"Procedura zgłoszenia pożaru"?
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Oferty pracy zgłoszone do powiatowych urzędów pracy.
- 10 października 2006 - ostateczny termin zgłoszeń na DSA
- Zgłoszenia i lista uczetników edycji 4,5 2012
- Zgłoszenia i lista uczestników Neuro 2011
- Mapa myĹli
- centrum handlowe
- siemka
- koszulki i bluzy
- Blast corps
- James Bond - The World is Not Enough PILNE!
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Wczoraj jadąc samochodem słuchałem radia i przez chwilę zastanawiałem się, czy to nie jest czasami 1 kwietnia?. Podano mianowicie, że
~"w Bydgoszczy w nocy przybiegł do siedziby Straży Pożarnej facet w pidżamie zgłosić, że pali mu się dom! W odpowiedzi usłyszał, że "Straż przyjmuje tylko zgłoszenia telefoniczne, bo takowe są nagrywane". Po godzinie przyjęli zgłoszenie, ponieważ zadzwonił sąsiad tego poszkodowanego, że się pali!"
Normalnie to już nie tylko żenada, ale i zgroza!
Wiem, że do Straży Pożarnej przyjmują tylko młodych (górna granica wieku, to chyba 26 lat), ale czy nie można by było przy okazji sprawdzać, czy taki kandydat na strażaka ma mózg?!
Czterech strażaków stanie przed komisją dyscyplinarną, niewykluczone, że ukarani zostaną także ich przełożeni. To efekt prac zespołu, badającego okoliczności pożaru przy ul. Pomorskiej 14 w Bydgoszczy.
Specjalna komisja powołana została przez komendanta głównego straży pożarnej w Warszawie. Miała zbadać sprawę odmowy przyjęcia zgłoszenia ustnego o pożarze przy ul. Pomorskiej 14. Jak pisaliśmy w minionym tygodniu, po wybuchu ognia mieszkańcy od razu pobiegli po pomoc do strażaków, którzy dyżurują w budynku obok. Ci jednak nie chcieli przyjąć zgłoszenia. Kazali najpierw zadzwonić.
- Komisja przeanalizowała nagrania z monitoringu miejskiego i zapisy z rejestratora rozmów telefonicznych. Przeprowadzono też rozmowy z osobami, które tej nocy pełniły służbę - informuje Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.
Po analizie wszystkich materiałów komisja potwierdziła, że "doszło do nieprawidłowego przyjęcia zgłoszenia o pożarze". Przypomniała także, "że nie ma i nigdy nie było przepisów, które zabraniałyby komukolwiek dokonać zgłoszenia osobiście, a wręcz odwrotnie, jest przepis - który mówi, że każdy sposób powiadomienia jest właściwy, a zatem należy go traktować z powagą".
- W związku z tym uruchomiliśmy procedurę dyscyplinarną, której poddani będą czterej funkcjonariusze bydgoskiej komendy miejskiej straży pożarnej. Komisja dyscyplinarna wskaże winnych - zapowiada Jarocka-Krzemkowska.
Niewykluczone, że konsekwencje służbowe zostaną wyciągnięte także wobec ich przełożonych - dowiaduje się "Gazeta".
Według strażaków sam przebieg akcji gaśniczej był prawidłowy i skuteczny. - Po ogłoszeniu alarmu działania zostały podjęte w ciągu dwóch minut - zapewnia Jarocka-Krzemkowska.
Mieszkańcy ul. Pomorskiej 14 uważają jednak, że gdyby strażacy zareagowali od razu, pożar mogliby ugasić co najmniej 15 minut wcześniej.
- Kary dla strażaków niczego już nie zmienią. Nikt nie zwróci nam dachu nad głową - komentuje Łukasz Karolak, lokator spalonego mieszkania. Ze swoją rodziną nie ma się gdzie podziać. - Mieszkamy kątem u rodziców - w osiem osób w jednym pokoju. Sytuacja jest dramatyczna - opowiada.
- Oni dopiero co wzięli 30 tys. kredytu na urządzenie się, a teraz nie dość, że nie mają żadnych sprzętów, tylko długi, to lokal wymaga kapitalnego remontu - mówi ze współczuciem Bożena Mroczek, współwłaścicielka kamienicy. - Trzeba całkowicie usunąć resztki osmolonego tynku, wymienić całą instalację od energetycznej po wodno-kanalizacyjną, nawet część sufitu, bo w niektórych miejscach nad głową wisi słoma - dodaje.
- Całkiem poważnie zastanawiamy się nad wyjazdem na stałe do Niemiec - mówi Karolak. - Grosza od strażaków nie dostaniemy, bo nawet nie stać nas na powództwo cywilne w tej sprawie. W dodatku nasza trzyletnia córka Vanessa nie chce chodzić do przedszkola, od czasu pożaru ciągle płacze, wychowawczyni szuka dla niej psychologa.
Pożar przy ul. Pomorskiej 14 wybuchł 2 marca w nocy, tuż przed godziną pierwszą. Karolak pobiegł po pomoc do strażaków, których siedziba mieści się po sąsiedzku pod nr. 16. Usłyszał od dyżurnego jednostki, że zgłoszenie pożaru jest możliwe tylko przez telefon. Z taką samą prośbą przybiegła Urszula Rzepka - kobiecie też podpowiedziano wykręcenie numeru alarmowego. Ostatecznie o godz. 0.56 ktoś z lokatorów zadzwonił do dyspozytora. Straż pojawiła się pod płonącym domem po trzech minutach.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz
A co do wypowiedzi poprzednika o granicy wieku przyjęcia do PSP to powiem tylko że początkujący strażak nie jest od razu dyspozytorem, musi odbyć na początku służbę w koszarach jako strażak-ratownik.
Nikt od strażaków nie wymaga nie wiadomo jakiej erudycji. Wiadomo - jest to praca typowo fizyczna i raczej tam myślicieli nie zatrudniają. Ale w tym przypadku ostro przegięli...
Dyspozytor Straży to nie jest osoba o pracy typowo fizycznej. Brak wiedzy i dobrych chęci i tyle.
Szkoda komentować, brak słów na takich kretynów... myślę, że w każdej instytucji się tacy znajdą
