mysli koralika
Katalog znalezionych frazagniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Mysle o codziennosci spokojnej,niespiesznej bez leku i obaw.
Marze o drewnianej chacie rozgrzanej sloncem.
Pragne leniwie plynacego czasu,zwyklego stolu,
sniadania na trawie.Wciaz mam tyle pragnien...
Te wydawaloby sie najskromniejsze sa nie do zdobycia...
Mysle o codziennosci spokojnej,niespiesznej bez leku i obaw.
Marze o drewnianej chacie rozgrzanej sloncem.
Pragne leniwie plynacego czasu,zwyklego stolu,
sniadania na trawie.Wciaz mam tyle pragnien...
Te wydawaloby sie najskromniejsze sa nie do zdobycia...
Ta codziennosc, o ktorej piszesz, uwarunkowana jest tylko jedna drobna rzecza - kasa (money, cash, gold ...). I zeby ta rzecz zdobyc (by wiesc taka spokojna codziennosc) nakrecamy nasze zycie do granic momentu obrotowego.
Pieniadze -owszem sa wazne,ale zeby marzenia sie spelnily
to przedewszystkim trzeba je miec

Kiedy sie zyje nie majac celu ,nie ma do czego dazyc.
Pieniadze -owszem sa wazne,ale zeby marzenia sie spelnily
to przedewszystkim trzeba je miec

Kiedy sie zyje nie majac celu ,nie ma do czego dazyc.
To prawda. Ustalmy zatem kolejnosc:
1. Miec marzenia
2. Grac w Totka
3. Wygrac w Totka
4. spelnic marzenia
Pieniadze -owszem sa wazne,ale zeby marzenia sie spelnily
to przedewszystkim trzeba je miec

Kiedy sie zyje nie majac celu ,nie ma do czego dazyc.
To prawda. Ustalmy zatem kolejnosc:
1. Miec marzenia
2. Grac w Totka
3. Wygrac w Totka
4. spelnic marzenia

dobrze by bylo zeby byla nasza pasja taka sila napedu.
W totka grac koniecznie,zeby cel nie pozostal w strefie marzen

Albo...rzucic wszystko i zdac sie na los,tak jak Abraham.
1. Marzenia
2. dazenie do ikch realizacji
3. koncepcje realizacji marzen: toto lotek lub szalenstwo Abrahamowe
4. osiagniecie marzen - lub smierc w wyniku przepracowania
5. Smierc - tak, czy inaczej
6. Wspominiena wnukow - o ile robiles duzo zdjec lub filmikow
7. Zmartwychwstanie lub zgnilizna grobowa na wieki wiekow amen

i nie przejdzie mi dopuki zycie trwa...
Jest pare rzeczy na swiecie ,dla ktorych warto zostac szalencem:)
Nastepny punkt,ktory trzeba dodac ,to pozbycie sie strachu
przestac sie bac.Kolejny to podjac decyzje a potem to juz z gorki.
Widze ze rozmowa zachaczyla o wielkie pieniadze, tak wiec pozwole sobie podzielic sie z wami pytaniem ktore mi zadano 2 m-ce temu.
Pewien czlowiek ktorego znam bardzo dobrze od wielu lat zwierzyl mi sie ze zamozny brat jego ojca ktory jest bezdzietny spisal testament wedlog tego testamentu on ma odziedziczyc 10 milionow dolarow amerykanskich, w tym momecie znajomy zapytal mnie jak ma taka kwote zainwestowac stabilnie nieprzejadajac jej bezsensownie?
Troche na temat mojego znajomego: jest to gosc wykrztalcony ale nieprowadzi biznesu zawsze pracowal na etacie w biurze w branzy spedycja/transport, ma swiadomosc tego ze musi zainwestowac te pieniadze a jedynie co moze konsumowac to zysk i to tez nie 100%
Co byscie zrobili na jego miejscu?
Zamieniam sie w sluch.
Widze ze rozmowa zachaczyla o wielkie pieniadze, tak wiec pozwole sobie podzielic sie z wami pytaniem ktore mi zadano 2 m-ce temu.
Pewien czlowiek ktorego znam bardzo dobrze od wielu lat zwierzyl mi sie ze zamozny brat jego ojca ktory jest bezdzietny spisal testament wedlog tego testamentu on ma odziedziczyc 10 milionow dolarow amerykanskich, w tym momecie znajomy zapytal mnie jak ma taka kwote zainwestowac stabilnie nieprzejadajac jej bezsensownie?
Troche na temat mojego znajomego: jest to gosc wykrztalcony ale nieprowadzi biznesu zawsze pracowal na etacie w biurze w branzy spedycja/transport, ma swiadomosc tego ze musi zainwestowac te pieniadze a jedynie co moze konsumowac to zysk i to tez nie 100%
Co byscie zrobili na jego miejscu?
Zamieniam sie w sluch.
Ale po co ma investowac? Nawet jesle tego nie zrobi, to i tak wystarczy mu do konca zycia i jeszcze dluzej.
Jag bierzemy udzial w sztafecie pokolen, jezeli masz 10 milionow i potrafisz je pomnazac nastepnie nauczysz tego swoich dzieci one z koleji swoje to twoi potomkowie beda mogli zyc na poziomie milionerow non stop.
Jezeli bedziesz tylko konsumowal i to samo twoje potomstwo to juz w pokoleniu twoich wnukow ten majatek zaniknie.
Zapamietajcie: sztafeta pokolen, wasze ja, teraz, dla mnie, etc to iluzja matrix w ktorym przemijacie.
Ci ktorzy przestaja budowac ruinuja.
Jag bierzemy udzial w sztafecie pokolen, jezeli masz 10 milionow i potrafisz je pomnazac nastepnie nauczysz tego swoich dzieci one z koleji swoje to twoi potomkowie beda mogli zyc na poziomie milionerow non stop.
Jezeli bedziesz tylko konsumowal i to samo twoje potomstwo to juz w pokoleniu twoich wnukow ten majatek zaniknie.
Zapamietajcie: sztafeta pokolen, wasze ja, teraz, dla mnie, etc to iluzja matrix w ktorym przemijacie.
Ci ktorzy przestaja budowac ruinuja.
Jesli chodzi o sztafete pokolen to zdecydowanie farmacja.
Ludzie oddadza wszystko co maja,zeby przedluzyc sobie zycie.

ktory zdefektowany dziedziczymy po swoich przodkach,
a ktory jest odpowiedzialny za wszystkie nasze uposledzenia
fizyczne i umyslowe.

jestesmy w stanie zapanowac nad soba...?
Ta sztafeta pokolen to silnie rozwiniety instynkt przetrwania,
to zapobieganie niebezpieczenstwu zanim sie ono pojawi.
Swiat nazywa to sprytem,ale ja mysle ,ze sa to sklonnosci
uwarunkowane genetycznie,ktore umozliwiaja przezycie.
Niektore narody posiadaja te cechy bardziej rozwiniete.
To instynkt przetrwania.
Jag bierzemy udzial w sztafecie pokolen, jezeli masz 10 milionow i potrafisz je pomnazac nastepnie nauczysz tego swoich dzieci one z koleji swoje to twoi potomkowie beda mogli zyc na poziomie milionerow non stop.
Jezeli bedziesz tylko konsumowal i to samo twoje potomstwo to juz w pokoleniu twoich wnukow ten majatek zaniknie.
Zapamietajcie: sztafeta pokolen, wasze ja, teraz, dla mnie, etc to iluzja matrix w ktorym przemijacie.
Ci ktorzy przestaja budowac ruinuja.
A potrafilbys zyc na poziomie milionera, kiedy wokol tyle biedy i niedozywienia? Przeciez to nieetyczne. Zastanawia mnie, kiedy ludzie typu Billa Gatesa tworza rozne fundacje - czy robia to po to, aby pomoc innym? A moze tylko, aby zagluszyc poczucie wlasnej winy?
Nie chcialbym, aby moja corka zyla na poziomie milionera. Chcialbym, aby zyla godnie i przyzwoicie.
Przetrwanie jest instynktem,ktory maja wszystkie istoty zyjace.
Jest czescia maszej natury.Ci,ktorzy najlatwiej sie dopasowuja
maja najwieksze szanse na przetrwanie.Natura jest niestety
brutalna,nie rozroznia dobra i zla,to dalszy ciag ewolucji.
Zycie na poziomie milionera jak i srednio zamoznym
jest tak samo nie etyczne,kiedy wokol tyle biedy...
Pierwsza rzecza ktora mozemy i powinnismy zrobic dla biednych to przestac byc jednym z nich.
Teraz zastanowcie sie co mozecie zrobic kiedy spotykacie sie z jakas akcja charytatywna jak mozecie ja wesprzec? Dajece wtedy 5, 10 moze 20 PLN-dolarow lub funtow bo na tyle was stac.
Co moglibyscie zrobic kiedy bylibyscie milionerami z prosperujacym biznesem...
Ja zalozyl bym wlasna organizacje charytatywna ktora byla by finansowana tylko i wylacznie z moich zyskow a jezeli ktos dowiedzial by sie o mojej i chsial ja wesprzec to odeslal bym go do innej po to zeby nikt niemial cienia watpliwosci ze ja zarabiam jeszcze na charity.
Co do obecnych milionerow to trzeba ich zapytac osobiscie, podam tylko ciekawostke ze w jednej ksiazce na temat sukcesu sugerowali zeby 10% swojego zysku przeznaczyc na potrzebujacych, 10% ciekawe co nie.
Pierwsza rzecza ktora mozemy i powinnismy zrobic dla biednych to przestac byc jednym z nich.
Teraz zastanowcie sie co mozecie zrobic kiedy spotykacie sie z jakas akcja charytatywna jak mozecie ja wesprzec? Dajece wtedy 5, 10 moze 20 PLN-dolarow lub funtow bo na tyle was stac.
Co moglibyscie zrobic kiedy bylibyscie milionerami z prosperujacym biznesem...
Ja zalozyl bym wlasna organizacje charytatywna ktora byla by finansowana tylko i wylacznie z moich zyskow a jezeli ktos dowiedzial by sie o mojej i chsial ja wesprzec to odeslal bym go do innej po to zeby nikt niemial cienia watpliwosci ze ja zarabiam jeszcze na charity.
Co do obecnych milionerow to trzeba ich zapytac osobiscie, podam tylko ciekawostke ze w jednej ksiazce na temat sukcesu sugerowali zeby 10% swojego zysku przeznaczyc na potrzebujacych, 10% ciekawe co nie.
10% chyba sugerowal Peter Singer. Czyzby ktorys milioner podchwycil? Nie sugeruje, abysmy musieli byc od razu biedni, chociaz jednoczesnie ktos, kto nie skosztowal biedy nigdy biednego nie zrozumie. A do tego wielu milionerow osiagnelo bogactwo wykorzystujac i zubozajac innych. Co oczywiscie nie znaczy, ze nie ma "dobrych" milionerow. Niemniej w Australii osoby bogate sa z reguly antypatyczne (Clive Palmer) i nieszczesliwe (Gina Reinhart), a ich reakcja na zmiany podatkowe szczegolnie carbon tax i mining tax) jest wrecz zenujaca. A do tego okazuje sie, ze wiekszosc milionerow placi mniej podatkow, niz normalni ludzie.
http://www.youtube.com/watch?v=9evMeUqfOFU
http://www.youtube.com/watch?v=I175GQG1fEA
http://www.youtube.com/watch?v=b5pmbicsvhQ
Srodowisko jakim nasiakamy ksztaltuje nam swiatopoglad.
Stan posiadania bogactwa u chrzescijan kluci sie
z jego mesjanistycznym przeslaniem.Stad wniosek,ze
bycie bogatym jest lub moze byc nieetyczne.
W judaizmie natomiast jest to cecha pozytywna dla czlowieka,
kiedy moze tu i teraz budowac lepszy swiat.
Srodowisko jakim nasiakamy ksztaltuje nam swiatopoglad.
Stan posiadania bogactwa u chrzescijan kluci sie
z jego mesjanistycznym przeslaniem.Stad wniosek,ze
bycie bogatym jest lub moze byc nieetyczne.
W judaizmie natomiast jest to cecha pozytywna dla czlowieka,
kiedy moze tu i teraz budowac lepszy swiat.
Tylko czy bycie bogatym oznacza budowanie lepszgo swiata? Nie sadze, bogaci zwykle buduja lepszy swiat tylko dla siebie - odgradzajac sie jednoczesnie od reszty swiata. Zyja w palacach, jezdza samochodami, na ktore nigdy nas nie bedzie stac, i jedza zywnosc, ktorej nie moglibysmy sobie nigdy kupic. Lepszy swiat to rownosc, a tam, gdzie najwiecej milionerow sa tez najwieksze nierownosci spoleczne.
Srodowisko jakim nasiakamy ksztaltuje nam swiatopoglad.
Stan posiadania bogactwa u chrzescijan kluci sie
z jego mesjanistycznym przeslaniem.Stad wniosek,ze
bycie bogatym jest lub moze byc nieetyczne.
W judaizmie natomiast jest to cecha pozytywna dla czlowieka,
kiedy moze tu i teraz budowac lepszy swiat.
Tylko czy bycie bogatym oznacza budowanie lepszgo swiata? Nie sadze, bogaci zwykle buduja lepszy swiat tylko dla siebie - odgradzajac sie jednoczesnie od reszty swiata. Zyja w palacach, jezdza samochodami, na ktore nigdy nas nie bedzie stac, i jedza zywnosc, ktorej nie moglibysmy sobie nigdy kupic. Lepszy swiat to rownosc, a tam, gdzie najwiecej milionerow sa tez najwieksze nierownosci spoleczne.
Czy bogaci sa w stanie budowac lepszy swiat -tego nie wiem,
ale mysle,ze i biedni i bogaci potrafia rozruznic co jest dobre a co zle.
Komu jest latwiej....?

Czlowiek w swojej budowie ma cos cos boskiego a jednoczesnie zwierzecego,ma cialo,ktore odczuwa bol a wtedy podlegoa instynktowi.
Mamy tez ducha,ktorego rozwijajac zblizamy sie do Boga.
Mozemy wybrac jak chcemy zyc;
czynic dobro i zblizac sie do Boga,czy poddac sie zupelnie instynktowi
i zyc jak zwierze.Mysle,ze i biedny i bogaty moze czynic dobro.
Od niego zalezy co wybierze.
Bycie bogatym nie koniecznie oznacza bycie zlym,
a bycie biednym nie koniecznie oznacza dobrym.
Samo bogactwo nie jest wina sama w sobie,
za to nie ma kary

Tak samo bycie biednym nie oznacza ,ze sie jest dobrym,
tylko ze jest sie biednym.
Ani bogactwo ani bieda nie czynia z nas lepszycg lub gorszych.
Wielu z nas dorastalo w przeswiadczeniu,ze bogactwo jest
czyms zlym.Taka psychoterapia jestesmy karmieni juz w dziecinstwie,
gdzie pojawiaja sie dwa modele;
bogaty i zly
biedny i dobry.
Kiedy sie tak starannie i dlugo wbija to do glowy
w efekcie zaczyna dzialac.W bajkach przedstawiano motyw bogatego,
ktory zaprzedal dusze diablu,a przeciez nikt z nas nie odda
mu swojej duszy.Kiedy do takiego wychowania dojdzie jeszcze
mesjanizm,to tracimy poczucie radosci w wyniku posiadania,
a tych ktorzy chca sie bogacic potepiamy.
Bogactwo? A o jakich sumach mowimy?
Jarek troche zjechalismy z tematu, jezeli przelecisz pare postow w tyl to zobaczysz ze postawilem pytanie: czy ktos ma jakis plan jak zainwestowc stabilnie 10 milionow USA
Taki problem bedzie mial w przyszlosci czlowiek ktorego bardzo dobrze znam od dziecinstwa, tak wiec nie jest to tylko teoretyczna dywagacja.
a te dziesiec milionow to w czym. W gotowce, zlocie, akcjach, obligacjach, na ksiazeczce Pko, w nieruchomosciach? Wazne, bo moze juz ta kasa jest w cos zainwestowana.
W dolarach i tu jest problem trzeba je zamienic na cos co bedzie przynosilo stabilny dochod.
W dolarach i tu jest problem trzeba je zamienic na cos co bedzie przynosilo stabilny dochod.
Jedyny "stabilny" dochod to lokata w banku - a i to nie zawsze. Wszystko inne wiaze sie z ryzykiem. Ale jak nie boi sie ryzyka, to business narkotykowy przynosi wysokie zyski.
generalnie uwazam, ze gdybym mial taka kase tylko kruszec, ale nie traktowalbym tego jako inwestycje a jedynie sposob na unikniecie inflacji i do tego zero rysyka z papierem(pieniadzem).
Jarek jest blisko, cieplo coraz cieplej.
Jarek jest blisko, cieplo coraz cieplej.
A tys cos taki madrala

Twoje rozwiazanie problemu tych milioniw to??????

Nieruchomosci- buy to rent, w tej wersji gosc ma caly kapital w dobrym towarze ktory generuje dochod.
Sa czasami takie dni,ktore zaliczam do wyjatkowych.
Nie jest za zimno ani za goraco,swiatlo dnia przypomina
mi pierwsze dni wrzesnia.Zapach swiezo zmielonej kawy
i nieodparta potrzeba zrobienia czegos fajnego.
W pierwszym odruchu chcialam upiec ciasteczka...ale
pieczenie nie jest moja mocna strona.
Wybralam wiec najbardziej filozoficzne z zajec-
-leniuchowanie w ogrodzie

Milego dnia
Sa czasami takie dni,ktore zaliczam do wyjatkowych.
Nie jest za zimno ani za goraco,swiatlo dnia przypomina
mi pierwsze dni wrzesnia.Zapach swiezo zmielonej kawy
i nieodparta potrzeba zrobienia czegos fajnego.
W pierwszym odruchu chcialam upiec ciasteczka...ale
pieczenie nie jest moja mocna strona.
Wybralam wiec najbardziej filozoficzne z zajec-
-leniuchowanie w ogrodzie

Milego dnia
Milego leniuchowania. Takie dni sa najpiekniejsze...
A ja gralem o 8:30am z bratem w tenisa ziemnego, skosilem trawe w ogrodzie, pije zimne piwo. Pozdrawiam serdecznie
A ja gralem o 8:30am z bratem w tenisa ziemnego, skosilem trawe w ogrodzie, pije zimne piwo. Pozdrawiam serdecznie
Tez przyjemnie!
Ja z kolei nawiozlem, podlalem i uporzadkowalem moj balkonowy ogrod, spryskalem bialym olejem drzewo cytrynowe, i nadal czekam, az moje zimowe pomidory sie wreszcie zaczerwienia. Jest zimno, wiec wszystko rosnie powoli. Potem zabralem sie za przygotowanie weganskiego tiramisu. Przydaloby sie do niego nieco rumu! Bylo dzisiaj milo i slonecznie, w przeciwienstwie do poprzedniego dnia, ale zimy i tak nigdy nie polubie, nawet w takiej umiarkowanej wersji, jak tu.
A o jakich temperaturach rozmawiamy?
A o jakich temperaturach rozmawiamy?
Temperatury rzecz wzgledna. Wazne ze zimno - zimniej niz przez reszte roku. Za to dobrze, ze tylko przez jakies trzy miesiace. W praktyce oznacza to, na przyklad, ze jak powiedziano mi w sklepie ogrodniczym, tylko jedna odmiana pomidorow jest w stanie rosnac i dojrzec o tej porze roku. Ale skoro jestes taki ciekawy, to zima mamy jakies 4-10 stopni noca, 10-18 w dzien. Moze dla Polakow nie brzmi to najgorzej, ale bez grzejnika wieczorami trudno sie obejsc.
Sa czasami takie dni,ktore zaliczam do wyjatkowych.
Nie jest za zimno ani za goraco,swiatlo dnia przypomina
mi pierwsze dni wrzesnia.Zapach swiezo zmielonej kawy
i nieodparta potrzeba zrobienia czegos fajnego.
W pierwszym odruchu chcialam upiec ciasteczka...ale
pieczenie nie jest moja mocna strona.
Wybralam wiec najbardziej filozoficzne z zajec-
-leniuchowanie w ogrodzie

Milego dnia
Milego leniuchowania. Takie dni sa najpiekniejsze...
Dzieki Jag,szkoda tylko ,ze takie "niedziele"przychodza czasami.
Dobrze, ze przychodza... bo moglyby nie.
Jak to przychodza? Same?> Toc to nasze nastawienie umyslu kreuje to przychodzenie!!
Jak to przychodza? Same?> Toc to nasze nastawienie umyslu kreuje to przychodzenie!!
Nie doczytales Wacpan! Nastawienie umyslu jest wazne, ale pogoda juz od nas nie zalezy. A to jest tak, jak napisala Koralik - ma nie byc ani za zimno, ani nie za cieplo. Co oczywiscie oznacza rozne rzeczy dla roznych ludzi - mnie np. nigdy nie jest za cieplo, i uwielbiam, kiedy temperatura przekracza 4o stopni.
Jak to przychodza? Same?> Toc to nasze nastawienie umyslu kreuje to przychodzenie!!
Nie doczytales Wacpan! Nastawienie umyslu jest wazne, ale pogoda juz od nas nie zalezy. A to jest tak, jak napisala Koralik - ma nie byc ani za zimno, ani nie za cieplo. Co oczywiscie oznacza rozne rzeczy dla roznych ludzi - mnie np. nigdy nie jest za cieplo, i uwielbiam, kiedy temperatura przekracza 4o stopni.
Agatka sie pojawila?!?!?!!? Extra.
Brakuje mi umiejetnosci postrzegania zycia z punktu
widzenia wiecznosci.Czy gdybym to
potrafila - czy bylabym jeszcze czlowiekiem..?
i czy czlowiek ma taka mozliwosc,czy posiada
predyspozycje do takich umiejetnosci..?
Nie tylko Tobie tego brakuje. Ale moze wazniejsza jest umiejetnosc postrzegania wiecznosci z punktu widzenia zycia? A z pewnoscia jest badziej naturalna.
Live is for living not for arguing
Nie tylko Tobie tego brakuje. Ale moze wazniejsza jest umiejetnosc postrzegania wiecznosci z punktu widzenia zycia? A z pewnoscia jest badziej naturalna.
I tu mozesz miec racje.Przywyklam do utozsamiania siebie ze
swiatem smiertelnym a on przeciez nie umiera tylko przemija
i odradza sie na nowo.
Powstalismy z Boga,ktory jest wieczna struktura,ktora sama
z siebie zyje i do zycia powoluje-tworzy.A ja jestem jego
mala czescia jego dzieckiem -swiadectwem na istnienie Boga.
Wiec proces zycia i tworzenia jest we mnie...
W duzym stopniu to wina nauki,ze brak mi odpowiedniego
podejscia i myslenia-chyba.
Gdybym tak potrafila wycofac sie z wyscigu szczurow,
gdybym potrafila nie oczekiwac
gdybym potrafila poskromic i uskromnic moje potrzeby -
i spoczac na laurach spraw..
Wtedy poddana pradowi dryfowalabym z przyjemnym
uczuciem do portu przeznaczenia..
Gdybym do tego wszystko zrozumiala,przestala sie dziwic
i pokochala wszystkich ludzi -bez zadnych uprzedzen
Moze wlasnie dzisiaj nadszedl ten czas-czas refleksji
i spelnienia.Moze dzisiaj to ten wlasciwy moment..?
Na starej sliwce,ktora od dawna juz nie rodzi,
wieszam ogrodowa lampke.Stara kotka Fi-fi
poszla juz na nocne lowy -ostatnio dostalam
od niej tlustego krecika w prezencie

Uroczego wieczoru wszystkim.
Biblia pisze ,ze jestesmy pielgrzymami i turystami
na tej Ziemi,czyli zycie nasze ani sie tu nie zaczyna
ani nie konczy...Tak wiec nalezy sobie pozyc...
nie zapominajac o hierarhi wartosci oczywiscie

Pozdrawiam
Ciekawe spostrzezenie Koraliku, pytanie tylko mi sie nasowa:
Jezeli nasze zycie/bytowanie sie tu nie zaczyna to gdzie byl jego poczatek?
Kiedys obila mi sie o uszy teoria ze my ludzie jestesmy reinkarnacja upadlych aniolow i ze kazdy z tych aniolow reinkarnuje tylko raz na ziemi.
Mozna by to pogodzic z tekstem ktory mowi: "raz jest dane czlowiekowi zyc a potem sad" jak i z tekstem ze Bog trzyma upadlych aniolow w zamknieciu.
Czy wy tez spotkaliscie sie z ta teoria, moze macie jakies linki do artykolow na ten temat?
http://www.drogaswiatla.pl/?upadle-anioly-3-anatomia-upadku-swiadomosci,35
Mysle,ze Biblia jest tylko fragmentem opowiadajacym historie
Adama i Ewy.Wedlug Bereszit Raba,Adam jest szosta sefira
kabaly i nazwany jest "swietlistym aniolem".
A moze przeniesmy te posty do herezji? Dla tych co nie chca czytac "takich rzeczy"
A moze przeniesmy te posty do herezji? Dla tych co nie chca czytac "takich rzeczy"
Moze nie koniecznie do herezji,moze warto zalozyc temat;
Mity Hebrajskie ?
Decyzje zostawiam Adminowi

Ciekawe spostrzezenie Koraliku, pytanie tylko mi sie nasowa:
Jezeli nasze zycie/bytowanie sie tu nie zaczyna to gdzie byl jego poczatek?
Kiedys obila mi sie o uszy teoria ze my ludzie jestesmy reinkarnacja upadlych aniolow i ze kazdy z tych aniolow reinkarnuje tylko raz na ziemi.
Mozna by to pogodzic z tekstem ktory mowi: "raz jest dane czlowiekowi zyc a potem sad" jak i z tekstem ze Bog trzyma upadlych aniolow w zamknieciu.
Czy wy tez spotkaliscie sie z ta teoria, moze macie jakies linki do artykolow na ten temat?
" Prawdopodobnie w Ks Hioba 15,7-8 wystepuje wzmianka
o jakiejs starszej wersji mitu o raju z Ks Rodzaju
Czys pierwszym czlowiekiem na ziemi,wczesniej niz gory stworzonym?
Czy cieszyles sie zaufaniem Boga i zagarnoles cala madrosc?
Wedlug tego fragmentu Adam narodzil sie ,zanim powstaly wzgorza,
bral udzial w Boskim Zgromadzeniu i zadny jeszcze wiekszej chwaly
skradl madrosc."
Mity hebrajskie-Robert Graves
Wspomnienia z lat mlodzienczych ,to ciagle moje najlepsze wakacje.
Zachowalam w pamieci zapach sklepow,dworcow kolejowych,barow.
Pamietam nawet zapach kosmetykow ;kremu Nivea i szamponu
rumiankowego.Przydrozne kapliczki,stogi pachnacego siana ,
nogi w bablach od pokrzyw i rozstaje drog.
Doznania z tamtych lat sa we mnie zywe do dzisiaj.
Moj swiat byl prosty i bezproblemowy.Milosc byla bezpieczna,
niewinna,dobra i szlachetna.Poczciwosc ludzi i natury
dawala prosta ,dobra i spokojna droge do zycia.
Zycze wszystkim udanych wakacji
i zeby to lato bylo jednym z najlepszych
wspomnien.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
i do po wakacjach.
Wspomnienia z lat mlodzienczych ,to ciagle moje najlepsze wakacje.
Zachowalam w pamieci zapach sklepow,dworcow kolejowych,barow.
Pamietam nawet zapach kosmetykow ;kremu Nivea i szamponu
rumiankowego.Przydrozne kapliczki,stogi pachnacego siana ,
nogi w bablach od pokrzyw i rozstaje drog.
Doznania z tamtych lat sa we mnie zywe do dzisiaj.
Moj swiat byl prosty i bezproblemowy.Milosc byla bezpieczna,
niewinna,dobra i szlachetna.Poczciwosc ludzi i natury
dawala prosta ,dobra i spokojna droge do zycia.
Zycze wszystkim udanych wakacji
i zeby to lato bylo jednym z najlepszych
wspomnien.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
i do po wakacjach.
Koralik. To co napisalas - beautiful - wyjelas mi to z geby - dodalbym tylko zapach poziomek i pierwsze milosci (chociaz ja mialem helico~).
Lato, lato i juz po lecie. Szkoda. Jakie mieliscie wakacje?
Lato, lato i juz po lecie. Szkoda. Jakie mieliscie wakacje?
U was po lecie, a u nas wlasnie zaczela sie wiosna. Drzewu figowemu wyrosly liscie. Moj tydzien wiosennych wakacji pod koniec miesiaca.
Jag czy mogl bys cos napisac o klimacie w Australii? Np: czy na polnocy jest tak samo zimno zima jak na poludniu? Zaczynam sie juz rozgladac za jakims krajem na emeryture gdzie zima bedzie w miare "ciepla" min 15* c w dzien.
Jag czy mogl bys cos napisac o klimacie w Australii? Np: czy na polnocy jest tak samo zimno zima jak na poludniu? Zaczynam sie juz rozgladac za jakims krajem na emeryture gdzie zima bedzie w miare "ciepla" min 15* c w dzien.
No co ty, na emeryture to chyba za wczesnie?
Australia duza jest, wiec i rozpietosc klimatyczna jest co najmniej taka, jak i na pozostalych kontynentach. Napisz, jaki klimat bys chcial, to zobaczymy, czy taki mamy.
Najcieplej jest, oczywiscie, na polnocy. Darwin w polnocnej Qld ma tropikalny klimat. Dwie pory roku - monsunowa i i sucha. Kiedy reszta Australii ma zime, to jezdzimy tam na wakacje, bo jest wtedy sucho i nie za goraco. Podczes pory deszczowej za to ciagle pada, co przyczynia sie nawet do zwiekszonej liczby samobojstw. Od Brisbane do Sydney jest klimat podzwrotnikowy - gorace lata, chlodne, zimy. Adelaide to typowy klimat srodziemnomorski - podobny do poludnia Wloch - lata suche i gorace, zimy chlodne i deszczowe. Melbourne ma klimat chlodniejszy, a Tasmania to ma juz prawdziwe zimy ze sniegiem, wiec bez dobrego ogrzewania w domu sie nie obejdzie. Tymczasem w Adelaide wiecej energi zuzywamy latem na chlodzenie niz zima na ogrzewanie. Jesli natomiast spodoba Ci sie wnetrze kontynentu, to prawie zawsze w dzien bedzie goraco - nawet 50 stopni, a zima zimno - 0 albo i zimniej, jak to na pustyni.
Mimo to, dla wiekszosci z nas klimat nie decyduje o tym, gdzie mieszkamy - jest o wiele wiecej czynnikow.
Dzieki Jag za wyczerpujaca odpowiedz, wyglada na to ze trzeba bedzie sie wziasc ostro do roboty i dorobic sie 3-4 domow by na emeryturze mieszkac w dwoch miejscach w ciagu roku. Tadek Niwinski tak zyje, latem w Vancouver a zima na hawajach, przyznam ze ta opcja mi sie nawet bardzo podoba.
Dzieki Jag za wyczerpujaca odpowiedz, wyglada na to ze trzeba bedzie sie wziasc ostro do roboty i dorobic sie 3-4 domow by na emeryturze mieszkac w dwoch miejscach w ciagu roku. Tadek Niwinski tak zyje, latem w Vancouver a zima na hawajach, przyznam ze ta opcja mi sie nawet bardzo podoba.
Niezly pomysl, nic, tylko czekaz na odziedziczenie tych Twoich millionow...
Dzieki Jag za wyczerpujaca odpowiedz, wyglada na to ze trzeba bedzie sie wziasc ostro do roboty i dorobic sie 3-4 domow by na emeryturze mieszkac w dwoch miejscach w ciagu roku. Tadek Niwinski tak zyje, latem w Vancouver a zima na hawajach, przyznam ze ta opcja mi sie nawet bardzo podoba.
Rabinie,majac tyle domow , z pewnoscia bedziesz potrzebowal kogos
do ich pilnowania.Chetnie podejme to wyzwanie.
Nie mam nic przeciwko pracy na Hawajach latem a nawet zima w BC.
Gdy bedzie juz tak daleko - daj mi znac !

Dzieki nemeczek za chec wspolpracy bede mial to na uwadze i na pewno sie z toba skontaktuje jak tylko ruszy developerski biznes.
Tak sie zastanawiam;
czy ci,ktorzy okladaja sie po glowach Biblia czy tez krzyzami-
-sa wierzacy..?Czy zajmuja tylko swoje stanowisko w sprawie.
Tak sie zastanawiam;
czy ci,ktorzy okladaja sie po glowach Biblia czy tez krzyzami-
-sa wierzacy..?Czy zajmuja tylko swoje stanowisko w sprawie.
co to znaczy wierzacy?
Tak sie zastanawiam;
czy ci,ktorzy okladaja sie po glowach Biblia czy tez krzyzami-
-sa wierzacy..?Czy zajmuja tylko swoje stanowisko w sprawie.
co to znaczy wierzacy?
No wlasnie..
Wyglada na to, ze moja ocena wierzacych byla bledna.
Myslalam,ze sa to ludzie o wysokiej moralnosci i bylam pewna,
ze oczami milosci postrzegaja swiat.Ale po doglebnej analizie
dochodze do wniosku,ze wierzacy sa w duzej czesci ludzmi
okrutnymi.Wierzylam,ze ;wiara=milosci.
Byc moze wiara jest pewnego rodzaju instynktem, z ktorym
przychodzimy na swiat,ale bez obowiazku kochania.
Dodam jeszcze,ze wiara bez milosci nie zyje-jest martwa,
czyli tak,jakby jej w ogole nie bylo.
Koraliku. Napisz jacy wierzacy, chrzescijanie, muzulmanie, zydzi, buddysci, ateisci,... kogo masz na mysli? No i pojecie milosci inaczej wyglada u wierzacych muzulmanow, a inaczej u ateistow.
Koraliku. Napisz jacy wierzacy, chrzescijanie, muzulmanie, zydzi, buddysci, ateisci,... kogo masz na mysli? No i pojecie milosci inaczej wyglada u wierzacych muzulmanow, a inaczej u ateistow.
Raczej wszyscy wierzacy zgromadzeni pod sztandarami roznych
ugrupowan, kosciolow czy filozofii.Nigdy nie wiadomo
kiedy dany ruch przeradza sie w sile dyktatorska.
Kazda idea moze stac sie "religia".
Milosc...

Ksiadz Twardowski napisal ;
"I zapomnij ,ze jestes gdy mowisz ,ze kochasz"
Mysle,ze mial racje,niezaleznie od tego,jakiego jestesmy
wyznania.
Przynaleznosc do kosciolow nic nie znaczy i nie nabiera zadnej wartosci,Kiedys..myslalam,ze w kosciolach znajduje sie
Bozy Lud.Nic bardzej mylnego.Czas dorastania jest bolesny
i pelen rozczarowan


Pozornie wszystko wygląda tak samo,a jednak..
Od dłuższego już czasu nie opuszcza mnie wrażenie,
że świat jaki do tej pory znałam odchodzi.
Przeczuwam,ze żegnam się z tym,co znałam.
Jest we mnie niepokój.
Troskliwe i czułe osoby to towar deficytowy.I nie mówię
tu o poprawności czy grzeczności w zachowaniu,mam na
myśli emocje.Daje się zauważyć emocjonalne wyniszczanie.
Coraz trudniej o zdrową ,prostą relacje.Świat traci swój urok
i radość zanika.
Koraliku. Mysle, ze nie masz racji.
Koraliku. Mysle, ze nie masz racji.
Ja też mam taką nadzieję


Koraliku. Mysle, ze nie masz racji.
Ja też mam taką nadzieję


A ja mysle ze niestety masz racje !
A mnie sie swiat podoba. W zeszly piatek wyjezdzajac na weekend do Melbourne zgubilem portfel. Kiedy dojechalem na miejsce, juz go nie bylo. Niby nic wielkiego, ale jaka niewygoda - nie moglem pojsc na zakupy w stolicy zakupow, a wyrobienie nowych kart bankowych, driver's licence itp. Zabraloby sporo czasu.
W poniedzialek, po powrocie, na domowym telefonie byla wiadomosc ze stacji, na ktorej kupowalem benzyne. Tylko 100 km od domu (i dobrze, ze nie w Melbourne!). Maja moj portfel! Podziekowania dla ludzi o dobrych sercach, ktorym chcialo sie poszukac mojego numeru i zadzwonic.
Mi też podoba się świat,uwielbiam życie -gdyby tylko wszyscy
mogli być zdrowi,najedzeni , nieśmiertelni i młodzi.
" Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego,
że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach.Nie wierzcie
w coś tylko dlatego,że wielu ludzi od dawna to powtarza.
Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu,że ktoś inny
to powiedział,że popiera to swoim autorytetem jakiś mędrzec
albo kapłan,lub,że jest to napisane w jakimś Świętym Piśmie.
Nie wierzcie w coś tylko dlatego,że brzmi prawdopodobnie.
Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia,które uważacie za zesłane przez
Boga.Miejcie zaufanie do tego,co uznaliście za prawdziwe po
długim sprawdzaniu,do tego,co przynosi powodzenie wam i innym."
Według tej frazy nie ma i nie powinno być nic,w co można
lub powinno się uwierzyć.Można uwierzyć w przekaz Świętych Ksiąg
i mieć kłopot z głowy.Ale..w pierwszym przypadku otrzymamy wiedzę,
która nie ma mocy,ale zachowamy swoją wolę i uwierzymy w siebie,
w to,co uznaliśmy za słuszne.
Z drugiego przypadku wynika,że punkt odniesienia jakimi są
Święte Księgi nie dla wszystkich będzie oparciem(potrzebna wiara),
bo przy obecnym stanie wiedzy wieści z Ksiąg nie przekładają
się na życie...
Nie wiem, czyje slowa sa w tym cytacie, ale sa bardzo madre.
Uwierzyc, wbrew temu, co mowisz, mozna - ale najpierw trzeba sprawdzic "czy tak sie rzeczy maja". Jesli slepo wierzymy na slowo, to tak rodzi sie fanatyzm religijny. Swiadoma wiara ma oparcie w rzeczywistosci i jest zaprzeczeniem fanatyzmu. dnia Pon 22:10, 26 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Koraliku. Podobnie jak Jag musze napisac, ze wiara w rzeczy nie pewne (nawet gdzy sprawdzilismy wczesniej) jest powszechna i z pewnoscia rowniez wystepuje w twoim zyciu. Przyklad: jazda samochodem. Gdy dzisiaj rankiem przedzieralem sie w gaszczu innych aut w podlondynskim miasteczku, to wierzylem w umiejetnosci innych kierowcow, w ich przestrzeganie przepisow drogowych (a takze w skutecznosc tychze przepisow). I tak w wielu sprawach zycia. Czy inaczej rzecz ma sie w religii? Wiekszosc powszechnych (w sensie ilosci wyznawcow) systemow religijnych jest logiczna i spojna. Nie oznacza to wcale, ze wiarygodna. We wierzeniach religijnych przyjmuje sie inna miare badawcza niz w nauce.
W moim życiu człowieka dorosłego jest już wszystko wymieszane tzw;
wiara,wiedza i doświadczenia z realu.Ale zgadzam się z Tobą-najpierw wierzymy
a potem sprawdzamy.Dlatego z tym cytatem Buddy powyżej nie do końca
się zgadzam.
Myślę,że wierzenia religijne, ale nie tylko ,to rodzaj magii,już sam fakt,że żyję
zaliczam do świata nie naukowego.Dla mnie wiara jest nielogiczna, bo nie ma
nic wspólnego z rozumem.
W moim życiu człowieka dorosłego jest już wszystko wymieszane tzw;
wiara,wiedza i doświadczenia z realu.Ale zgadzam się z Tobą-najpierw wierzymy
a potem sprawdzamy.Dlatego z tym cytatem Buddy powyżej nie do końca
się zgadzam.
Myślę,że wierzenia religijne, ale nie tylko ,to rodzaj magii,już sam fakt,że żyję
zaliczam do świata nie naukowego.Dla mnie wiara jest nielogiczna, bo nie ma
nic wspólnego z rozumem.
A z jakim prawem logicznym wiara sie kloci?
I co masz na mysli piszac, ze wiara nie ma nic wspolnego z rozumem?
Myślę,że wierzenia religijne, ale nie tylko ,to rodzaj magii,już sam fakt,że żyję
zaliczam do świata nie naukowego.Dla mnie wiara jest nielogiczna, bo nie ma
nic wspólnego z rozumem.
Nie bardzo rozumiem Twoje stwierdzenie "już sam fakt, że żyję zaliczam do świata nie naukowego". Ja też uważa, że życie jest cudem, że jest efektem Bożej stwórczej mocy ale jak najbardziej podlega badaniom naukowym. Wszyskie dziedziny nauki - medycyna, przyrodnicze, humanistyczne koncentrują się na różnych aspektach życia. Dla mnie wiara jest logiczna i ma ścisły związek z rozumem. Człowiek to całość ciała,umysłu, i ducha. I kiedy jest między nimi równowaga to jak wskazują pierwsze litery tych trzech słów, następuje c u d . I to jest piękne!
Myślę,że wierzenia religijne, ale nie tylko ,to rodzaj magii,już sam fakt,że żyję
zaliczam do świata nie naukowego.Dla mnie wiara jest nielogiczna, bo nie ma
nic wspólnego z rozumem.
Nie bardzo rozumiem Twoje stwierdzenie "już sam fakt, że żyję zaliczam do świata nie naukowego". Ja też uważa, że życie jest cudem, że jest efektem Bożej stwórczej mocy ale jak najbardziej podlega badaniom naukowym. Wszyskie dziedziny nauki - medycyna, przyrodnicze, humanistyczne koncentrują się na różnych aspektach życia. Dla mnie wiara jest logiczna i ma ścisły związek z rozumem. Człowiek to całość ciała,umysłu, i ducha. I kiedy jest między nimi równowaga to jak wskazują pierwsze litery tych trzech słów, następuje c u d . I to jest piękne!
MariAnno piszesz,że '' życie jest cudem i efektem Bożej stwórczej mocy"
o tym właśnie mówię.
Odnośnie wiary mamy najwidoczniej różne doświadczenia,
ja nie pojmuję jej logicznie,nie jestem w stanie.
Myślę,że każdy z nas ma swoją "krainę szczęśliwości",która nadaje sens
i ster jego życiu.Dlatego tym,którzy obchodzą Boże Narodzenie
jak i tym,którzy mają z tym problem chcę życzyć;
żeby te dni były wolne od trosk i lęków jakie niesie ze sobą to
ziemskie bytowanie.Żebyśmy odrobili deficyt miłości i pozbyli się
lęku przed radością i szczęściem.Żeby umieć się wyłączyć
z całej tej multimedialnej propagandy i stworzyć miejsce przyjazne ,
w którym nie zabraknie ciepłych słów.
Coś na kształt;skrzata,miłości,piernika,
wody,trawy,chochlika,
taty,babci,dziewczynki..itd


Pozdrawiam serdecznie
Co roku na VIVA pokazuje najbardzeij znane (czterdziesici) piosenek na Christmas. Nie ma tu zadnej koledy czy pisni religijnej. w polsce Boze narodzenie to religia i tradycja religijna, sale nie w UK. Tutakj po prostu ciesza sie zyciem, zima i Christmas season.
For all of you very merry christmas.
Mysle, ze w Polsce Xmas to troche martwa tradycja. Co roku te same potrawy, te same koledy, i nie pisze sie nowych (religijnych badz nie). Tymczasem w anglosferze jest to zywa, wciaz zmieniajaca sie tradycja, nawet, jesli coraz bardziej swiecka. Jako adwentysta w Polsce w tym okresie nie odczywalem szczegolnej radosci, a moj rodzinny zbor wbijal mnie w jeszcze wieksze przygnebienie. Dzisiaj wokol mnie wszyscy moga sie cieszyc ze swiat, wliczajac adwentystow, muzulmanow i ateistow. Z roznych powodow – dla jednych to swieto religijne, dla innych rodzinne, a dla jeszcze innych okazja do duzych zakupow. Nie widze w tym nic zlego.
Merry Xmas!
Swiat Bozego Narodzenia nigdy nie obchodzilem.
Ale z uwagi na koneksje rodzinne czesto bywalem na nie
zapraszany.Zawsze bylo bardzo przyjemnie.
Ach... te 12 potraw wigilijnych - palce lizac.
Dla Wszystkich ktorzy obchodza te swieta,
Blogoslawienstwa Bozego,
zdrowych i wesolych swiat .
Dzieki nemeczku za to co napisales.
Dzisiaj rano na ABC1 (odpowiednik BBC/TVP) w programie Rage, ktory zwykle pokazuje popularne teledyski, klasyka: Elvis, Annie Lennox, David Bowie. A jakie piosenki? God Rest Ye Merry Gentlemen, Little Drummer Boy itp., czyli odpowiedniki polskich najbardziej religijnych koled. Wiec nikt mi nie mowi, ze jakas pseudo-poprawnosc polityczna wymaga rezygnacji z religijnych elementow tradycji.
Choc oplatka u nas z pewnoscia nie bedzie...
Tydzien temu wybralem sie do anglikanskiej katedry na nabozenstwo koledowe. Spodziewalem sie znanych utworow, a tu niespodzianka - dwa chory, organy, i muzyka Xmasowa zupelnie mi nieznana - czesc po lacinie, czesc w staroangielskim. W wiekszosci utwory sredniowieczne. Bardzo to bylo mile.
Wczoraj na dworcu kolejowym jakiś przygodny mężczyzna
złożył mi życzenia "Wesołych Świat" po czym zapytał;
"Myśli Pani,że człowiekowi potrzebne jest Boże Narodzenie"?
Wczoraj na dworcu kolejowym jakiś przygodny mężczyzna
złożył mi życzenia "Wesołych Świat" po czym zapytał;
"Myśli Pani,że człowiekowi potrzebne jest Boże Narodzenie"?
A co mial na mysli? Narodzenie boga-Clowieka? Samo swietowanie tego wydarzenia? Czy moze swieta jako czas wolny?
Wczoraj na dworcu kolejowym jakiś przygodny mężczyzna
złożył mi życzenia "Wesołych Świat" po czym zapytał;
"Myśli Pani,że człowiekowi potrzebne jest Boże Narodzenie"?
A co mial na mysli? Narodzenie boga-Clowieka? Samo swietowanie tego wydarzenia? Czy moze swieta jako czas wolny?
Nie powiedział a ja nie zapytałam,wymieniliśmy tylko uśmiechy.
Tak sobie nad tym rozmyślam,refleksje bożonarodzeniowe

Ale intuicja podpowiada mi o co chciał zapytać,przynajmniej tak mi się
wydaje,że chodziło mu o narodzenie się "Boga"w człowieku.
Narodzenie sie Boga w czlowieku? Koraliku. Nadal zagadka? Czy mozesz cos wiecej napisac. Narodzenie sie Boga w czlowieku jest niemozliwe, i nawet nie wiadomo po co mialoby sie wydarzyc. To tak jak narodzenie czlowieka w tasiemcu. Chyba, ze cos innego masz na mysli.
Dla mnie odpowiedzia na to pytanie jest
"Nowonarodzenie" - w sensie duchowym,
to o ktorym rozmawial w nocy Chrystus z Nikodemem.
W sensie duchowym? Spoko. Tylko "musicie sie narodzic z wody i z Ducha (ducha)" wcale nie znaczy, ze Bog sie narodzil w czlowieku - nawet w sensie duchowym. Bog odrzuca czlowieka, a Jezus z Nazarethu przychodzi to zmienic. Mozna zatem napisac, ze czlowiek narodzil sie w Bogu.
W sensie duchowym? Spoko. Tylko "musicie sie narodzic z wody i z Ducha (ducha)" wcale nie znaczy, ze Bog sie narodzil w czlowieku - nawet w sensie duchowym. Bog odrzuca czlowieka, a Jezus z Nazarethu przychodzi to zmienic. Mozna zatem napisac, ze czlowiek narodzil sie w Bogu.
Jesli wedlug ciebie Bog odrzuca czlowieka,to kto
wypowiedzial te slowa w Starym Testamencie ?
Ez 36:26 "I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza,
i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste." dnia Śro 20:00, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Też myślę o tym jak o nowo narodzeniu i ten cytat z Ez 36
podpowiada mi nową herezję

nie być,że Jezus jest tą postawą,którą należy przyjąć,żeby
odrodzić się do życia.
Może narodzenie się w sensie duchowym jest przepustką do
do nowego życia w nowym ciele..
Zeby zbytnio nie komplikowac. Bog odrzuca czlowieka - Rdz. 3 rozdzial. Odrzuca bo co? Bo nic. Niemowlaki duchowe skazane przez boga na spotkanie z Szatanem tygrysem. To bylo juz wczesniej jasne, ze przegraja, skoro 1/3 duchowych-cudownych istot przegrala. I teraz te niemowlaki czekaja na boskie zmilowanie? Nie, raczej sie zbuntuja. I to wlasnie ma miejsce. A Bog udaje niewiniatko? Zal!!!
W sensie duchowym? Spoko. Tylko "musicie sie narodzic z wody i z Ducha (ducha)" wcale nie znaczy, ze Bog sie narodzil w czlowieku - nawet w sensie duchowym. Bog odrzuca czlowieka, a Jezus z Nazarethu przychodzi to zmienic. Mozna zatem napisac, ze czlowiek narodzil sie w Bogu.
Jesli wedlug ciebie Bog odrzuca czlowieka,to kto
wypowiedzial te slowa w Starym Testamencie ?
Ez 36:26 "I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza,
i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste."
Admin,
nie odpowiedziales na moje pytanie.
To co piszesz ,jest manichejskim pojeciem walki
pomiedzy dobrem a zlem.
Manichejskim. Watpie? A odpiewdz na twoje pytanie kto napisal tekst z Ezechiela? ?Ezechiel.
Manichejskim. Watpie? A odpiewdz na twoje pytanie kto napisal tekst z Ezechiela? ?Ezechiel.
Moje pytanie bylo,kto ma dac to nowe miesiste serce,
jesli jest to Bog Ojciec JHWH - to wcale nie jest taki zly.
Pisze o manicheizmie nieprzypadkowo - sam kilka wierszy wyzej napisales
" Bog odrzuca czlowieka, a Jezus z Nazarethu przychodzi to zmienic."
Czy nie jest to manichejskie,
idea dwoch Bogow,jeden dobry drugi zly ?
Idea dualizmu ?
O nie moj drogi Nemeczku, nie tak zaraz. Dualizmy mamy rozne, nie tylko manichejski (ten pewnie jest najmniej znany). Po drugie. W mojej koncepcji Jezus nie jest przeciwnikiem Boga lecz Czlowiekiem, ktory ratuje ludzkosc. a oferta JHWH, ze da serce miesiste jest raczej spozniona o conajmniej 2500 lat (wg tekstu Ezechiela).
Pisalem o dualizmie i manicheizmie przyjmujac
ze mamy Boga S.T. - JHWH
i Boga N.T. - CHRYSUS.
Jesli pojmujesz Chrystusa tylko jako czlowieka,
oczywiscie zmienia to wszystko.
Co do spoznienia o conajmniej 2500 lat.
Na Chrystusa trzeba bylo czekac jeszcze dluzej - okolo 4000 lat.
Zanim wejdziemy w taka dyskusje powinnismy ustalic o czym piszemy - masz racje. wiec o czym?
Dla mnie osobiscie Chrystus jest Bogiem,
w tej sytuacji zakladanie ze nie jest nim ,bedzie dla mnie
czysto akademicka dyskusja na ktora szczerze powiedziawszy
nie mam za bardzo czasu.
To tak jakbys powiedzial ze biale jest czarne,
z czym zgadza sie tylko jeden z nas ,
w tej sytuacji nie ma wspolnej plaszczyzny ani jakiegokolwiek
punktu zaczepienia.
....a wszystko zaczelo sie od tego ze Koralik na dworcu
spotkala jakiegos pana.
Narazie ide spac.
See You

Obiecuje nie włóczyć się więcej po dworcach


"Niech każdy znajdzie to,czego szuka
albo odkryje to,o czym nie wiedział"
http://www.youtube.com/watch?v=CNjggrxUQ78
Często zastanawiam się,czy "pierścień władzy"z powieści Tolkiena
przejąłby władzę nade mną.W życiu zdarzają się okoliczności,
które wystawiają nas na próbę.
Spokojnej nocy Wszystkim
Często zastanawiam się,czy "pierścień władzy"z powieści Tolkiena
przejąłby władzę nade mną.W życiu zdarzają się okoliczności,
które wystawiają nas na próbę.
Spokojnej nocy Wszystkim
a ogladals Hobita?
Bylem troche rozczarowany. Niewiem jak to jest w polskie wersji, ale w angielskiej (choc pelne dialogi) to jednak zbyt malo nawiazan to lord of the rings. Musisz sporo czasu poswiecic na wikipedie aby znalex jakies clue.
Oglądałam ,no mnie tez rozczarował,spodziewałam się czegoś innego..
z przykrością muszę to powiedzieć,ale nudziłam się..
Jesli nudzil Was jeden Hobbit, to Wladca Pierscieni chyba potrojnie?
A mnie ciary przeszły po grzbiecie, gdy krasnoludy zaśpiewały a capella. Po za tym - Nowa Zelandia jest ładniutka....
Sam film zrobiony doskonale technicznie bardzo dobry,ale zabrakło
mi czegoś w przekazie,jakiejś wyjątkowości,wrażliwości, troski.Pewnego
rodzaju piękna,które nadaje sens.
Sam film zrobiony doskonale technicznie bardzo dobry,ale zabrakło
mi czegoś w przekazie,jakiejś wyjątkowości,wrażliwości, troski.Pewnego
rodzaju piękna,które nadaje sens.
A mi zabraklo nawiazania to Lord of Rings. Myslalem, ze otrzymam wyjasnienie na temat upadku jaki mial miejsce w niebianskich sferach tolkienowskich. Wyjasnienie jak doszlo do powstania pierscieni, itp. Musialem doczytywac na engilsh wikipedia, choc i tam niesamowita mozaika.
Sam film zrobiony doskonale technicznie bardzo dobry,ale zabrakło
mi czegoś w przekazie,jakiejś wyjątkowości,wrażliwości, troski.Pewnego
rodzaju piękna,które nadaje sens.
A mi zabraklo nawiazania to Lord of Rings. Myslalem, ze otrzymam wyjasnienie na temat upadku jaki mial miejsce w niebianskich sferach tolkienowskich. Wyjasnienie jak doszlo do powstania pierscieni, itp. Musialem doczytywac na engilsh wikipedia, choc i tam niesamowita mozaika.
Ja potraktowałam "pierścień" jak symbol,w pobliżu którego
ujawniają się nasze wady.W tym przypadku" pierścień" jest symbolem
władzy.
Koraliku. Zwroc uwage, ze Pierscienie sa naczelna sprawa w tym filmie. Wypadaloby wiec aby rezuser zajal sie glownie ta sprawa. Hobbit jednak niczego, niczego nie odkrywa, w Wikipedii jest sporo infornacji - gdyby przelali to na ekran film bylby zaje, zaje.
Świat ,w którym żyjemy nie wygląda zbyt różowo,
dlatego człowiek uciekł do świata fantazji czy też wiary,
do lepszej egzystencji,którą sam sobie stworzył.
Świat ,w którym żyjemy nie wygląda zbyt różowo,
dlatego człowiek uciekł do świata fantazji czy też wiary,
do lepszej egzystencji,którą sam sobie stworzył.
To prawda ze czlowiek ucieka do swiata fantazji.
Najczesciej jest to wirtualny swiat stworzony przez media,
TV ,kino , internet ,gry komputerowe ,literatura piekna.
Ale jest to zludne,ulotne - krotkotrwale.
Co do wiary - nie wiem jaka wiare masz na mysli,
wiara najczesciej rozumiana i pojmowana jest w sensie religijnym,
jezeli masz to wlasnie na mysli a sama tego nie doswiadczylas,
bedzie to tylko proba dotkniecia czegos ale nigdy nie uda
sie osiagnac celu.
Świat ,w którym żyjemy nie wygląda zbyt różowo,
dlatego człowiek uciekł do świata fantazji czy też wiary,
do lepszej egzystencji,którą sam sobie stworzył.
To prawda ze czlowiek ucieka do swiata fantazji.
Najczesciej jest to wirtualny swiat stworzony przez media,
TV ,kino , internet ,gry komputerowe ,literatura piekna.
Ale jest to zludne,ulotne - krotkotrwale.
Co do wiary - nie wiem jaka wiare masz na mysli,
wiara najczesciej rozumiana i pojmowana jest w sensie religijnym,
jezeli masz to wlasnie na mysli a sama tego nie doswiadczylas,
bedzie to tylko proba dotkniecia czegos ale nigdy nie uda
sie osiagnac celu.
To prawda,że człowiek tworzy swój własny świat z obrazów
otoczenia,ale nie ma innej możliwości budowania" świata",
Wszystko ,co przeczytamy,zobaczymy,dotkniemy,powąchamy itd
składa się na ludzki świat.Może to jest złudne..
Wiara świata religijnego,to też rodzaj fantazji, za pomocą którego
próbujemy zmieniać otaczający nas świat i nas samych.
Dodam jeszcze,że trudno jest powiedzieć,który świat jest
bardziej złudny;czy ten zbudowany z realnych obrazów,które są złudne
czy ten zbudowany przez fantazję,wiarę..?
Dalajlama powiedział,że ze względu na rozwój duchowy człowieka
powinien on kontynuować system wierzeń w którym się urodził.
Miał na myśli Polskę gdzie 95%ludności deklaruje katolicyzm.
Ciekawa jestem jak to jest z Wami,czy skorzystaliście na zmianie
wierzeń-czy straciliście..?
Dalajlama powiedział,że ze względu na rozwój duchowy człowieka
powinien on kontynuować system wierzeń w którym się urodził.
Miał na myśli Polskę gdzie 95%ludności deklaruje katolicyzm.
Ciekawa jestem jak to jest z Wami,czy skorzystaliście na zmianie
wierzeń-czy straciliście..?
Nie wiem, jak Wy, ale ja wlasciwie zawsze zgadzam sie z Jego Swiatobliwoscia. Bardzo podoba mi sie to, ze potrafi on zmienic zdanie i wycofac sie z wczesniejszych pogladow, jesli dojdzie do przekonania, ze byly bledne.
Zgadzam sie z nim takze tutaj. Moglbym zostac wyznawca hinduizmu i nie byloby w tym nic zlego, to tylko inna sciezka. Problem jest jednak taki, ze wiele koncepcji filozoficznych "wysysamy z mlekiem matki". A koncepcje innych systemow sa dla nas duzo trudniejsze do opanowania - przejsc na hinduizm, to jak zaczynac wszystko od poczatku, i uczyc sie pojec elementarnych. Dlatego lepiej i latwiej jest pozostac we wlasnej tradycji. To nie musi dla nas oznaczac katolicyzmu, ale ogolnie pojete chrzescijanstwo.
Moze na poczatek powinnismy zdefiniowac co rozumiemy pod pojeciem: "zmiana wierzen" Jak dla mnie przejscie z katolicyzmu na inne chrzescijanskie wyznanie jest jak przemalowanie auta, przejscie natomiast katolika na hinduizm to juz jak zmiana pojazdu.
[quote="Tarshish Yahahlom"]Moze na poczatek powinnismy zdefiniowac co rozumiemy pod pojeciem: "zmiana wierzen" Jak dla mnie przejscie z katolicyzmu na inne chrzescijanskie wyznanie jest jak przemalowanie auta, przejscie natomiast katolika na hinduizm to juz jak zmiana pojazdu.[/quot
Zmiana wierzeń, denominacji, Kościoła, to rzeczywiście, jak przemalowanie samochodu, choć ja bym jeszcze dodał, że nastąpiło lekke stuningowanie...zaszła zmiana, niby inaczej, niby szybciej, niby pewniej niby bezpieczniej...PRAWDZIWA jazda. Aktualnie chodzę piechotą. dnia Pon 15:13, 04 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Moze na poczatek powinnismy zdefiniowac co rozumiemy pod pojeciem: "zmiana wierzen" Jak dla mnie przejscie z katolicyzmu na inne chrzescijanskie wyznanie jest jak przemalowanie auta, przejscie natomiast katolika na hinduizm to juz jak zmiana pojazdu.
Gdy ja przemalowywalem moje auto to moi rodzice, szczegolnie ojciec, nie byli zadowoleni z koloru jaki dobralem.
Bardzo szanuje Dalajlame,jest duchowym przywódcą,zgłębił
wiele myśli,dużo widział i zapewne przeżył ,ale nie przeszedł
zmiany religii-wyznania.Zaznaczam,że mówimy o rozwoju
duchowym a nie o spokoju życiowym:) Żeby coś stwierdzić
najlepiej przeżyć to osobiście.Dlatego cenne będą Wasze
wypowiedzi i wnioski tych,którzy przez to przeszli.
Myślę,że jest tu sporo osób,które przeszły z katolicyzmu na
inne wyznanie chrześcijańskie dlatego niech to będzie definicją
"zmiany wierzeń".
San to ,że chodzisz teraz piechotą znaczy,że sprzedałeś samochód

Tarshish przemalowanie samochodu to jeszcze nic w porównaniu
z tym,że zaczyna się komuś wciskać -,ze samochód jest nowy,inny
jedyny ,i że inne nie jeżdzą.
Koraliku. Mi osobiscie wciskano, ze inne auto jezdza (a jakze) tylko nie w tym kierunku co trzeba.

Zmiana wyznania ,wiary to też zmiana obyczajów,upodobań
z czego wynika i zachowań.Nie dzieje się to z poniedziałku na wtorek
ale przez lata,wybory-zmienia się też światopogląd a może raczej
zanika..? Przejście przez niechcianą prawdę o sobie do rzeczywistości.
Dalej przez kościoły,ludzi,dogmaty do "samotności",ale
i jakiejś cichej radości,wolności.Przeszłam wiele etapów;
smutku,niezrozumienia,wyobcowania zanim osiągnęłam jakiś
ład a raczej nieład:) a brak planów życiowych jakby wydłużył,
wygospodarował mi czas.Wiele się zmieniło..i ciągle się zmienia.

Zmiana wyznania ,wiary to też zmiana obyczajów,upodobań
z czego wynika i zachowań.Nie dzieje się to z poniedziałku na wtorek
ale przez lata,wybory-zmienia się też światopogląd a może raczej
zanika..? Przejście przez niechcianą prawdę o sobie do rzeczywistości.
Dalej przez kościoły,ludzi,dogmaty do "samotności",ale
i jakiejś cichej radości,wolności.Przeszłam wiele etapów;
smutku,niezrozumienia,wyobcowania zanim osiągnęłam jakiś
ład a raczej nieład:) a brak planów życiowych jakby wydłużył,
wygospodarował mi czas.Wiele się zmieniło..i ciągle się zmienia.
Koraliku..."bez samochodu", choć wolniej, za to zdrowo. Ponadto zyskuję więcej czasu na rozglądanie się dokoła, na refleksję, pojawia się samodzielne myślenie, jakże inne od konfesyjnej sztampy, dostrzegam i odkrywam rzeczy małe i duże, które skutecznie przez lata przysłaniał całun rzeczywistości, która była moim udziałem. Naciąganie i naginanie Biblii pod potrzeby denominacyjne, udawanie kogoś innego, niż się jest w rzeczywistości, religijny slang, przewidywalność zachowań, to jedno. A z drugiej strony, to co najwspanialsze i czego nie wcześniej nie było: poszukiwanie, rozumienie i doświadczanie Boga...Warto było.
~San. Szczesciarz z ciebie. Ja juz od dawna Boga nie doswiadczam. ale wzamian pije za duzo alkoholu. Niestety.
~San. Szczesciarz z ciebie. Ja juz od dawna Boga nie doswiadczam. ale wzamian pije za duzo alkoholu. Niestety.

San, jeśli Ty doświadczasz Boga,to znaczy,że masz dowód na jego istnienie..

~San. Szczesciarz z ciebie. Ja juz od dawna Boga nie doswiadczam. ale wzamian pije za duzo alkoholu. Niestety.

San, jeśli Ty doświadczasz Boga,to znaczy,że masz dowód na jego istnienie..

No dobra...tą historię zna wiele osób, bo w 2007 roku opowiadałem ją na okrągło, ze łzami w oczach. W owym 2007 roku podczas rutynowego, okresowego badania stwierdzono u mego syna znacznie powiększoną wątrobę. Lekarz nie miał wątpliwości a w rodzinie górę zaczęły brać negatywne emocje: panika i strach. Nie będę się tu wdawał, co taka powiększona wątroba może oznaczać...lekarz zlecił morfologię, która miała być wykonana następnego dnia. Popołudnie i wieczór mijały pozornie normalnie. Rozmawialiśmy o głupotach, jakieś mało istotne sprawy, choć w głowach kłębiło się jedno - co dalej ? I w pewnym momencie wydarzyły się coś, czego w żaden sposób nie potrafiłem racjonalnie wytłumaczyć. Spłynął na mnie nagle irracjonalny, w tym wypadku niczym uzasadniony spokój i usłyszałem głos: Rafał jest zdrowy. Głos dochodził nie wiadomo skąd, określiłbym go kwadrofonicznym, był wyraźny, stanowczy a zarazem porażał ciepłem...W pierwszym odruchu miałem zamiar pobiec do żony i podzielić się z nią tą niezwykłą wiadomością - niestety - zabrakło mi odwagi, a z perspektywy tamtych chwil - wiary. Do dziś żałuję, że tego nie zrobiłem. Jak się domyślacie, wyniki nie wskazały zmian patologicznych, zaś po powiększonej wątrobie nie pozostał ślad. Byłem świadkiem cudu i zrozumiałem, że słyszałem głos Boga - póki co jeden, jedyny raz. I...jest mi wstyd. Bo pomimo takiego doświadczenia, potwierdzającego Siłę, Moc i Pewność, wciąż - o czy już tutaj pisałem - mam problem z całkowitym zaufaniem Stwórcy. Taki wstydliwy, chrześcijański paradoks.... dnia Śro 20:01, 06 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
San. Dzieki za ten urywek twojego prywatnego zycia. Dzieki.
~San. Szczesciarz z ciebie. Ja juz od dawna Boga nie doswiadczam. ale wzamian pije za duzo alkoholu. Niestety.

San, jeśli Ty doświadczasz Boga,to znaczy,że masz dowód na jego istnienie..

No dobra...tą historię zna wiele osób, bo w 2007 roku opowiadałem ją na okrągło, ze łzami w oczach. W owym 2007 roku podczas rutynowego, okresowego badania stwierdzono u mego syna znacznie powiększoną wątrobę. Lekarz nie miał wątpliwości a w rodzinie górę zaczęły brać negatywne emocje: panika i strach. Nie będę się tu wdawał, co taka powiększona wątroba może oznaczać...lekarz zlecił morfologię, która miała być wykonana następnego dnia. Popołudnie i wieczór mijały pozornie normalnie. Rozmawialiśmy o głupotach, jakieś mało istotne sprawy, choć w głowach kłębiło się jedno - co dalej ? I w pewnym momencie wydarzyły się coś, czego w żaden sposób nie potrafiłem racjonalnie wytłumaczyć. Spłynął na mnie nagle irracjonalny, w tym wypadku niczym uzasadniony spokój i usłyszałem głos: Rafał jest zdrowy. Głos dochodził nie wiadomo skąd, określiłbym go kwadrofonicznym, był wyraźny, stanowczy a zarazem porażał ciepłem...W pierwszym odruchu miałem zamiar pobiec do żony i podzielić się z nią tą niezwykłą wiadomością - niestety - zabrakło mi odwagi, a z perspektywy tamtych chwil - wiary. Do dziś żałuję, że tego nie zrobiłem. Jak się domyślacie, wyniki nie wskazały zmian patologicznych, zaś po powiększonej wątrobie nie pozostał ślad. Byłem świadkiem cudu i zrozumiałem, że słyszałem głos Boga - póki co jeden, jedyny raz. I...jest mi wstyd. Bo pomimo takiego doświadczenia, potwierdzającego Siłę, Moc i Pewność, wciąż - o czy już tutaj pisałem - mam problem z całkowitym zaufaniem Stwórcy. Taki wstydliwy, chrześcijański paradoks....
Piękny jest sposób w jaki o tym piszesz, pełen pokory i wdzięczności dla Tego, który przemówił, a Ty nie miałeś wątpliwości kim On jest. Podobno to się wie...
Ja kilkakrotnie doswiadczylem sutuacji, w ktorych gotowy bylem popelnic jakas glupote, i tylko cos jakby niewidzialna reka zlapalo mnie i odciagnelo do tego. Niestety, tego rodzaju przezycia sa bardzo osobiste i nie pozwalaja sie uogolniac. Dlatego na ich podstawie nie mozna stwierdzic, czy to Allah, YHWH, a moze karma badz jakies prawo naturalne. Cokolwiek to jest, dobrze, ze jest. Szkoda jednak, ze tak zadko sie manifestuje – chyba, ze ta sama zasada czasem przejawia sie jako dobre doswiadczenie, a czasem jako zle.
Takie życzenia wysyła się myślami ,w których sami dokonujemy
wyborów a właściwie to gotowy wybór.Kiedyś..kiedyś dawno temu
nie zastanawiałam się nad tym,ale doskonale pamiętam,że zdarzało
mi się to częściej.Wtedy cieszyłam się jak dziecko i mówiłam-
-ale mam szczęście.Pózniej był etap gdzie pozwoliłam "przypilnować"
swoją wiarę,określić ją-nawet sposób modlitwy.I kiedy wydawało mi
się,że wiarą powinnam "góry przenosić" tak naprawdę ograniczyłam
wystawianie się na" cuda" i naprawdę ciężko było mi coś wymodlić-
tradycyjny kościelny sposób nie działał.Dzisiaj nie mam żadnej
stałej ramy ani formułek.Mam marzenie ,żeby być w stu procentach
dobrym człowiekiem,staram się tak żyć ale bywa różnie..niestety.
W moim życiu zdarzyły się cuda,pomoc przyszła z poza natury-
wierzę ,że był to Bóg..dobry Bóg.
Zastanawia mnie jak Bóg zaplanował sobie oddanie Jezusa za nasze grzechy, bo z jednej strony sam Go posłał na ofiarę za nasze grzechy, a z drugiej ma pewnie pretensje do tych którzy "pomogli" w złożeniu ofiary - Judasza, Piłata, tłumu skandującego "ukrzyżuj go".
Bóg niejako powiedział: "daję wam ofiarę za wasze grzechy, ale jej nie zabijajcie tylko kochajcie i czekajcie aż umrze z późnej starości albo aż się sam położy na ołtarzu i się zgodzi na śmierć, to wtedy możecie złożyć ofiarę". Niestety powiedział to po fakcie.
Bóg nie dał żadnych wskazówek jak mamy złożyć ofiarę w postaci Jezusa, żeby nie było winnych. Chyba że Jezus miał nie umierać, ale wtedy co z "zapłatą za grzech jest śmierć"? Nie byłoby też zmartwychwstania.
Gdyby Jezusowi nikt nie zagrażał to jak wyglądałoby jego życie na ziemi? By nauczał, nauczał, nauczał, minęłoby sto lat a ludzie dalej składaliby baranki. Jezus nietknięty przez nikogo pewnie by wniebowstąpił i co dalej...
Analizujac to czysto racjonalnie, to lepiej bylo zlozyc jednorazowa ofiare z Jezusa niz sprawiac cierpienie barankom w nieskonczonosc. Z drugiej strony, baranki na oltarzu wydzielaly "won mila Panu"...
Ale tak złożyć, żeby nie było winnych, czyli przychodzi bogobojny kapłan i podrzyna Jezusowi gardło, tak jakby składał baranka w ofierze. Czy to aż takie trudne było do zrealizowania?
Dzieje apostolskie 19,12: "Tak iż nawet chustki lub przepaski, które dotknęły skóry jego, zanoszono do chorych i ustępowały od nich choroby".
Szkoda że żadna z tych przepasek i chustek nie zachowała się do dzisiaj, bo mnie głowa boli. Najwidoczniej ludzie nie przekazują sobie takich drobiazgów z pokolenia na pokolenie.
Dzieje apostolskie 19,12: "Tak iż nawet chustki lub przepaski, które dotknęły skóry jego, zanoszono do chorych i ustępowały od nich choroby".
Szkoda że żadna z tych przepasek i chustek nie zachowała się do dzisiaj, bo mnie głowa boli. Najwidoczniej ludzie nie przekazują sobie takich drobiazgów z pokolenia na pokolenie.
To chyba najlepszy dowod, ze calun tyrynski to podrobka. W przeciwnym przypadku kosciol katolicki zrobilby wielki interes pozwalajac go dotykac ludziom chorym za pieniadze.
A o tym już pisaliście?
"I rzekł do nich: Tak mówi Pan, Bóg Izraela (...) Jeżeli osiądziecie w tej ziemi na stałe, to odbuduję was i nie zburzę, zasadzę was, a nie wyplenię, bo żałuję zła, które wam wyrządziłem." (Jer. 42,10)
Bóg żałuje zła które wyrządził?
A o tym już pisaliście?
"I rzekł do nich: Tak mówi Pan, Bóg Izraela (...) Jeżeli osiądziecie w tej ziemi na stałe, to odbuduję was i nie zburzę, zasadzę was, a nie wyplenię, bo żałuję zła, które wam wyrządziłem." (Jer. 42,10)
Bóg żałuje zła które wyrządził?
Po potopie tez zalowal, i obiecal, ze wiecej tego nie zrobi. Zupelnie jak dziecko przylapane na jakims zlym uczynku.
Zupełnie tak, jakby miał wyrzuty sumienia..
Ja bym na pewno mial.
Ja bym na pewno mial.
No ja też,ale czy nie jest to dziwne,że Bóg też jak i to,
że posługuje się sumieniem zupełnie tak jak człowiek.
A to by znaczyło,że nie ma pewności co do swoich decyzji
ponieważ jest z nich niezadowolony..
Hmm... a kojarzycie może czy gdziekolwiek w Biblii Bóg mówi o sobie że jest nieomylny? Pisze tylko że Pismo mylić się nie może, a w Piśmie nie ma odpowiedzi na wszystkie pytania.
Hmm... a kojarzycie może czy gdziekolwiek w Biblii Bóg mówi o sobie że jest nieomylny? Pisze tylko że Pismo mylić się nie może, a w Piśmie nie ma odpowiedzi na wszystkie pytania.
Nie kojarzę w Biblii takiego miejsca.Niepokoi natomiast fakt,
że jeśli Bóg Biblii ma problem z właściwą ocena dobra i zła
to trudno powiedzieć czy jest dobry czy zły.
Dlatego uważam,że to pismo nie jest święte.
Wszechmoc też wydaje mi się podejrzana, bo nie ma takiego rekordu którego nie dałoby się pobić.
Wszechmoc też wydaje mi się podejrzana, bo nie ma takiego rekordu którego nie dałoby się pobić.

istnieje.Jakkolwiek definiowana wszechmoc nie byłaby już wszechmocą.
A racja :p ale to znaczy że wszystko można zawsze zrobić jeszcze lepiej, więc Bóg zadowala się czymś pośrednim (a nawet pogarsza) zamiast ulepszać :p
A racja :p ale to znaczy że wszystko można zawsze zrobić jeszcze lepiej, więc Bóg zadowala się czymś pośrednim (a nawet pogarsza) zamiast ulepszać :p
Otóż to..Dlatego myślę,że Biblia mówi o jakimś "uczłowieczonym"
Bogu a nie o Wszechmocnym.
A wracając do tych rekordów. Bóg trochę na wyrost powiedział że jest wszechmogący, bo jeśli pobija swoje rekordy to nie trafił jeszcze na taki którego nie może pobić, co nie oznacza że taki nie istnieje. Również jeśli nie użył maksimum swojej mocy, tylko jedną planetkę zagospodarował, to na jakiej podstawie stwierdził że jest wszechmogący?
A jaka definicja wszechmocy tu sie poslugujemy?
A jaka definicja wszechmocy tu sie poslugujemy?
Żadną

jaka powinna być wszechmoc.Powiem jaka by mi się podobała;
wolna od czynnego udziału w konfliktach,nie obrażalska,nie mściwa,
która nie potrzebuje ofiar ludzi i zwierząt,która nie chce zabijać,
która nie walczy sama z sobą.Powinna być wolna i dobra.
A wracając do tych rekordów. Bóg trochę na wyrost powiedział że jest wszechmogący, bo jeśli pobija swoje rekordy to nie trafił jeszcze na taki którego nie może pobić, co nie oznacza że taki nie istnieje. Również jeśli nie użył maksimum swojej mocy, tylko jedną planetkę zagospodarował, to na jakiej podstawie stwierdził że jest wszechmogący?
Jako Wszeechmocny jest w stanie posłużyć się Tobą
do zagospodarowania pozostałych planet

Miłego dnia

A o tym pisaliście?
"A gdy usunę dłoń moją, ujrzysz mnie z tyłu, oblicza mojego oglądać nie można" (2Mojż. 33,23)
Bóg ma więcej chwały z przodu niż z tyłu. Co mógł ujrzeć Mojżesz z tyłu? Boga ubranego czy Boże poślady? Bóg nie panuje nad swoją chwałą, nie umie jej zmienić na widzialną albo na moment wyłączyć żeby oglądający nie umarł. Adam i Ewa zaraz po tym jak zgrzeszyli słyszeli że Bóg chodzi po ogrodzie i ich szuka. A gdyby ich znalazł? Gdyby na pytanie Boga: "Gdzie jesteś?" grzeszny Adam wyskoczył zza krzaka i powiedział: "Halo, tu jestem" to widząc oblicze umarłby.
A o tym pisaliście?
"A gdy usunę dłoń moją, ujrzysz mnie z tyłu, oblicza mojego oglądać nie można" (2Mojż. 33,23)
Bóg ma więcej chwały z przodu niż z tyłu. Co mógł ujrzeć Mojżesz z tyłu? Boga ubranego czy Boże poślady? Bóg nie panuje nad swoją chwałą, nie umie jej zmienić na widzialną albo na moment wyłączyć żeby oglądający nie umarł. Adam i Ewa zaraz po tym jak zgrzeszyli słyszeli że Bóg chodzi po ogrodzie i ich szuka. A gdyby ich znalazł? Gdyby na pytanie Boga: "Gdzie jesteś?" grzeszny Adam wyskoczył zza krzaka i powiedział: "Halo, tu jestem" to widząc oblicze umarłby.
Będąc na miejscu Adama nie wiem czy miałabym odwagę powiedzieć
gdzie się schowałam.Rozgniewany Bóg może być niebezpieczny;
"..i deptałem ich w zapalczywości tak,że ich sok pryskał na moją
szatę i całe moje odzienie zbryzgałem "(Izajasz 63.3)
Ciekawe porównanie tłoczenia wina do tłoczenia ludzi. Jesteśmy jak winogrona a nasza krew to wino :p
Ciekawe porównanie tłoczenia wina do tłoczenia ludzi. Jesteśmy jak winogrona a nasza krew to wino :p
Scenariusz jak na najkoszmarniejszy z horrorów.
Pocieszającym może być fakt,że poprzez "grzech"
człowiek stracił kontakt z tym Bogiem


E tam, Mojżesz miał taki kontakt że do rowu musiał się schować i dukać wierszyk pochwalny.
Definicje wszechmocy:
1. Bod potrafi uczynic absolutnie wszystko, takze to co logicznie niemozliwe.
2. Bog moze uczynic wszystko co jest logicznie mozliwe
3. Bog moze uczynic wszystko co jest absolutnie mozliwe
4. Bog posiada wszelkie mozliwe, z punktu widzenia logiki, wladze, jakie tylko On moze posiadac.
5. Mowic o wszechmocy Boga to mowic o przemoznej potedzxe milosci.
Podane za: Peter Vardy. Mozna oczywiscie jeszcze wspomniec o krytyce wszechmocy dokonanej przez J. Mackie'ego, ale to mogloby byc za duzo dla tej dyskucji. A zatem? Jaka definicja wszechmocy?
Trudny wybór, bo my też potrafimy coraz więcej. Słyszałem z opowieści że jak ludzie pierwszy raz widzieli telewizor to zastanawiali się jak te wszystkie karły się tam pomieściły.
Trudny wybór, bo my też potrafimy coraz więcej. Słyszałem z opowieści że jak ludzie pierwszy raz widzieli telewizor to zastanawiali się jak te wszystkie karły się tam pomieściły.
A moze warto zastanowic sie nad kazda z podanych definicji, moze dorzucic swoja prywatna, potem zmierzyc sie z Mackie'em? Chetny jestem od zaraz.
Strzelam

Ostatnia definicja jest dla mnie do przyjecia. Pozostale sa nie do wykazania.
W psalmie 105 jest zachęta do popełnienia samobójstwa.
Psalm 105,4
"Szukajcie Pana i mocy jego, szukajcie zawsze oblicza jego!"
Mojż. 33,20
"Nie możesz oglądać oblicza mojego"
A co do wszechmocy, może to tylko moc do stworzenia wszystkiego. Jakby chciał może stworzyć krzyżówkę słonia z ptakiem i dlatego wszechmogący.
Ostatnia definicja jest dla mnie do przyjecia. Pozostale sa nie do wykazania.
Też tak myślę,ale wówczas wszechmocy nie należałoby
rozpatrywać w kategoriach dobra i zła.A wtedy wszechmoc
nie miałaby nic wspólnego z dekalogiem..chyba.
A ciekawe wyjaśnienie o podnoszeniu kamienia znalazłem na wiki. Gdyby Bóg stworzył kamień wielkości wszechświata (największy jaki tylko się da) to nie byłoby już miejsca na jego podniesienie, bo kamień musiałby być podniesiony ponad wszechświat, w nicość albo jak to inaczej nazwać.
Ostatnia definicja jest dla mnie do przyjecia. Pozostale sa nie do wykazania.
Też tak myślę,ale wówczas wszechmocy nie należałoby
rozpatrywać w kategoriach dobra i zła.A wtedy wszechmoc
nie miałaby nic wspólnego z dekalogiem..chyba.
Mysle, ze wszechmoc teoretycznie mozna oderwac od dobra I zla, ale wszechmoc rozumiana jako milosc - czyli wszechmoc praktyczna - staje sie juz tylko dobrem.
Ostatnia definicja jest dla mnie do przyjecia. Pozostale sa nie do wykazania.
Też tak myślę,ale wówczas wszechmocy nie należałoby
rozpatrywać w kategoriach dobra i zła.A wtedy wszechmoc
nie miałaby nic wspólnego z dekalogiem..chyba.
Mysle, ze wszechmoc teoretycznie mozna oderwac od dobra I zla, ale wszechmoc rozumiana jako milosc - czyli wszechmoc praktyczna - staje sie juz tylko dobrem.
Przykład;
Zmiana obiektu miłości łączy się ze zdradą,ale miłość się nie
kończy tylko zmienia obiekt kochania.Tak więc występuje tu
element zła..Więc nie jest już samym dobrem.
Mozna dyskutowac... jesli ktos np. kocha futbol I nagle zakochuje sie w hokeju, to niekoniecznie oznacza, ze futbol zdradza. Mozna kochac I jedno, I drugie - a ta boska milosc nie jest ograniczona.
Mozna dyskutowac... jesli ktos np. kocha futbol I nagle zakochuje sie w hokeju, to niekoniecznie oznacza, ze futbol zdradza. Mozna kochac I jedno, I drugie - a ta boska milosc nie jest ograniczona.
Na przykładzie zainteresowań nie można mówić o zdradzie.
To czy my też jesteśmy wszechmocni bo mamy miłość? Bardziej chyba gotowi na wszystko.
To czy my też jesteśmy wszechmocni bo mamy miłość? Bardziej chyba gotowi na wszystko.
Człowiek jest za praktyczny na miłość,za dużo ma
do stracenia

Ja tam słyszałem że z miłości różne głupstwa się robi, ale nie nazwałbym tego wszechmocą :p
Ja tam słyszałem że z miłości różne głupstwa się robi, ale nie nazwałbym tego wszechmocą :p
No wlasnie. Definicja 5 - ja rowniez nie nazwalbym tego wszechmoca.
Jesli mamy milosc, to mamy czastke wszechmocy...
Pamietajmy, ze obozom koncentracyjnym Bog nie zapobiegl, bo nie mogl, a zatem tak daleko wszechmoc nie siega (gdyby mogl ale nie zapobiegl, to nie bylby dobry).
Może doskonały Bóg musiał złożyć doskonałe obietnice, nawet takie bez pokrycia. Widziałem dzisiaj zabawny komentarz na fejsie: "nikt ci nie da tyle ile ci obieca PO". Żaden inny bóg nie da ci tyle ile ci obieca Bóg. Taka teraz moda że każdy chce obiecać jak najwięcej. Zresztą Bóg obiecał ni mniej, ni więcej tylko cofnięcie swoich własnych decyzji. Sam skrócił lata życia i sam je wydłuży, sam ustanowił pracę w pocie czoła i sam ją ułatwi. Kobiety kombinują z wannami żeby poród jak najmniej bolał, a co jest postanowione dla kobiety? W bólach będziesz rodziła dzieci. Nowe Jeruzalem będzie ociekać złotem że ja nie mogę, ale politycy też obiecują złote góry. W NJ tylko ropy naftowej Bóg zapomniał obiecać. Wszystko kręci się wokół obietnic i Bogu nie wypadało obiecać np. tego co chce Hartman.
Jesli mamy milosc, to mamy czastke wszechmocy...
Pamietajmy, ze obozom koncentracyjnym Bog nie zapobiegl, bo nie mogl, a zatem tak daleko wszechmoc nie siega (gdyby mogl ale nie zapobiegl, to nie bylby dobry).
W filozofii Tomasza z Akwinu Bog jest Aktem. Konsekwencja tego jest teza, ze to wlasnie Bog stworzyl obozy koncentracyjne, jak i wszystko inne czy zle, czy dobre. Jak wiadomo filozofia Akwinaty jest obecnie wszechpanujaca w teizmie (bez znaczenia w jakiej wersji). Ludzie wyznaja Boga w wersji tomistycznej (arystotelesowskiej) i ciagle mowia o Nim, ze jest Miloscia. Vardy w swojej ksiazce "The puzzle of God" ma odwage obnazyc ten brak logiki. Dlatego moze warto zastanowic sie o jakim Bogu tu dyskutujemy.
Ja tam słyszałem że z miłości różne głupstwa się robi, ale nie nazwałbym tego wszechmocą :p
No wlasnie. Definicja 5 - ja rowniez nie nazwalbym tego wszechmoca.
Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania.Ale miłość jest nielogiczna,
wykracza poza racjonalne myślenie.Jest niepojmowalna,
i ma tu już znaczenia czy jest uwarunkowana czy nie.
Dlatego myślę,że jej głównym celem jest wzbudzenie wiary.
Poza tym można nią wszystko usprawiedliwić.
O jakim Bogu dyskutujemy? Nawet w najbardziej homogenicznej grupie religijnej kazdy wyznawca bedzie mial idiosynkratyczna wizje Boga. Bedac najbardziej ortodoksyjnym adwentysta i kandydatem na pastora zdawalem sobie sprawe, ze pojecie Boga rozumiem troche inaczej, niz kazde z moich znajomych, duchownych czy wykladowcow. Mysle, ze tego tu nie zmienimy.
Co do Tomasza, to zauwazam coraz czesciej jego przeogromny wplyw jak rowniez nadzwyczaj interesujace rozumienie Boga. Byc moze powinienem jego tworczosc doglebniej przestudiowac, bo znam ja wlasciwie tylko z drugiej reki.
Dlatego chyba wiekszosc grup religijnych (nawet tych liczonych w miliony) chce ustalonych zasad wiary poza ktore wyjsc wyznawca nie moze. Wtedy i spokoj jest i kontrola.
Co do Tomasza. To co teraz mamy to tzw neotomizm i w Polsce jego przedstawicielem jest prof. Krapiec (niezyjacy). Wszyscy inni to jego uczniowie. Warto przeczytac jego ksiazke "Metafizyka". Ale, oczywiscie po tej lekturze, koniecznie Vardy ... Bedzie bardzo ciekawie.
Sam Tomasz - Suma teologiczna - sa jakies linki w Sieci.
Zasady wiary moga byc, ale przeciez Boga trudno zdefiniowac. Zawsze wymyka sie spod kontroli.
Nasz cel jakim jest Nowe Jeruzalem, jest zaprzeczeniem wszystkiego co uczył Jezus. Bramy z pereł, mury z drogich kamieni, ulice ze złota. Łatwiej wielbłąd przejdzie przez igłę niż bogaty wejdzie do bogactwa. Bogaty młodzieniec miał oddać wszystko co ma. W obu przypadkach mamy napomnienie do bycia ubogim (zakładam że z tego może się zrodzić jakaś niechęć do złota), żeby potem jako ubodzy tęsknić do bram z pereł, ulic ze złota, murów z drogich kamieni, czyli wszystkiego co się składa na NJ.
I na tym to właśnie wszystko polega,na braku sensu
i logicznego rozumienia.Bo jeśli coś przekracza granice
logicznego pojmowania to z automatu wkracza do świata wiary.
Tak rodzi się najwieksza władza i najprawdopodobniej wszechmoc...
Nadzieja,miłość i wiara -te trzy
Nadzieja,miłość i wiara -te trzy
Może właśnie dlatego z tych trzech miłość jest największa,
bo pozwala odnalezć wlaściwego Boga,dobrego boga.
Dlatego z tych trzech jest najwazniejsza.
Czasem można przeczytać w adwentowych książkach że kościoły katolickie przyciągają wiernych złotem, złote kolumny, złote ołtarze, teges szmeges wszędzie złoto itp. Przepraszam bardzo, a czym jak nie złotem przyciąga Nowe Jeruzalem? Nawet na głowę tym wszystkim ubogim wsadzą złotą koronę, jakby o niczym innym nie marzyli. Ktoś kto całe życie wzdrygał się przed przepychem w nagrodę dostanie przepych. Normalnie do luftu taka nagroda.


to wcale nie znaczy,że nie kocha.Tak samo kiedy uczy
Cię ubóstwa ,to tez nie znaczy,że Cię nie kocha.
W nagrodę Bóg będzie mnie kochał? Właśnie to jest ciekawe że kocha już teraz z różnym skutkiem, a złota nie potrzebuję, więc nie mam o co zabiegać.
W nagrodę Bóg będzie mnie kochał? Właśnie to jest ciekawe że kocha już teraz z różnym skutkiem, a złota nie potrzebuję, więc nie mam o co zabiegać.


złotem to zle,jak ubóstwem to też zle.No to wolną wolą,
żeby już robił co chciał,okazuje się,że to też nie to..
Ciągle niezadowolony.
Miłego dnia
Nagrodą jest brak nagrody, tylko z czystej ciekawości mogę tam zajrzeć popatrzeć na kupę złota. Miłego :p
Nagrodą jest brak nagrody, tylko z czystej ciekawości mogę tam zajrzeć popatrzeć na kupę złota. Miłego :p
No w sumie nagroda to tylko obietnica.Ale myślę,
że warto tam zajrzeć,choćby i z ciekawości.Może w tej
"kupie złota"będzie coś i dla Ciebie..?
Nagrodą jest brak nagrody, tylko z czystej ciekawości mogę tam zajrzeć popatrzeć na kupę złota. Miłego :p
No w sumie nagroda to tylko obietnica.Ale myślę,
że warto tam zajrzeć,choćby i z ciekawości.Może w tej
"kupie złota"będzie coś i dla Ciebie..?
Jak wpuszczą to zajrzę, ale sztabki złota w tv już widziałem i raczej wielkiego zachwytu nie będzie. Tyle jest warte złoto, ile można za nie kupić, a w niebie nie będzie żadnych sklepów więc siłą rzeczy złoto będzie bez wartości. dnia Pon 12:35, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
No samo złoto to może nie.Ale królewna w złotej koronie
to musi wzbudzić zachwyt..? Wprawdzie nie piszą jakie będą dodatki
do tego złota,ale jakieś na pewno będą

Ludzie, przeciez to proste - tam bedzie tyle zlota, ile teraz piasku na plazy, wiec I jego wartosc spadnie. Te perly, zlota czy drogie kamienie moze beda sie ladnie swiecic, ale wartosc beda mialy nikla. Zadnemu z nas nie bedzie sie opacalo krasc perel z bramy NJ aby sprzedac je na czarnym rynku.
Ludzie, przeciez to proste - tam bedzie tyle zlota, ile teraz piasku na plazy, wiec I jego wartosc spadnie. Te perly, zlota czy drogie kamienie moze beda sie ladnie swiecic, ale wartosc beda mialy nikla. Zadnemu z nas nie bedzie sie opacalo krasc perel z bramy NJ aby sprzedac je na czarnym rynku.
Skoro nie będą miały wartości,to czy można mówić o nagrodzie?
No samo złoto to może nie.Ale królewna w złotej koronie
to musi wzbudzić zachwyt..? Wprawdzie nie piszą jakie będą dodatki
do tego złota,ale jakieś na pewno będą

Jak wzbudzi zachwyt i z jednym się umówi wszyscy inni będą mu zazdrościli. Nie ma też żadnych tekstów o intymności w Nowym J.
Tylko jakiś chciwy stary cap się połakomi na to złoto.
No samo złoto to może nie.Ale królewna w złotej koronie
to musi wzbudzić zachwyt..? Wprawdzie nie piszą jakie będą dodatki
do tego złota,ale jakieś na pewno będą

Jak wzbudzi zachwyt i z jednym się umówi wszyscy inni będą mu zazdrościli. Nie ma też żadnych tekstów o intymności w Nowym J.
A może będzie tam tych królewien niewyczerpana ilość
żeby każdy miał swoja.
To,że nie mówią nie znaczy,że nie będzie.
Tylko jakiś chciwy stary cap się połakomi na to złoto.
Albo bankier.Każdy lubi coś innego.Nie można mieć mu
za złe,że mu się akurat złoto podoba.
Nawet jeśli, to z królewną przez wieczność będę się gapił na złoto. Nikt i nic nie uratuje tego miasta.
Nawet jeśli, to z królewną przez wieczność będę się gapił na złoto. Nikt i nic nie uratuje tego miasta.
Czlowiek to niezwykle kreatywna istota,na pewno coś wymyślisz.
No to by już było nieludzkie,żeby nudzić się z córką króla

A tak na marginesie,to myślę,ze problem nie leży
w złotym mieście,tylko w nas..
Nie wiem co masz myśli, ale seks w Nowym Jeruzalem raczej nie przejdzie. Razem z tą królewną mogę zrobić pizzę, pograć w szachy, pójść na miasto pogapić się na złoto. Umiałabyś rozpisać pierwszy tydzień co bym tam mógł robić dzień po dniu?
Nie wiem co masz myśli, ale seks w Nowym Jeruzalem raczej nie przejdzie. Razem z tą królewną mogę zrobić pizzę, pograć w szachy, pójść na miasto pogapić się na złoto. Umiałabyś rozpisać pierwszy tydzień co bym tam mógł robić dzień po dniu?
Córka królewska jest na pewno wyjątkowo inteligentna,
wszechstronnie wykształcona.Dodatkowo olśniewa blaskiem swojej urody.To właśnie miałam na myśli.W takim towarzystwie ludzie
się zwykle nie nudzą.
No trudno mi będzie zrobić taką rozpiskę,chociażby dlatego,
że nie wybrałabym królewny

Poczyniliśmy śmiałe zalożenie że będzie tyle samo kobiet co mężczyzn. Jak komuś braknie pary to ma duże szanse na nudę, chyba że do trójkąta wejdzie.
Poczyniliśmy śmiałe zalożenie że będzie tyle samo kobiet co mężczyzn. Jak komuś braknie pary to ma duże szanse na nudę, chyba że do trójkąta wejdzie.
Jak wejdzie do trójkąta,to będzie w czworokącie.
Poza tym zawsze można robić wypady za miasto
Reasumujac. Zloto czy srebro ma wartosc, bo jest metalem szlachetnym, czyli posiada takie wlasciwosci chemiczno-fizyczne, ze moze byc wykorzystywane lepiej niz na przyklad zelazo. No i fajnie swieci - ale to tylko dla kobitek bo faceci raczej wola srebro i zloto w ukladach scalonych i gdzie myzuka plynie z HI-FI na imprezkach.
New Jeruzalem bedzie w zlocie i w perlach, bo ma byc wieczne i rdza ma sie nie imac (chociaz scieralnosc zlota jest z pewnoscia wieksza niz stali narzedziowej. No i poza tym kolor zolty (zloty) to zawsze koszulka lidera, a kto nie chcialby byc jak Szurkowski, Szozda, Piasecki, Mierzejewski czy Adas Malysz? Wiec im wiecej zlota w NJ tym wiecej cudownych lotow Adasia Malysza, a i naszych. Hough-Powiedzialem
Jeśli uda nam się skolonizować Marsa, a mówili w tv że już są ochotnicy do lotu za 10 lat, mogą ich ominąć plagi, armageddon, i przyjście Jezusa.
Jeśli uda nam się skolonizować Marsa, a mówili w tv że już są ochotnicy do lotu za 10 lat, mogą ich ominąć plagi, armageddon, i przyjście Jezusa.
Wystarczy tylko zmienić miejsce zamieszkania,a Biblia
przestaje być aktualna

Jeśli uda nam się skolonizować Marsa, a mówili w tv że już są ochotnicy do lotu za 10 lat, mogą ich ominąć plagi, armageddon, i przyjście Jezusa.
Wystarczy tylko zmienić miejsce zamieszkania,a Biblia
przestaje być aktualna

Ciekawa jestem,czy gdybym na tej czy innej planecie
mieszkała sama,to czy potrzebowałabym nadal ewangelii..?
bo prawo ST na pewno straciłoby sens.
Srednia temperatura na marsie w dzien to 20 stopni C w nocy spada do -80 C
Czlowiek musial by mieszkac w jakis monstrualnych termoobjektach ze by przetrwac noc. Grawitacja jest slabsza niz na ziemi tak wiec o rozmnazaniu niema mowy kregoslup plodu nierozwinie sie.
Obawiam sie ze trzeba bedzie sie rozejrzec gdzies dalej, na obecnym etapie poszukiwan obserwowanych jest okolo 600 planet podobnych do ziemi.
Jesli rozmnażanie miało by spowodować ponowne ;
płacenie dziesięciny,fałszywe przysięganie ,
wojny,władzę,podatki,zdrady,pożądanie i msze.
To może lepiej by było,gdyby ustało to rozmnażanie..?
Gdzieś, nie wiem czy czasem nie tu, czytałem że jest możliwość stworzenia własnego Jezusa. Jakby chłopiec od urodzenia był pilnowany żeby nie zgrzeszył, to oprócz proroctw i cudownego zapłodnienia niczym by się nie różnił od Jezusa. Ja bym umiał takiego chłopca przypilnować i mu dawać Biblię do czytania.
Gdzieś, nie wiem czy czasem nie tu, czytałem że jest możliwość stworzenia własnego Jezusa. Jakby chłopiec od urodzenia był pilnowany żeby nie zgrzeszył, to oprócz proroctw i cudownego zapłodnienia niczym by się nie różnił od Jezusa. Ja bym umiał takiego chłopca przypilnować i mu dawać Biblię do czytania.
To by się raczej nie powiodło,dopóki byłaby chociaż jedna osoba więcej-
choćby ta do pilnowania.Tylko w pojedynkę człowiek nie potrzebuje
przykazań,bo nie ma przeciw komu i z kim grzeszyć.
No ale wtedy pójdzie do piekła za nieprzestrzeganie przykazań.
Reasumujac. Zloto czy srebro ma wartosc, bo jest metalem szlachetnym, czyli posiada takie wlasciwosci chemiczno-fizyczne, ze moze byc wykorzystywane lepiej niz na przyklad zelazo. No i fajnie swieci - ale to tylko dla kobitek bo faceci raczej wola srebro i zloto w ukladach scalonych i gdzie myzuka plynie z HI-FI na imprezkach.
New Jeruzalem bedzie w zlocie i w perlach, bo ma byc wieczne i rdza ma sie nie imac (chociaz scieralnosc zlota jest z pewnoscia wieksza niz stali narzedziowej. No i poza tym kolor zolty (zloty) to zawsze koszulka lidera, a kto nie chcialby byc jak Szurkowski, Szozda, Piasecki, Mierzejewski czy Adas Malysz? Wiec im wiecej zlota w NJ tym wiecej cudownych lotow Adasia Malysza, a i naszych. Hough-Powiedzialem
Jednym słowem" złote miasto" znaczy tyle co miasto zwyciezców..? dnia Wto 12:22, 30 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Ja mysle ze opis materialow z ktorego bedzie zbudowane Nowe Jeruzalem jest pewna sugestia ze strony autora zeby nieprzykladac wagi do ziemskich bogactw poniewaz sa one i tak malo warte w porownaniu z bogactwem Nowego Jerusalem.
"Złote miasto" może mieć jeszcze tą zaletę,
że stworzenie przestanie się w końcu zjadać
Mrówkojad musiałby zmienić nazwę na trawojad, a jeśli my się nie będziemy rozmnażać to zwierzęta i owady chyba też nie. Mrówka wytrzyma nacisk ludzkiej stopy, albo zginie, albo będą się rozmnażać i nas zaleją.
Mrówkojad musiałby zmienić nazwę na trawojad, a jeśli my się nie będziemy rozmnażać to zwierzęta i owady chyba też nie. Mrówka wytrzyma nacisk ludzkiej stopy, albo zginie, albo będą się rozmnażać i nas zaleją.
No z tego rozmnażania to jak widać wielkiego pożytku
nie ma.Nie będzie rozmnażania nie będzie zjadania.
Gorzej jak wszyscy będą chcieli pojeździć konno a koni braknie :p a taki pająk nie będzie miał po co pajęczyny tkać, też będzie trawę jadł.
Stonka ziemniaczana też będzie musiała zmienić nazwę bo ziemniaki są dla nas.
Gorzej jak wszyscy będą chcieli pojeździć konno a koni braknie :p a taki pająk nie będzie miał po co pajęczyny tkać, też będzie trawę jadł.
No to będzie kolejka do wierzchowców apokalipsy

Jest grzyb który się nazywa szatan, ciekawe co z nim w Nowym Jeruzalem. dnia Wto 18:32, 30 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Jest grzyb który się nazywa szatan, ciekawe co z nim w Nowym Jeruzalem.
"miasto zwycięzców" powinno być dla wszystkich,nie zależnie
od imienia.Jak zacznie ostro trenować(woda,salata itd)
Ma szanse jak każdy chyba..
Jest grzyb który się nazywa szatan, ciekawe co z nim w Nowym Jeruzalem.
"miasto zwycięzców" powinno być dla wszystkich,nie zależnie
od imienia.Jak zacznie ostro trenować(woda,salata itd)
Ma szanse jak każdy chyba..
A gdyby mu ktoś pomógł,to by prawdziwie po chrześcijańsku było.
Jak grzyb zacznie trenować to kto wie... jest też diabeł tasmański, d-i-a-b-e-ł
Jak grzyb zacznie trenować to kto wie... jest też diabeł tasmański, d-i-a-b-e-ł
Czy to nie ten,który dopomógł ludziom w rozmnażaniu?
No to powinien mieć specjalne fory
No to wszystko ustalone, Jezu przyjdź
No to wszystko ustalone, Jezu przyjdź


Jak grzyb zacznie trenować to kto wie... jest też diabeł tasmański, d-i-a-b-e-ł
Diabel tasmanski, podobnie jak lew, bedzie musial przejc przyspieszono ewolucje uzebienia i przewodu pokarmowego, bo bez tego na samej trawie nie przezyje.
Jak grzyb zacznie trenować to kto wie... jest też diabeł tasmański, d-i-a-b-e-ł
Diabel tasmanski, podobnie jak lew, bedzie musial przejc przyspieszono ewolucje uzebienia i przewodu pokarmowego, bo bez tego na samej trawie nie przezyje.
Albo starać się o porządną protezę.Może kasa chorych
uwzględni wyjątkowe okoliczności.
Jak grzyb zacznie trenować to kto wie... jest też diabeł tasmański, d-i-a-b-e-ł
Bóg nie unicestwił człowieka,pozwolił by dalej się rozmnażał(wraz ze
swoimi dobrymi uczynkami) Tak samo postąpił względem d-i-a-b-ł-a.Nie pozbawił go życia.
W jakiś sposób postawił między nami znak równości,na miarę
możliwości każdego z nas.Myślisz ,że to nie nie w porządku?
Bóg uznał że głupota jest dobra.
"I uczynił Bóg dzikie zwierzęta według rodzajów ich (...), i widział Bóg, że to było dobre."
"Gdyż Bóg pozbawił ją [strusicę] mądrości i nie udzielił jej rozumu" (Job 39,17)
Jak my zrobimy coś głupiego to źle, a jak Bóg zrobi to dobrze.
Wy sobie tu jaja robicie, a przeciez to wszystko ma byc inaczej rozumiane.
Wy sobie tu jaja robicie, a przeciez to wszystko ma byc inaczej rozumiane.
A jak ma być rozumiane?
No wlasnie. Tutaj chce miec zlota cale wory, bo da to mi bezpieczenstwo, mozliwosc pomocy innym, spokoj na starosc. I taka jest wlasnie rzeczywistosc w NJ ... zlota do oporu.
Gdzie jest ten post o strusiu? Mam połowę odpowiedzi,
drugą połowę przypomnę sobie jak przestanę się śmiać

Nowe Jeruzalem to inaczej oblubienica, a w 1 Piotra 3,3 pisze żeby ozdobą kobiet nie było trefienie włosów, złote klejnoty, strojne szaty. Czemu Bóg nie zastosuje tego tekstu do swojej oblubienicy i całego złota nie wywali?
No wlasnie. Tutaj chce miec zlota cale wory, bo da to mi bezpieczenstwo, mozliwosc pomocy innym, spokoj na starosc. I taka jest wlasnie rzeczywistosc w NJ ... zlota do oporu.
Chcieć to móc

Gdzie jest ten post o strusiu? Mam połowę odpowiedzi,
drugą połowę przypomnę sobie jak przestanę się śmiać

No raczej zloty piasek to tylko na zalotej plazy, ale strus raczej glowy by nie chowal:
http://www.youtube.com/watch?v=APzaT0m31-o
Nowe Jeruzalem to inaczej oblubienica, a w 1 Piotra 3,3 pisze żeby ozdobą kobiet nie było trefienie włosów, złote klejnoty, strojne szaty. Czemu Bóg nie zastosuje tego tekstu do swojej oblubienicy i całego złota nie wywali?
Ale jaja. Pafcio, ale jaja.
Józef za życia uczył Jezusa obróbki drewna, a jak zobaczy tyle złota może mu się zrobić głupio. On z drewnem, a Jezus ze złotem.
Ah, jakże różna jest definicja głupoty u Boga i u człowieka. Bóg zrobił strusia głupim bo pozbawił go rozumu, człowiek nazwał głupim bohaterskiego ptaka.
Głuptak - Niezbyt pozytywnie kojarząca się nazwa rodziny i rodzaju pochodzi z czasów gdy na nie polowano. Troska o swoje potomstwo był tak silna, że rodzice nie uciekali przed ludźmi z dala od gniazd i siedzieli na nich dopóki ich nie zabito. Powierzchowna ocena o łatwym łupie dała słowne połączenie "głupiego ptaka" - głuptaka, oczywiście niesłusznie.
Ah, jakże różna jest definicja głupoty u Boga i u człowieka. Bóg zrobił strusia głupim bo pozbawił go rozumu, człowiek nazwał głupim bohaterskiego ptaka.
Głuptak - Niezbyt pozytywnie kojarząca się nazwa rodziny i rodzaju pochodzi z czasów gdy na nie polowano. Troska o swoje potomstwo był tak silna, że rodzice nie uciekali przed ludźmi z dala od gniazd i siedzieli na nich dopóki ich nie zabito. Powierzchowna ocena o łatwym łupie dała słowne połączenie "głupiego ptaka" - głuptaka, oczywiście niesłusznie.
Coraz częściej myślę sobie,że posiadającym rozum jest
niezwykle trudno zająć bezinteresowną,bohaterską postawę.
Głuptak broni potomstwa a kukułka podrzuca innym, czy Bogu było wszystko jedno że nazwał to dobrym?
W okresie godowym samica kopuluje z paroma samcami, zjawisko poliandrii jest rzadkie u innych ptaków. Te wabią ją kukaniem z dobrze wyeksponowanego miejsca - słupa, płotu, przewodu linii energetycznej czy z bezlistnej gałęzi. Również nie zachowują monogamii. Kukułki nie tworzą zatem par, tym bardziej, że samców jest zwykle więcej niż samic. Nigdy nie zakładają gniazd, ani nie wychowują piskląt.
I widział Bóg że to było dobre... dnia Sob 12:18, 04 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Głuptak broni potomstwa a kukułka podrzuca innym, czy Bogu było wszystko jedno że nazwał to dobrym?
W okresie godowym samica kopuluje z paroma samcami, zjawisko poliandrii jest rzadkie u innych ptaków. Te wabią ją kukaniem z dobrze wyeksponowanego miejsca - słupa, płotu, przewodu linii energetycznej czy z bezlistnej gałęzi. Również nie zachowują monogamii. Kukułki nie tworzą zatem par, tym bardziej, że samców jest zwykle więcej niż samic. Nigdy nie zakładają gniazd, ani nie wychowują piskląt.
I widział Bóg że to było dobre...
Kukułka nikomu nic nie przyrzekała więc nie łamie obietnic mając
wielu partnerów

tak radośnie sobie ku-ka.Nie bierze ślubu,więc nie zdradza.
Oddaje młode na wychowanie ,to w sumie też nie zle,że ich nie zjada.
Więc powiedzenie "ptasi móżdżek" nie ma tu zastosowania

A skoro coś nie jest złe,to nie jest złe

Obawiałem się że napiszesz o skutkach grzechu i że kukułka kiedyś taka nie była. Grzech bardzo nierówno obszedłby się z ptactwem i musiałbym w takim wypadku zaoponować. Ale że napisałaś inaczej jestem usatysfakcjonowany takim obrotem spraw :p
Obawiałem się że napiszesz o skutkach grzechu i że kukułka kiedyś taka nie była. Grzech bardzo nierówno obszedłby się z ptactwem i musiałbym w takim wypadku zaoponować. Ale że napisałaś inaczej jestem usatysfakcjonowany takim obrotem spraw :p

http://www.strykowski.net/ptaki.php
Ptaki może nie, ale zwierzęta się kamienowało jak ubodły człowieka. Zwierzę nie zna dekalogu ale "nie zabijaj" je obowiązuje :p
Ptaki może nie, ale zwierzęta się kamienowało jak ubodły człowieka. Zwierzę nie zna dekalogu ale "nie zabijaj" je obowiązuje :p

Ale mam tą przewagę nad zwierzakiem,że mogę się nagadać,
albo sobie pójść.Biedne bydle co ma zrobić,jak rozwiązać
swój problem kiedy nikt nie rozumie jego mowy..
Przypuszczam,że śmierć w kontakcie z bydlęciem była bardziej
przypadkiem,czasem kończyło się tylko na kalectwie,
w sumie to nie ma się co dziwić,spotkanie z taka masa musi mieć
konsekwencje.
Ha! Z jednej strony bodzące zwierzę Bóg kazał kamienować, a z drugiej wychwala krokodyla w ks. Joba. Nie mówi żeby go kamienować, a jak taki zabije to dlatego że ma taką siłę, wspaniały pancerz, twarde serce, nie ma sobie równego. Krokodyl jest jak James Bond, z licencją na zabijanie.
Ha! Z jednej strony bodzące zwierzę Bóg kazał kamienować, a z drugiej wychwala krokodyla w ks. Joba. Nie mówi żeby go kamienować, a jak taki zabije to dlatego że ma taką siłę, wspaniały pancerz, twarde serce, nie ma sobie równego. Krokodyl jest jak James Bond, z licencją na zabijanie.


na zakupy,zarabiać się nie nauczył.Omijam go z daleka
bo zdaje sobie sprawę do czego może zmusić głód.
Mamy anorektyków, nie każdy swój głód chce zaspokajać. W czasie wojny anorektycy musieli pracować, a jak nie muszą to głodzą się z wyboru.
Co do krokodyla, Bóg wylicza jaki on jest nieposkromiony i ani słowa o kamienowaniu. Gdyby bydło umiało mówić, mogłoby zapytać o krokodyla i że chcą nas zabijać tak jak krokodyl. Jak położysz rękę na krokodylu i bydłu pamiętaj o walce, już nigdy nie będziesz jej wszczynał.
Mamy anorektyków, nie każdy swój głód chce zaspokajać. W czasie wojny anorektycy musieli pracować, a jak nie muszą to głodzą się z wyboru.
Co do krokodyla, Bóg wylicza jaki on jest nieposkromiony i ani słowa o kamienowaniu. Gdyby bydło umiało mówić, mogłoby zapytać o krokodyla i że chcą nas zabijać tak jak krokodyl. Jak położysz rękę na krokodylu i bydłu pamiętaj o walce, już nigdy nie będziesz jej wszczynał.
Wszystko wskazuje na zaburzenia związane z łaknieniem

To,że świat choruje to fakt niezaprzeczalny.Może stał się brutalny
kiedy stał się głodny.Może wszystko wróci do równowagi wraz
z powrotem "drzewa życia".
Upierz szaty we krwi, jedz z drzewa a zamieszkasz w mieście ze złota. Krew i drzewo najlepsze czyścidło.
Upierz szaty we krwi, jedz z drzewa a zamieszkasz w mieście ze złota. Krew i drzewo najlepsze czyścidło.
No bo i mowy o praniu być nie może.Ale jak zamoczysz swoje
ubranie w "świętej krwi" to stanie się ono święte.
A tylko w odświętnych szatach wpuszczają do" złotego miasta".
Chyba tylko w ten sposób można tam wejść,żeby dobrać się
do drzewa..
Brzmi to jak fantastyka, bo normalnie krew brudzi. Drzewo nie leczy, a alergikom może zaszkodzić. Złote miasto to jak szklane domy. Będzie lawina, fontanna, wybuch cudów po długiej ciszy. Przypomina się kawał o niemym Jasiu.
Jaś od urodzenia nic nie mówił i wszyscy sądzili że jest niemy, aż nagle przy obiedzie Jasiu pyta: "Gdzie kompot?". Cała rodzina się zbiegła, mało na zawał nie umarli i pytają Jasia czemu nic nie mówił skoro potrafi. Jasiu na to spokojnie odpowiada: "Bo kompot zawsze był". dnia Wto 9:19, 07 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Brzmi to jak fantastyka, bo normalnie krew brudzi. Drzewo nie leczy, a alergikom może zaszkodzić. Złote miasto to jak szklane domy. Będzie lawina, fontanna, wybuch cudów po długiej ciszy. Przypomina się kawał o niemym Jasiu.
Jaś od urodzenia nic nie mówił i wszyscy sądzili że jest niemy, aż nagle przy obiedzie Jasiu pyta: "Gdzie kompot?". Cała rodzina się zbiegła, mało na zawał nie umarli i pytają Jasia czemu nic nie mówił skoro potrafi. Jasiu na to spokojnie odpowiada: "Bo kompot zawsze był".
No..tak

a Ci,którzy nie piją nie mogą powiedzieć,że jest.
Z kompotem można zetknąć się przypadkiem,ale wtedy nie wiesz
na jaki smak trafisz,i czy będzie Ci odpowiadał.
Owoce są chyba dla wszystkich widoczne,każdy może zacząć warzyć
sam swój kompot.No ja akurat" ciężką"kuchnię prowadzę,więc żadnej
recepty dać Ci nie mogę.Sama biorę w jednym barze,bo smak zawsze
mnie zachwycał.Jak widzisz są gusta i guściki i gdzie tu czary-mary ?

A..pewnie najprostszym sposobem na to czy Jasio mówi prawdę,czy kłamie,jest przeprowadzenie eksperymentu..
Jasiu nic dotąd nie mówił, pierwsze jego zdanie w życiu to: "Gdzie kompot?". Jakie będzie pierwsze zdanie Boga w moim życiu, o ile będzie dane mi je usłyszeć? "Pójdżcie, błogosławieni Ojca mego..." (Mat. 25,34), ewentualnie: "Idżcie precz ode mnie, przeklęci". Jest nawet przygotowany zestaw odpowiedzi. Ciekawe co Bóg powie, jak mu odpowiedzą więźniowie grzesznicy że nie chcieli odwiedzin, łaknący grzesznicy że nie chcieli wodę a alkohol, głodni grzesznicy że nie chcieli chleba a drobne na piwko itp. Przypuszczam że takie odpowiedzi też mogą paść, jak i wiele wiele innych. Czy jak hitlerowiec podał głodnemu w obozie jakieś pomuje do jedzenia, to Bóg go pochwali bo odwiedził więźniarza i podał coś tam głodnemu?
Jasiu nic dotąd nie mówił, pierwsze jego zdanie w życiu to: "Gdzie kompot?". Jakie będzie pierwsze zdanie Boga w moim życiu, o ile będzie dane mi je usłyszeć? "Pójdżcie, błogosławieni Ojca mego..." (Mat. 25,34), ewentualnie: "Idżcie precz ode mnie, przeklęci". Jest nawet przygotowany zestaw odpowiedzi. Ciekawe co Bóg powie, jak mu odpowiedzą więźniowie grzesznicy że nie chcieli odwiedzin, łaknący grzesznicy że nie chcieli wodę a alkohol, głodni grzesznicy że nie chcieli chleba a drobne na piwko itp. Przypuszczam że takie odpowiedzi też mogą paść, jak i wiele wiele innych. Czy jak hitlerowiec podał głodnemu w obozie jakieś pomuje do jedzenia, to Bóg go pochwali bo odwiedził więźniarza i podał coś tam głodnemu?
Dzieci potrafią być zaskakujące:)
Są takie miejsca ,o których piszesz.Są i takie ,gdzie
ludzie jacyś tacy przyjazni,życzliwi,uczynni.W obu mieszkają
ludzie,nie bogowie.
Co do powitania ,to na widok syna marnotrawnego wydano ucztę

Ktoś do tego jeziora będzie musiał wskoczyć, nie wiem czy uczta czy jezioro. Nie wiem czy sam tam wskoczę czy mnie anioł popchnie. Pocieszam się że to tylko krótkie PSSS i po wszystkim. Jak czasem kropla wody skapnie na rozgrzany kurek to tak syknie. Niech się sprawiedliwi najedzą za mnie.
Miałem na myśli rozgrzany palnik, sorry. dnia Wto 16:51, 07 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Ktoś do tego jeziora będzie musiał wskoczyć, nie wiem czy uczta czy jezioro. Nie wiem czy sam tam wskoczę czy mnie anioł popchnie. Pocieszam się że to tylko krótkie PSSS i po wszystkim. Jak czasem kropla wody skapnie na rozgrzany kurek to tak syknie. Niech się sprawiedliwi najedzą za mnie.
Miałem na myśli rozgrzany palnik, sorry.
Całe szczęście,że kobiet tam nie posyłają



Do baru chodzisz, jeszcze Cię mogą wrzucić do jeziora :p
Do baru chodzisz, jeszcze Cię mogą wrzucić do jeziora :p
Przewidziałam to,bar jest bezzałogowy

Wnioski;
Wielu powiada,że jesteśmy braćmi i siostrami,i tak być powinno.
Bo kiedy nimi jesteśmy,nie mamy się czego bać,żadne"jezioro ogniste"
nie będzie nam straszne.Dopóki człowiek nie wyrośnie z "mistrza"
zawsze będzie miał jakieś obawy,strachy,i lęki.Nie wyzwoli się
ze stanu ciągłej niepewności ,która nie pozwoli mu stać się
wolnym człowiekiem. dnia Śro 10:05, 08 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Wyrośnie z mistrza tak jak wyrasta się z zabawek? :p Czy wyrośnie z mistrza czyli że się na nim opiera? :p
Podoba mi sie ta wasza dyskusja. Fajnie piszecie. Ja moglbym cos nie cos dodac, ale po co? Chyba jedynie po to, aby forum sie rozwijalo, bo Bog tego raczej nie czyta.
Czy można tak pisać i grać w Mortal Kombat na playstation 3? Ano można.
Play station? To za wysokie progi na moje nogi.
Wyrośnie z mistrza tak jak wyrasta się z zabawek? :p Czy wyrośnie z mistrza czyli że się na nim opiera? :p
Z zabawek dzieciństwa się wyrasta,ale natychmiast zastępuje się
je "zabawkami dla dorosłych".I tak zapędzają one człowieka
w tzw,"kozi róg",że nawet kościoły stają się pułapką.
Ten na kim możesz się wesprzeć,nie jest "mistrzem"

To oparcie, jakie by nie było, i tak jest umowne. Przykładowo mam ochotę na kotlet mielony, i oparcie nie powie że nie jeść, teksty w Biblii same się nie świecą (podobno były takie historie że się ludziom niektóre teksty w oczach świeciły), żaden głos wewnętrzny nic nie mówi (myśli się kłębią, ale to ma być głos wewnętrzny a nie myśl wewnętrzna), snów ostrzegawczych nie ma. Można rzec że to wolna wola, ale oparcie które na wszystko pozwala jest jak tama na rzece która wszystko przepuszcza, chyba :p
Najprostrze oparcie z najtańszego fotela daje oparcie plecom, a gdybym zmęczony chciał się tak oprzeć na Bogu to bym się poturbował lecąc na plecy. Czy oparcie gwarantuje cokolwiek w życiu? Nie. A czy Bóg zagwarantował cokolwiek (pewność zdrowia, pewność szczęścia, pewność zbawienia, pewność jeziora ognistego)? Nie.