Najgorsze anime, jakie widzieliście w życiu
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- kinomaniak ,czyli jakie filmy warto obejrzec a ktore nie:P
- AW- JAKIE MAJA ZNACZENIE W ROZKŁADZIE?
- Ubezpieczenie zdrowotne - jakie wybrać?
- Kary jakie mozemy otrzymac.
- Jakie domy wolicie?
- Jakie rolety wybrać?
- Kometyki dla dziecka - jakie?
- Jakie opony zimowe
- Jakie lubicie filmy?
- Jakie preferujecie opony ?
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
... czyli co można polecić, ale na odwrót. Czego mamy się wystrzegać, jakich chłamów nie oglądać.
Dzielić mi się tutaj wrażeniami
Pokemony :shock:
Anime wersja atomówiek [XDDD]
Tokyo mew mew też, o! XD
Skoro jesteśmy przy Pokemonach, dodam Didżimony, o.
Anime wersja atomówiek [XDDD]
Dżizaz, to coś takiego istnieje?!
*leci na youtube*
Boże...
Czego to się człowiek nie dowie.
Ale żeby atomówki obrzydzać? Toż to bajka na wysokim poziomie!
Ja atomówki czczę, ale te normalne.
Mojo Jojo rlz!
Brr.
Kontynuując:
Pokemony, Digimony i inne kieszonkowe potworki.
Tokio Mew Mew - apage, rusch!
Yu-Gi-Oh i Dragon Ball.
Dragon Ball to powód, przez który latami nie mogłam się przekonać do mangi i anime

A ja do tej pory do Dragon Balla nie mogę się przekonać, czy toto jest anime o.O'
Do Dragon Balla się dalej nie przekonałam, ba, nie tknę tego nawet długim kijem. Ale niestety, to jest anime...
Dla mnie bardziej bajka dla dzieci, ale cóż, fakt faktem...
Uwaga- skoro mowa o anime, to... "Sailor Moon". Jak dla mnie kicha.
Pokemony.
Naruto.
Na dziś tyle pamiętam.
Ja się zbytnio na anime nie znam, ale pokemony były raczej mało ambitne.
Kicha, kicha, ale jaki odmóżdżacz z tych Sailorek był

Co prawda to prawda, szczególnie że główna bohaterka jest głupia jak nieszczęście

Pokemony są ogólnie tragicznie, racja, nawet na odmóżdżacz się nie nadają na dłuższą metę o.O
Pokemony są ogólnie tragicznie, racja, nawet na odmóżdżacz się nie nadają na dłuższą metę o.O
Do Dragon Balla się dalej nie przekonałam, ba, nie tknę tego nawet długim kijem. Ale niestety, to jest anime...
I znów ci rację przyznaję.
Ostatnio słyszałam o Ergo Proxy.
Może przez toto anime odzyska twarz.
Dla mnie anime odzyskało pół twarzy przez Bleacha. Wielbię, wielbię i jeszcze raz stawiam ołtarzyk! *___*
Genialne. Nigdy nie lubiłam głównego bohatera - tu natomiast jest odwrotnie. Zresztą... 95% bohaterów po prostu NIE DA się nie lubić


NARUTO!
Moda na sukces w anime! Argh!
"Mirage of Blaze"
Zero logiki, postaci, które wypowiadają swoje kwestie zupełnie bez przekonania (nawet "wkurzająca dziewczyna" nie wierzy w bycie wkurzającą).
Polecano mi jako "ciekawe shounen-ai".
Podziwiam zdolności yaoistek do nadinterpretacji, Znacznie przekraczają moje skromne możliwości.
Ostatnio słyszałam o Ergo Proxy.
Może przez toto anime odzyska twarz.
Też mnie to "Ergo Proxy" ciekawi, ale myślę, że anime odzyskało twarz już dawno temu

Wiesz, ja naprawdę przez lata nie mogłam się przekonać do mangi i anime, jak już wspominałam- przez Dragon Balla. Miała to to nieszczęście moja koleżanka i cały czas powtarzała, jakie to fajne, a ja miałam zupełnie inne zdanie.
Moje podejście do m&a zmienił "Fullmetal Alchemist". A potem poszło już z górki i jak na razie nie trafiłam na nic, co by choć w nikłych procentach przypominało tę tragedię o nazwie Dragon Ball

Hem, zastanawiam się nad obejrzeniem Naruto.
Tylko i wyłącznie ze względu na uwagi panny S., jakoby Demi się na tym wzorowała XD
Trochę mi to przypomina w pewnych momentach (ale uwaga - bardzo, bardzo luźno i tylko takie umysły jak mój mogą znaleźć powiązanie) fabułę mangi „Naruto”. Znasz, droga autorko?
Panna S. na naprawdę dziwaczny paradygmat, bo ja podobieństw do Naruto nie widzę w żadnym miejscu.
Naruto? Oglądałam parę odcinków i mnie odpycha, zwłaszcza sam Naruto, Sasuke i Sakura O.o Nie, nie, nie.
Kiedyś oglądałam całe Dragon Ball i pamiętam, że podobało mi się. Ale, ale, to było parę lat temu, widziałam ostatnio parę odcinków i mam już całkiem mieszane uczucia. Niby sentyment, ale też nie wiem, co w tym mogłam widzieć ==' I podobnie jest z Sailorkami.
Nie widziałam Naruto, czytałam jeden tom.
Nuudnee, głuuupie i tasiemcowate.
Mi się nie podoba, chociaż ma tłuumy wielbicieli i pół DA fanartów.
Nieciekawa konstrukcja postaci mnie odstrasza. Ale znów soundtrack zachęca. I cóż ja mam biedna począć?
To tasiemiec jest, Aliś.
Tasiemiec, który pierze mózg *spogląda z politowaniem na Schmitta*
Biedny Schmitt.
*pochyla główkę, przepełniona współczuciem*
Nadal jej nie przeszło, aczkolwiek Death Note działa na nią domóżdżająco.
Naruto to zło. Tyle, o.
Ale podobno soundtrack ma świetny.
*Aliś ma dylemat*
Hm, mam podobny ^^
Zoś, co robimy? XD
Ściągniecie soundtrack.
Do tego anime nie potrzeba.
A jak się naprawdę taki zaochachany okaże to się poświęcicie dla tasiemca.
Ło? ^^"
Demiś, geniuszu nasz! XD
Ale, ale... *hiperwentylacja*
Ojciec mi sciagnac nie pozwoli, dran jeden! Jemu to dobrze, bo jego kumple sciagaja co popadnie i pozniej udostepniaja reszcie...
Ups, czyzbym zdradzila kulisy pracy w DELLu? XD
To ja ściągnę, ale ty poszukasz torrent {bo mi się nie chce} i wyślę ci na pocztę.
Tadam!
Boru, już wiem, czego nienawidzęnienawidzę - Duel Masters O.o' Drażnią mnie bohaterowie, sama fabuła, akcja, wszystko zresztą ==' Oglądałam parę razy, teraz, jak przypadkiem na to trafię (leci systematycznie na jakimś kanale), wyłączam od razu. Nie, nie, nie!
Demiszczu, co ja bym bez ciebie zrobiła? XD
Duel Masters <- taaaaaaaaaak! złooo! >_<
Jeśli szukacie czegoś naprawdę głupiego - polecam Dragon Half. Wgryza się w mózg i może trwale uszkodzić. Wystarczy poszukać na YouTube.
Ja tam lubię Naruto (widziałam tylko anime). Prawdę mówiąc dziwne, że się wypowiadacie skoro widzieliście tylko kilka odcinków. Z początku tez uważałam, że to dziecinna bajka i skoro nie lubię mangi i anime to nie będzie mi się podobało. Myliłam się.
Moda na sukces? Na pewno nie, choć porównać nie mogę, bo Modę na Sukces widziałam tylko raz w życiu. A to, że jest długie to zaleta... Nienawidzę miniaturek, bo pozbawiają postacie drugiego dna. Naruto to wiara w marzenia, w siebie i we własne życie. Historia każdej postaci jest inna (no dwie historie się powtarzają, ale czasami z tym samym, a czasami z innym zakończeniem). W postaciach widać pasję, wady, zalety i wszystko to czego się boimy. Osobiście uważam, że wasze podejście jest infantylne. Jak można się wypowiadać o czymś czego się nie zna do końca (albo przynajmniej do połowy)?
Poza tym postacie mają trzynaście lat, trochę mniej, niż większość z nas, co bardzo dobrze świadczy o autorze. Osoby w tym wieku nie mogą się zachowywać doroślej, poważniej i bardziej odpowiedzialnie.
Oczywiście to dzieło ma swoje wady jak powtarzające się motywy, no i czasem niesmaczne żarty, ale to według gustu.
Ocena obiektywna nie jest trudna o ile się chce i ma się z czego ją wyciągnąć.
Pozdrawiam
A ja powiem, że oglądałam CAŁE Naruto. Z wyjątkiem fillerów. I nadal uważam, że jest ono znacznie gorsze od Bleacha, do którego czasem jest porównywane. Postaci mają trzynaście lat, fakt, mogą zachowywać się infantylnie. Ale, na przykład, podczas walk postępują, jakby byli starsi, wydają się starsi - wierzę w inteligencję Shikamaru, ale nie jako trzynastolatka, Neji zachowuje się za dojrzale jak na swój wiek, we wszystkich nagle, w obliczu śmierci, widać odwagę. Imho za dojrzałe jak na trzynastolatka. Ogólnie tak młodych bohaterów uważam za błąd autora - mógłby ich trochę postarzać, a byłoby naturalniej.
Postaci są irytujące - zwłaszcza Naruto, który ciagle wrzeszczy i Sakura, która płacze. Choć ta ostatnia przynajmniej myśli. Bo główny bohater momentami nie używa mózgu, zwłaszcza na początku. Doprawdy, kiedy pytał o jakąś oczywista rzecz, miałam ochotę walić głową w ścianę.
Za dużo retrospekcji, zdecydowanei za dużo. Za dużo postaci, których historie wprowadzono, by po chwili je zabić lub opuścić - ot, chociażby Kimimaro.
A fabuła? Hm, epizod z Tsunade nudzi, odciąga, a potem następuje kilka leniwych dni i lawina, czyli Sasuke odchodzi. Za szybko, według mnie, za szybko. Ale ogólnie fabuła jest znośna i wynagradza gorszą, czasem... niedbałą(?) kreskę. Dopiero w Shippuudenie anime staje się ciekawe, soundtrack jest dobry, bohaterowie - dojrzali i niektórzy w końcu cokolwiek umieją (patrz: Sakura). Ale jest tam mnóśtwo dłużyzn, które irytują. No i denerwuje mnie to, że tak mało miejsca poświęcono starym postaciom - Neji (który się tak nawalczył w jakimś pseudopojedynku, że nie mogę, naprawdę), TenTe, Rock Lee i reszta. Pewnei ich jeszcze rozwiną, ale czterdzieści parę odcinków to sporo, a tak naprawdę niewiele sie wydarzyło, pfff.
Ogólnie nie pwiedziałabym, że Naruto to złe anime, ale bohaterowie są irytujacy. Nie wszyscy, ale część, zwłaszcza ta, na której głównie skupia sie akcja. Znacznie skróciłabym serię, wywaliłabym trochę niepotrzebnych odcinków czy epizodów, dodałabym to, czego brakuje i fabuła byłaby płynniejsza. I szczerze przyznam, że dotrwałam do końca tylko po to, by zobaczyć Shippuudena, o.
Po tych wszystkich słowach niektóych o tym, jakie to Naruto nie jest cudne, spodziewałam sie więcej. Przynajmniej poziomu Bleacha. I się zawiodłam - stąd więc moja ostra krytyka.
Podoba mi się twoja krytyka, Lauren, bo przynajmniej podałaś kilka sensownych powodów.
Zgadzam się z twoją opinią w sprawie postaci o których się tyle opowiada by potem zginęły i mimo iż usprawiedliwienie na to jest (historie tych osób są podobne do głównych bohaterów) to jest bardzo denne. Nie zgadzam się z twoją opinią o charakterach. Tu mamy trochę więcej realizmu, niż zwykle oferuje nam autor filmu/komisku/książki. Istnieją osoby naiwne i zbyt energiczne (kilka takich znam osobiście). Moim zdaniem to bardzo dobrze, że autor zrobił coś niespotykanego. Poza tym Naruto mimo wszystkich licznych wad ma w sobie coś niezwykłego: wiarę w siebie i innych. Jest ostoją marzeń i to mnie tak w nim fascynuje, bo tego anm brakuje w obecnym świecie.
Ja tam nigdy kreską się nie przejmowałam, bo fanką anime/mangi nie jestem i nigdy nie będę. Dla mnie to jak serial animowany z dziwnie namalowanymi postaciami.
Bleacha w życiu nie widziałam, może skorzystam z tak dobrej recenzji i sie pokuszę o ile będę miała trochę więcej czasu.
Pozdrawiam
Ta, Pokemon też jest ostoją marzeń i wiary w innych.
I ambitny nie jest, noale nevermind. Nie oglądałam Naruto i w najbliższym czasie nie zamierzam, bo mnie niedbała kreska wybitnie zniechęca po sięgnięcia po to dzieło.
Tu mamy trochę więcej realizmu, niż zwykle oferuje nam autor filmu/komisku/książki. Istnieją osoby naiwne i zbyt energiczne (kilka takich znam osobiście). Moim zdaniem to bardzo dobrze, że autor zrobił coś niespotykanego.
Po pierwsze - są osoby energiczne, fakt, nie mówię, że Naruto swoją "energicznością" jest nienaturalny. Mówię, że jego zachowanie w obliczu niebezpieczeństwa i śmierci (a częsciej - innych postaci) jest nienatrualne jak na trzynastolatka. To osoba, według mnie, zbyt młoda, zbyt niedojrzała by zdecydować się poświęcać (swoje życie) dla innych i podjąć walkę na śmierć i życie.
Po drugie - są takie osoby, ale ja nie musze ich lubić. A w Naruto właśnie mnie takie osoby irytują, a jest możliwe zrobić to tak, by mnie nie irytowały. Chociażby Hachi - główna bohaterka NANY. Niby myśli o ciuchach, zakochuje sie w kilku facetach, nadmiernie wszystko przeżywa, ale ona mnie nie denerwuje, ba, nawet ją lubię. Mimo wszystko w Shippuudenie widać, że Naruto można przedstawic tak, by nie irytował. Ale to moje subiektywne zdanie.
I tu wracam do punktu, o którym już mówiłam - postarzenie bohaterów serii wyszłoby anime na dobre, o.
A co do Bleacha - nie jest genialny, ma wady, ale w porównaniu do Naruto wygrywa w moich oczach.
Hm, a mnie chyba jeszcze bardziej niż Naruto (ale może nie bardziej niż Sakura-przy czym to dziewczyna, więc nic dziwnego u mnie) irytuje Sasuke. To zarozumiały, emowaty, palant, którego postawa "kim to ja nie jestem" sprawia, że mam ochotę kopać komputer. Wkurza mnie prawie tak jak Asuka z NGE, a do tego trzeba mieć talent (chociaż ona miała przynajmniej jakiś realny powód dla tego idiotycznego zachowania). Ja wiem, że to chłopiec po ciężkich przejściach, ale szczerze mówiąc słabo to widać po jego "jestem od was lepszy i mam was kompletnie gdzieś" podejściu. Całą domniemaną głębię tej postaci maskują jego idealnie płytkie zachowania. "Itachi should have poke him to death", o!
To może nie jest łatwe pokazać tak młode osoby w takich sytuacjach. Ale spójrzmy na przykład na Fullmetal Alchemista. Tu także mamy młodych chłopców (Ed jest w wieku bodajże, hm...14 lat?) po przejściach, nie wiem, czy nie tragiczniejszych niż taki Sasuke, chłopców, którzy musieli szybko dojrzeć, ale w jakiejś części nadal pozostają dziećmi, nawet jeśli nie chcą się z tym pogodzić. W porównaniu z nimi postaci z Naruto wydają mi się jednak nieco...cóż, nienaturalne.
A tak całkiem o Naruto bajdełej...nie wiem, czemu fani tak narzekają na polski dubbing. Głos Orochimaru dosłownie powalił mnie na kolana xD Już jednym zdaniem (akurat wypowiedzianym do Kakashiego) sprawił, że trzeba mnie było zbierać z podłogi xD Jestem fanką tego gościa, aż czekam na kolejne odcinki

Ehm, ehm. Po pierwsze, do każdego nawet dennego anime da się dorobić filozofię a do każdej wypowiedzianej w nim kwestii dopiąć głębię.
Naruto... A owszem, oglądam aczkolwiek tylko Shippuudena. Z pierwszej serii oglądałam tylko "najważniejsze" odcinki, w których dzieje się... hmm... cokolwiek. Cóż, jakby to powiedzieć. Pierwsza seria trochę odchodzi od mangi - pełna jest zapychaczy i różnych dziwnych rzeczy - głównie dlatego, iż anime powstawało niemalże równocześnie z mangą - i bardzo szybko ją doganiało (Kisiel nie robot, manga sama się nie rysuje

A teraz wracam do złożoności postaci. Raptem pojawia się niemilec / cham / prostak / morderca (niepotrzebne skreślić). A zaraz potem okazuje się, że:
a) ktoś chciał go zabić w dzieciństwie
b) bił go starszy brat
c) pochodzi ze 'złej' linii klanu i nikt go przez to nie kocha
Naruto zapełnione jest postaciami, które miały trudne dzieciństwo. Cóż można dojść do wniosku, że w tych ich całych wioskach ninja nie ma nikogo normalnego.
A teraz zaczynam dorabiać filozofię, o!
Bo widzicie - Naruto ma w sobie zapieczętowanego Mega Złego Superpotężnego Dziewięcioogoniastego Demonicznego Lisa! Czwarty Hokage poświęcił życie pieczętując stwora w chłopaku, mając nadzieję że Konoha uzna malutkiego Uzumakiego bohaterem. A co zrobili Ci niewdzięcznicy? Odwrócili się do niego plecami i zaczęli go ignorować. Narut, pozbawiony miłości rodziców - niedoceniany i niezauważany zaczął się wydurniać i próbował zwrócić na siebie uwagę (może stąd te jego oczodajne pomarańczowe drechy). I nagle trafia do jednej drużyny z Sasuke - ulubieńcem wszystkich, wybrańcem i w ogóle cud chłopcem. No i z Sakurą, w której się podkochiwał a która poza Saskiem świata nie widziała (płytka i głupia postać, na szczęście później przechodzi ewolucję, chociaż i tak uważam, że powinna była zginąć gdzieś na samym początku). Naruto za wszelką cenę próbuje udowodnić, że sierota może okazać lepszym ninja niż członek najpotężniejszego klanu Konohy - rywalizuje z Sasuke od samego początku, za wszelką cenę próbując udowodnić swoją wartość. I nagle między rywalami rodzi się piękna męska przyjaźń - bo dres dowiaduje się, że emo-chłopiec też dorastał bez miłości rodziny. Czyż to nie urocze? XD
A tu raptem okazuje się, że Saske ma okazję, dzięki Orochimaru zwiększyć swoją moc, co umożliwi mu spełnienie swojego celu (a wiedzieć trzeba, że obiecał sobie, że nie cofnie się przed niczym by ten cel osiągnąć [bez skojarzeń tylko, chodzi o trening xD]).
I co? Naruto za wszelką cenę chce powstrzymać Sasuka - bo boi się, że staci swojego najlepszego kumpla, a Uchicha próbuje zabić Naruta, bo jest jego najlepszym przyjacielem. Uroczo?

Saske odchodzi, ale Naruto - za wszelką cenę, chce go odnaleźć i przyciągnąć z powrotem siłą. I wytłumaczyć, że Oro jest be, że nie bez powodu został wygnany z wioski. To tyle jeżeli chodzi o wątek przewodni.
A teraz pokrótce o Saninach - genialnych, legendarnych postaciach i bohaterach. Tsunade - jest uzależnioną od sake hazardzistką, Jiraya to super zboczeniec a Orochimaru... cóż, że tak powiem chce posiąść ciało Sasuke. Jak można ich nie lubić?

Oro mnie rozbraja wizualnie, że tak powiem

Ehm, ehm. Po pierwsze, do każdego nawet dennego anime da się dorobić filozofię a do każdej wypowiedzianej w nim kwestii dopiąć głębię.
a) ktoś chciał go zabić w dzieciństwie
b) bił go starszy brat
c) pochodzi ze 'złej' linii klanu i nikt go przez to nie kocha
Naruto zapełnione jest postaciami, które miały trudne dzieciństwo. Cóż można dojść do wniosku, że w tych ich całych wioskach ninja nie ma nikogo normalnego.
A tu raptem okazuje się, że Saske ma okazję, dzięki Orochimaru zwiększyć swoją moc, co umożliwi mu spełnienie swojego celu (a wiedzieć trzeba, że obiecał sobie, że nie cofnie się przed niczym by ten cel osiągnąć [bez skojarzeń tylko, chodzi o trening xD]).
A teraz pokrótce o Saninach - genialnych, legendarnych postaciach i bohaterach. Tsunade - jest uzależnioną od sake hazardzistką, Jiraya to super zboczeniec a Orochimaru... cóż, że tak powiem chce posiąść ciało Sasuke. Jak można ich nie lubić?
Nie, ich nie da się nie lubić



Szkoda, że mu nie zrobił dziury w czole...
No mówisz, jakbym ja sobie kiedykolwiek cokolwiek kojarzyła. Ja? Ależ przecież nigdy w życiu!
Swoją drogą naczekał się Itacz, oj naczekał...chyba z nudów czekając na Sasuka wstąpił do Akatsuki, bo ile można tępego brata wyglądać...
Oro mnie rozbraja wizualnie, że tak powiem
No muszę przyznać, że niezwykle elastyczny jest i wygina śmiało ciało. xD
I obleśny jest niesamowicie.

Dobra, zaprzeczę samej sobie - do jednego anime nie da się dorobić filozofii - DragonHalf. Dragon Ball przy tym to jest coś naprawdę ambitnego. To jest najzwyczajniej w świecie durne, o.
Tiger, mhrok i draże! To mordercza mieszanka, która może spowodować, iż w głowie powstaje mętlik i zaczyna się doszukiwać głębi w Power Rangers i zastanawiać się na wystrojem wnętrz w zagrzybionych chatkach smerfów.
Gaara. No tak. Chyba moja ulubiona postać w mandze. Cóż, jego historia jest niezwykle podobna do narutowej - uwięziony demon, brak miłości rodzicielskiej, dorastanie środowisku, które się go bało. Tylko Gaara się nie wydurniał... No, zaczął sobie beztrosko mordować. ^^
A co do Sasuka... On miał zginąć w walce z Haku. Tylko, że Kisiel bardzo go polubił. Za bardzo. I przez przypadek z historii o biednym chłopcu z demonem wyszła Saga Rodu Uchicha.
Cóż, widząc Twoją reakcję na słowa padające z ust (niezwykle elastycznych swoją drogą Razz) Orosia "Kakashi... ależ ty wyrosłeś"... Dobra, zachowam to dla siebie. Razz
A ja myślałam, że Itachi wstąpił do Akatsuki dla coolaśnego płaszczyka z chmurkami i słomianego kapelusza z dyndającymi papierkami...
I dla towarzystwa xD Jedyne, w którym mógł biegać z tymi swoimi czerwonymi soczewkami i czuć się jak całkowicie normalny człowiek. Chociaż zapewne zestaw kapelusz+płaszczyk zaważył o wszystkim. A Ora pewnie pogrubiał, dlatego odszedł. Jeszcze wyjdzie, że potem leciał na Sasuka, bo był podobny do Itacza. A Sasuk nie mógł się z tym pogodzić. Oj, bo mi się kolejna teoria nasuwa...Poza tym Oro wcale nie jest obleśny. Tylko lubi się wywnętrzać

Wioska smerfów to jeden wielki akademik
Wyobraź sobie Gaarę zachowującego się jak Naruto
Bo pan od polskiego dubbingu to geniusz xD Sama przyznaj, obok tego zdania, wypowiedzianego takim głosem po prostu nie dało się przejść obojętnie xD
I dla towarzystwa xD Jedyne, w którym mógł biegać z tymi swoimi czerwonymi soczewkami i czuć się jak całkowicie normalny człowiek. Chociaż zapewne zestaw kapelusz+płaszczyk zaważył o wszystkim.
No cóż, muszę przyznać, że towarzystwo miał hmm... tofikowo-oryginalne... człowiek-pacynka, człekorekin, facet który może żuć gumę rękoma (swoja drogą, fani myśleli że to pierwsza kobieta w Akatsuki xD)... Normalnie Xavier by ze szczęścia umarł. Istne YMCA - Young Mutant Criminal Association.

Nie zapominajmy że fajowe wdzianka to nie wszytko - mógł też malować paznokcie na fioletowo i nosić seksowny plastikowy pierścionek.

Ora powinno się akceptować takim jakim jest. Wszelkie analogie do Michaela Jacksona Kisiel nasuwa sam.

Gaara z Piaskownicy jest fajniejszy od Sasuke bo używa kredki do oczu. Sasuke nosi plakietkę na czole też z innego powodu - no wiecie, jakby się zgubił to symbol mówi "odesłać do Konohy".
Naruto Uzumaki... Imię i nazwisko pochodzące od zupki z zakręconym makaronem. Sasuke... z pokeballem, rzodkiewką, czy co on tam ma... I Sakura... głupia jak but z lewej nogi i bystra jak woda w klozecie, różowa cizia lecąca na emo-boya. Wiadomo czemu Kakashi chowa twarz pod maską. Jak on to znosi? Powinien zostać świętym.
Raczej "odeślijcie go gdziekolwiek, tylko nie do Konohy"


Ogólnie, spójrzmy prawdzie w oczy, "Naruto" jest najlepsze do permanentnego nabijania się z niego na różne sposoby. No, może Shippuuden trochę mniej. Ale trochę. I ciągnie się jak ten nieszczęsny zakręcony makaron z zupki -nic zresztą dziwnego, skoro jedna walka, często przetykana retrospekcjami, potrafi trwać przez co najmniej trzy odcinki, przez co człowiek marzy, żeby obie strony szlag trafił i wreszcie się to skończyło...
Skoro jedna walka, często przetykana retrospekcjami, potrafi trwać przez co najmniej trzy odcinki, przez co człowiek marzy, żeby obie strony szlag trafił i wreszcie się to skończyło...
Zgadzam się, to czasem BARDZO denerwujące.
A do osób, które miały normalne dzieciństwo można też zaliczyć Ino, Sakure (miała problemy z pewnością siebie, ale to chyba normalne) i kilka innych z różnych drużyn.
PS: Jestem wielką fanką Kakashi'ego i potajemną fanką Sikamaru (uwielbiam takich facetów). Oro(...) nie lubię, ale rozumie, że TAKI języczek może robić wrażenie. Gaara też jest sexy.