"Chodzący po domach".
Katalog znalezionych frazagniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Jak reagujecie na ludzi, którzy pukają do Waszych drzwi i proszą o pomoc - finansową czy rzeczową.
Dziś miałam taki przypadek,że zadzwonił chłopak i zaczął od próśb czy mam na zbyciu niepotrzebne ciuchy albo nadmiar art.spożywczych. Powiedział że jest jednym z mieszkańców domu, który się doszczętnie spalił i miało to miejsce w Straszynie. Nie oglądam zbytnio telewizji więc uwierzyłam Jemu na słowo. Dałam 10 zł. Podziękował i poszedł dalej.
Później sprawdzam w necie a ten pożar o którym mówił owszem był ale w zeszłym roku w sierpniu. 10 zł to nie majątek ale później człowiek tak się zastanawia czy przypadkiem nie został oszukany.
Ja osobiście nie potrafię przejść obok takich ludzi obojętnie. Zawsze stawiam się w ich sytuacji i zadaje sobie pytanie: CO BY BYŁO GDYBYM TO JA BYŁA ZMUSZONA DO TAKIEGO proszenia o jedzenie czy pieniądze. Oczywiście przemyka mi przez głowę mysl że być może wcale nie pomagam w danej chwili komuś kto tej pomocy naprawde potrzebuje tylko...wiadomo.
Trudno stwierdzić w takich sytuacjach, czy osoba prosząca o pomoc naprawdę jej potrzebuje, czy jest zwykłym naciągaczem. Może dobrym rozwiązaniem byłby zwyczaj posiadania przez takie osoby jakiegoś zaświadczenia np. z opieki społecznej potwierdzające słowa pukających do drzwi? A swoją drogą zauważyłem, że takie "odwiedziny" zazwyczaj są w okresie wakacji... Za jeden dzień poświęcony na chodzenie po domach można spedzić potem kilka dni nad morzem.
Mam lepiej, bo kiedy chłopaki potrzebują na piwo to, mówią to po prostu.


u mnie ostatnio byli jacyś, co chcieli sprawdzić, czy ZUs mi dobrze składki odprowadza na mój fundusz emerytalny
posłałam ich do diabła>

Jak reagujecie na ludzi, którzy pukają do Waszych drzwi i proszą o pomoc - finansową czy rzeczową.
...zamykam drzwi oznajmiając że, nie jestem zainteresowany żadną promocją

Wydaje mi się że, osoby naprawdę biedne i potrzebujące pomocy nie odważą się chodzić po domach i żebrać. Honor i duma im na to nie pozwalają. Ostatnio zaczepił mnie młody "potrzebujący" pod sklepem na krótkiej, chciał mi wręczyć kartkę z odręcznie napisanym "życiorysem" (głuchoniemy) dojrzałem tylko wytłuszczone cyferki 5 złotych.
Wcześniej zerkał na to co kupuję i przyuważył że, dostałem resztę (wtedy ruszył w moją stronę

Na jego propozycję pięcio-złotowej pomocy...powiedziałem grzecznie że, nie "poratuję go" to coś tam burknął pod nosem i się wycofał (wtedy chyba stał się cud...bo to akurat usłyszał a nie widział mojej twarzy... otwierałem auto i stałem tyłem do niego)
W takich okolicznościach (na ulicy czy domokrążcom) ...Nie "pomagam".

Znacznie bardziej upierdliwi są telefoniczni domokrążcy. - Kup Pan, skorzystaj Pan, z całą pewnością Pan nie wiesz, że można...
Nie spotkałem sie z kimś kto by przyszedł do mojego domu ,ale z tym co jest wyżej zupełnie sie zgadzam ,co 2 , 3 dni dzwonią z jakimś promocjami zaproszeniami . TO JEST BARDZO DENERWUJACE
Wasze opinie nie są zbyt optymistyczne


A co do telefonów stacjonarnych to mnie już przez nie, nie nawiedzają bo juz dawno rozstałam się z telekomunikacją. Chociaż nagabywanie komórkowe tez się ostatnio zdarza /bardzo rzadko/.
Puk, puk.
Czy moglaby pani poczestowac mnie kawalkiem tortu?
A, co to , kawalek chleba juz nie wystarczy?
Zwykle tak, ale dzisiaj sa moje urodziny !!!

Takim ludziom stanowczo mówię NIET


Do mnie na szczęście nikt nie przychodzi,bo mam fajnego pieska,znajomi mówią na niego 'niedźwiedź

Może dlatego...

Pomagałam tym ulicznym 'potrzebującym',dopóki nie zobaczyłam na jaką skalę robi to się w Gdańsku czy nawet Malborku.
Ci ludzie nie są biedni,oni obrali sobie tylko taki rodzaj biznesu.
Idę raz koło Krewetki w Gdańsku,zaczepia mnie mała blondyneczka w podartych rajstopach i trzyma zdjęcie w ręku,na których widac kobietę i mężczyznę. Opowiada o tym,że zgineli w wypadku i utrzymuję ją ciocia,bo inaczej trafiłaby do placówki opiekuńczej. A,że ta ciocia ma swoje dzieci to o nią tak nie dba. Usiadłam z dziewczynką na ławce,bo było mi naprawdę jej szkoda. Kupiłam jej hot-doga i dałam jej 20 zł.
Jak wracałam do domu widzę ją w tynelu z gościem w oryginalnych butach Pumy i ona mówi do niego 'tato,o której jedziemy do domu,bo jestem już zmęczona,zimno mi'. Jak nie podeszłam,jak ich nie zjeb.ałam to uuu...
I od tamtej pory nie uwierzę w taki przekręt.
Poza tym uważam,że od pomocy biedym ludziom są inne instytucje państwowe.
Dobra jesteś

Co do instytucji państwowych to pomoc ich jest tak marna że szkoda pisać.
No,tak...

Do GOPS-u w Ostaszewie po co iśc nie ma,bo oprócz Pań wymalowanych jak kukły nic nie zobaczysz...

Ale może gdzie ondziej jest lepiej

Gdyby gdzie indziej było lepiej, ludzie nie uciekaliby sie do najgorszego - do zabijania swoich bliskich /DZIECI/ i na koniec siebie.Statystyki są powalające. Nie widząc ratunku w NIKIM i w NICZYM wolą pożegnać się z tym okrutnym dla siebie światem. Ktoś powie: "bo ludzie są nieudolni" - niestety, nie wszystkim dane jest przejść przez życie z górki.
Kaczyński też by sprzedał własną matkę za głosy wyborców

Jest też sporo cwanego gówniarstwa pod carrefurem i multikinem w Elblągu oferującego odniesienie wózka na swoje miejsce (oczywiście nie odzyskasz już tej złotówki czy dwóch z wózka)

Gdyby gdzie indziej było lepiej, ludzie nie uciekaliby sie do najgorszego - do zabijania swoich bliskich /DZIECI/ i na koniec siebie.Statystyki są powalające. Nie widząc ratunku w NIKIM i w NICZYM wolą pożegnać się z tym okrutnym dla siebie światem. Ktoś powie: "bo ludzie są nieudolni" - niestety, nie wszystkim dane jest przejść przez życie z górki.
Masz rację.
Na nikogo nie można liczyc.
Teraz życie to walka o przetrwanie - jakkolwiek by to brzmiało.
Są fundacje co prawda,ale osób,które je wspierają jest na lekarstwo.
No,tak...

Do GOPS-u w Ostaszewie po co iśc nie ma,bo oprócz Pań wymalowanych jak kukły nic nie zobaczysz...

Ale może gdzie ondziej jest lepiej

Jasne że lepiej

W Nowym Dworze kiedy chcieliśmy oddać kiedyś łóżeczko i ubranka oczywiście za darmo to usłyszeliśmy że oni tym się nie zajmują ale mogą nam dać adresy potrzebujących ludzi.
Normalnie paranoja