Ważnośc małżeństwa
Katalog znalezionych frazagniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Właśnie słucham w radiu ks. Pawlaszczyka z sądu metropolitalnego w Katowicach. Mówi, ze czyta artykuły w prasie na tematy stwierdzenia niewaznośći i na;liczył kiedys w jakimś wielkim dzienniku 28 błędów w 1 artykule o stwierdzeniu niewazności!!!
Wyobrażacie to sobie?
To w ogóle jest skomplikowany temat i trudna sprawa. Ale swoją drogą sądy kościelne (nei wiem, jak to się dokładnie nazywa) nie ułatwiają stwierdzenia nieważności. Ja się nawet nie dziwię - pewnie część osób chce tego z innych przyczyn, ale są i tacy małżonkowie, dla których to szczery i bardzo trudny krok.
o tym tez mowił. i ze to widac od razu, zy ktos chce naciągac, zy naprawde ma dylemat i cierpi na sama myl,z e jego malzenstwo mzoe sie okazac niewazne.
sądy tak naprawde rozrozniaja intencje tych osób
Tak, ale duchowni badający sprawę mogą dać nieźle w kość osobie, która przychodzi z tym problemem. Ja to w sumie rozumiem, ale jednak to może boleć...
pewnie że sobie wyobrażam
prawo - kościelne czy świeckie jest zawsze nieszczelne, a wynik zależy od umiejętności prawnika i dużego mieszka
A dziennikarze jeszcze do tej nieszczelności co od siebie dodadzą, to ich.
Kukułko, z tym rozróżnianiem to różnie bywa. Od składu komisji zależy jak podchodzą do ludzi.
Też słuchałam, ale tylko części tej audycji. To co mnie najbardziej zdziwiło to tak duże podobieństwo do zwykłego, cywilnego procesu sądowego. Zwłaszcza to, że ma się adwokata, a wiadomo, że im lepszego, tym większe prawdopodobieństwo, że zapadnie zadowalający nas wyrok
to moze nie doslyszalas calosci wlasnie, bo ten ks mowil, z eowszem sa adwokaci, sa reklamy swieckich adwokatow, ale z reguly sedzia kosielny na to sie nabrac nie da, bo tez widi, na ile cos jest na sile wyciągane
Zastanawiam się jaki sens w dzisiejszych czasach maja słowa "...i nie opuszczę cię aż do śmierci."... W mojej rodzinie miało miejsce 6 rozwodów wszystkie te pary przysięgały sobie przed Bogiem miłość do grobowej deski, wszystkie związki rozpadły się z powodu osób trzecich.. i wszyscu rozwiedli się zanim dobili 40-tki..
A ja sobie właśnie takową wyobrażam, najbliźsi mi ludzie (rodzina, znajomi, znajomi rodziców) w zdecydowanej większości są razem już wiele lat.
Wydaje mi się, że więcej rozwodów jest w większych miastach...
Co więcej - nie wyobrażam sobie, żeby małżeństwo nie miało być do śmierci. tutajpoczkategori
Ja też uważam, że małżeństwo to jest do końca życia. Tylko są też wyjątkowe przypadki- np. przemoc w rodzinie i takie pary powinny mieć możliwość ułożyć sobie życie na nowo. Z drugiej też strony to myślę, że jak ludzie się dobrze poznają to raczej nie ma szans na takie "niespodzianki". Może jestem w błędzie, ale jakoś nie wierzę, że nagle po ślubie mąż czy żona zaczynają pić czy bić. Przecież muszą być jakieś przesłanki i przed ślubem, ale czasem nie chce się tego widzieć...
Za szybkie jest tempo życia, wszystko jest na "już teraz zaraz natychmiast". Gdyby ludzie bardziej starali się poznać, to raczej nie byłoby tylu rozwodów.
Co więcej - nie wyobrażam sobie, żeby małżeństwo nie miało być do śmierci.
ja też
PS Karen, wydaje mi się, ze mylisz strwierdzenie niewaznosci z rozwodem
PS Karen, wydaje mi się, ze mylisz strwierdzenie niewaznosci z rozwodem
Chodzi mi o sam fakt chęci rozstawania się wśród małżeństw czy to przez rozwód czy przez unieważnienie. tutajpoczkategori