dawne czasy
Katalog znalezionych frazWÄ tki
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
poezja z moich lat mlodosci, milosci
Nigdy, więc nigdy z tobą rozstać się nie mogę!
Morzem płyniesz i lądem idziesz za mną w drogę,
Na lodowiskach widzę błyszczące twe ślady
I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady,
I włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam,
I postać twoję widzieć lękam się i żądam.
Niewdzięczna! Gdy ja dzisiaj, w tych podniebnych górach.
Spadający w otchłanie i niknący w chmurach,
Wstrzymuję krok, wiecznymi utrudzony lody.
I oczy przecierając z lejącej się wody,
Szukam północnej gwiazdy na zamglonym niebie,
Szukam Litwy i domku twojego, i ciebie;
Niewdzięczna! może dzisiaj, królowa biesiady,
Ty w tańcu rej prowadzisz wesołej gromady,
Lub może się nowymi miłostkami bawisz,
Lub o naszych miłostkach śmiejąca się prawisz,
Powiedz, czyś ty szczęśliwsza, że ciebie poddani,
Niewolnicze schylając karki, zowią Pani!
Że cię rozkosz usypia i wesołość budzi,
I że cię nawet żadna pamiątka nie nudzi?
Czy byłabyś szczęśliwsza, gdybyś, moja miła,
Wiernego ci wygnańca przygody dzieliła?
Ach! Ja bym cię za rękę po tych skałach wodził,
Ja bym trudy podróżne piosenkami słodził,
Ja bym pierwszy w ryczące rzucał się strumienie
I pod twą nóżkę z wody dostawał kamienie.
I przeszłaby twa nóżka wodą nie dotknięta,
A całowaniem twoje ogrzałbym rączęta.
Spoczynek by nas czekał pod góralską chatą:
Tam zwleczoną z mych barków okryłbym cię szatą,
A ty byś przy pasterskim usiadłszy płomieniu
Usnęła i zbudziła na moim ramieniu.
Precz z moich oczu!... posłucham od razu,
Precz z mego serca!... i serce posłucha,
Precz z mej pamięci!... nie tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha.
Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy, -
Tak moja postać, im dalej ucieka,
Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy.
Na każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
Czy zadumana w samotnej komorze
Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę,
Przypomnisz sobie: właśnie o tej porze
Śpiewałam jemu tę samę piosenkę.
Czy grają w szachy, gdy pierwszymi ściegi
Śmiertelna złowi króla twego matnia,
Pomyślisz sobie: tak stały szeregi,
Gdy się skończyła nasza gra ostatnia.
Czy to na balu w chwilach odpoczynku
Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział,
Obaczysz próżne miejsce przy kominku,
Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział.
Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem
Stargane ujrzysz kochanków nadzieje,
Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem,
Pomyślisz sobie: ach! to nasze dzieje...
A jeśli autor po zawiłej probie
Parę miłośną na ostatek złączył,
Zagasisz świecę i pomyślisz sobie:
Czemu nasz romans tak się nie zakończył?...
Wtem błyskawica nocna zamigoce:
Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza
I puszczyk z jękiem w okno zalopoce...
Pomyślisz sobie, że to moja dusza.
Tak w każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku
I nosi ciągłe wieści. Wiem, kiedy w ogródku,
Wiem, kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta;
Wiem, o jakiej godzinie wraca bolu fala,
Wiem, jaka ci rozmowa ludzi łzę wyciska.
Tyś mi widna jak gwiazda, co się tam zapala
I łzę różową leje, i skrą siną błyska.
A choć mi teraz ciebie oczyma nie dostać,
Znając twój dom - i drzewa ogrodu, i kwiaty,
Wiem, gdzie malować myślą twe oczy i postać,
Między jakimi drzewy szukać białej szaty.
Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć,
Osrebrzać je księżycem i promienić świtem:
Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić i położyć
Pod oknami, i nazwać jeziora błękitem.
Potem jezioro z niebem dzielić na połowę,
W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem;
Nie wiesz, jak włosem deszczu skałom wieńczyć głowę,
Jak je widzieć w księżycu odkreślone kirem.
Nie wiesz, nad jaką górą wschodzi ta perełka,
Którąm wybrał dla ciebie za gwiazdeczkę-stróża?
Nie wiesz, że gdzieś daleko, aż u gór podnóża,
Za jeziorem - dojrzałem dwa z okien światełka.
Przywykłem do nich, kocham te gwiazdy jeziora,
Ciemne mgłą oddalenia, od gwiazd nieba krwawsze,
Dziś je widzę, widziałem zapalone wczora,
Zawsze mi świecą - smutno i blado - lecz zawsze...
A ty - wiecznie zagasłaś nad biednym tułaczem;
Lecz choć się nigdy, nigdzie połączyć nie mamy,
Zamilkniemy na chwilę i znów się wołamy
Jak dwa smutne słowiki, co się wabią płaczem.
Kto z was te wiersze pamieta? Ja pamietam, do konca zycia moje cytowac wiekszosc cytatow z pamieci, Helico pamieta. Kto jeszcze?
Mickiewicz to klasyka, dla wszystkich pokoleń
Moja babcia znala na pamiec calego Pana Tadeusza. Ja nigdy nie bylem w stanie calego utworu przeczytac! Ale wiele wierszy napisal swietnych.
Z lat dziecięcych
Przypominam wszystkiego przypomnieć nie zdołam:
Trawa... Za trawą wszechświat... A ja kogoś wołam.
Podoba mi się własne w powietrzu wołanie
I pachnie macierzanka i słońce śpi w sianie.
A jeszcze? Co mi jeszcze z lat dawnych się marzy?
Ogród, gdzie dużo liści znajomych i twarzy
Same liście i twarze!... Liściasto i ludno!
Śmiech mój w końcu alei. Śmiech stłumić tak trudno!
Biegnę, głowę gmatwając w szumach, w podobłoczach!
Oddech nieba mam w piersi! Drzew wierzchołki w oczach!
Kroki moje już dudnią po grobli nad rzeką.
Słychać je tak daleko! Tak cudnie daleko!
A teraz bieg z powrotem do domu przez trawę
I po schodach, co lubią biegnących stóp wrzawę...
I pokój, przepełniony wiosną i upałem,
I tym moim po kątach rozwłóczonym ciałem
Dotyk szyby ustami... Podróż w nic, w oszklenie
I to czujne, bezbrzeżne z całych sił istnienie
Bolesław Leśmian
Dział z poezją to chyba był strzał w dziesiątkę, przypominamy ulubione wiersze i świat jest piękniejszy. A Mickiewicza oczywiście pamiętamy.
Jako nastolatke rodzice wysylali mnie na kolonie,
obozy letnie.To bylo cos unikalnego w moim zyciu.
Pierwsze sympatie ,szukanie sie oczyma,przypadkowosc spotkan,
"przypadkiem " dotykania swoich rak.
Tamte noce pamietam do dzis.Niebo bylo tak nisko,
ze mozna bylo dotknac gwiazd.Nigdy pozniej nie przezylam
niczego bardziej magicznego.Przez nastepne lata doroslego zycia
szukalam tego uczucia i nie znalazlam go.Zawsze "wracam" na
ten oboz.
Dzisiaj szukam w poezji tych chwil ulotnosci,
szczescia.Ciesze sie ,ze wspolnie przypomnimy sobie czas
"pierwszej milosci".
Kazdy wiersz ukrywa ktoregos z nas.
I znowu , znowu rozmawialem z toba
Widzialem wzrok twoj mily
Minione dni ,choc zeszly juz do grobu,
Twym glosem zadzwonily.
Czemu ? Dzis inny caluje te oczy
I twoja dlon ujmuje !
Innemu dzisiaj mowisz w mroku nocy;
Miluje cie ,miluje !
Czy nie obludne - powiedz mi od razu -
Sa twoje calowania ?
One z malzenskiej wiernosci nakazu
Plyna , nie z milowania.
On nie dla ciebie - ty sie urodzilas
Dla wielkich zadz plomienia.
Siebie mu dajac , ty sie nie naradzilas
Swojego sumienia.
Czy dreszcz tajemnicy na wskros go przeniknal
Gdy byl w poblizu ciebie
Czy wzgardzil swiatem , by mysla do nikad
Procz ciebie jednej nie biec ;
Czy powitania twe chlodne przyjmowal
Ze lzami i milczeniem
I czy najlepsze lata ofiarowal
Dzielonym z toba mgnieniom ?
Nie ! jestem pewien ,wierz mi - szczescia twego
Nie moze ten zbudowac ,
Kto tylko piekno twych ksztaltow dostrzega
I twoj zewnetrzny powab.
Ty go nie kochasz !...Dzis wladza kryjoma
Do duszy cie przykula ,
Co zyje smutna ,szczesciu nie znajoma ,
Lecz jest jak milosc czula.
Michal Lermontow
" Kiedy nadchodzi Natchnienie
z bajki mydlanej Marzenie
spiewac sie chce ,kochac sie chce
chyba juz tego nie zmienie
Chce swiat caly porwac w Ramiona
Chocby mowili Szalona
Milosc to Czar jak Piekny Dar
Milosc Nieujazmiona
Choc czasem o poznej porze
z Miloscia wiersze swe tworze
Ulotnosc slow powraca znow
Serce i Dusza jak w zmowie...))) "
To co widzisz,co sie zda,jak sen we snie jeno trwa
Spotkajmy sie ukochana u schylku dnia
Kocham cie za twa szlachetna gracje,za oczu glebie roziskrzona
Za twoje brwi skrzydlate i glowe dumnie uniesiona.
Kocham cie nie za to ze jestes w twoim ruchu
powiewu gladkosc i lekkosc puchu
i nie dla twych zwodniczych chochlikow
ktore wciaz chowasz w oka kaciku Dlaczego?
Za to,ze kochasz mnie tak jak ja ciebie.
autor nieznany
Letni poranek błysnął różem
Letni poranek błysnął różem
sen jeszcze drzemie pod powieką,
wiatr się zaplątał gdzieś na chmurze,
świetlistych wspomnień budzi echo.
Gdy szarość nieba barwę zmienia,
wszystko dziś do mnie mówi wierszem,
chcę w twoich zamknąć się marzeniach
i nie powrócić nigdy więcej.
Nadzieja wschodzi po kryjomu,
w zapachu kawy budzi myśli,
tak dobrze mi.Nie mów nikomu,
żeś znów tej nocy mi się przyśnił.
Ewa Pilipczuk
Letni poranek błysnął różem
Letni poranek błysnął różem
sen jeszcze drzemie pod powieką,
wiatr się zaplątał gdzieś na chmurze,
świetlistych wspomnień budzi echo.
Gdy szarość nieba barwę zmienia,
wszystko dziś do mnie mówi wierszem,
chcę w twoich zamknąć się marzeniach
i nie powrócić nigdy więcej.
Nadzieja wschodzi po kryjomu,
w zapachu kawy budzi myśli,
tak dobrze mi.Nie mów nikomu,
żeś znów tej nocy mi się przyśnił.
Ewa Pilipczuk
Piekny erotyk. Az dreszcze przechodza. Po tym moze byc tylko seks i .., filozofia.
Miłość sex -to to ,co najbardziej inspiruje , pobudza do filozofii..

Uśmiech
Jest Uśmiech Miłowania
I Uśmiech Podstępnej Uciechy
I jest Uśmiech nad Uśmiechami
W którym łączą się te dwa Uśmiechy
Jest Grymas Nienawiści
I jest Grymas Wzgardliwej Niechęci
I jest Grymas nad Grymasami
Który próżno chcesz wymazać z pamięc
Bo zagnieździł się w Jądrze Serca
I przedostał się do Szpiku Kości
Żaden uśmiech znany człowiekowi
Nie przeniknie owych Głębokości
Tylko Jeden - ten co się raz zdarza
Między naszą Kołyską a Mogiłą -
Lecz gdy taki Uśmiech zajaśnieje
Znika wszystko co Cierpieniem było
(tłum. Jerzy Pietrkiewicz)
The Smile
William Blake
There is a smile of Love,
And there is a Smile of Deceit,
And there is a Smile of Smiles
In which these two Smiles meet.
And there is a frown of hate,
And there is a frown of disdain,
And there is a frown of frowns
Which you strive to forget in vain
For it sticks in the heart's deep core
And it sticks in the deep backbone
And no smile tht ever was smil'd,
But only one smile alone
That betwixt the cradle and grave
It only once smil'd can be;
And, when it once is smil'd,
There's an end to all misery.
William Blake... prawdziwie Widzacy.
Dzieki, nemeczek.
William Blake... prawdziwie Widzacy.
Dzieki, nemeczek.
You're welcome.

Blake odkrylem bedac nastolatkiem sluchajac pewnej grupy rockowej,
wiesz jakiej ?
Wielki poeta wyprzedzajacy swoja generacje i do konca nie zrozumiany i doceniony.Poza tym wspanialy malarz i rysownik.Jego obrazy chociaz malowane w duchu romantyzmu ,nawiazywaly takze czesto do tematyki poruszanej przez flamandzkiego malarza Hieronymusa Boscha.
I chociaz Blake mogl nie znac Boscha - S.Dali napewno znal ich obydwu ,
wiec az taki oryginalny i niepowtarzalny nie byl.
Boscha znamy glownie z jego dziel plastycznych, a Blake takze pisal - i sam ilustrowal swoje dziela.
Dali z kolei to juz zupelnie inna epoka - forma u niego, jak to zwykle u skandalizujacych artystow, czesto byla istotniejsza niz tresc.
A Blake byl genialny w wielu dziedzinach. Gdybym musial go do kogos porownywac, to chyba tylko do Leonarda da Vinci. Podobne talenty.
Uśmiech
Jest Uśmiech Miłowania
I Uśmiech Podstępnej Uciechy
I jest Uśmiech nad Uśmiechami
W którym łączą się te dwa Uśmiechy
Jest Grymas Nienawiści
I jest Grymas Wzgardliwej Niechęci
I jest Grymas nad Grymasami
Który próżno chcesz wymazać z pamięc
Bo zagnieździł się w Jądrze Serca
I przedostał się do Szpiku Kości
Żaden uśmiech znany człowiekowi
Nie przeniknie owych Głębokości
Tylko Jeden - ten co się raz zdarza
Między naszą Kołyską a Mogiłą -
Lecz gdy taki Uśmiech zajaśnieje
Znika wszystko co Cierpieniem było
(tłum. Jerzy Pietrkiewicz)
The Smile
William Blake
There is a smile of Love,
And there is a Smile of Deceit,
And there is a Smile of Smiles
In which these two Smiles meet.
And there is a frown of hate,
And there is a frown of disdain,
And there is a frown of frowns
Which you strive to forget in vain
For it sticks in the heart's deep core
And it sticks in the deep backbone
And no smile tht ever was smil'd,
But only one smile alone
That betwixt the cradle and grave
It only once smil'd can be;
And, when it once is smil'd,
There's an end to all misery.
Ten wiersz z jego "niebiańskim uśmiechem" przypomniał mi o pewnym
artykule,który czytałam w Newsweeku"śpiączka-wspomnienia z nieba"
Jest w nim o spojrzeniu-bardzo szczególnym też " niebiańskim"

"Kobieta spojrzała na mnie takim wzrokiem,że dla czegoś takiego
warto było żyć przez wszystkie te lata,warto było przeżyć nawet
najgorsze chwile.To nie było spojrzenie romantyczne.To nie było
spojrzenie przyjażni.Wykraczało ponad to wszystko,ponad wszelkie
odcienie miłości,które znamy na ziemi.Można powiedzieć,że było
czymś wyższym,zawierało w sobie wszystkie rodzaje miłości,a
jednocześnie było znacznie większe od nich wszystkich"
Sztylet
W szufladzie leży sztylet.
Kuty był w Toledo w początkach minionego stulecia;
Luis Melcan dał go mojemu ojcu, który przywiózł go z Urugwaju:
Evaristo Carriego miał go pewnego razu w rękach.
Ci, którzy go zobaczą, muszą się nim chwilę pobawić;
daje się zauważyć, że od dawna go szukali;
dłoń śpieszy ku rękojeści, która jej oczekuje;
ostrze posłuszne i mocne pręży się precyzyjnie w pochwie.
Czegoś innego chce sztylet.
To coś więcej niż struktura powstała z kilku metali;
ludzie wymyślili go i uformowali w celu ściśle określonym;
w pewnym sensie jest wieczny ten sztylet,
co ubiegłej nocy uśmiercił człowieka w Ttacaruembo,
i te, co zakłuły Cezara.
Chce zabijać, chce rozlewu nagłej krwi.
W szufladzie biurka, pośród brulionów i listów,
sztylet nieprzerwanie śni swój tygrysi sen;
dłoń, kiedy nim kieruje, ożywia się,
bo ożywia się metal przeczuwający w każdym kontakcie zabójcę:
tego,dla kogo sztylet zastał przez ludzi stworzony.
Niekiedy żal mi go.
Tyle hartu, tyle wiary,
tyle obojętnej czy niewinnej wyniosłości i -
lata schodzą na niczym.
Jorge Luis Borges
(przekład: Edward Stachura) dnia Nie 22:20, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz