Długie cykle a I faza
Katalog znalezionych frazagniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
(był wątek, który cykl lepszy - krótszy czy dłuższy, ale nie ma tam odpowiedzi na moje wątpliwości, więc zakładam nowy wątek)
Szukając odpowiedzi, zazwyczaj trafiałam na wypowiedzi dziewczyn, które mają krótkie cykle i drżą o każdy dzień I fazy, bo może już się zaczęła płodna. Mój najkrótszy cykl z 12 to 34 dni, 38-40 to standard na zmianę z rozciągniętymi cyklami po 55-60 dni.
Z reguły Doringa czy po prostu odejmowania 21 dni od najkrótszego cyklu wynika, że 13 dc to ostatni dzień I fazy. I do 13 włącznie korzystamy, na razie bez niespodzianek
Pytanie do długocyklowych, późnoowulacyjnych, odkładających dziewczyn do którego dnia cyklu korzystacie z I fazy? Schizujecie się czy nie?
Tuż po okresie mam totalnie suche dni, potem "coś" się zaczyna, białe, trochę kleiste, rozciągnie się na pół cm, ale szyjkę mam twardą. Takie nie wiadomo co olewam, bo mężem chcę się nacieszyć a przy późnej owulacji albo przy kilku podejściach do owulacji czas czekania na siebie wydłuża się i wydłuża
A może jeszcze nie rozpoznaję dobrze?
I nie wierzę w mocarność plemników, żeby uchowały się w takim ni to śluzie, ni to stałej wydzielinie przez tydzień (o naiwna? ). Naszukałam się info o "testach szklankowych", czyli sprawdzaniu wydzieliny w szklance z zimną wodą, ale w I fazie zawsze coś opadnie na dno, a coś się unosi, wskazując, że to typ płodny. A może mam coś nie halo z hormonami w pierwszej fazie?
Jeśli masz to potwierdzone rzetelnymi obserwacjami (tzn. dokładnie spisywałaś śluz oraz temperatury przez te 12 cykli i wiesz, kiedy najwcześniej był skok) i jesteś w razie czego otwarta na życie (bo I faza nazywana jest "niepłodnością względną") - czemu nie?
U mnie skok średnio między 16 a 20 dc (prawie 3 lata obserwacji, kiedy to tylko raz skok był 15 dc, wiele razy dopiero między 20 a 25 dc), więc korzystam do 8 dc (choć wątpliwości są, szczerze to ostatnio lekko spanikowałam i nie byłam pewna śluzu, skończyliśmy fazę wcześniej; akurat jak na złość skok dopiero 23 dc).
Oj, długie i nieregularne cykle to moja codzienność

Teoretycznie środkiem zaradczym na takie sytuacje ma być model Creighton i związane z nim "naprawianie" płodności. Próbowałam i jakoś nie jestem przekonana. O wiele lepiej sprawdza się badanie szyjki, nie tyle pod kątem położenia, rozwarcia i twardości, ile śluzu. W tych dniach, w których na zewnątrz "coś" się pojawia, na szyjce z reguły nic nie ma.
Juupi, nie jesteśmy w tym sami

czyli szyjka, a właściwie obserwowanie śluzu tuż przy szyjce - niezbędne

wiem, że I faza to niepłodność względna i stosując npr, uczę się tej pokory, że to nie od nas jest zależne tak do końca, mimo najlepszych obliczeń, badań i wykresów



lisc - skracanie fazy, bo "chyba a nuż coś było", a później czekanie kilka tygodni, bo ovu jednak późno, też doprowadza mnie do szału.
mi z Doringa wychodzi 9dc ale wyznaczamy sobie do 11dc, zawsze sprawdzam też szyjkę żeby mieć pewność, że nic się nie zmienia.

ale i tak po tych 11dniach następuje czasem długie oczekiwanie (jak w moim obecnym cyklu)

Noo, to jest frustrujące. Jeszcze jak ma się klarowne obserwacje, tzn. brak śluzu, to można niby skorzystać z ostatniego dnia suchego (przynajmniej u Rotzera tak jest...). Ale jeśli śluz pojawia się dając fałszywy alarm? Bez sensu...

Dni suche to mam z dwa, tuż po @


Myślę, że też mogę dołączyć do klubu "długodystansowców"?

Pewnie się sama proszę o wpadkę, bo...


15 minus 8 zo nie 9


15 minus 8 zo nie 9


Dobrze o tym wiem


My w czasach odkładania - przed pierwszą ciążą do 10dc z nim włącznie, ale wtedy byłam mało doświadczona;) Po porodzie do 9dc max. Skok zazwyczaj ok 19-20dc.
Teraz, jak bezskutecznie od 5 miesięcy staramy się o drugie dziecko, to mi się śmiać chce z własnej ostrożności i schiz ciążowych...Ale wiadomo - po fakcie każdy jest mądry. Pewnie, jak Bóg da, po drugiej ciąży znów będę się zamartwiać i schizować

15 minus 8 zo nie 9


Dobrze o tym wiem


Życie na krawędzi

Ja z I fazy tylko jedna schize zaliczyłam, a tak to jakoś spokojnie obserwuję

Z wiekiem takie zycie na krawedzi jest coraz bardziej niebezpieczne

Z wiekiem mozna zrobić sie bardziej ostrożnym
Świadome ryzyko to nie to samo co pomylka i złość bo " metoda zawiodla "

jest jeszcze pytanie, co znaczy z wiekiem hihi ja osobiscie dosc drastycznie doswiadczylam naglych przesuniec owu wiec uczulam

ale pierwsza faza to nieplodnosc wzgledna, trzeba z nia zyc.
Ja mam z kolei cykle krótkie, skok najwcześniejszy chyba nawet w 12 dc, do tej pory najdłuższa I faza to był 4 dc i powiem szczerze, że więcej się boję, bo u mnie po okresie nieraz od razu zaczyna się wilgotno/mokro i śluz, a odczucia jakby owulacja i nieraz w 11 dc była, czy może i wcześniej...
Może w nadchodzącym czasie to się zmieni, ale ja wolę albo się starać albo odkładać, a nie tak ni to jedno ni drugie.

U mnie zawsze po okresie śluz i to zawsze płodny. Jakbym na to patrzyła to bym w ogóle pierwszej fazy nie miała. Najwcześniejszy skok po urodzeniu syna był raz w 15dc, ale nie liczę tego, tym bardziej, że w tamtym cyklu pozwoliliśmy sobie na seks w 10dc i nic się nie stało. Wiem, że tamten cykl mógł przypadkowo być np bezowulacyjny, ale nie zależy mi aktualnie na skuteczności. Generalnie liczę od 17dc najwcześniejszy skok i 1faza do 9dc. Antonine możesz napisać coś więcej o modelu Creightona? Masz może jakieś materiały do nauki? Czemu nie masz do tego przekonania? Mnie namawiała do nauki znajoma instruktorka, ale koszt mnie przeraża, nie mam teraz na to kasy.
a czy badacie do tego szyjkę? to, że jest twarda i nisko, daje mi większą pewność niż śluz, którego nazwanie jest czasami ekstremalnie trudne

moja ovu jak się już przesuwa to tylko dalej


albo może nie jesteśmy jakoś superpłodni jako para i jak zaczniemy się starać o małego bąbla, to też będę sobie pluła w brodę za to całe schizowanie i dokładne wyliczanie "bezpiecznych" dni

(mimo trudności, to i tak fascynujące

Jasne


Buba, mi soe wydaje że jak sie BARDZO chce tego dziecka a jakieś czynniki mówią, że to jeszcze nie ten czas to trudno odkładać tak na 100%

odkładanie na 100% to tylko III faza albo wstrzemięźliwość


No ja nie odkladam na 100% bo bym chciala juz pierwszego potomka przywitać ma swoecow

Gyal, bez przesady. Po to opracowano reguły wyznaczania I fazy, żeby móc z niej korzystać odkładając ciążę/zapobiegając jej.

wiem wiem, to było tak z przymrużeniem oka

ale gdy korzystamy z I fazy do ostatniego dnia, a ja nie jestem pewna co do śluzowydzieliny (


Jasne


Buba, mi soe wydaje że jak sie BARDZO chce tego dziecka a jakieś czynniki mówią, że to jeszcze nie ten czas to trudno odkładać tak na 100%

Podpisuję się pod tym i ja

Tyle, że ja pozwalam sobie i bez szyjki

Jasne


Buba, mi soe wydaje że jak sie BARDZO chce tego dziecka a jakieś czynniki mówią, że to jeszcze nie ten czas to trudno odkładać tak na 100%

Podpisuję się pod tym i ja

Tyle, że ja pozwalam sobie i bez szyjki

Widać ja po prostu jeszcze nie na tym etapie.

Jasne


Buba, mi soe wydaje że jak sie BARDZO chce tego dziecka a jakieś czynniki mówią, że to jeszcze nie ten czas to trudno odkładać tak na 100%

Podpisuję się pod tym i ja

Tyle, że ja pozwalam sobie i bez szyjki

Widać ja po prostu jeszcze nie na tym etapie.

myślę, że to nie jest taki "niezbędny" etap


Iskra, ja tak przeszłam od odkładania do starań i... zazdroszczę tym, którzy mają odwagę w ogóle korzystać z I fazy, nie mówiąc już o "naciąganiu"



Choć pewnie ucieszyłabym się na dziecko, to jednak też wolałabym świadomie podjąć decyzję - tak, jesteśmy gotowi, teraz.
Wolałabym nie mieć niespodzianki pierwszofazowej - choć mówię, na tym etapie życia byłoby ok, ale na przyszłość to by znacznie podważyło moje zaufanie do metody

Powiem Wam, że jak tak śledzę różne wykresy od paru już lat, to widziałam może jedną "wpadkę" z I fazy. I to była I faza z naciągniętymi zasadami, a para była wyjątkowo płodna (w sumie wydali na świat jakoś z... sześcioro dzieci). Także luzik

tak zdroworozsądkowo i na chłodno to musi zaistnieć wiele sprzyjających warunków, żeby poczęło się nowe życie, i to na tyle dni przed owulacją. Kiedy uczyłam się metody na spotkaniach w poradni, to wszystko brzmiało logicznie i prosto, ale w życiu już jest mi trudniej wierzyć w tę logikę


Powiem Wam, że jak tak śledzę różne wykresy od paru już lat, to widziałam może jedną "wpadkę" z I fazy. I to była I faza z naciągniętymi zasadami, a para była wyjątkowo płodna (w sumie wydali na świat jakoś z... sześcioro dzieci). Także luzik

Za krótko jesteś na naszym forum

dobrze, że mam męża co mnie sprowadza na ziemię i tłumaczy, że plemniki wcale nie są takie nieśmiertelne i mocarne

Zależy czyje

Pierwsza córka poczęta przy testowaniu 1 fazy, seks 6 dc (sucho, szyjka nisko i zamknięta), skok w 15

"dobrze, że mam męża co mnie sprowadza na ziemię i tłumaczy, że plemniki wcale nie są takie nieśmiertelne i mocarne



Fiamma, no niby tak, ale czytając wypowiedzi nie mogę zweryfikować, czy metoda zostałzastosowana na 100% poprawnie. A oglądając wykresy owszem

Mój wykres poszedł do bazy Lmmu



fresi, a wstawisz ten wykres? Jestem sama ciekawa

fresita, no to kompletnie podważyłaś moje poglądy na I fazę...
a myślałam, że nawet Doringowe 8 dni jest ciut na wyrost...

Ja go kiedyś na lmm wstawiłam, ale nie mam go chyba przy sobie, to 11 lat temu było


Jestem bardzo ciekawa tych wykresów! Może któraś z Was wrzuciłaby na 28dni? Tam takich brakuje, a byłyby bardzo potrzebne.
Pan Bóg bardzo maczał palce

że plemniki wcale nie są takie nieśmiertelne i mocarne

nasze takie są

w każdym bądź razie mam plany po porodzie nie korzystać z I fazy i wyznaczać niepłodność bezwzględną rygorystycznie... i już zaczynam się bać... no nie....
(podbijam!)
a czy u Was, drogie długocyklowe i późnoowulacyjne dziewuszki, ta długa I faza jest w miarę regularna? macie jakąś stałą? sprawdzałyście hormony? kilka podejść do owu często się Wam zdarza? byłam dziś u gina i się zmartwiła tą moją I fazą i wysłała mnie na szereg badań hormonalnych...
Oj, gyal, zdecydowanie nieregularna. Bo jak cykle nieregularne, to właśnie to robota tej I fazy. Co do kilku podejść, hm... Tak, mnie czasem to się zdarza, ale chyba coraz rzadziej. Zamiast tego - śluz ni to gorszy, ni to lepszy, taki, który trudno zinterpretować w jakimkolwiek kierunku.

Moja przyjaciółka, również długocyklowa i późnoowulacyjna, ma zupełnie inaczej - śluz tylko w okresie płodnym. Poza tym "nic nie widzę, nic nie czuję" (wiem, bo właśnie uczę ją metody


zazdroszczę przyjaciółce

długie cykle nie są złe, jeśli owulacja jest raz, a porządnie


antonine, robiłaś badania w tym kierunku?
z rana już się naczytałam o pcos, ale stwierdziłam, że nie będę się martwić na zapas i straszyć wujkiem google, zobaczymy, co wyjdzie mi z hormonów... Powrót do góry
Też zazdroszczę

Wydaje mi się, że czasami zdarza mi się kilka podejść do owulacji, ale mogę to przypuszczać tylko na podstawie śluzu - zdarza mi się zaobserwowanie 2, 3 szczytów śluzu przed skokiem. No a tak to jest długo i nieregularnie. Nie rozbiłam jeszcze badań pod tym kątem, ale gdzieś się zgłoszę z tymi długimi okresami płodnego śluzu... Dobrze, że choć ta 3 faza jest stała

a ja bym przyjęła dłuższą trzecią fazę

ale w granicach rozsądku

na III fazę nie mamy co narzekać - 12-14 dni to fajna sprawa

Ptysiak, no właśnie kilka ścieżek śluzowych w cyklu doprowadza mnie do szału, kilka dni ze śluzem gorszej jakości lub w ogóle zanik, czekam na skok, a tu znów bj


Jak będę mieć wyniki i doła to się podzielę w dziale Zdrowie.
12-14 jest spoko, ale jak mam 11 to jestem wsciekla

12-14 jest spoko, ale jak mam 11 to jestem wsciekla

mam tak samo

na moje złe przedokresowe samopoczucie dobrze działa brak wstrzemięźliwości


ale rozumiem, wiele kobiet czuje się w III fazie fatalnie, niestety
Ja niestety właśnie tym brakiem wstrzemięźliwości nie bardzo mogę się "leczyć", źle się czuję i tylko wyczekuję niecierpliwie fazy pierwszej... która u kobiet z dłuższymi cyklami jest super

(był wątek, który cykl lepszy - krótszy czy dłuższy, ale nie ma tam odpowiedzi na moje wątpliwości, więc zakładam nowy wątek
Jest też wątek I faza czy jakoś tak

Jak nie ma odpowiedzi, ale temat pasuje, to spokojnie zadać pytanie i ciągnąć stary wątek.
To tak na przyszłość.

Fresi, ja sobie kiedyś nawet wydrukowałam ten wątek z Twoim cyklem, ale nie wiem czy go gdzieś mam, czy wyrzuciłam.
Może mam

12 dniowa III faza to luksus...


dlatego, kap, nie narzekam


zależy co to za śluz tego 7. dnia. coś mieszanego zawsze się znajdzie
7dc to zazwyczaj pojawienie się uczucia nawilżenia, "śluz" wodnisty, typowy bj to ok 10 dc się pojawia, ale najwcześniejszy skok do tej pory był w 13 dc także i tak do 6dc maksymalnie będzie można, a i tak pewnie będę mieć schizy



tilia, to się mąż może cieszyć

zdarzyły mi się kiedyś czternastki, ale i tak najlepszy był cykl ślubny - nie wiem, czy źle wyznaczyłam III fazę, czy wszystko się porozsuwało, ale mieliśmy prawdziwy miodowy miesiąc, bo "III faza" trwała trzy tygodnie

