Jak przeżyć na urlopie rodzicielskim - pomysły na dorobienie
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Gotowy pomysł na biznes czeka na Ciebie
- Fajny pomysł z tymi opiniami
- pomysł Ancamy w dziedzinie zabezpieczen
- Gratuluje pomysłowości mlodziezy ze stegny......
- Szukam pomysłu na prezent
- Pomysły na wieczór panieński??
- pomysł na firmę ogrodniczą
- Pomysł na biznes
- Pomysł na...
- Jak można ograniczyć prawa rodzicielskie?
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Zrobił się offtopic w niezwiązanym wątku, więc tworzę dedykowany temat.
W tej chwili sytuacja prawna jest taka, że urlop macierzyński trwa pół roku i może być płatny 100%, po nim jest urlop rodzicielski - drugie pół roku, płatny 60%. Druga opcja to zadeklarowanie od razu rocznego urlopu płatnego 80%. Sprowadza się z grubsza do tego samego - 240% pensji (czyli prawie dwie i pół pełne wypłaty) są "do tyłu"...
Co zrobić w sytuacji, kiedy za 60% wynagrodzenia niekoniecznie da się przeżyć? Wracać do pracy po półrocznym macierzyńskim? A może dorobić zleceniami? Co można robić w takim zakresie, żeby mieć czas dla dziecka?
Zrobił się offtopic w niezwiązanym wątku, więc tworzę dedykowany temat.
W tej chwili sytuacja prawna jest taka, że urlop macierzyński trwa pół roku i może być płatny 100%, po nim jest urlop rodzicielski - drugie pół roku, płatny 60%. Druga opcja to zadeklarowanie od razu rocznego urlopu płatnego 80%. Sprowadza się z grubsza do tego samego - 240% pensji (czyli prawie dwie i pół pełne wypłaty) są "do tyłu"...
Co zrobić w sytuacji, kiedy za 60% wynagrodzenia niekoniecznie da się przeżyć? Wracać do pracy po półrocznym macierzyńskim? A może dorobić zleceniami? Co można robić w takim zakresie, żeby mieć czas dla dziecka?
Nie wiem, czy ja Ciebie nie rozumiem Ewciu, czy co, ale przecież jeśli najpierw dostajesz 100% a potem 60% to dokładnie tak samo jakbyś cały czas dostawała 80%...
Chyba, że chodzi o to, że te 80% to i tak na tyle mało, że trzeba dorobić a ja jakoś nie skumałam o co chodzi, to przepraszam za zamieszanie.
Ja rozumiem, że chodzi o to, że 80% to też mało.
Nie, nie jest tyle samo, bo np. można dostać podwyżkę i wtedy w opcji 100-60 masz mniej niż w 80-80. Albo możesz wziąć 100-60 i zainwestować te 20% przez te pierwsze pół roku, wtedy masz zysk z tego Różnica niewielka, ale jakaś może być, zależnie od sytuacji - dlatego napisałam, że z grubsza tyle samo (zakładając pełen wymiar urlopu w obu przypadkach).
ja wybrałam opcje rocznego 80 %. Przynajmniej cały czas mam tyle samo. Nie muszę się martwić, że nagle po pół roku moje dochody gwałtownie zmaleją. Ale wiadome, że każda sytuacja jest inna. W moim przypadku mimo tych 80% i tak mam tego rodzicielskiego więcej niż pensji bo pół roku przed przejściem na L4 miałam dodatek do pensji, bo zastępowałam dodatkowo kadrową, tak więc nie narzekam.
Ja nie mogłam wybrać opcji 80-80, bo mój zakład pracy ma kiepski dział kadr. Już nawet bez komentarza.
Chcę sprzedać książki, za małe ciuszki i zabawki, ale ciągle nie mogę się zabrać
A ja dostalam podwyzke przed i mi duzo scielo z pensji Teraz to cienko bedzie to 80% nawet ale jak sobie policze za przedszkole i zlobek to prawie jedno wyjdzie wiec mi sie oplaca po pol roki wracac.
Ja kiedyś dorabiałam na korepetycjach, ale nie wiem, jak to pogodzić z małym dzieckiem,
Ika, czyli bierzesz pół roku, tak? tutajpoczkategori
ja mimo wszystko uważam, że jeśli jest możliwość to aż grzech nie wziąć rocznego macierzyńskiego. Jeśli z normalnej pensji 100% jest się człowiek w stanie utrzymać to z 80% nie da rady?? przecież te 20% to koszty dojazdu, jak się pracuje to może i coś więcej do ubrania trzeba kupić itd. A siedząc w domu pewne koszty odchodzą.
Matunia w ogóle o tym nie pomyślałam a masz zupełną rację z tym że jak siedzisz w domu to odpadają koszty dojazdu i ubrania się!
Ja biorę roczny urlop i 80% wynagrodzenia. Wolę mieć jednak taka sama kwotę przez cały czas a nie to marne 60% przez pół roku.
Nie nie - rok biore Tam mnialo byc ze mi sie nie oplaca
No bo teraz jak ich dwojka i kazdego musialabym wyslac do jakiejs placowki/wynajac nianie to juz jednak wyjdzie wiecej niz to co mi scieli i te brakujace procenty. Poza tym jeszcze dojazdy wlasnie. Jak widze jak teraz jestem w domu i gotuje duzo, jakos okropnie nie oszczedzam, kupuje duzo owocow i przysmakow a mimo to mniej wydaje niz jak pracowalam bo tak to trzeba bylo cos w pracy przekasic, na beznzyne mi duzo szlo....
Jeszcze sie waham czy od razu te 80% czy 100+60%. Jakbym miala te sto to moze bym jednak odkladala to co zostanie. Te 60% to mi juz na prawde grosze wyjda no ale moze cos tam wczesniej odloze...nie wiem...
ika a jak Ci się nie uda odłożyć? to co? po pół roku zęby w ścianę? moim zdaniem bezpieczniej mieć cały czas 80%
No niestety, dla mnie nie ma będzie opcji, żeby z 80% przeżyć. Akurat w mojej sytuacji opieka dla malucha by się znalazła, na dojazdy na pewno nie wydam tych 40%.
Bardzo bym chciała zostać z Małą, naprawdę Może chociaż kawałek się uda (nie trzeba chyba brać całego pół roku, doczytam jeszcze). Mam nadzieję, że będę na tyle zorganizowana i będę mieć dość siły, żeby o to walczyć.
matunia - szczerze - nie rozumiem czym się różni ustawienie przelewu na dzień po wypłacie w wysokości 20% na jakieś choćby mnimalnie oprocentowane inne konto. Zawsze się nazbiera choć na paczkę pieluch przez te pół roku. Jak się może nie udać odłożyć, jeśli może się udać przeżyć za 80%? No ale może to znowu ja - nigdy nie miałam problemu z odłożeniem czegoś na później albo odmówieniem sobie czegoś w imię jakiegoś uznanego "wyższego celu". tutajpoczkategori
Też 100 + 60 i odkładanie wydaje mi się lepszą opcją. Tylko, tak jak pisze ewcia, ja nigdy nie miałam problemu z odłożeniem. Jeśli ktoś boi się, że się nie uda, to faktycznie lepiej 80% na stałe.
My umiemy odkładać tylko jak jest naprawdę konkretny cel. Inaczej motywacji brak.
Odkładanie odkładaniem Wy lepiej powiedzcie, z czego można dorobić trochę?
Tłumaczenia, to wiem. Że to nie takie trywialne i niełatwo się dopchać, też już ustalone. Po cichu liczę na jedno większe zlecenie - może miesiąc, ciężko mi oszacować, bo w ogóle stawek nie znam Do tej pory robiłam za darmo (no, pro publico bono) albo za "co łaska" (nie ma jak zmysł do interesów...). Podzielicie się informacjami o stawkach, Panie Wtajemniczone?
Co jeszcze można robić? Haftować serwety? Torty piec? Lepić pierogi?
Jakbym musiala to bym sie za korepetycje lapala. Z matematyki, chemii, fizyki moge dawac bez problemu - stawki sa rozne ale za godzine zarobic 20-30 zl na reke to latwa kasa.
Hmmm no to też do przemyślenia i do zrobienia w sumie, ale jak to zorganizować z dzieckiem? W domu u siebie? Czy gdzieś w okolicy? Bo jak się dojeżdża to i z czasem gorzej, i ta kasa się może okazać nie taka wielka...
Jak dawalam to zwykle jezdzilam faktycznie, ale raz po porodzie do mnie babka zadzwonila ze syn ma sprawdzian a nic nie kuma to go przywiozla jak tylo uslyszala ze mam niemowlaka w domu a kase dala ta sama. Zawsze mozesz to wiac po uwage po tych 100% to juz polroczniak predziej z kims zostanie
Ika, a jak to zorganizowałaś z korepetycjami, jak np. dziecko się obudziło? Głupio tak karmić i uczyć jednocześnie, a karmienie może nawet 0,5h potrwać. Pytam, bo kiedyś udzielałam korepetycji i to był dobry biznes, ale zawsze ja jeździłam, a tu ktoś by musiał do mnie przyjechać i jeszcze niemowlak w domu...
Ewcia, jak umiesz piec torty i ładnie ozdabiać, to to jest dobry pomysł. Powrót do góry
Polly nie to nie tak, dawalam jak dziecka nie bylo, jak byl to ta jedna akcja tylko ale dziecko bylo laskawe i spalo cala godzine Poza tym ta babka bardzo chciala zebym chlopaka nauczyla, bo wczesniej do niego jezdzilam jak z chemii nie rozumial cos ale byl zdlony i w sumie potem nie bylo potrzeby, a tu po roku nagle sie okazalo przed sprawdzianem ze cos tam w ogole nie rozumie wiec byla zdesperowana i powiedziala ze sie dostosuje bylebym go nauczyla
100+60 to lepszy układ niż 80+80, proszę, policzcie to sobie z uwzględnieniem zmiany wartości pieniądza w czasie.
Biorę rok w układzie 100+60 i w drugim półroczu będę rzucać się na każde możliwe zlecenie poza moim miejscem pracy (sprzątanie biur, nauka jazdy konnej, korepetycje, wykładanie towaru w CH - będę brała jak leci). Docelowo plan jest taki, żeby w tym drugim półroczu znaleźć sobie lepiej płatny etat... na razie patrzę na ten plan z optymizmem, zobaczymy co będzie za pół roku.
Da się dorobić ja przy pierwszym miałam 3 tygodnie laby, później pracowałam (ale w domu, więc bez dojazdów itp.) na 1/2 etatu z małym w domu aż do jego 1,5 roku (i tu jeszcze miałam 5. rok studiów). Teraz z córką też pracuję od 2,5 miesiąca, mam 115 godz. miesięcznie (w domu). Kiedy? Podczas każdego jej spania, czasami wieczorami, jak mąż lub mój tata zabiorą ją na spacer.
Łatwo nie jest, ale jeść trzeba
ja tez własnie kończe studia i zastanawiam sie, jak tu dorobic, bo na razie nie chce zostawiać dzieciaczków...
napewno bede brała tłumaczenia i korepetycje, bo do tego mam wykształcenie. korepetycje u kogos, w godzinach pozno popołudniowych, jak maz z pracy wyjdzie:) mysle jeszcze nad copywritingiem.
moja znajoma kupuje w lumpeksach dobre markowo ciuchy i wystawia na allegro. zarabia na tym nawet 3 tysiace !! na rękę.
dobrym pomysłem jest tez opieka u siebie w domu nad jakims dzieckiem- zawsze jakas kasa, takie mini domowe przedszkole
jakas praca zdalna?? czesto sklepy internetowe poszukują kogoś do zdalnej pracy.
ciasta domowe to tez pomysl na czasie. jak ktos ma jakąś korpo pod bokiem i dobrze gotuje, to moze na tym zarobic nawet. u mojego meza w pracy ludzie wykupuja sobie obiady od jakiejs przyslowiowej Pani Zdzisi z bloku obok.
Czy któraś z praktykujących tłumaczenie mogłaby rzucić, jakie są orientacyjne stawki?..
Ewcia PW
Dla osób szybko piszących na klawiaturze: przepisywanie notatek odręcznych. Często tego typu ogłoszenia wisiały u nas na uczelni. Na pierwszych studiach sama tak dorabiałam tworząc dokumenację dla biura projektowego, cennik uzależniony od pilności zlecenia - ale zarabiało się lepiej niż na korepetycjach.
Za to człowiek tracił wiarę w znajmość ortografii u osób "na stanowisku"
ewcia - nie myślałaś, żeby przeprojektować termometr?
mogłabyś współpracować np. tymi z ATOSa
Rozważę może to pomysł "jak dorobić, żeby przeżyć na macierzyńskim" - bo mnie dobija perspektywa powrotu do pracy po pół roku ;( albo inaczej: nie perspektywa pracy, tylko zostawienia dziecka w okresie intensywnego rozwoju, zakończenia/poważnego ograniczenia karmienia itp. Ale to nie temat na gorzkie żale
Ewcia, a nie masz opcji, żeby rok zostać, będą Cię gonić w pracy? (tak jednak bezczelnie pociągnę OT, Edziu - wybacz )
Mam opcję (oczywiście, ustawową), ale wtedy mi zabraknie pieniędzy na utrzymanie Proza życia... Dobiło mnie to, jak sobie policzyłam. Bardzo chciałam (nadal chcę) zostać z Małą rok.
Dlatego kombinuję, czy nie dałoby się znaleźć jakiejś fuchy na umowę o dzieło (to legalny sposób na dorobienie). Moooże coś znajdę, ale myślę, że mała szansa, niestety.
"Rodzic, który zdecyduje się na półroczny pobyt z dzieckiem, otrzyma 100 proc. pensji. Będzie mógł go jednak przedłużyć o kolejne pół roku, i wtedy jego pensja wyniesie 60 proc. Z kolei rodzic, który chciałby od razu skorzystać z rocznego urlopu (pół roku macierzyńskiego i pół roku rodzicielskiego) będzie otrzymywał 80 proc. wynagrodzenia" - podał CIR w komunikacie.
nawet nie wiedziałam, że wzięcie od razu rocznego urlopu jest korzystniejsze, niż przedłużenie.
ewcia Ty chyba niezła z angielskiego jesteś jakieś tłumaczonka stosunkowo łatwo wyhaczyć w oparciu o umowę o dzieło.
przepraszam za offtopa, ale tak strasznie kusiło
Nie jest korzystniejsze, plusminus wychodzi na to samo (zakładając brak podwyżek - chyba mało prawdopodobnych ). Już raczej korzystniejsza jest opcja podzielenia, bo wtedy ma się od razu te 100% i można te 20% (jeśli się da) odkładać, inwestować, mogą pracować.
Tłumaczenia mi się marzą właśnie (lubię to), spróbuję w tę stronę uderzyć - ale to w tym pierwszym półroczu.
ewcia Ty chyba niezła z angielskiego jesteś jakieś tłumaczonka stosunkowo łatwo wyhaczyć w oparciu o umowę o dzieło.
przepraszam za offtopa, ale tak strasznie kusiło wcale nie tak łatwo. Rynek jest zapchany osobami które myślą że znają angielski, a tak naprawdę nie mają w kierunku tłumaczeń żadnego wykształcenia ani doświadczenia. Ciężko się przez taki rynek przebić, chyba że ma się już wyrobiona renomę.
Iskra, po pierwsze rynek rynkowi nie równy, po drugie jeśli rynek jest zapchany osobami bez kwalifikacji - to jaka trudność się do niego dostać? tym bardziej mając wykształcenie i renomę, co sama podkreślasz. rotacje na obsadzie stanowisk są dosyć duże. zresztą sama byłam tłumaczką i wg mnie załapanie zlecenia nie jest, aż tak ciężkie do zrealizowania.
ewcia, no może i faktycznie wyjdzie +/- podobna kwota. trzeba coś kombinować na przyszłość, może swoją firmę? ale też słyszałam, że ukrócają kryteria przyznawania tych najwyższych świadczeń, bo za dużo coś ostatnio na rynku firm zakładanych przez ciężarne na pół roku przed porodem z obrotami rzędu 300 zł i płacących od razu najwyższe składki zusowskie ludzie kombinują jak mogą Powrót do góry
Rynek zdalny jest w całej Polsce taki sam.
No trudno widocznie jestem beznadziejnym tłumaczem.
No trudno widocznie jestem beznadziejnym tłumaczem.
Iskra priv
Ja trochę liczę na to, że mam dosyć wąską działkę, z której jestem dobra (a właściwie dwie, przy czym jedna BARDZO wąska Tzn. ten ryneczek akurat NIE jest zapchany) - i trochę już renomy wyrobiłam. Pytanie czy ta działka nie jest tak wąska, że niewiele się z niej ukosi, tego się obawiam. Ale mam już plan, dokąd uderzyć ze swoim eee... nadmiarem czasu i propozycją.
Taki ciekawy OT, ale już naprawdę "popłynął"... może się gdzieś przeniesiemy jednak? Powrót do góry
El, a masz pomysł, gdzie jeszcze można takie ogłoszenia znaleźć? To się jakoś specjalnie nazywa, czy po prostu przepisywanie tekstu na komputerze?
Polly, głównie portale ogłoszeniowe uczelni lub tablice ogłoszeniowe na wydziałach - tam ogłaszały się firmy z branży (dla danego wydziału), które potrzebowały studentów do tego typu zleceń. W internecie takich ogłoszeń jest sporo, ale też wiele z nich to zwykłe oszustwa i naciąganie.
Moja znajoma zajmowała się przepisywaniem na komputerze notatek odręcznych studentów - zarobek mniejszy, ale pewny (który student odda notatki, a potem rozpłynie się bez zapłaty?). Po pewnym czasie zgromadzona w ten sposób 'baza danych' pozwoliła na dodatkową fuchę w postaci pisania prac/prezentacji na zamówienie.