zwiazki karmiczne
Katalog znalezionych frazagniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Karma działa, to jest pewne. Zastanawia mnie jedna rzecz - jak to jest z związkami karmicznymi i tymi niekarmicznymi? Ludzie pozornie nie pasujący do siebie trwają przy sobie po kilka/kilkanaście lat w związkach niekarmicznych, a te karmiczne się rozpadają po kilku miesiącach np.. sama znam ludzi którzy pojawili się w moim życiu po to żeby coś zmienić a karmy nie było. Ktoś mnie oświeci w tym temacie ?
A jak odróżniasz związek karmiczny od niekarmicznego? Wyliczasz programem Szoda?
Nauki ezoteryczne mówią, że nie ma przypadków w naszym życiu, nie ma przypadkowych spotkań, i nie ma przypadkowych związków. To tylko nam może się tak czasem wydawać. Wszystko jest po coś i czemuś służy. Na swojej drodze spotykamy ludzi, którzy nam maja pomóc, albo my im mamy pomóc. I nie zawsze o pomoc całkiem fizyczną chodzi, choć i o taką też. Częściej chodzi o zrozumienie, o naukę. I o karmę też. I raz jest to spłacanie karmy, kiedy indziej zaciąganie nowej, albo i jedno, i drugie, a wszystko to po to, żebyśmy mogli się uczyć, doskonalić, bo po to przychodzimy na Ziemię.
pieknie Marynko zgadzam sie w 100%
A ja polecam film efekt motyla przepiekny i otworzyl mioczy na wiele spraw
Nie znam filmu, Lenko. Czy grają go aktualnie gdzieś?
Hellgirl, jeszcze odnośnie tych związków...
Karmicznymi, w numerologii, nazywamy te związki, które są szczególnie trudne, więc nic dziwnego, że właśnie te częściej się rozpadają. Bo przecież my, ludzie, nie lubimy trudności - tak, jak dzieci w szkole nie lubią trudnych przedmiotów.
Marynko to stary film mysle ze na necie mozna go znalesc opowiada o chlopaku ktory chcial uniknan karmy.......ale nie pisze wiecej
http://www.youtube.com/watch?v=y1jsbnYCiMM to sa tylko frakmenty ale mozna i calosc na necie znalesc
karmiczny wcale nie znaczy trwały....
karmiczny przewaznie jest po to by nas czegos nauczyc, by spełnic swoja funkcje...
i chron nas panie przed zwiazkami karmicznymi
ja z rodzicami np mam zwiazek karmiczny
nie byli na medal ale dzieki tej szkole zycia jaka dzieki temu ze byli ujowi dostałam to nie ma nic co by powalilo mnie na kolana
z ojcem mojego I syna miałam karmiczny...no i mam dzieki niemu syna i duzo ciekawych doswiadczen
karm ato jest chlep powszedni w sumie
ja mam ja z kazdym kto w I pz lub w dniu ur ma 9 oraz z kazdym kto ma d.z 1...a troche tych ludzi jest na swiecie
a ty 9 koliberku o ty madra osobka ,widocznie potrzeba ci to wszystko bylo by ta madrosc zdobyc
No właśnie używam programu szoda Wczoraj mnie tak wzięło na przemyślenia gdy byłam na cmentarzu i liczyłam kto był jakim numerkiem Koliber u mnie karmy w rodzinie nie było, a miałam strasznie przesrane, więc chyba zgadza się co to mówi Maryna
a jaka masz date ur i twoi rodzice?
bo karmiczny jest tez "zwiazek" z suma dróg 9 np...
30.09.1993 ja
mama 2.07.1976
a tata 20.11.1972
Mama raczek tata skorpion to się nie dziwie ze nie dali sobie rady razem. i wibracja zwiazku to 1, wiec sie skonczylo jak sie skonczylo. tata bardziej jest typem samotnika i nigdy go nie ma w domu, a mama o dziwo byla rodzinna (bo 5 raczej nie sa zbyt rodzinne) ale i tak ją wywiało gdzieś. tata też jest 5
Każdy związek jest "karmiczny", tylko że każdy inną karmę z sobą niesie.
Czasem jest to taka karma, że ludzie rozumieją się bez słów. I to też w cyferkach widać. Ale taka karma zdarza się znacznie rzadziej.
Aa więc już rozumiem o co tutaj chodzi. Dzięki bardzo za wyjaśnienie moich wątpliwości
wibracja zwiazku to 10 u nich
a 10 chyba daje rozwody
a przy 7 z 16 to tym bardziej
Każdy związek jest "karmiczny", tylko że każdy inną karmę z sobą niesie.
Czasem jest to taka karma, że ludzie rozumieją się bez słów. I to też w cyferkach widać. Ale taka karma zdarza się znacznie rzadziej.
Racja... Ja tak miałam z mym eksem... popatrzyłam na niego i wiedziałam jakie ma zdanie na dany temat lub co ode mnie chce.... kiedy mam się odezwać, a kiedy nie mówić nic... no i numerki w naszych piramidach nam się też pokrywały.... Rozumieliśmy się jak łyse konie... Mieliśmy wspólne hobby (wędkowanie)... I kto by przypuszczał,że przyjdzie rozstanie.... dla wszystkich to był szok...! dnia Śro 22:51, 02 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Dobre... bardzo dobre pytanie.... Może sie ktoś na to pytanie wypowie...
Można by było posprawdzać sobie w piramidkach....
30.09.1993 ja
mama 2.07.1976
a tata 20.11.1972
Mama raczek tata skorpion to się nie dziwie ze nie dali sobie rady razem. i wibracja zwiazku to 1, wiec sie skonczylo jak sie skonczylo. tata bardziej jest typem samotnika i nigdy go nie ma w domu, a mama o dziwo byla rodzinna (bo 5 raczej nie sa zbyt rodzinne) ale i tak ją wywiało gdzieś. tata też jest 5
Ale jaja, ja mam praktycznie identyczną piramidkę jak Twój tata, tylko tyle okrąglaków nie mam, tzn. 20 i 30-ek OMG, wszystko identyczne (łącznie z wyzwaniami), poza niektórymi podliczbami ciekawe czy też jest taki odjechany.... chciała bym kiedyś pogadać z kimś, kto musi się użerać z tym co ja dnia Czw 18:24, 10 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
.. dnia Śro 10:03, 30 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Migotka byliscie karmiczni nawet bardzo ale zaloz oddzielny watek
Blackgirl mój tata jest z kosmosu tyle Ci powiem. wiecznie poza domem w swoim świecie, trochę taki maminsynek (obiad u babci, babcia trzyma pieniądze bo po co do banku) Ma bardzo specyficzne podejście do pieniędzy, są mu potrzebne na tyle aby żyć na godnym poziomie, bardzo pomocny w rodzinie jeżeli komuś czegoś brakuje. Ostatnio znalazł rzadką monetę wartą sporo kasy to oddał do konserwatora zabytków ponieważ... nie można być w życiu pazernym . Wydajesz się być żywiołową osobą, on taki nie jest. Albo i jest bo ja go praktycznie nie znam Skorpion taki dziwny z niego, kompletnie mi nie pasuje na 5. no ale wiadomo 5 5 nierówny, tak samo mam koleżankę 7 która zachowuje się jak rasowa 3 P dnia Sob 21:02, 10 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Hej, fajnie że coś napisałaś. No czyli jednak podliczby robią różnicę i sprawdza się także teoria, że np. taka 2-ka czy choćby 5-tka działa inaczej trochę u kobiety i u mężczyzny. Ja "mamincóreczką" na pewno nie jestem od małego chciałam sama wszystko, także nie lubię generalnie zależeć od nikogo raczej w żadnych kwestiach Co do kasy to ja także nie jestem pazerna, jeśli mogę to tak ująć, aczkolwiek jestem oszczędna i lubię mieć zabezpieczenie (zawsze kroję wydatki na miarę dochodów, tak żeby jeszcze zaoszczędzić, choć jak mam więcej to na przyjemności sobie pozwalam luźno ), co do takiej monety, nie wiem czy nie postąpiłabym podobnie, no chyba że przymierałabym głodem I masz rację, jestem żywiołowa ale to tylko jedna strona medalu, mam też okresy bierności, kiedy zaszywam się w swoim świecie i nikt nie ma tam wstępu, lubię się skoncentrować na moich zajawkach Wtedy najbliżsi potrafią mieć do mnie pretensje, że mnie "nie ma"... A co masz na myśli, że nietypowy skorpion czy raczej nietypowa 5-tka? To jak postrzegasz typową 5-tkę?
Mam koleżankę 5 która bardzo zaznacza swoją wolność, związki to dla niej abstrakcja i wielka romantyczka z niej wczoraj czytałam opis archetypowej 5 to pierwsza osoba jaka mi przyszła do głowy to ona A i przepraszam że dopiero teraz odpisałam, nie śledziłam wątku Jeżeli chodzi o tatę to wg mnie on jest nietypową 5. Człowiek z zasadami, taki strasznie prawy, albo przy mnie takiego udaje Ma w sobie coś tajemniczego, jak by miał na sobie skorupę której nie da się przeniknąć. Rozmowa z nim jest szybka i na temat, jakiegoś większego rozczulania się nie ma. Jedno mi pasuje że - że wszystkiego w życiu chce spróbować . Skorpiony same w sobie są dziwne, wiem to z obserwacji i doświadczenia (asc skorpion mam)
Ja pomimo, że w związku (małżeńskim ) to także jak przychodzi co do czego, to wolność dla mnie najważniejsza, może nawet za bardzo... (ja nawet małżeństwa nie postrzegam jak inni, dla mnie to związek taki sam jak wolny, tyle że jakby co to kasa wspólna i odpowiedzialność póki małżeństwo trwa...). Jakoś nie wierzę, że będę z kimś przez całe życie... No, skorpionem tez jestem, ale już się przyzwyczaiłam do swojej "dziwności"
ps. ta 7-ka w podświadomości także sprawia, że ludzie mogą uważać kogoś takiego za dziwaka, osoba taka ewidentnie ma swój świat, taki właśnie często dla innych niezrozumiały... ten pancerz zresztą także z ww. dnia Nie 12:30, 11 Gru 2011, w całości zmieniany 5 razy
Wolność piękna rzecz, to moje wyzwanie główne -5 Powiem Ci że z tą wolnością różnie bywa, u mnie dochodzi kompletny brak odpowiedzialności za 2gą osobę, właśnie w ramach tego że chcę czuć się wolna i niezależna Niezbyt to fajne ale staram się jak mogę P Ja osobiście wolę ciekawe osoby, takie dosyć niedostępne (mars w skorpionie jeżeli chodzi o faceta) może dlatego że stanowią dla mnie wyzwanie??
Tamta koleżanka to raczek, może dlatego taka romantyczka, i bardzo przywiązuje się do osób, gdzie u 5 dziwne to dosyć. Jak znajdę spis znaków zodiaku i pasujących do nich liczb w numerologii to wkleje Pamiętam że do wagi pasuje... 7 (jestem wagą)
Ja także wolę i uważam za bardziej interesujące takie właśnie osoby, o których także piszesz To nie zawsze mi na dobre wychodzi, bo facetów też zawsze takich preferowałam i różne jazdy uczuciowe miałam, ale co to były za wrażenia męża sobie trochę innego wybrałam, ale patrząc z perspektywy czasu to nie wiem czy dobrze... dla niego... Także nie lubię za bardzo brać odpowiedzialności za inne osoby w ogóle, ale już się z tym pogodziłam (kiedyś się z tym gryzłam, myślałam, że ze mną coś nie tak ), a teraz myślę że pewnie mam po prostu inną misję do spełnienia A poza tym, nie mam za to problemu z braniem odpowiedzialności za siebie i swoje czyny, zawsze dojdę co z czego się wzięło i po prostu staram się coś z tym zrobić.
A właśnie mój mąż to też 5-ka i waga do tego, ale dla mnie on to dopiero na maxa dziwną piątką jest, także przywiązuje się do ludzi i zupełnie inny ode mnie, on ma takie przekonania, że razem już do grobu, itp. itd. ja nie wiem czy dam radę dnia Pon 18:18, 12 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy
odnosnie "okraglakow" ..nie pamietam gdzie ,ale gdzies mi sie obilo ,ze te okraglaki to sa oznaka ,ze osoba ma wiecej przezyc ,w sensie ,ze zdarzeniabardziej sprektakularne ..itd itp
O, dobrze wiedzieć
dla mnie odnosnie "karmicznosci " w relacjach ..
wazne jest gdy wibracja zwiazku /relacji jest jednoczesnie wibracja klucza wcielenia danej osoby .. taka relacja bedzie wazna i rozwijajaca dla takiego kogos bardzo .. cos na zasadzie jakiegos kamienia milowego w zyciu ..
wazne relacje tez sa gdy suma zwiazku rowna sie droga zycia ..
dla mnie maksymalnie transformujaca była relacja z 4 (razem dalo nam to 13 )
dzieki niemu jestem mezatka bo wczesniej byłam przeciwniczka małzenstwa
dla mnie odnosnie "karmicznosci " w relacjach ..
wazne jest gdy wibracja zwiazku /relacji jest jednoczesnie wibracja klucza wcielenia danej osoby .. taka relacja bedzie wazna i rozwijajaca dla takiego kogos bardzo .. cos na zasadzie jakiegos kamienia milowego w zyciu ..
wazne relacje tez sa gdy suma zwiazku rowna sie droga zycia .. w takim razie już wiem dlaczego koleżanki 9-ki przyciągam, są to trudne związki ale bardzo wzbogacające
Na życiowej drodze człowieka stoi drogowskaz - "zobacz i przeżyj" - a wtedy
odpowiesz samemu sobie na wiele pytań. Zanim człowiek postawi światu pytania,
sam swoim rozumem krok po kroku - po drabinie do góry, powinien rozwiązywać
własną życia krzyżówkę. Jedni szukają w małych książkach, inni na wielkich
uniwersytetach, jeszcze inni idą przez życie w płaszczu żebraka ale kiedy
otwierają usta utytułowani mędrcy zatrzymują się ze zdziwienia.
Oto tak wygląda Boska Prawda i proces poznawania i czasami nie te lata
spędzone w uniwersyteckich bibliotekach tylko dzika polna łąka czy samotna pustelnia potrafi obudzić w człowieku potężną mądrość. Cała zagadka tkwi w drodze poszukiwania. Kto prawdziwie szuka ten znajdzie. Odkąd znam życie obserwuję, że ludzie rzadko szukają mądrości we własnym wnętrzu, rzadko uczą się na swoich błędach. Są tacy, którzy popełniają je po raz wtóry w bardzo krótkim czasie. Są tacy, którzy niczego się nie uczą, brną na drodze niekończących się własnych pomyłek. Ale doskonale widzą każdy błąd obserwując swoich bliźnich. Wiedzą jakich udzielić im lekcji, jak ich skrytykować, jaką wymierzyć karę i co jest najlepsze dla nich aby mogli żyć i rozwijać się duchowo.
A życie nie oznacza, że my uczymy się tylko poprzez
obserwacje cudzych błędów, poprzez kontrolowanie cudzych
poczynań i "ustawianie" innych... najłatwiej być w życiu kontrolerem.
"...A dlaczego widzisz źdźbło w oku brata
a belki w oku swoim nie dostrzegasz...? "
(E. Łuk.6;41)
Przede wszystkim należy odnaleźć w sobie własne przeznaczenie, przesłanie z jakim Bóg każdego stawia na Ziemi i należy wiedzieć czego od niego oczekuje. Owszem człowiek powinien obserwować swoje środowisko, zawsze przyniesie mu to wielki pożytek.
Reinkarnacja
- ponowne przychodzenie duszy na świat, każde życie to tylko nowe jej ubranie,
nowa rola. Sam duch nie pozostaje zmieniony. Żyje na Ziemi po to aby się wzmocnić...
i nie jest łatwo mu żyć. Nie zawsze wznosi się do góry a nawet zdarza się, że upada.
Najlepiej zaobserwować ten proces poprzez obserwację bliźnich. Często mówimy,
to nie możliwe abym mógł/a coś takiego przeżyć? I zdarza się później, że sami
przeżywamy jeszcze gorsze rzeczy i dusza wytrzymuje tą ciężką próbę.
Tylko życie tworzy nici różnych powiązań.
Właśnie tutaj na ziemi sami dla siebie budujemy pomosty do przyszłych wcieleń. Obciążamy albo uwalniamy naszą duszę. Musimy też bardzo uważać aby już w tym obecnym życiu nie zaplątać się w nitki złej karmy z drugą osobą jak to najczęściej się wydarza. Z reguły następne życie zmieni układ, ten co dzisiaj wysyła złe fluidy do drugiej osoby otrzyma je prawem dziesięciny w następnym, a jeśli wysyła dobre otrzyma dobroć.
Z jednego ziarenka cały kłos. Człowiek ma wolę decydowania, ustawiania własnego myślenia, chcenie, przeżywanie i od niego samego zależy czy dana nitka karmiczna
jest podlewana i ożywia się czy uschnie i odpadnie. Dlatego bardzo jest ważne aby umieć znaleźć właściwych przyjaciół, stwarzać dobre sytuacje, pozytywne myślenie
i tak ułożyć siły życia aby w przyszłym wypełniły się pod każdym dobrym względem.
Tylko od życia na ziemi zależy czy ususzymy nici karmiczne wiszące w zaświatach.
... co rozwiążecie na ziemi będzie wam rozwiązane i w niebie... wcieleniu przeszkadzają nam w rozwoju duchowym, ważne jest aby usunąć te zależności ze swojej drogi, aby ich za sobą nie ciągać, potrafić odciąć. Dopiero wtedy dochodzi do harmonii ze wszechświatem. Niełatwo jest odciąć jakąś sytuację czy osobę: przyjaciel, mąż, żona a jeszcze gorzej jeśli mówimy o pokrewieństwie, rodzice - dziecko. Toteż przez całe stulecia i dłużej potrafimy ciągnąć za sobą jakąś drugą duszę. Są to tz, bratnie dusze, całe ich gromady niczym rodziny. Ale z tymi pozytywnymi - bratnimi wleczemy również "niektóre ogony" chociaż
nam mocno doskwierają i w żaden sposób nie umiemy się przed nimi obronić.
Pierwszy układ - podobne przyciąga podobne -
zasada podobieństw, tworzenie się nowej rodziny.
Drugi układ - przeciwne bieguny, które odpychają się nawzajem. Nie są przyjazne i atakują. Atak zawsze ma na celu kradzież energii od wyższej duszy aby wyrównać swoją niską.
Te niskie, ociężałe duchowo dusze nie bardzo mają ochotę pracować nad swoim rozwojem duchowym, idą na łatwiznę. I trwa wojna o energię. Tą zależność bardzo ładnie opisuje
J. Redfield w "Niebiańskiej Przepowiedni."
Są różne sposoby przyciągania i różne sposoby oddziaływania na siebie.
Przyciąganie w wypadku jednakowych energii, zamkniętych w tych samych gatunkach (bratnie dusze i bliźniacze dusze), które dążą do łączenia - scalania albo odpychanie dwóch różnych energii, czym bardziej oddalone od siebie tym większa między
nimi walka i większa rozdzielność. Zaistnieją w świecie jako dwa gatunki.
(LINK -> Pola energetyczne człowieka)
Należy wiedzieć co człowiek powinien oczekiwać od życia. Czy chce się jeszcze raz
narodzić - zaistnieć w formie fizycznej? czy chce pozostać w zaświatach jako duch? Prawidłowe akcje wznoszą nas wzwyż do światła a negatywne przeniosą na niskie pola świadomości o bardzo ciężkich wibracjach. Najgorsze są upadki ze światłości w ciemność. Na naszym poziomie życia na ziemi, gdzie w obecnej sytuacji nie jesteśmy duchowo zbyt wysoko i jeśli spadamy jedno czy dwa pola niżej nie jest to jeszcze takie bolesne, niestety jest cięższe do nadrobienia. Gorzej jeśli dusze upadają jeszcze niżej i na samo dno.
Znamy ten termin - spaść na dno i albo się od niego odbijemy albo pozostanie
tam upadła dusza na wieki wieków, podobnie jak w życiu. Wychodzenie z
ciemności w światło też nie jest łatwe, wnosi wielki emocjonalny i mentalny ból.
Pomyślmy wszyscy,
czy idziemy prawidłową drogą?
Czego tak naprawdę oczekujemy od życia,
od naszych związków, zależności?
czy naprawdę musimy utrzymywać wszystkie za wszelką cenę?
Czy są dla nas owocne czy pozostawiają po sobie tylko nieporozumienia i ból?
Czy nasze działania otwierają nam wyższe furtki...
czy jesteśmy kandydatami do własnego upadku?
Zastanówmy się co zrobić aby rozplątać własne karmiczne nici albo jak je odciąć.
To tylko taki mały wycinek z całego obrazu reinkarnacji.
Nie podaje konkretnej drogi, jest tylko drogowskazem. Receptę na swoje życie trzyma
w ręku sam człowiek. Każdy indywidualnie może wprowadzać i wykorzystywać swoje umiejętności i albo scalić w tym życiu swój obraz albo jeszcze bardziej go rozproszyć.
autor nieznany