Paulla Ignasiak rak
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Burzyński - Rak to poważny biznes(polski lektor).
- Ferie zimowe w Ĺwietlicy od jutra 31.01.2011-11.02.2011
- SiodĹa i osprzÄt
- ZMARĹ MODERATOR
- 15.10.11 bolko opole
- Pielgrzymka do CzÄstochowy
- PrzekrÄty i waĹki rzÄ du PO o ktĂłrych milczÄ media
- Archer_plpl
- Plecak na kamizelke.
- CzeĹÄ
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Paulla Ignasiak urodzila sie 30 1 1979. Jak widac z numero juz po rozwodzie. Okazalo sie ze ma reemisje raka czy ktos widzi w numerkach czy wyjdzie z tego???
powinna wyjsc bo ma wibracje długowiecznosci w IV pz
Teoretycznie powinna wyjść, chociaż z tymi 30-kami to różnie bywa, no i zaraz w moc bądź wchodzi - albo "zamocuje" albo nie... zależy jak przerobi moim zdaniem...
No i 4-ka najbardziej "rakotwórcza" z wibracji, co by się tutaj także zgadzało... dnia Wto 18:12, 10 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
4 to chyba różnego rodzaju guzki, torbiele itp
No także, w łagodnej wersji.
Christine Bengel w "Numerologii w praktyce" pisze, że 4-ka jest wibracją najbardziej "rakową" (pewnie dż bardziej naraża, lub nadmiar 4-ek w portrecie) ze względu, iż są to osoby chowające urazy, skupiające się na złych doświadczeniach z przeszłości, sztywnym i negatywnym myśleniu, często rozczarowane życiem. Znałam osobiście dwie osoby 4 z dż, które umarły na raka, ze znanych Nergal też zachorował. No, trzeba by bardziej popatrzeć na piramidki takich ludzi.
Madre rzeczy gadasz czarna dziewczyno

Nie wiem co powiedzieć.. ja tylko swoimi obserwacjami i wnioskami się dzielę, oraz syntezą tego co przeczytałam i przemyślałam


ja mam 4/22 w parasolu i już jednego tłuszczaka na łopatce miałam usuwanego, zrobił się niżej następny

moja matka 4 z dnia i teraz w wyzwaniu ma 4 - miała usuwanego tłuszczaka z ramienia, coś gada, że coś znowu tam jej się robi
mój ojciec też ma 4 w IV PZ i nic mu nie jest
moja sunia ma 4/22 w I PZ i ma guzka na grzbiecie

moja mama 4/13 z drogi i miala usuwane znamiona powazne z pleców
teraz idzie na kolejne..
moja mama 1pz 13/4 i miala kaszaka na plecach a i guza w płucach operowanego
Ja mam w 1 PZ 4/13, w 2 PZ 4/13/22 - nigdy nie miałam nic usuwanego - oprócz zębów

Ale moja mama 6dż-chorowała na raka, miała 4 w 2wyzwaniu i głównym. Do tej pory myślałam,że rak to bardziej czepia sie tych 6, bo one takie ciepłe,najbardziej rodzinne wibracje i najwięcej chyba od życia dostają w kość.... dnia Śro 22:12, 11 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
6 i 3 sa rakowe
Cytat z interii
"Paulla, o której było głośno zwłaszcza w 2008 roku za sprawą płyty "Nigdy nie mów zawsze", cierpi na na raka jelit. Co prawda nie zawiesiła całkowicie swoich występów na czas leczenia, ale dolegliwości fizyczne piosenkarki były na tyle widoczne, że zdecydowała się ujawnić informację o swojej chorobie. Paulla przeszła operację usunięcia guzów, niestety dla niej najnowsze badania wykazały nawrót choroby. Okazało się, że Ignasiak będzie musiała walczyć z kolejnym nowotworem, a sytuacją komplikują nie najlepszy stan nerek Paulli oraz cukrzyca, z którą wokalistka zmaga się od wielu lat."
Ogólnie ma wiele dolegliwosci i to powaznych

6 i 3 sa rakowe
jak wyzej .. odnosne 4rek ..to pod wzgledem zdrowotnym - te z drog zycia ,ktore znam to okazy zdrowia,,w sensie ,ze takie zahartowane i silne ..
np mialam kolezanke ,ktora chodzila z golymi nogami i w samej koszulce do kolan do poznej jesieni do szkoly -az nauczyciele ja wyrzucali ,zeby sie ubrala cieplej ..i w ogole nie chorowala

26 9 85
paula ma i 6ke i 3ki (neg bo i na min czyli hormony ) i 11ke -choroby w ukryciu i z diagnoza problem ..i 26 -karme ciala ,ktora chorobami takze moze sie manifestowac i w parasolu 9ke!-a 9ka daje choroby niekiedy ,bo daje zetkniecie sie z medycyna

co do 4rek -te wlaszcza z 13ki - w chorobach ciezkich bardziej pomagaja niz szkodza - wg mnie .
no 4 z dz zima na balkon w klapkach na snieg wychodzil jak palił paierosa..w bokserkach i w koszulce


ja mam 4 bo z kwietnia jestem i taki mam 1 cykl też
i tez jakby odporna nie choruje na nic, latam całą zimę bez czapki
9 i medycyna objawiła się u mnie poprzez pewne zabiegi tylko i wyłacznie kosmetyczne ale ingerujące w tkanki, inwazyjne jak np. dentystyczne
co do 4rek -te wlaszcza z 13ki - w chorobach ciezkich bardziej pomagaja niz szkodza - wg mnie .
Otóż to.

Owszem, 4-ka jest pamiętliwa, niechętnie puszcza, kurczowo trzyma, także te złe emocje. I rzeczywiście może to być rakotwórcze. I jelit może to jak najbardziej dotyczyć, zwłaszcza jelita grubego, bo takie kurczowe trzymanie powoduje obstrukcje, a to powoduje kamienie kałowe, następnie upośledzenia ścianki jelita, itd.
Ale jeśli w ten sposób temat rozpatrywać, to w każdej wibracji można by się dopatrzeć jakichś rakotwórczych wpływów.
no 4 z dz zima na balkon w klapkach na snieg wychodzil jak palił paierosa..w bokserkach i w koszulce


koli ja tez rajstop nie nosze ..chodze z golymi nogami



A ja mam dwie mocne 4-ki, a zmarzluch jestem wyjątkowy, od zawsze, a już szczególnie... oddolnie.

no 4 z dz zima na balkon w klapkach na snieg wychodzil jak palił paierosa..w bokserkach i w koszulce


A co to ma do raka?

13 pewnie najmniej bo jest silnie transformująca, ale pozostałe 4-ki... są jakie są. Oczywiście jeśli ktoś pomimo skłonności 4-kowych wibruje pozytywnie, to najpewniej na raka nie zachoruje, bo nie będzie z czego... dnia Czw 16:54, 12 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
odnosne 4rek ..to pod wzgledem zdrowotnym - te z drog zycia ,ktore znam to okazy zdrowia,,w sensie ,ze takie zahartowane i silne ..
np mialam kolezanke ,ktora chodzila z golymi nogami i w samej koszulce do kolan do poznej jesieni do szkoly -az nauczyciele ja wyrzucali ,zeby sie ubrala cieplej ..i w ogole nie chorowala Laughing
No spoko.
Nie chcę tutaj negatywem jechać, ale 4-ka lubi także długo być zdrowa...
Tylko jest takie powiedzenie (widziałam na własne oczy jak się sprawdziło





moja mama 4 z drogi, miala scięta szyjke macicy bo byly komorki nowotworowe.
z pleców miala guzy wycinane bo bylo podejrzenie zlosliwosci, dzis miala usuwanego kolejnego z pleców, wielkiego babola.oby wynik byl dobry

powiedzenie bardzo madre Black

Oby wynik był dobry!

No sama w sobie 4-ka (4-ki) nie skazuje...
Aha, i skoro temat jest jaki jest, to chciałam dodać, że wszystkie te osoby co o nich pisałam, były 4 z dż a zachorowały i umarły w 7/16 (oczywiście

Żeby było wszystko jasne, ja uważam że każde złe doświadczenie ma nas czegoś nauczyć, zwrócić ze złej drogi... Także widząc taki układ u kogoś (lub u siebie) nie należy się od razu bać lub źle nastawiać - myślę, że to bardzej sygnał dla nas że czasem lepiej pójść trudniejszą drogą, przetransformować swoje życie w inny sposób by nie musieć w ten sposób się męczyć. Np. te osoby, które znałam jakby wyszły z trudnych/toksycznych układów - związków, zamiast ze strachu lub wygody w nich tkwić, w obawie co ludzie powiedzą, co się ze mną stanie, jak to potem będzie - pewnie inaczej by przerobiły swoje 16-tki... Były także w 6/15 lub 6/15/33 z cyklu lub pz-tu (każdy z nich tylko po jednej 6-tce) w tym samym czasie (czyli 4+7+6), ale wydaje mi się że 6-ka sama w sobie nie jest rakowa, tylko że jest toksyczne przywiązanie do związku/rodziny właśnie, skłonność do poświęcania siebie na rzecz rodziny i to jest tu tłem-powodem takiej a nie innej postawy. No każdy wie czym się charakteryzuje 6-ka (zwłaszcza z 15 czy 33).
Tak jak moja babcia obtrójkowana, obszóstkowana i 9 z dż - umarła na serce a nie na białaczkę, z której wyzdrowiała. Poza tym białaczka to choroba z autoagresji, to trochę co innego - ona jak najbardziej z 6/15/33 może być - bo to także samopoświęcenie.
Ok, to tyle z moich obserwacji i przemyśleń.
Do Ciebie Koli pasuje, bo Ty mała i giętka się wydajesz


black ja w 7/16 mialam ciezkie problemy ze zdrowiem,a co ciekawe nikt nie mogl mi powiedziec co mi jest bo mam 11 w parasolu.I w pewien sposob zmusily mnie do transformacji zycia czy na lepsze chyba nie,ale poczatki sa wszedzie ciezkie

ja tam zawsze pisze ze rak, u dorosłych ludzi, (bo u noworodkow czy niemowlat to raczej ta moja teoria sie ma jak piesc do nosa) wynika z naszego sposobu myslenia, z naszego stposunku DO SIEBIE...
dla mnie rak to nic innego jak poczucie winy, i "kara" wymierzana samemu sobie

No mniej więcej też tak uważam, może bym jeszcze dodała jako jedno z głównych - uraza do ludzi, którzy coś nam zrobili i nie potrafimy im wybaczyć (zazwyczaj skrywana ale niekoniecznie). Co do noworodków i/lub małych dzieci sprawa jest "prostsza" - ponoć dzieci do minimum 3 roku życia są podłączone energetycznie do rodziców/opiekunów i przejmują po prostu "atmosferę"- domu, związku rodziców, rodziny, zaburzoną energię u jednego lub obu rodziców - tu sprawa ma się podobnie jak ze zwierzętami domowymi (które nota bene są ogólnie zawsze podłączone energetycznie pod właścicieli - niezależnie od wieku) - jak ktoś ma zwierzę i jest zaburzony energetycznie w ten ciężki sposób, który doprowadzi z czasem do raka (lub ogólnie do jakiejś "choroby") - najpierw choruje zwierzę (lub dziecko właśnie) bo zbiera tą energię i szybciej ją materializuje - czytałam opisy takich przypadków, jakie to zaskakujące... Nawet te starsze dzieci, w domach, w których nie jest kolorowo wbrew pozorom zawsze mają tendencję do brania na siebie "syfu" rodziców - takiego czy innego, grubszego lub mniej groźnego, ale tak jest..
Dla kogoś mądrego to będzie znak, impuls by się zastanowić - co ze mną jest nie tak...
Dlatego uważam, że powołanie na świat dziecka to naprawdę jest duża odpowiedzialność a nie takie tam, bo ja chcę kogoś kto mnie będzie kochał i "tup"


black ja w 7/16 mialam ciezkie problemy ze zdrowiem,a co ciekawe nikt nie mogl mi powiedziec co mi jest bo mam 11 w parasolu.I w pewien sposob zmusily mnie do transformacji zycia czy na lepsze chyba nie,ale poczatki sa wszedzie ciezkie

Ja myślę, że zawsze trzeba się starać by transformacja była pozytywna, tzn. zmieniła nas w lepszego człowieka - dla naszego "interesu" chociażby - jest duże prawdopodobieństwo wtedy, że kolejnych lekcji nie będzie (przynajmniej nie z tej parafii)

A, że Ci nie zdiagnozowali - czy to jest ważne, ja mam taki pogląd że w takich przypadkach chodzenie po lekarzach




Jak mi coś jest to się modlę i afirmuję, ja zawsze wierzę że Bóg mi pomaga, bo modlę się szczerze i z przekonaniem, że już mi to dał - i On jeszcze nigdy nie zostawił mnie na lodzie... dnia Sob 11:33, 14 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Black mi sie wydaje ze my sami powodujemy raka to fakt ,ale tez czesto on jest przekazywany genetycznie co od nas niezalezne i miejsca w ktorych mieszkamy ,przebywamy tez moga raka powodowac (byc moze z tymimieszkaniami to tez energii sprawa). Takze powodow moze byc mnostwo. A wracajac do wplywu rodzicow na dzieci i zwierzete to jak mowia dziecko i zwierze jest odbiciem wszystkiego jak gabczaste podloze wchlania wszystko. Nie ma zlych zwiarzat sa tylko zli wlasciciele z dziecmi podobnie


No ze zwierzętami i dziećmi się zgadzam, ale z tym podłożem genetycznym to dla mnie osobiście mit - mój tata, który zmarł na raka w wieku 52 lat miał dwoje rodziców, którzy żyli: dziadek 82 lata, babcia 95 lat (dziadek miał tylko starczą cukrzycę z poważniejszych chorób), pradziadkowie oboje także żyli od 80 do 90 lat - i ogólnie z tego co babcia opowiadała to w rodzinie nie było "młodych śmierci" z powodu choroby, jedno dziecko tylko na jakiś koklusz zmarło. Mój tata był pierwszy od pokoleń, i jakie tu geny, mnie śmieszy sprawa z tymi genami - to wszystko jest grzebanie od tyłu (przecież komórki się mutują jak już mają z czego, nawet kod genetyczny potrafi się zmieniać w "międzyczasie") zamiast zmierzenie się z prawdą, no cóż...
Ale każdy uważa i wierzy w co chce

Wiesz w twoim przypadku tak ale ja mialam ,w sumie mam kolezanke ktorej mama zmarla w wieku 30 lat na raka szyjki macicy i ona tez w wieku 30 lat miala wykryte komorki nowotworowe na szyjce,szybko miala operacje i jest w pozadku narazie. Oczywiscie niegenarizujmy ze wszystkie raki sa przekazywane z pokolenia na pokolenie ale czesc napewno tak tu masz artykul ja sie niedokonca z nim zgadzam http://blognaukowy.blox.pl/2008/04/Kazdy-rak-jest-z-genow.html
Miała, miała bo się bała najzwyczajniej w świecie, że jak matka zachorowała to i ona zachoruje... po prostu zakodowała się strachem, a to czego się boimy także przyciągamy jak najbardziej, bo strach bardzo dużo energii tworzy - tej negatywnej, niestety. Ja się za głowę łapię jak laska mi opowiada, że jak jej matka zmarła na raka to ona lata się teraz badać co pół roku (ze strachu no bo z czego)

Ale tak jak piszę, to tylko moje skromne zdanie, poglądy.
A tu masz wywihttp://dziendobry.tvn.pl/video/paulina-ignasiak-zamaga-sie-z-choroba,104,newest,18284.htmlad z paula tez mowi ze to genetycznie troche
Bez obrazy, ale to że ona mówi...

Dobra nieprzekonam cie mniej swoje zdanie



Ja mam gnetycznie przekazane problemy z zoladkiem ,a moja mam z sercem


a mnie genetycznie mrok przyciąga... tylko nie wiem po kim



No mniej więcej też tak uważam, może bym jeszcze dodała jako jedno z głównych - uraza do ludzi, którzy coś nam zrobili i nie potrafimy im wybaczyć (zazwyczaj skrywana ale niekoniecznie). Co do noworodków i/lub małych dzieci sprawa jest "prostsza" - ponoć dzieci do minimum 3 roku życia są podłączone energetycznie do rodziców/opiekunów i przejmują po prostu "atmosferę"- domu, związku rodziców, rodziny, zaburzoną energię u jednego lub obu rodziców - tu sprawa ma się podobnie jak ze zwierzętami domowymi (które nota bene są ogólnie zawsze podłączone energetycznie pod właścicieli - niezależnie od wieku) - jak ktoś ma zwierzę i jest zaburzony energetycznie w ten ciężki sposób, który doprowadzi z czasem do raka (lub ogólnie do jakiejś "choroby") - najpierw choruje zwierzę (lub dziecko właśnie) bo zbiera tą energię i szybciej ją materializuje - czytałam opisy takich przypadków, jakie to zaskakujące... Nawet te starsze dzieci, w domach, w których nie jest kolorowo wbrew pozorom zawsze mają tendencję do brania na siebie "syfu" rodziców - takiego czy innego, grubszego lub mniej groźnego, ale tak jest..
Dla kogoś mądrego to będzie znak, impuls by się zastanowić - co ze mną jest nie tak...
Dlatego uważam, że powołanie na świat dziecka to naprawdę jest duża odpowiedzialność a nie takie tam, bo ja chcę kogoś kto mnie będzie kochał i "tup"


hehe...no jak mi cos ktos zrobi to zawsze staram sie jak najszybciej wyrownac rachunek...coby syfu w sobie nie trzymac


a dziecko sie ma po to by JE kochac a nie po to by ono nas kochało
swoja droga moim zdaniem to jedyna mozliwa "forma" prawdziwej milosci
Koli, każda metoda może być dobra byle by była skuteczna



A co do dzieci, to tak, ma się po to by kochać - zazwyczaj, ale czasem jest inaczej, nie mówiąc już o tych całkiem niewłaściwych powodach lub z przypadku - potem takie matki czy ojcowie gotują tym dzieciom, co gotują...
Black mi sie wydaje ze my sami powodujemy raka to fakt ,ale tez czesto on jest przekazywany genetycznie co od nas niezalezne i miejsca w ktorych mieszkamy ,przebywamy tez moga raka powodowac (byc moze z tymimieszkaniami to tez energii sprawa). Takze powodow moze byc mnostwo. A wracajac do wplywu rodzicow na dzieci i zwierzete to jak mowia dziecko i zwierze jest odbiciem wszystkiego jak gabczaste podloze wchlania wszystko. Nie ma zlych zwiarzat sa tylko zli wlasciciele z dziecmi podobnie



obejrzyjcie sobie film pt MUSIMY POROZMAWIAC O KEVINIE !!!
JAKA TAM SILNA KARMA DZIECKA Z MATKA .. OD URODZENIA ON JEJ NIENAWIDZI... ona pozniej bez slowa wszystko na siebie bierze .. no jak ktos w temacie karm to ten fim jest swietny ,trzeba uwaznie ugladac .. jak ona splaca ta karme

ewidentnie on byl jej "wrogiem ,ona mu cos zawinila .. dopiero w wiezieniu ,majac ogolony leb - transformacji doznaja ..zaczyna byc inny ..
swoja droga swietna rola ezry millera
obejrze jutro bo bede miala wiecej czasu. Wiesz okej rodzimy sie jacys ale duzy wplyw maja na as rodzice i otoczeniei czesto powielamy wzorce wyniesione z domu.A denerwuja mnie rodzice ktorzy ozwaaja dzieciom na wszystko a potem narzekaja jakie o dziecko trudne. w domu powinny moim zdaniem byc jasne zasady. Ja 6 wiec bardziej uczuciowo powinnam podchodzic ale mam 4 z dnia hehh.I powoli jak weszlam w ten cykl 4 zaczynaja mnie denerwowac wylewne ,wyolbrzymiajace wszystko 6 powiem szczeze juz z dwiema 6 zerwalam albo ograniczylam kontakt bo czulam sie przytloczono

nieprawda .. i pomimo mze jestem pedagogiem uwazam ,wiem ,ze nie jestesmy TABULA RASA I NIE RODZIMY SIE JAKO BIALA KARTKA .. no moze niektorzy

Oczywiście, że nie rodzimy się jako czysta kartka, wszak przez 9 m-cy (zazwyczaj

i nosimy nawyki wyniesione z poprzednich wcieleń.
