie? Chyba nie, to przywilej doświadczonych
a ja po przeczytaniu tego wątku jestem bardzo zadziwiona ogromem naginania reguł na tym forum
Ależ Bebe, trzeba być otwartym na życie, no nie
A co do ilości pomiarów to od któregoś cyklu powtarzam sobie, ze przydałby mi się po ciążach i porodach jakiś cykl, gdzie bym mierzyła przez cały czas temp. Ale jakos zmusić się nie mogę...
ale dla mnie to wszystko nie jest naginaniem - znam swój organizm - wiem że do 10dc moge, wiem tez że śluz BJ miewam dłużej niz płodność...
No właśnie ale na ile można tej znajomości organizmu zaufać? Ja się właśnie jakoś boję zaufać, wpaść w jakiś stały rytm i potem nagle się zdziwić, bo organizm zrobi mi jakąś niespodziankę w postaci zmiany śluzu czy przyspieszonej owulacji...
Ja też, patrząc z perspektywy na moje cykle, mogę do 10dc czasem to i nawet do 11 bym mogła, ale ja się boję właśnie założyć odgórnie, że do 10dc mogę i uznać to za jakąś constans - w końcu to jest niepłodność względna....Ale jak tak czytam wypowiedzi w tym wątku to widzę jak wiele tracę przez swoją nadmierną ostrożność Może ja też powinnam przyjąć, że mogę do 10dc, co myślicie? W sumie to tylko jeden dzień więcej, ale przy późniejszym czekaniu na skok to dużo.
grl, dla mnie 9 czy 10 d.c jest takim samym mega otwarciem na życie
Ja I fazy nigdy więcej niż do 6 dnia nie stosowałam.
A III wyznaczam zgodnie z regułami (tylko rzadko jest 6 niższych)
Wzrost mam zawsze kilka dni później niż szczyt śluzu i I wyższa zawsze jest min o 0,2 wyższa i czekam na III wyższą więc wg mnie to nie jest żadne naginanie
Nie naginam.
Glr, no nie wiem czy się ktoś odważy odpowiedzieć. No bo w przypadku nieplanowego zajścia to co? Oskarżysz nas? Każesz alimenty płacić?
Decyzja jest twoja. Ja się nie wypowiem, bo gdzieś zagubiłam książkę i nie pamiętam tych wyników procentowych ile ciąży kiedy itd.
grl, dla mnie 9 czy 10 d.c jest takim samym mega otwarciem na życie
Ale nawet przy skoku 19-20dc?
Z wyznaczaniem III fazy też nigdy nie kombinowałam choć często mnie kusi nie czekać np do wieczora 3 temp, zwłaszcza jak czuję się już dawno zamknięta i sucha...
Ale z tym naginaniem to myślę, że tez jest zależne właśnie od doświadczenia - im dłużej ktoś się obserwuje, tym pewniejszym się czuje.
Dla mnie, grl
Aaa, w tym sensie...Teraz rozumiem Myślałam, że "dla mnie" = w moim odczuciu, a tu chodziło o Twój cykl:P
grl mi temp skacze podobnie a nawet wczesniej - bo i 18dc też
No to chyba REGUŁY Doringa się trzymacie przecież
Naginamy
Przeciągam I fazę do 7 a czasem 9 dnia
Zdarza mi się nie mierzyć temp i tylko objawowo obserwować, a jak już mierzę to od 6 dc, do tych 3-4 temp po skoku. jak na razie się udaje.
Niby odkładamy jeszcze trochę ale jakbym była w ciąży to byśmy się cieszyli
To chyba dobry temat żeby podzielić się moim doświadczeniem Miałam zaobserwowane 17 cykli, raczej krótkie, zwykle 25-27 dniowe, najkrótszy 24 dni (raz), najwcześniej skok 13 dnia (raz), najczęściej skok 14 dnia, stosuję Rotzera, więc wyznaczałam 6 dni niepłodności względnej (reguła Doringa). Mieliśmy zaplanowane rozpoczęcie starań na następny cykl (ja już się nie mogłam doczekać, ale z pewnych medycznych względów chcieliśmy zaczekać). W "przedostatnim" cyklu wypadł mi wyjazd służbowy w I fazie, wróciłam 7 dnia i tak jakoś wyszło ...no ale 7 dzień? powiedziałabym że nie mam tyle szczęścia, a jednak, niespodziewanie skok nastąpił 12 dnia, a potem już tylko dużo dużo wysokich temperatur oczywiście byliśmy i jesteśmy przeszczęśliwi, tylko trochę żal tego zaplanowanego "starania" Uważam, że na podstawie wcześniejszych cykli 7 dzień to było jakieś tam ryzyko niewielkie, ale że akurat w tym cyklu skok był wcześniej, to już 6 dzień byłby ryzykiem. Co ciekawe M miał od razu przeczucie, że się udało, ja jeszcze 17 dnia wysokiej temp kiedy robiłam test nie dowierzałam. Dodam jeszcze, że tak jak się spodziewałam, mamy córeczkę
Ja ostatnio w dyskusji (chyba w wątku Glr) się dowiedziałam, że naginamy co miesiąc - przesuwamy sobie granicę Ifazy z 8dc na 9dc.
W związku z tym, że robiliśmy to nieświadomie (jeeej, oklaski dla mnie, bo nie widziałam różnicy między odejmowaniem a odpisywaniem) postanowiliśmy nadal tak naginać Jakoś nie sądzę żeby "konsekwencje" miały nas dopaść. A nawet jeśli...
widzisz puki co na dobre Ci wyszła mała nieznajomość zasad
ja trochę żałuję, że jak jeszcze odkładałam to nie korzystałam dłużej z pierwszej fazy, brakowało takiego wątku jak ten i wydawało mi się, że wszyscy tutaj korzystają max do 5-6 dnia...
Ja ostatnio w dyskusji (chyba w wątku Glr) się dowiedziałam, że naginamy co miesiąc - przesuwamy sobie granicę Ifazy z 8dc na 9dc.
taaaa, a teraz mamy granicę 11dc, a wczoraj nawet negocjowałam aby przesunąć ją do 12dc. Na szczęście mam upartego męża powiedział że mam sie trzymać tego co ustaliliśmy, bo w końcu szczęście sie skończy co ja za to mogę, że się czuję aż zbyt bezpiecznie z moimi obserwacjami
To masz tak jak ja Iskra tylko ostatnio skok mi jakoś wcześniej przyszedł i miałam łamigłówkę czym to sie skończy:P
Ja znowu nie mam nad czym myslec. Dzis sucho, wczoraj byla szyjka nisko i twarda. Nudy chyba by mi się przydala jakas schiza ciążowa, to bym sie ostrożniejsza zrobila
Nudy powiadasz? Ja bym sobie juz jakieś zajęcie z mężem znalazła
Nudy w oczekiwaniu "co z tego będzie" bo nie będzie nic
Pewnie zatęsknisz za tym stanem jak będziesz odkładać na 110% a teraz nic tylko się cieszyć i korzystać
Ty się ciesz z tej pewności a nie że nudy, schiza ciążowa wcale nie taka fajna sprawa (mówi ta co ją zaliczyła zaraz w pierwszym poślubnym cyklu - wtedy brakło mi doświadczenia i zaufania do metody )
Ja mowie ze by mi sie przydala bo sie zaczynam chyba zbyt pewnie czuc a powinnam byc ostrożniejsza skoro odkladam
chętnie bym się od Ciebie uczyła tej pewności
Nie wiem skąd mi sie to bierze. Zwlaszcza że dopiero niewiele ponad rok obserwuję
wątpliwości tez miewam ale to przy wyznaczaniu Ifazy a nigdy "po fakcie"
Ja nie naginam. Współżycie max. do 6 d.c. a potem grzecznie czekam do trzeciej wyższej, a jak nie spełnia kryterium, to i do czwartej. Cykle mam przeważnie 28-30 dni, ale zdarzył się i 26 dni.
Dla mnie testowanie npru w okresie starań nie ma większego sensu, bo po porodzie i tak nie odważyłabym się nadal współżyć np do 9 dnia cyklu, nawet jeśli przez dwa lata nie doszło by poprzez takie coś do poczęcia.
Ale ja ogólnie z tych ostrożnych, np. w ogóle nie ufam nprowi poporodowemu i zostaje mi wtedy albo wstrzemięźliwość albo wspomaganie. Powrót do góry
eh to my też z tych strachliwych raczej jesteśmy (ale faktycznie miniony rok zdecydowanie chcieliśmy odkładać, teraz też, ale już jakoś "bez strachu" ), a o poporodowych cyklach to ja wolę jeszcze w ogóle nie czytać
Liść z tego co czytałam planujecie starania na przyszły rok, tak jak my, wiec jesli wszystko pójdzie zgodnie z planem to będziemy razem przechodziły drogę przez mękę z cyklami poporodowymi, moze nie będzie aż tak do bani:P
i tu chyba jest większa grupa chcących się starać za rok, będziemy się wszystkie wspierać w interpretacjach i jeszcze czytać zaległe wątki o pieluchach, wózkach itd.
Hm, nie umiałabym żyć bez naginania reguł Wydaje mi się, że nie o to w nprze chodzi (szczególnie katolickim), aby trzymać się zasad niczym dekalogu...
Wszystkie powyższe nam się zdarzały.
Po porodzie mierzenie temp. czasem graniczyło z cudem, więc wykresy były dziurawe jak szwajcarski ser. Jednak mam bardzo, bardzo wyraźny ból owulacyjny, bardzo wyraźny śluz. Wydaje mi się, że przy takich oznakach seks 2 dnia wyższych jest mniej "ryzykowny" niż kiedy się ich nie ma. Może się mylę: najwyżej będzie drugie Choć drugie planujemy gdzieś za rok.
Aha, no i zanim dostałam 1 okres po porodzie to w ogóle nic nie było wiadomo. Ot, ruletka. Później się okazało,że się kochaliśmy 2 dni przed skokiem A pierwsze dziecko poczęte w pierwszym/drugim cyklu.
Jest ryzyko, jest zabawa
Fantada odważni jesteście:P
Ja z mężem ostatnio zartowalam, ze przeginamy przeginamy az sie doigramy
ja dziś powiedziałam: "w zasadzie to zaczynają się dni płodne. Ale możemy olać sprawę i jeszcze dać sobie 4 dni. Potem pewnie i tak nic by z tego nie było, no ale to będą najbardziej płodne a my przecież odkładamy"
Ja z mężem ostatnio zartowalam, ze przeginamy przeginamy az sie doigramy
Ja po mojej ostatniej schizie trzymam się twardo
Ja tez zaliczyłam "schize" i profilaktycznie zamierzam brać kwas foliowy, bo powiem szczerze ze ostatnio przeginaliśmy, a to serio nie czas na nas..
My bierzemy od roku . Pomyśleć, że zgodnie z ówczesnymi planami moglibyśmy zbliżać się do końca ciąży...
mi też się tak zbiera na naginanie reguł (a jestem osobą bardzo ostrożna i zawsze 100 razy wszystko kalkulującą; właśnie przez to chyba powinnam być w końcu raz przed faktem dokonanym )
no zobaczymy, jak nam najbliższe 1 fazy wyjdą
(odgrzewam!)
Mam długą I fazę z wyliczeń, olewam uczucie wilgotności albo małe śluzowate grudki (a następnego dnia wpadam w panikę, że może coś, co się pojawiło, to superpłodny śluz i będziemy rodzicami) Jak mam wątpliwości, to sobie tłumaczę, że gdybyśmy intensywnie korzystali z I fazy, to tego "cosia" bym nie dostrzegła i zazwyczaj sugerujemy się obliczeniami, czyli do 13 dc, 14. też się zdarzyło, a skok był wtedy 25.
W I fazie rano, a nie wieczorem, i nie co dwa dni i rano w dzień 3. wyższej temp.
Dzisiaj 8dc, sucho nie jest, ale 1) przeczytałam cały wątek i udzielił mi się Wasz luz 2) najwcześniejszy skok ever był 21 dc, a zazwyczaj jest koło 30. 3) znając życie, III faza będzie w maju... 4) jest weekend i trzeba się bawić
My w ogóle nie stosujemy się do zasad I fazy, o których napisała gyal - tak długo, jak ona trwa, korzystamy. A że moja pierwsza faza trwa zwykle dużo dłużej niż pozwalają to wyznaczyć reguły, to schiz nie ma.
Raz na jakiś czas zdarza nam się delikatnie "przyspieszyć" trzecią fazę, ale to tak na granicy reguł, a nie łamiąc je. Np. szczyt śluzu tam, gdzie był najlepszy, a nie tam, gdzie ostatni dobrej jakości albo "rozpoczęcie" trzeciej fazy w dzień, a nie wieczorem dnia z trzecią wyższą.
No i regularnie używanie antykoncepcji w fazie płodnej. To w zasadzie jedyna przyczyna ewentualnych schiz ciążowych, szczególnie wtedy, kiedy chodzi o dni najwyższej płodności. Chciałam, żebyśmy z tego zrezygnowali (tzn. ze współżycia, nie z anty. oczywiście), ale jakoś tak nie wychodzi.
Temperaturę mierzę o najróżniejszych porach, ale wychodzi na to, że mimo to jest miarodajna. No chyba że zmierzę wyjątkowo późno, tzn. po godzinie 9:00 (docelowo mierzę o 6:30). Powrót do góry
antonine, to jak wyznaczacie I fazę? ile średnio trwa u Ciebie? jesteś też typem "mokrym" i olewasz śluz gorszej jakości?
Obecnie korzystamy z reguły Doringa, która daje nam 11 dni (chociaż i tak póki nie zdarzyło nam się wykorzystać aż "do oporu"), ale do niedawna bazowaliśmy na -20, która dawała nam 7 dni. Tak, jestem wybitnie typem mokrym i ignoruję śluz gorszej jakości, bo on w zasadzie nigdy nie świadczy u mnie o płodności.
Jeśli chodzi o średni okres niepłodności przed owulacją, to... średnia arytmetyczna wychodzi 16. A de facto minimum 12 dni. To dane z ostatniego roku. Powrót do góry
no to nieźle a jak z szyjką przez ten czas? badasz czy polegasz tylko na obliczeniach?
Staram się kontrolować śluz szyjkowy, ale nie zawsze o tym pamiętam tudzież nie zawsze mi się chce. Nie badam szyjki w standardowy sposób tylko korzystam z takiego aplikatora (tzw. zestaw 2OS), którym można pobrać "czystą" próbkę śluzu. Bardzo dobre się sprawdził, nawiasem mówiąc, bo pokazał, że w dniach, w których na zewnątrz jest wydzielina, wewnątrz jest totalnie sucho - czyli tak, jak powinno być.
mam najwcześniejszy skok 15 czy tam 16 dc - ignorujemy to i liczę od 17 - czyli do 9 dc III faza, ale w tym cyklu co był ten najwcześniejszy skok pozwoliliśmy sobie do 10 dc i nic się nie stało i może już tak zostanie. A śluz mam cały czas - nieustannie.
Zanim zaczęłam stosować NPR na poważnie, a zaczęłam dopiero jakieś trzy miesiące temu, to trochę było to wszystko na zasadzie rosyjskiej ruletki . Miałam już wcześniej jakąś wiedzę ogólną (czyt. ostatni dzień krwawienia i ostatni dzień okresu są bezpieczne ), a że mam raczej regularne cykle i czuję kiedy "zbiera mi się na okres" to pozwalaliśmy sobie na odrobinę szaleństwa.
Obecnie dochodzę do wniosku, że zajście w ciąże wcale takie łatwe nie jest (co potwierdził mój mężczyzna stwierdzeniem: my pewnie bezpłodni jesteśmy....) więc aktualnie zabieram się na pierwsze świadome odstępstwo od reguł gry .
Co ma być to będzie, ja jestem za przyrostem naturalnym!
U nas najwcześniejszy skok ever ( od ok.2 lat mierzę temp) to 17dc, więc do 10 włącznie ustaliliśmy 1 fazę, chociaż wg Kippleyów to chyba nie naginamy tym zasad(?).
Jak mam 3 wyższą to już od rana uważam to za 3 fazę, chociaż w sumie rzadko akurat tak wypada, że z tego mojego myślenia skorzystamy.
No i nasze największe naginanie to chyba seks w 2 fazie, a jako "zabezpieczenie" wyskok przed końcem. Ale ciąża nam nie straszna, więc pewnie jak kiedyś po dzieciach będziemy odkładać na 100% to już tak szaleć nie będziemy.
kleo, łatwo i nie
przez osiem miesięcy rezygnowaliśmy ze współżycia tak ze 4 dni przed spodziewaną owulacją i generalnie już drugiego dnia po wzroście pozwalaliśmy sobie na seks. i nic!
dopiero jak na Wielkanoc, po Wielkim Wielkim Poście, powiedzieliśmy 'a Twoja wola Panie Boże' i kochaliśmy się w stricte płodne dni, wyszedł dzidziuś.
My sobie teraz ustaliliśmy, że przedłużamy I fazę i zobaczymy, co z tego wyjdzie Teraz jest 10 dc z reguły Doringa. Do tego, że co drugi dzień też się nie stosowaliśmy, było jak wyszło. I ostatnio także brakło pełnej szóstki (wcale się tym nie przejęłam ).
przedłużanie I fazy jest fajne później możecie próbować do ostatniego suchego dnia nam z tego przedłużania ani ze współżycia blisko owulacji nic nie wyszło w ciągu minionego roku, Maluch począł się dopiero w wyższe temperatury
powodzenia, Tilia
przedłuzanie I f. dobre na początki strań i 2 wyzsza jako dokładka...
U nas przedłuzanie If. było etapami ja wolę I od IIIf.
To jest taki stan przedstaraniowy
To jest taki stan przedstaraniowy
bardzo dobrze go wspominam
my sobie przedłużaliśmy sztucznie - bo mam śluz po razu po okresie - więc zgodnie z zasadami nie mam w ogóle I fazy. Przypadkowo wyszedł kiedyś seks na 5 dni przed skokiem i oczywiście był wtedy śluz gorszej jakości i nic u nas z tego nie było.