Paraliże przysenne.
Katalog znalezionych frazagniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Porażenie przysenne (paraliż senny, paraliż przysenny) – stan występujący podczas zasypiania lub rzadziej podczas przejścia ze snu do czuwania, objawiający się porażeniem mięśni (katapleksja) przy jednoczesnym zachowaniu pełnej świadomości. Osoba doświadczająca paraliżu przysennego ma wrażenie ogarniającej niemocy, nie jest w stanie wykonać żadnych ruchów, mówić ani otworzyć oczu. Zjawisku temu towarzyszą zazwyczaj bardzo nieprzyjemne doznania psychiczne, takie jak wrażenie ogłuszającego dudnienia lub dzwonienia w uszach, bezwładnego spadania, wykręcania ciała, przygniecenia klatki piersiowej lub kończyn. Prawie zawsze towarzyszy mu przyśpieszony rytm serca oraz uczucie strachu. Podczas paraliżu możliwe jest również występowanie różnego rodzaju halucynacji, zarówno wzrokowych jak i dotykowych. Notorycznie powtarzający się paraliż przysenny jest zazwyczaj związany z zespołem chorobowym zwanym narkolepsją, ale występuje też epizodycznie u osób zdrowych (różne źródła podają, że około 30-50% populacji przynajmniej raz w życiu doświadczyło paraliżu sennego) jako rzadko spotykana anomalia. W takim przypadku przyczyną porażenia mięśni jest zahamowanie neuronów w rdzeniu kręgowym odpowiadających za utrzymywanie napięcia mięśniowego wywołane przez impulsy z mózgu. Stan taki występuje fizjologicznie podczas snu i zapobiega wykonywaniu przypadkowych ruchów ciała. Ze zjawiskiem paraliżu przysennego mamy do czynienia wówczas, gdy mózg zaczyna wysyłać owe impulsy w niewłaściwym momencie: przy gwałtownym wybudzaniu się ze snu w fazie REM, lub podczas zasypiania, gdy nie doszło jeszcze do utraty świadomości.
W czasie paraliżu przysennego jedyną grupą mięśni, na które można mieć świadomy wpływ, są mięśnie oddechowe. Wykonywanie szybkich i gwałtownych zamierzonych wdechów i wydechów może ułatwić wybudzenie się, jednakże stan paraliżu trwa na ogół krótko i w ciągu kilku minut samoistnie przechodzi w całkowite wybudzenie lub sen.
Według antropologów paraliż senny może odpowiadać za pojawiający się w wielu kulturach motyw demona nocnego, który paraliżuje swoją ofiarę, czasem po to, by wykorzystać ją seksualnie (por. mara, sukub, inkub).
Narkolepsja – zespół chorobowy (dziedziczny, ryzyko zachorowania wśród krewnych jest około 10 razy większe niż w populacji ogólnej) objawiający się niepohamowanymi, napadowymi stanami senności, trwającymi zwykle około 10–20 min, najczęściej spowodowany silnymi emocjami (np. radość, strach, podniecenie). Takich ataków jest zazwyczaj kilka w ciągu dnia (średnio co 2–3 godziny).
A wcale tak nie jest.
Co wy o tym sądzicie?
Mnie się też to zdarza, ale zaczęło dopiero po 30. To nie jest objaw choroby, moim zdaniem to normalne, ale ciężko mi to wytłumaczyć. Ja się tego nie boję. Gdy coś takiego się zdarzy, to ja się temu poddaję, czuję, że wtedy "coś jest robione" z moim ciałem, ale coś pozytywnego, w sensie: to, co w ciele szwankuje, jest wówczas naprawiane.
Przede wszystkim nie ma się czego bać.
Spotkałem się z czymś takim.
Nie pamiętam bym coś takiego sam doświadczał.
Tak jak sam napisałeś teorie są różne.
Na wszelki wypadek proponuję Ci ustawienie zabezpieczenia energetycznego wokół siebie. Robi się to mentalnie.
Może spróbuj się spytać ( w myślach ) istot, które się pojawiają , czego chcą?
Jak otrzymasz konkretną odpowiedź, to będziesz wiedział. A jak nie , to powinny się wynieść, bo zauważą, że zadając pytanie - przestałeś się bać.
Nie jestem specjalistą w tych sprawach, ale tak bym to widział.
pozdrawiam i witaj na forum
dryf
.
Ja się nie boję, a mimo to to się powtarza. Jeszcze mi się przypomniało, że często tak się zdarza, gdy brakuje mi energii, bo jestem zbytnio zmęczona pracą i/lub niedospana. Wtedy po prostu mam wrażenie, że ktoś mnie doładowuje. I nie bardzo zaprzątam sobie głowę, czy to jest mój anioł, czy moja dusza, czy też moje wyższe ja - po prostu ufam tej energii, wiem, że się mną opiekuje. Na 90% sądzę, że to jest coś z mojego ciała astralnego, na 10% - mój zaświatowy opiekun duchowy.
Spotkałem się z czymś takim.
Nie pamiętam bym coś takiego sam doświadczał.
Tak jak sam napisałeś teorie są różne.
Na wszelki wypadek proponuję Ci ustawienie zabezpieczenia energetycznego wokół siebie. Robi się to mentalnie.
Może spróbuj się spytać ( w myślach ) istot, które się pojawiają , czego chcą?
Jak otrzymasz konkretną odpowiedź, to będziesz wiedział. A jak nie , to powinny się wynieść, bo zauważą, że zadając pytanie - przestałeś się bać.
Nie jestem specjalistą w tych sprawach, ale tak bym to widział.
pozdrawiam i witaj na forum
dryf
.
Mnie się też to zdarza, ale zaczęło dopiero po 30. To nie jest objaw choroby, moim zdaniem to normalne, ale ciężko mi to wytłumaczyć. Ja się tego nie boję. Gdy coś takiego się zdarzy, to ja się temu poddaję, czuję, że wtedy "coś jest robione" z moim ciałem, ale coś pozytywnego, w sensie: to, co w ciele szwankuje, jest wówczas naprawiane.
Przede wszystkim nie ma się czego bać.
Ciekawe. Ja jednak mam do tego dużo mniej przyjemne podejście.
Odnośnie do tego paraliżu to jeszcze powiem, że w czasie snu nasza dusza jest poza ciałem - w astralu jest. Gdy człowiek się budzi w sposób nagły, ona błyskawicznie "wskakuje" w ciało, ale czasem nie zdąży tak całkiem i stąd ten paraliż. Trwa on w sumie krótko, aż dusza "umości się" po całym ciele. Ale tak zapewne nie jest we wszystkich przypadkach. Mnie czasem, jak się położę w ciągu dnia, by odpocząć, to czasem czuję "paraliż" nóg i ja po prostu wiem, że jest to swoista regeneracja organizmu. Jednakże takie paraliże całego ciała mam najczęściej po nagle przerwanym śnie, przy czym to przerwanie snu zwykle nie jest na skutek np. strachu, tylko jest to jakby kolejny etap snu - sen jest przy tym zawsze bardzo wyraźny, realistyczno-symboliczny, z przekazem. Naprawdę nie trzeba się tego bać, nic złego się wówczas nie robi. A jeśli sobie tego paraliżu nie życzysz, to zamiast emanować energią strachu zawsze możesz, w sposób pewny, pomyśleć "Nie, nie chcę tego, chcę się normalnie ruszać" i jestem pewien, że zaraz paraliż minie. Aha, ja czasem mam wtedy uczucie "podniesienia", tzn. ciało normalnie leży na łóżku, ale ja mam uczucie podniesienia, czyli moje ciało eteryczne czy astralne jest lekko uniesione do góry i stąd to uczucie paraliżu, ale tym też się nie przejmuję, wierzę, że to się nie dzieje bez przyczyny, i że jest wówczas wykonywana praca uzdrawiająca na moim organizmie (mam głęboki ubytek słuchu i dążę do odzyskania słuchu, wierzę, że Zaświat mi w tym pomaga...).
Dzisiejszej nocy postanowiłem pierwszy raz spróbować osiągnąć OOBE.
Postaram się opisać wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Chciałbym wskazówek i diagnozy(o ile można to tak nazwać).
Zacząłem o północy, skończyłem o 01:32. Najpierw próbowałem w pozycji półlotosu na łóżku.
Powoli zagłebiając się w ciemności, zacząłem dostrzegać jakby falowanie kolorów. Potem te fale ułożyły się w kształt oczu i brwi wpatrujących się w moje. Niestety dolną część kregosłupa miałem ciągle spiętą i zaczęło mi to przeszkadzać. Nie mogłem się dalej skupić więc postanowiłem się położyć na plecach. Wydawało mi się, że tym razem "pogłebianie skupienia" trwa znacznie dłużej, lecz stopniowo udawało się. Znowu fale kolorów i znów te oczy! przez chwile wydawały się kobiece. Następnie zacząłem odczuwać wibracje na ciele. Po czym najwieksze na stopach, potem łydkach i tak w górę. Wibracje zmieniały się w paraliż, a gdy doszły do klatki piersiowej moje serce zaczęło znacznie szybciej bić. Podczas tych wibracji także słyszałem coraz głośniejszy szum w głowie. Pomimo tego starałem się dalej utrzymać stan zrelaksowania. Wibracje doszły do głowy po czym widziałem bardzo jasne przebłyski. Podczas tych przebłysków starałem wyobraźić sobie ze unosze sie i wychodzę z ciała. Dziwnie się czułem, a widząć te światło otworzyłem oczy i zamknąłem. Wróciła ciemność i poczułem się wyczerpany. Otworzyłem oczy spojrzałem, która godzina i zasnąłem.
!^@7S, wygląda na to, że jednak do OOBE nie doszło.
Btw, w międzyczasie poczytałam książki o snach i już wiem i mogę potwierdzić to, co wcześniej na temat tego paraliżu czytałam, i że on ma jeszcze inną nazwę: katalepsja (senna). Ciekawe: gdy tak zagłębiłam się w temat, to miałam jeszcze katalepsję 2 razy w tygodniu, a po 2 miesiącach minęły już. Tzn. że nadal wychodzę podczas snu z ciała, ale robię to dużo sprawniej, i w drugą stronę to samo

