Manga czy anime?
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Co sądzicie o wątkach erotycznych w anime/mandze?
- Najgorsze anime, jakie widzieliście w życiu
- Jakie anime teraz oglądacie?
- HYDE w anime!
- Manga
- Alicja z krainy..zelaza:(
- Dla niemowlÄ t i maĹych dzieci
- MoĹźe ktoĹ lubi poĹźeglowaÄ ....... ????
- My first published ebook
- Cedrik-pl
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Co lepsze? W czym lepiej się odnajdujecie, co wolicie?
Co prawda, częściowo oba te "gatunki" są ze sobą ściśle zespolone, niemniej jednak rozgraniczmy je.
Manga czy anime, Moi Drodzy?
^^^
Ciężkie pytanie. Wszystko zależy od tego, jak dane anime jest zrobione i czy jest wierne mandze - bo czasem zdarza się tak, że twórcy okrajają lub zmieniają wątki, co nie wychodzi historii na dobre.
Mimo wszystko wybrałabym chyba anime. Zwłaszcza jeżeli chodzi o mangę/anime typu Bleach, Claymore, gdzie występują dosyć często sceny walki. Lepiej mi się je ogląda, widać wtedy tą dynamikę, szybkość ciosów, słychać szczęk mieczy. Ogólnie jeżeli anime jest dobrze zrobione to delektuje się wszystkim - i muzyką, i głosami bohaterów (na które zwracam sporą uwagę, zawłaszcza tych ulubionych), i openingami oraz endingami, i dźwiękami w tle (na przykład uwielbiam taki drobiazg, jak odgłos, kiedy metalowe buty bohaterek Claymore, uderzają o kamienie). To wszystko, czego w mandze nie ma, a co dodaje smaczku i stwarza dla mnie atmosferę świata przedstawionego.
Wybieram anime, ale jeżeli jakaś seria naprawdę mnie wciągnie, to jestem gotowa bez narzekań, z czystą przyjemnością pochłonąć mangę.
Rzeczywiście, bardzo trudno odpowiedzieć. Czasem to zależy od tego, co stanowi pierwowzór, nie przepadam bowiem za mangami na podstawie anime, jak na przykład Wolf's Rain, czy- o ile się nie mylę- Neon Genesis Evangelion. Wolfy były jako manga kompletnie nie udane, bo miały straszliwie niespójną fabułę, a Neon...cóż, z Neonem inna sprawa, bo właściwie zarówno anime jak i manga są dobre- manga bardziej rozwija interakcje pomiędzy bohaterami, wszystko jest tam nieco żywsze. Mnie jednak w tym przypadku bardziej spodobało się anime, które jest po prostu...niezwykłe. I trudno mi to logicznie wytlumaczyć

Nie umiałabym się za to jeszcze zdecydować, czy Fullmetal Alchemist wolę mangę czy anime, bo mają zupełnie inne rozwiązania fabularne (przez co anime ma trochę błędów, ale cóż...i tak jest świetne

To trochę jak z książką i z filmem- manga zostawia większe pole dla wyobraźni (i można ją wziąć na wykład), anime jednak może ją dodatkowo wzbogacić. Jak dla mnie- trudno ogólnie wybrać między mangą i anime- tu trzeba raczej rozpatrywać poszczególnymi tytułami.
. Lepiej mi się je ogląda, widać wtedy tą dynamikę, szybkość ciosów, słychać szczęk mieczy.
Wiesz, że jak przeczytasz wszystkie WSZUUUCH! BAM BAM BAM! ZIUUUM! GBUCH! to rzeczywiście je usłyszysz?

A ja mimo wszystko wole chyba rozwiniętą, porządną warstwę dźwiękową. Wszelka muzyka potrafi stworzyć mi lepszy nastrój, niż te wszystkie... wyrazy dźwiękonaśladowcze w mandze xD. a przynajmniej często tak jest. Chyba że seria wciąga. Wtedy nie ma znaczenia czy manga, czy anime ^^.
Imho jestem jednak za Lauren - wolę dźwięki od wyrazów dźwiękonaśladowczych.
Wtedy lepszy nastrój, lepsze napięcie, lepsze... wszystko. No.
Dlatego między innymi wolę anime od mangi ^^
zgadzam się z Lauren i Aliś... nie ma to jak muzyka i napięcie budowane przez dźwięki. Dlatego jestem jednak mimo wszystko za anime.
Hmm, no to rzeczywiście zależy od serii, ale...
Cóż, powiedzieć, że woli się anime od mangi to tak, jakby powiedzieć, że woli się telewizor od biblioteki. Tak to odczuwam.
Rysunek fabularny istnieje w tradycji chińskiej i potem japońskiej od wieków, właściwie istniała już wtedy, gdy nasi Sumerowie stawiali pierwsze pałeczki i ktoś później nazwał to pierwszym pismem... jeżeli rozpatruje się mangę poprzez pryzmat KOMIKSÓW, bo jest się wychowanym na, powiedzmy, schedzie amerykańskiej to jeszcze jestem skłonna to zrozumieć, chociaż nie pochwalam, wręcz tępię i odradzam. Ale MANGA jest w Japonii KSIĄŻKĄ. I w sumie nie dziwię się, patrząc na mnogość symboliki wyrażonej kreską, której czasem nie da się zawrzeć w słowach... fakt, nie wszystkie mangi są dzisiaj symboliczne, właściwie ich cząstka, ale już prawie każda zawiera przesłanie, drugie dno i morał.
A anime? Pff, no nie da się wyrazić wszystkiego w ruchu, klatka ma określoną długość, a w rysunek możesz się wpatrywać do skutku, aż zauważysz każdą, najmniejszą kreseczkę nie w tą stronę świadczącą o tym, CZYM jest podróż bohatera. Anime ok, ma muzykę (prawie zawsze genialną), ale... hmm, no dla mnie, jako muzyka, to wpływa na odbieranie utworu - i tym samym zawęża możliwość interpretacji.
Ale mnie ostatnimi czasy bardzo ciężko zadowolić

Poza tym anime może być jeszcze bardziej krzywdzące - patrzcie choćby Angel Sanctuary (żałośnie okrojono fabułę, bo była zbyt obszerna i skomplikowana i nie mieli budżetu) czy Hellsing serię (do której dopisano koniec z Szamanem, bo wtedy jeszcze, uwaga, manga nie wyszła). I z nich broni się TYLKO muzyka oraz magnetyzm niektórych bohaterów.
Cóż, powiedzieć, że woli się anime od mangi to tak, jakby powiedzieć, że woli się telewizor od biblioteki. Tak to odczuwam.
Nie no, tego to nie powiedziałam.
Owszem, naprawdę lubię mangę, chociaż nie każdą. Swego czasu zaczytywałam się w Hellsingu oraz w Edenie, chociaż nigdy ich nie dokończyłam, bo mi brakło człowieka, który posiadał te serie.
Jednak mimo wszystko jestem wielbicielką obrazu ruchomego, ale to nie znaczy, że zamieniłabym wszystko na film i nic więcej nie akceptuję.
Manga ma swój klimat, a anime swój.
Rozumiem, że większość mang ma drugie dno, ale naprawdę sądzę, że mimo wszystko da się to oddać w anime. I da się to tam zauważyć. No, chyba że tępo patrzy się w ekran dla uzyskania jedynie jakiejś rozrywki.
Wychowałam się na Czarodziejce z Księżyca. Jako dziecko widziałam w tym jedynie świetną bajkę. Rok temu obejrzałam ponownie większość odcinków i stwierdziłam, że faktycznie te "bajki" mają głębszy sens. Nie ma rzeczy, których nie sa się odkryć. Czy to w mandze, czy w anime.
ogólnie nie lubię ani mangi, ani anime. jednak, wbrew słowom LaVie - nikt mnie nie zmusi do czytania mangi, a anime pod groźbą szlabanu na komputer, oglądnąć mogę. i to, że to tak jak telewizor i biblioteka - możliwe. nie wiem, jakieś takie zboczenie. anime - okej, przejdzie; manga - nigdy w życiu.
Cóż, powiedzieć, że woli się anime od mangi to tak, jakby powiedzieć, że woli się telewizor od biblioteki. Tak to odczuwam.
Ale MANGA jest w Japonii KSIĄŻKĄ. I w sumie nie dziwię się, patrząc na mnogość symboliki wyrażonej kreską, której czasem nie da się zawrzeć w słowach... fakt, nie wszystkie mangi są dzisiaj symboliczne, właściwie ich cząstka, ale już prawie każda zawiera przesłanie, drugie dno i morał.
Anime ok, ma muzykę (prawie zawsze genialną), ale... hmm, no dla mnie, jako muzyka, to wpływa na odbieranie utworu - i tym samym zawęża możliwość interpretacji.
Poza tym anime może być jeszcze bardziej krzywdzące - patrzcie choćby Angel Sanctuary (żałośnie okrojono fabułę, bo była zbyt obszerna i skomplikowana i nie mieli budżetu)
Oj, tak. Lauren kiedyś wspomniała, że strasznie zawęzili Claymore, ograniczając to cudne anime zaledwie w 26 odcinkach. Dlatego też po skończeniu oglądania anime obiecałam sobie sięgnąć po mangę. Ot, dla zasady.
Ale też po anime nie spodziewajmy się cudów.
Ja sie wypowiem w skrócie. Anime, mimo że być może z zawężoną interpretacją, działa na mnie silniej niż manga, obraz, muzyka, dźwięki - to oddziałuje na mnie silniej niż czytanie stron mangi.
Właściwie openingi, endingi i przede wszystkim soundtracki z anime często naprowadzaja mnie na nowe interpretacje i mają na mnie spory wpływ. Większy nawet chyba niż kreska mangi, ale cóż - takie zboczenie. Muzyka zawsze wywoływałą we mnei wiecej emocji, skojarzeń.
Jak już wspominałam - wolę anime od mangi, ale jeżeli jakaś seria jest naprawdę dobra, to czytam mangę bez narzekania, o. Na przykąłd Claymore, bo tego, co zrobili w anime im nie wybaczę.
Będąc już znawczynią, powiem tak. AS gorzej niż żałośnie okroili, zrobili z tego trzykomórkowe niewiadomoco, podczas gdy w mandze tych komórek jest z tysiąc i każda różnorodna! Ach, ta kreska, zachwycam się!
LaV, nie zamierzają oni skończyć Angel Sanctuary w anime? W sumie może coś by z tego wyszło... Chociaż zdecydowanie jestem na NIE Katanowi zabijającemu Sarę. NIE i kropka.
Odnośnie Claymore - w sumie fabułę też nieco pozmieniali i pookrajali, co wyszło anime na bad, bad, niemniej jednak bez porównania jest okrojona fabuła AS i okrojona fabuła właśnie Claymore. O tyle, że w tym drugim pousuwali wg nich kilka zbędnych scen i całkowicie zmienili zakończenie (JA CHCĘ DRUGI SEZOOOOOOOON!), dodając zdecydowanie za dużo bajerów ostatniej walce i robiąc pod koniec z tego nieco pokrakowatą i przewidywalną scenerię... No, i zbrzydzenia Isleya z Północy też nie wybaczę twórcom anime. Nie i kropka.
Będąc już znawczynią, powiem tak. AS gorzej niż żałośnie okroili, zrobili z tego trzykomórkowe niewiadomoco, podczas gdy w mandze tych komórek jest z tysiąc i każda różnorodna! Ach, ta kreska, zachwycam się!
LaV, nie zamierzają oni skończyć Angel Sanctuary w anime? W sumie może coś by z tego wyszło... Chociaż zdecydowanie jestem na NIE Katanowi zabijającemu Sarę. NIE i kropka.
Aliś, niechże Cię uściskam!


I bodajby się nie zapowiadała, powiem. Nawet najbardziej złożona kreska anime nie jest w stanie oddać piękna i geniuszu kreski Kaori Yuki. Ja bym anime puściła w niepamięć, zapieczętowała w Anielskim Krysztale i rzuciła gdzieś w sedes lochów Szeolu.
Cóż, dla mnie jedyny plus tego anime, że obejrzałam, potem wzięłam się za mangę i teraz mogę na nie spokojnie psioczyć do woli, a zachwycać się pierwowzorem

Za to odwrotną sytuację mam aktualnie z Neon Genesis Evangelion, bo przeczytałam mangę i o ile na początku jeszcze wydała mi sie znośna, to potem zaczęła irytować. Prawda, niektóre tajemnice Evy zawarte w anime przydało się nieco rozjaśnić i za kilka szczegółów technicznych bardzo dziękuję, ale pewnych rzeczy nie powinno się było tłumaczyć, za przeproszeniem jak krowie na rowie, bo oglądając anime cieszyłam się, że sama potrafię się ich domyślić. Zmienili też nieco charaktery bohaterów (niestety nie Asuki), niekoniecznie na plus i skupili się na-w głębi- edypalnym (ha, i tu jest jeszcze śmieszniej, bo o ile anime owszem, to manga zdaje się tego nie zauważać) kontakcie Shinjiego i Rei. Zdenerwowałam się, o, i tyle.
AS w anime jest już przegrane. Przez "genialność" jego filmowych twórców =='
Ja przez anime zraziłam się do AS tak, że nie chciałam sięgnać po mangę, chociaż słyszałam, że dobre. Ale teraz się do niej szykuję i zabiorę, kiedy czas pozwoli; wnioskując z opinii, pewnie się nie zawiodę ^^.
nie sądzę, anime, co prawda be, ale manga... FENOMENALNA!
Zakład, że się zakochasz?
Zakład, że JUŻ się zakochałam? (:
I na polski przekład czekam od wczoraj, o! Koniecznie do galeryjki cudeniek pójdzie.
Anime, anime i jeszcze raz anime.
Jeszcze jak jest dobra muzyka i pasujące głosy.
Mdleję wtedy od natłoku emocji i wrażeń 8)