Chrzescijanstwo a reinkarnacja
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Czy chrzescijanstwo to dzisiaj cos wiecej niz tradycja..?
- Chrześcijaństwo pod stałym atakiem
- Chrześcijanin czy Chrystianin?
- Humanizm i chrześcijaństwo
- wzorzec chrzescijanstwa
- Chrześcijaństwo hedonistyczne
- Wypadek w Belgii
- piec kaflowy
- Zolwik
- Czy komputer / konsola jest dla mnie naĹogiem?
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Ciekawa jestem waszego zdania na ten temat
Czy to jest mozliwe,ze chrzescijanie wierzyli w
reinkarnacje..?
http://mateusz.pl/ksiazki/js-pww/js-pww_18.htm
Ciekawa jestem waszego zdania na ten temat
Czy to jest mozliwe,ze chrzescijanie wierzyli w
reinkarnacje..?
http://mateusz.pl/ksiazki/js-pww/js-pww_18.htm
Niektorzy tak, i nawet do dzisiaj wierza. Jesli zaakceptowac teistyczna interpretacje Boga, to reinkarnacja wydaje sie nawet lepszym rozwiazaniem niz apokastaza. Co wiecej, nawet Biblie mozna interpretowac w tym kierunku. Nie zastanawialo Was np. nigdy, dlaczego wg ewangelii kiedy spodziewano sie przyjscia Eliasza Jezus stwierdzil, ze Eliasz juz przyszedl, i jest nim... Jan Chrzciciel (Mt 11:14)?
Tez tak mysle a zastanawiajace jest to;
czytalam jakis sondaz i wsrod chrzescijan duzy
odsetek wierzy w reinkarnacje,ktora nie podwaza wiary w Boga.
Mnie zastanawiaja slowa
"Kazdy kto w niego wierzy"- a gdyby tak powiedziec;
Kazdy kto uwierzyl jego slowom .
Moim zdaniem nabiera to zupelnie innego znaczenia.
Czy tzw. zmartwywstanie Jezusa nie może być uznane za formę reikarnacji ?
Wg. mnie - tak !
Ponadto, podobno, chrześcijanie, podczas powrotu Jezusa, mają w jednej chwili być przemienieni w zupełne inne jestestwo. Zmiana postaci stanowi podstawę reikarnacji.
Jaka jest wasza definicja reinkarnacji? Bo z tego co czytam to raczej nie reinkarnacyjna. Wezcie sie w garsc.
Jesli ktos (Eliasz) przyjmuje ponownie cielesna postac w innej osobie (Jan Ch.), to nie jest to reinkarnacja?
W momencie, kiedy Jezus pyta uczniów: za kogo mnie ludzie uwazają i otrzymuje odpowiedź, że za innych proroków, wg. mnie można uwazać, że zjawisko reinkarnacji, znane bylo żydom.
Ale, tradycyjnym sposobem negowania wielu rzeczywistości, zawsze można zadekretować, że było inaczej......

Jezus swoja smiercia pokazal to wlasnie,ze jej nie ma...
ze smierc nie istnieje.Chcial to wlasnie powiedziec ludziom
zeby sie nie bali i ,ze kazdy z nas jest kowalem wlasnego losu
i pracuje na wlasne konto.
Chrzescijanstwo teraz nabiera jakiegos sensu ,
ze to co glosil i to jak zyl jest droga do oswiecenia.
Ze jesli uwierze w to co mowil i bede Go nasladowala
to odkryje w sobie dziecko boze.
Moze Jezus odkryl w sobie Chrystusa Syna Bozego.
:D No to teraz herezja nad herezjami;
Jezus swoja smiercia pokazal to wlasnie,ze jej nie ma...
ze smierc nie istnieje.Chcial to wlasnie powiedziec ludziom
zeby sie nie bali i ,ze kazdy z nas jest kowalem wlasnego losu
i pracuje na wlasne konto.
Chrzescijanstwo teraz nabiera jakiegos sensu ,
ze to co glosil i to jak zyl jest droga do oswiecenia.
Ze jesli uwierze w to co mowil i bede Go nasladowala
to odkryje w sobie dziecko boze.
Moze Jezus odkryl w sobie Chrystusa Syna Bozego.
Może inaczej: Pokazał, że śmierć dla Niego nie istnieje. Bo, tak od 2000 lat ludzie nadal umierają, a gazety pełne są nekrologów. Osobiście, nie spotkałem nikogo, kto by umarł i wrócił z zaświatów. Czytać, owszem, czytałem. Ponadto, zadaję sobie pytanie, dlaczego tylko Jezus ma pokazywać, że Jego droga jest słuszna ? A, co z tymi ( tak ok. 5/6 populacji ) którzy NIGDY nie słyszeli o Jezusie? Przecież reinkarnacja, jako metoda na niesmiertelność, znana jest wielu ludziom, dla których Jezus - to nikt !
Jezusa nie rozpoznano,jego najblizsi go nie poznali-
o tym pisze Ewangelia.
Wzroslam w kulturze czy tez polityce religijnej,
w ktorej Jezus jest postacia pierwszoplanowa-
stad odniesienia do Niego.
Ale nie musi to byc chyba Jezus.W tym linku sa
przedstawiciele czterech najwiekszych religii i pomimo
roznic maja jeden wspolny punkt.
http://k_sidorczuk.republika.pl/religie.htm
Jezusa nie rozpoznano,jego najblizsi go nie poznali-
o tym pisze Ewangelia.
Wzroslam w kulturze czy tez polityce religijnej,
w ktorej Jezus jest postacia pierwszoplanowa-
stad odniesienia do Niego.
Ale nie musi to byc chyba Jezus.W tym linku sa
przedstawiciele czterech najwiekszych religii i pomimo
roznic maja jeden wspolny punkt.
http://k_sidorczuk.republika.pl/religie.htm
Dodam jeszcze jednego wielkiego nauczyciela Konfucjusza
" Jego filozofia opierala sie na dawnej religi,ktorej przedmiotem
kultu byl Pan w gorze lub Niebo,najwyzsze bostwo"
Ciekawe spojrzenie na temat "Sekret Reinkarnacji"
mieli kabalistyczni mysliciele.
http://www.jewish.org.pl/index.php/pl/opinie-komentarze-mainmenu-62/4115-rabin-pash-paraszat-acharej-mot.html
Reinkarnacja - prosze o definicje lub chociazby okreslenie o jaki system filozoficzny lub religijny chodzi, gdyz, np buddyjska jest nie do pogodzenia ze sprawiedliwoscia.
Reinkarnacja - prosze o definicje lub chociazby okreslenie o jaki system filozoficzny lub religijny chodzi, gdyz, np buddyjska jest nie do pogodzenia ze sprawiedliwoscia.
A moglbys wykazac, dlaczego? Bo ja (z moja ograniczona znajomoscia buddyzmu) mam wrecz przeciwne wrazenie.
Jagus. Wystarczy wejsc na Wikipedie zeby latwo zauwazyc roznice w ronych koncepcjach reinkarnacji. Sam pamietam gdy w czasie moich studiow filozoficznych powiedziano mi, iz reinkarnacji nauczal rowniez Platon. a ja wtedy uwazalem, ze tylko Budda.
Jednak ci dwaj calkowicie inaczej rozumieja reinkarnacje. Pierwszy uwaza, ze dusza, po upadku, ma - poprzez kolejne wcielenia - wrocic do DOBRA. Budda natomiast twierdzi, iz osobowosc danej jednostki przestaje istnniec wraz ze smiercia, a kolejne wcielenie dotyczy juz calkowicie innej istoty-osoby.
Owszem, reinkarnacja to taki "umbrella-term", i wchodzac w szczegoly zauwazymy roznice w poszczegolnych koncepcjach, ale dlaczego "dusza" mialaby sie rownac "osobowosci"? Mnie nietrudno byloby przyjac jedna dusze ale rozne osobowosci.
No to w takim razie czym jest dusza skoro nie zachowuje ciaglosci tego samego ego? Jesli Jag narobil kupe zla w jednym zyciu to nalezaloby, sprawiedliwie, aby w kolejnym zyciu jego ego istnialo i ponioslo konsekwencje tego co wczesniej Jag zrobil. W koncepcji buddyjskiej reinkarnacji takiej ciaglosci nie ma: czyli w kolejnym zyciu ty to juz nie ty ale calkowicie ktos inny.
No to w takim razie czym jest dusza skoro nie zachowuje ciaglosci tego samego ego? Jesli Jag narobil kupe zla w jednym zyciu to nalezaloby, sprawiedliwie, aby w kolejnym zyciu jego ego istnialo i ponioslo konsekwencje tego co wczesniej Jag zrobil. W koncepcji buddyjskiej reinkarnacji takiej ciaglosci nie ma: czyli w kolejnym zyciu ty to juz nie ty ale calkowicie ktos inny.
Niby tak, ale... nie calkowicie ktos inny, ale ktos, kto egzystowal wczesniej, i ponosi tego konskwencje. Tak naprawde, to chyba dobrze, ze nie pamietam, kim bylem wczesniej, bo mialo by to na moja obecna egzystencje zbyt duzy wplyw. W klasycznej koncepcji chrzescijanskiej ja - po zmartwychwstaniu - to tez nie do konca ja, tylko jakis przemieniony, choc do konca nikt nie wie jak i dlaczego. Wszystko to tylko spekulacje.
Jagus. Zapoznalem sie ostatnio ze wypowiedziami buddystow na sieci. Wyobraz sobie, ze, reinkarnacja buddyjska ma sie tak jak ponizej, czyli nie masz racji.
"W oparciu o formacje karmy powstaje świadomość (sanskryt: widżniana, pali: wińńana). Nie jest to świadomość w ogólności, ale świadomość w specyficznym znaczeniu „ponownie wiążącej świadomości”. Jest tak nazwana, ponieważ na nowo wiąże osobę czy psychikę z psychofizycznym organizmem nowego życia.
Według buddyzmu, żeby doszło do poczęcia człowieka, potrzebne są trzy czynniki. Po pierwsze, musi dojść do stosunku seksualnego. Po drugie, przyszła matka musi być w odpowiedniej fazie cyklu. Po trzecie, musi być to, co teksty popularnie określają jako „istotę, która ma się odrodzić”. „Istota” reprezentuje tutaj ostatnią chwilę świadomości należącej do poprzedniej egzystencji, inaczej mówiąc, ponownie wiążącą świadomość. Według szkoły therawady między śmiercią a następnym odrodzeniem nie zachodzi przerwa. Inne szkoły jednak, sarwastiwadini i idący za nimi Tybetańczycy, nauczają, że występuje między nimi stan pośredni. (Opisany jest on w Tybetańskiej księdze umarłych).
I tu powstaje bardzo ważne pytanie: kto lub co się odradza? To pytanie jest często stawiane. Ludzie lubią zadawać podchwytliwe pytania, a szczególnie, kiedy mówi się o anatmanie (pali: anatta, doktryna „nie-ja” czyli braku niezmiennej duszy), zadają bystre w swoim mniemaniu pytanie: jeśli nie ma „ja”, to kto lub co się odradza? Należy unikać dwóch skrajności. Pierwsza skrajność, to utrzymywanie, że osoba w poprzednim życiu i osoba w obecnym życiu to ta sama osoba. Jeśli ktoś się odradza, to jest to ten sam Zbychu czy Krzychu, ta sama Kasia czy Basia, którzy byli przedtem; ten sam stary umysł w nowym ciele. Tego rodzaju wierzenie znajdziemy na przykład w Bhagawad-gicie, gdzie Sri Kriszna mówi: „Czym jest odrodzenie? To jak zmiana ubrania. W taki sam sposób, jak wstajesz rano i postanawiasz założyć nowe ubranie, tak porzucasz stare ciało i bierzesz nowe”. Ty sam niejako pozostajesz niezmieniony.
Drugą skrajnością jest twierdzenie, że osoba w poprzednim życiu i osoba w obecnym życiu, to zupełnie różne osoby. Ten pogląd utrzymuje, że uwarunkowanie pochodzące z ciała jest tak podstawowe, że nie można mówić o tej samej osobie: to całkowicie różna osoba. Te dwie skrajności polegają więc na tym, że albo odrodzona osoba jest tą samą osobą, która zmarła, albo różną od tej, która zmarła.
Skrajności te związane są historycznie ze starym hinduskim sporem o naturę przyczynowości. W Indiach istniały, i istnieją nadal, dwie szkoły. Jedna szkoła, satkarjawada, utrzymuje, że przyczyna i skutek są identyczne. Zwolennicy tej szkoły mówią, że kiedy powstaje tak zwany skutek, to naprawdę tylko przyczyna zmieniła swoją formę. Twierdzą, na przykład, że jeśli miałeś bryłę złota (przyczyna), z której zrobiono ozdoby (skutek), to jest to samo złoto, czy nazwiesz je przyczyną, czy skutkiem: jest jedno, jest to samo, nieprzerwane. Z drugiej strony, szkoła asatkarjawada twierdzi, że przyczyna jest jedną rzeczą, a skutek inną. Oba te poglądy, logicznie biorąc, czynią przyczynowość niemożliwą. Jeśli przyczyna i skutek są identyczne, nie można mówić o przyczynie i skutku. Z drugiej strony, jeśli przyczyna i skutek są całkowicie różne, jak można je ze sobą powiązać? W tym wypadku również nie ma przyczynowości. Buddyzm unika tego całego sporu, uważając, że wynika z błędnych przesłanek. Buddyzm nie uczy ani satkarjawady, identyczności przyczyny i skutku, ani asatkarjawady, różnicy między przyczyną i skutkiem, tylko pratitja-samutpady, warunkowości. Mówi, symbolicznie lub abstrakcyjnie, że w oparciu o A powstaje B. Mówi, że związek między tymi dwoma terminami A i B nie może być opisany w terminach identyczności ani różnicy: te dwie kategorie są po prostu nieodpowiednie.
Ten sam pogląd stosuje się też do kwestii odrodzenia. Buddyzm mówi, że nie ma sensu pytać, czy odradza się ta sama, czy inna osoba. Ten, kto się odradza, ani nie jest taki sam, ani różny od tego, który zmarł. Jeśli ująć to formie paradoksu, to prawdziwie buddyjski pogląd brzmi, że następuje odrodzenie, ale nie ma tego, kto się odradza.
Z tego powodu buddyzm unika takich pojęć jak reinkarnacja. Inkarnacja to wejście w ciało; reinkarnacja to ponowne wejście w ciało. Termin reinkarnacja implikuje, że tak jak w przypadku fragmentu z Bhagawad-gity, który przytoczyłem, masz duszyczkę (albo trwałą jaźń), która wskakuje do jednego ciała po drugim, sama pozostając niezmieniona. Właściwym buddyjskim terminem jest punarbhawa (pali: punabhawa), co oznacza ponowne stawanie się, stawanie się znów, a więc nawet nie ,,odrodzenie”.
Dzieki. Cudzyslow sugeruje, ze cytujesz - skad? I w ktorym momencie cytowany przez Ciebie tekst nie zgadza sie z tym, co napisalem?
Czyli przezyjmy to jeszczde raz? Chetnie wrocilbym do roku 1982: Polska repre\entacja w pilke kopana zdobyla trzecie miejsce w Hiszpani.