jak osiagacie swoje cele ?
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- 2. Tęcza czyli jak uzdrowić swoje życie kolorami
- Wskazówki- jak pozytywnie przepracować swoje wibracje.
- poznaj swoje przeznaczenie
- Rozliczamy PIT-y w zamian za 1% na cele charytatywne.
- Cele i zadania stron
- Dawny zamek w Nowym Dworze GdaĹskim
- Wibracja 8
- SERVER KLANOWY!
- poradzcie co sadzicie o
- Kwarc dymny
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
taki mi temat przyszedł do głowy bo to jest cos (moze niezbyt odkrywczego ale...) czym moge sie podzielic bo to mi bardzo dobrze wychodzi
1. miec cel- niby oczywiste ale wiekszosc ludzi nie potrafi sprecyzowac co dokładnie chce osiagnac, do czego dazy, np. ktorego konkretnie mezczyzne/ ktora kobiete chce zdobyc, ktora konkretnie prace chce miec itp.
a to jest podstawa- sprecyzowac do czego sie darzy
2. skupic swoja uwage na celu- "obserwowac" go i "uczyc" sie go
to jest cos w rodzaju przyczajenia sie i "zbrojenia"
trzeba zebrac jak najwiecej "informacji" o celu by wiedziec "jak" go zdobyc
3.podzielic swoje działania na małe kroki- szczegolnie jesli cel do osiagniecia jest bardzo "ciezki"
4. byc czujnym, nie spuszczac celu z "oczu" i wykorzystac KAZDĄ okazje do zblizania sie do celu (jak w pukcie- 3 małymi kroczkami)
na te okazje czasem trzeba długo poczekac, ale jesli chcemy zdobyc cel to co to dla nas
5. cierpliwie ugruntowywac sie na zdobytych pozycjach, by moc zdobywac kolejne "bazy" celu
czyli po zdobyciu jednego etapu ugruntowujemy swoja pozycje przed wyruszeniem do kolejnego "etapu" zdobywania celu (czasem jest to krocej czasem dłuzej)
i tak systematycznie do pełnego sukcesu...
...i juz...
jak to teraz czytam to brzmi jak przepis na wojne ale tak to troche jest z osiaganiem celow
a wy jak osiagacie swoje cele?
macie z tym problem czy przychodzi wam to samo i łatwo?
moze cios przegapiłam bo pisze na szybko ten moj przepis ale...to wyjdzie w dyskusji
dnia Sob 8:15, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
nigdy sie nad tym tak nie zastanawiałam, ale jeżeli mam cel i MOTYWACJE, bo ta jest najważniejsza, to wszystko wychodzi mi zupełnie naturalnie
nie moge za dużo myslec i kombinować nad celem, bo łapie wtedy presje i nic mi nie wychodzi
Zasadniczo ostatnio to niczego nie osiągam dnia Sob 8:42, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
bo nie chcesz...a własnie przypomniało mi sie co miałam napisac pod twoim wpisem o 4 kieli
Si... nawet nie myślę o jakichś celach bardziej wzniosłych niż przepier...nie kolejnego dnia.
Ale zasadniczo zawsze metodą małych kroczków
Motywacja to coś co napędza do życia. Jako, że siedzę w domu już ponad 2 miesiące to znam się siebie i jestem leniwa, więc aby cokolwiek zrobić to wpisuję sobie na kartkę to, co mam zrobić w danym dniu z przedziałem czasowym w przybliżeniu i jestem z siebie dumna, że umiem to zrealizować. Wyznaczam też sobie jakieś drobne nagrody aby było jeszcze łatwiej.
Jeśli chodzi o cele długoterminowe itp. to zawsze je miałam, co prawda nie pisałam sobie na kartce ale miałam, jak zrealizowałam jakiś to zabierałam się za kolejny.
Myślę, że warto sobie wyznaczyć cele na tydzień, miesiąc, rok, 5 lat, 10 a nawet 30 i je po prostu weryfikować, bo cel zapisany dzisiaj będzie ewoluował z nami, po drodze może zamienić się w coś innego niż było pierwotnie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się wydarzy jutro ale warto mieć jakieś ramy czasowe uwzględnione.
Mając cele na kartce i zaglądając do niej codziennie wg mnie nasza podświadomość zaczyna to kodować i pomagać w realizacji tego, no i warto przy danym celu np. zrobienie kolejnego fakultetu albo znalezienie dobrej pracy napisać sobie jakie kroki poczynić aby to realizować, można też pofantazjować i napisać jak będzie wyglądało nasze życie kiedy ten cel będzie zrealizowany itp.
Tak naprawdę to nie cel jest ważny ale droga, która do niego wiedzie
Probowalam sobie przypomniec jaki cel ost osiagnelam
zastanowilam sie i stwierdzilam, ze osiagam cele
1. Uporem
2. Ciezka praca, planowaniem wszystkiego w najdrobniejszych szczegolach
3. Wrodzonymi zdolnosciami
4. Szukaniem sprzyjajacych i najlepszych okolicznosci
5. Jeszcze raz uporem i niepoddawaniem sie
6. Pewnie tez i łutem szczescia
A poza tym osiagniecie celu jest na pewno latwiejsze, jesli na drodze znajda sie pomocni ludzie, a jednak czasem sie znajduja, tylko trzeba umiec ich zauwazyc
oczywiscie sa tez ludzie, ktorzy robia na przekor i wbrew, ktorzy mowia "i tak Ci sie nie uda", ale mnie tacy dodatkowo motywuja, bo mysle sobie wtedy "to ja Ci cholero pokaze"
Przynajmniej tak bylo do tej pory...
ano...fart jest zdecydowanie duzym ułatwieniem w osiaganiu celu
sprzyjajace okolicznosci tez w sumie niezbedne, bo krok w kierunku celu robic kiedy on oznacza stapanie po bagnistym niesprzyjajacym w obecnej chwili gruncie to jest blad
łatwiej i szybciej dochodzimy do celu jak jednak wyczekamy sprzyjajacy moment czyli nie krok w błocko ale jak przestanie juz lac i podłoze bedzie sprzyjajace
upor ,cierpliwosc , praca..
Mnie się wydaje, że trzeba bardzo chcieć, by osiągąć ten cel... a jak się chce, to się zrobi wszystko co możliwe by go osiągnąć.... i "samo" wyjdzie...
niekoniecznie
jak chcesz za bardzo to mozesz niecierpliwoscia spierniczyc wszystko
tak ze nie tylko chcenie ale i uzywanie rozumu
Mnie się wydaje, że trzeba bardzo chcieć, by osiągąć ten cel... a jak się chce, to się zrobi wszystko co możliwe by go osiągnąć.... i "samo" wyjdzie...
po trupach....do celu najlepsza recepta
ale jak tym celem jest np ukochany mezczyzna?
to co komu po trupie...
niekoniecznie
jak chcesz za bardzo to mozesz niecierpliwoscia spierniczyc wszystko
)
no ja tak mam, ale ktory baran 1 tak nie ma
on jest celem a niszczysz wszystko co do celu prowadzi
jego na koncu dnia Sob 20:49, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Kobieta umie użyć swoich wdzięków by uwieść mężczyznę, trupów nie trzeba... a facet na lep jak mucha poleci... on nie głową , a czym innym myśli... wiesz o co mi chodzi... dnia Sob 20:58, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
on jest celem a niszczysz wszystko co do celu prowadzi
jego na koncu
jak sie znudzi <zart>
albo dupkiem sie okaze
albo dupkiem sie okaze To już jego strata,że nie docenił tego co miał... jeśli o tym samym myślimy...
wyobraziłam sobie siebie z maczeta na dyskotece...w drodze do przystojniaka jak ze snu
Wystarczy jak maślane oczy zrobisz... i się uśmiechniesz...
oj, splycacie temat, a myslalam, ze powiecie jeszcze cos madrego
No... bo zrobiło się śmiesznie...
1. miec cel- niby oczywiste ale wiekszosc ludzi nie potrafi sprecyzowac co dokładnie chce osiagnac, do czego dazy, np. ktorego konkretnie mezczyzne/ ktora kobiete chce zdobyc, ktora konkretnie prace chce miec itp.
a to jest podstawa- sprecyzowac do czego sie darzy
2. skupic swoja uwage na celu- "obserwowac" go i "uczyc" sie go
to jest cos w rodzaju przyczajenia sie i "zbrojenia"
trzeba zebrac jak najwiecej "informacji" o celu by wiedziec "jak" go zdobyc
3.podzielic swoje działania na małe kroki- szczegolnie jesli cel do osiagniecia jest bardzo "ciezki"
4. byc czujnym, nie spuszczac celu z "oczu" i wykorzystac KAZDĄ okazje do zblizania sie do celu (jak w pukcie- 3 małymi kroczkami)
na te okazje czasem trzeba długo poczekac, ale jesli chcemy zdobyc cel to co to dla nas
5. cierpliwie ugruntowywac sie na zdobytych pozycjach, by moc zdobywac kolejne "bazy" celu
czyli po zdobyciu jednego etapu ugruntowujemy swoja pozycje przed wyruszeniem do kolejnego "etapu" zdobywania celu (czasem jest to krocej czasem dłuzej)
i tak systematycznie do pełnego sukcesu...
...i juz...
zgadzam się w 100%
dodam jeszcze, że jak miałam cel, żeby dobrze zdac maturę to paliłam żółte świeczki
ale uczyłas sie systematycznie tez?
uczyłam, ale nawiększe zaskoczenie miałam gdy okazało się, że z przedmiotu, z którego najwięcej sie uczyłam i najwięcej tych świec wypaliłam, wypadłam najgorzej morał? miałam za dużą napinkę
ja najlepiej wypadam w sytuacjach, gdy sie zle czuje, tzn. np. w dniu ustnej matury z polskiego wstalam o 4 rano i bylam przerazona totalnie (bo sie boje ustnych panicznie) na dodatek dostalam o., a wiadomo zle to znosze, niz umyslowy
zdalam mature najlepiej z calej szkoly
podobnie bylo na magisterce, mialam drugi dzien okresu, czulam sie fatalnie, stres mega, efekt powalajacy
W sytuacji kryzysu sie spinam maksymalnie i walcze, ale fakt faktem - wczesniej musze wlozyc w cos wysilek.
ja sie w ogole nie potrafiłam nigdy stresowac egzaminami itp
albo cos umiałam i wiedziałam ze cos napisze albo nic nie umiałam to czym sie tu stresowac
mature zdałam na 3 i na poprawce z pnosu (no bo jak sie nic nie uczyłam to jak miałam zdac pnos- nauczylam sie tylko odpowiedzi na 30 pytan na poprawke)
a kilka osob ktorym na maturze zalezało oblało dnia Nie 13:10, 23 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Jak nic nie umialam, to sie tez nie stresowalam, bo to juz bez sensu - mam na mysli czasy lo.
Bo na studiach nie zdarzylo mi sie byc nieprzygotowanym na egzamin, kolokwium czy w ogole zajecia tylko z anglika, ale z anglika wiedzialam, ze czy stoje czy leze i tak bede miec 4.5 albo 5
Na studiach to walczylam o stypendium naukowe, wiec nie moglam sobie pozwolic na olewanie... poza tym lubilam sie uczyc
Ja też się pochwalę jaki miałam swój cel... trochę dziwny, bo chciałam za wszelką cenę wyzdrowieć... i udało się! A mianowicie... 3 lata temu,kiedy już zostałam sama złamałam piętę bo.... spadłam z kibla... no tak było, bo stanęłam na nim by papier toaletowy z pawlacza wyciągnąć... efekt tego był taki, że piętę na drutach mi poskładali i wsadzili nogę w gips pod samą dupę na 5 m-cy.... leczenie trwało bardzo długo... w stopie krążenia prawie w ogóle nie było... i perspektywa chodzenia z ciągnięciem nogi za sobą ... A ja się w sobie tak zawzięłam, że wzięłam się solidnie do "pracy", dzisiaj w butach na obcasach chodzę. Ale to jeszcze nic... Minął rok, gdy kule do chodzenia odstawiłam to potrącił mnie samochód... Złamałam prawą rękę w 3 miejscach, wsadzili mi do niej metalową płytkę od ramienia do łokcia i nastawili do barku bo z niego wypadła... leczenie też trwało długo, w tym roku dopiero mi tę płytkę wyciągli. A, że lubię wędkować to z tą niesprawną ręką na ryby jeździłam.... i radziłam sobie sama... Karpa na 4 kg z wody wyciągłam! Jaka byłam z siebie dumna... bo chłopy wędkarze mi zazdrościli.... A morał z tego taki... Cierpliwość i wytrwałość do osiągnięcia celu popłaca, uczcie się tego dziewczyny... A żebym urosła w pychę bardziej to w tych "chorobach" radziłam sobie sama!!!
(...)
1. miec cel- niby oczywiste ale wiekszosc ludzi nie potrafi sprecyzowac co dokładnie chce osiagnac, do czego dazy, np. ktorego konkretnie mezczyzne/ ktora kobiete chce zdobyc, ktora konkretnie prace chce miec itp.
a to jest podstawa- sprecyzowac do czego sie darzy
2. skupic swoja uwage na celu- "obserwowac" go i "uczyc" sie go
to jest cos w rodzaju przyczajenia sie i "zbrojenia"
trzeba zebrac jak najwiecej "informacji" o celu by wiedziec "jak" go zdobyc
3.podzielic swoje działania na małe kroki- szczegolnie jesli cel do osiagniecia jest bardzo "ciezki"
4. byc czujnym, nie spuszczac celu z "oczu" i wykorzystac KAZDĄ okazje do zblizania sie do celu (jak w pukcie- 3 małymi kroczkami)
na te okazje czasem trzeba długo poczekac, ale jesli chcemy zdobyc cel to co to dla nas
5. cierpliwie ugruntowywac sie na zdobytych pozycjach, by moc zdobywac kolejne "bazy" celu
czyli po zdobyciu jednego etapu ugruntowujemy swoja pozycje przed wyruszeniem do kolejnego "etapu" zdobywania celu (czasem jest to krocej czasem dłuzej)
i tak systematycznie do pełnego sukcesu...
...i juz...
jak to teraz czytam to brzmi jak przepis na wojne ale tak to troche jest z osiaganiem celow (...)
fajny temacik Koli..
a jak to u Mnie..otóż temat jakby dla Mnie na czasie.. obecnie
1. mam CEL
2. max skupiona jestem obserwuję i ..no wdrożone punkty także 3 i 4 na wysokim poziomie wdrożenia że tak powiem
no najgorzej to ten punkt 5
ja wyznaję zasadę, że CEL uświęca środki<wstydzi się..>..gorzej jak się ma konkurejszyn w postaci osoby o podobnej postawie..
<myśli> Mnie to jednak gubi ta moja niecierpliwość..że jak kcę ..to na już..a tak se ne da..czasem..<to te moje cholerne kochane sexowne piąteczki
>
edit: oooo a może jakieś rady Kochani jak pozbyć się konkurencji "na drodze do Celu" no chiba że tylko ja mam tak trudno
gdzie moja dusza miała rozum jak se to życie wybierała?? dnia Pon 8:31, 24 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
wyczekac moment kiedy bedzie mozna "pokazac" swojemu "celowi" ze jestes "lepsza"...ze jestews najlepsza, ze jestes spełnieniem "jego" marzen
ale to zawsze wymaga ogromnej cierpliwosci i ciagłego myslenia (w sensie uzywania mózgu a trzymania emocji na wodzy) oraz konsekwencji
ano cel uswieca srodki (ja zdobywajac swojego meza nawet namówiąłm go na spotkanie z "konkurencja" by zobaczył ze jest do niczego ..na szczescie moje przewidywania sie sprawdzily bo gdyby okazało sie ze jednaknie jest to wymknał by mi sie z rak )
no tak..trudności na miarę Celu..
ale nikt nie mówił, że będzie łatwo
wręcz odwrotnie
ogromnej cierpliwosci -z tym mam problem
i ciagłego myslenia (w sensie uzywania mózgu a trzymania emocji na wodzy) -no z tym jeszcze większy mózg mózgiem..zdarza Mi się używać w wolnych chwilach
ale z tymi emocjami-a już z trzymaniem ich na wodzy to masakra u Mnie
ehh ..
konsekwentna jestem..tak myślę..chociaż możliwe..że konsekwentnie się oddalam zamiast zbliżać do upragnionego..Celu..
Fajny temat
Od siebie dodam tylko moje ulubione cytaty nie pamiętam kogo:
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć, nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"
"Żadne zadanie nie jest szczególnie trudne, jeśli podzielisz je na mniejsze podzadania."
"Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć."
cierpliwosc najwazniejsza i zaparcie, te dwie cechy pomagaja uzyskac sukces/cel...
mnie brakuje cierpliwosci, musze strasznie sie hamowac albo czegos mocno chciec by wytrzymac w cierpliwosci...ale wiekszosc pomyslow spalam na panewce
to zawsze wymaga ogromnej cierpliwosci i ciagłego myslenia (w sensie uzywania mózgu a trzymania emocji na wodzy) oraz konsekwencji
dokładnie ja się tak wyćwiczyłam w tej cierpliwości i trzymaniu emocji na wodzy, że do tej pory przecieram oczy, że mi się to udało do tego stopnia kiedyś miałam z tym mega problem (za młodu ), ale stosunkowo szybko się połapałam jak to działa
dla mnie i pewnie nie jest odosobniona w tym co mysle ale jest spora sztuka nie stawianie a osiaganie tego co w głowie zakiełkuje a póxniej staje sie celem i a pragnieniem..
pomimo ze jestem numerologiczna 8 ...mam wrazenie ze srednio jest we mnie siły sprawczej która daje moc ósemeczki...owszem aby cos zdobyc musze sie nieżle nagimnastykowac ..ale tylko dzieki mozolnej sumiennej pracy ...poprzez systematyczne działanie w tym kierunku , metodą małych kroczków zdarza sie, ze czasem mam mniejsze osiągniecia które to motywuja, daja powera do dalszego działania które to nie
są gwarantem, ze dostane to co ostatecznie chce...a jesli cos nie wyjdzie umiem sobie to wytłumaczyc ... czasem nie zawsze to co osiągamy wbrew pozorom moze byc dobre w skutkach ..mylse ze nalezy sie tez liczyc z konsekwencjami osiągnietego celu... dnia Pon 20:22, 24 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Podoba mi się, jak to ujęłaś.... bo faktycznie tak jest... Ja jestem 11, a ona dopiero stawia mi wyzwania do osiągnięcia celu... dnia Wto 21:06, 25 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Fajny temat
Od siebie dodam tylko moje ulubione cytaty nie pamiętam kogo:
"Motywacja jest tym, co pozwala zacząć, nawyk jest tym, co pozwala wytrwać"
"Żadne zadanie nie jest szczególnie trudne, jeśli podzielisz je na mniejsze podzadania."
"Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć." dokladnie z czego ten jest najtrafniejszy
"Żadne zadanie nie jest szczególnie trudne, jeśli podzielisz je na mniejsze podzadania."
czyli nie od razu warszawe zbudowano i zeby poznac rozniczki trzeba najpierw opanowac tabliczke mnozenia i poznac kolejnosc wykonywania dzialan ..czyli po kolei w3szystko
ja jak btlam mlodsza to przez 3 sie bardzo rozpraszam w sumie zalezalo mi bardzo na dazeniu do celu a nie na jego zdoyciu,a teraz przez 4 chce go osiagnac i ylko cel sie liczy, I chce go zdobyc za wszelka cena,czasem placac zaduzo.Bo dla 4 licza sie konkrety i skonczone dzialania. I w sumie nie wiem co jest wazne bardziej cel czy dazenie do niego.
a czasem juz na gorze moze sie okazazac ze osiagniy cel nie jest tym co myslelismy i nieaje nam pelni satysfakcji
Ja to dopiero będę miała cel... ale w przyszłym dopiero roku.... Muszę pozałatwiać wszystkie sprawy z moim eksem...pod względem prawnym... ciężki z nim będę miała orzech do zgryzienia... dnia Śro 22:12, 26 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
przede wszystkim chyba najpierw trzeba siebie okreslic.. jak latwo sluchajac sie innych mozna sie zdolowac i nie zrobic nic, bo przeciez ,, nic ci sie nie uda,,