Proszę przeczytajcie
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Breaking News wkrótce sam Atom na wizji (proszę nie jutubuć)
- Moja żona jest uzależniona od gier proszę o pomoc
- prosze o interpretacje ur.14.10.1976
- proszę tutaj pisać o problemach z księgą gości!
- wykres Busoli - poporodowo - proszę o pomoc
- kolezanka - mloda mama, bardzo prosze :)
- Proszę nie podawać swojego adresu "LUMARKOWI" bo..
- wykres Katarzyny-proszę o interpretacje
- Pierwszy wykres. Proszę o pomoc!
- Jak skontaktować się z Pragą proszę o informacje
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Chciałbym się podzielić z wami pewnym pomysłem, który nasunął mi się niedawno.
Pewnie wiele osób z tego forum mnie kojarzy, uczestniczyłem przez pewien czas w niektórych dyskusjach odnośni NPR-u, a bardziej kwestiach moralnych z nimi związanymi. Nierzadko dostawałem (słusznie!) po nosie, że wypowiadam się na tematy, gdzie nie mam żadnej praktyki. Czas tutaj spędzony pomógł mi jednak zrozumieć, jak wiele problemów katolickim małżonkom sprawia życie w zgodzie z katolicką etyką seksualną. Czytałem również inne fora religijne (wiara.pl, katolik.pl i więcej), gdzie nierzadko można było trafić na bardzo dramatyczne świadectwa.
Ostatnio odbyłem katechezę przedmałżeńską, gdzie ani słowem nie wspomniano o trudnościach związanych ze stosowaniem NPR-u, mam tu na myśli długie okresy abstynencji, nieregularne cykle jako "naturalne" u niektórych kobiet. Strasznie kłóciło mi się to ze świadectwami rozpadających się małżeństw, które, by żyć w zgodzie z nauką KK i mieć dostęp do sakramentów, zmuszana była nawet do rocznych czy dwuletnich okresów abstynencji.
Ten problem mnie BEZPOŚREDNIO nie dotyczy. Nie mam jeszcze żony, a nawet roczne okresy wstrzemięźliwości nie budzą we mnie jakiegoś wielkiego strachu. Może dlatego, że jestem w związku już prawie 7 lat (od początku liceum) i nie współżyłem z moją narzeczoną. Ciężko mi jednak patrzeć, jakie cierpienia przechodzą inni.
Uważam, że coś w tym wszystkim jest nie tak. I nie chodzi mi tu raczej o bezlitosnych papieży i biskupów, ale raczej niedoinformowanych. Mam wrażenie, że duchowieństwo, omamione nprowską propagandą niektórych środowisk katolickich, nie zdaje sobie sprawy z problemów, z jakimi mogą borykać się małżonkowie.
Chciałbym, żeby coś się ruszyło, ale tak realnie ruszyło. Moja propozycja polega na tym, by przez kilka miesięcy regularnie zbierać świadectwa par, którym ortonpr wyrządził realną szkodę w małżeństwie. Takich świadectw na forach internetowych jest mnóstwo. Nie chodzi tutaj absolutnie o zanegowanie katolickiej etyki seksualnej, ale o zwrócenie większej uwagi na przypadki szczególne.
Chodzi wyłącznie o uczciwe przedstawienie stanu faktycznego. Bez koloryzowania, bez własnych wizji zmian Kościoła - wyłącznie zwrócenie uwagi na konkretne problemy, małżeńskie dylematy.
Gdyby takie coś się udało, można by to rozesłać drogą mailową do odpowiednich osób, wpływowych katolickich publicystów, by rozpocząć większą dyskusję. A z czasem może by się udało z tym dotrzeć do samego Watykanu.
Może mój pomysł jest totalnie idiotyczny, ale moim zdaniem, w dobie Internetu, absolutnie do zrealizowania. Potrzeba jedynie dobrych chęci.
Jak się pojawią głosy wykazujące zainteresowanie, to będę dalej uczestniczył w tym wątku.
wg mnie to dobry pomysł - taki ruch oddolny
też uważam, że dobry pomysł
a jak byś chciał szukać tych świadectw? bo wydaje mi się, że sam internet nie zostanie potraktowany poważnie, to raczej powinny być świadectwa osób, które można zidentyfikować - będą bardziej wiarygodne. Ja mogę ci coś krótkiego napisać - i podpisać się jako ja - ale to nie będzie dramatyczne i nie dotyczy realnej szkody na małżeństwie.
a co do rocznej wstrzemięźliwości po ślubie - to gwarantuje ci, że brak seksu przed ślubem, to nie jest to samo co brak seksu po :> :> - jak będziesz po ślubie, to się może okazać, że nawet tygodnia nie jesteś w stanie wytrzymać
a ja - jako katoliczka - brałam ślub w sporej części po to, żeby móc "legalnie" uprawiać seks
Pomysł bardzo dobry. Uważam jak Busola, żeby odnieść realny skutek, wszelkie świadectwa powinny być w miarę jawne.
Niestety jako "niekatoliczka" nie będę mogła opisać swoich przebojowych cykli, aczkolwiek na pewno byłyby bardzo ciekawym przypadkiem
Pomysł dobry ale myślę że to tylko część problemu, drugą częścią jest niezrozumienie nauki KK, mi się wydaje ona nie do końca logiczna i w tym problem. A metoda npr jak metoda, ma plusy i minusy jak każda.
Nie wiem czy trudności małżonków zostaną potraktowane poważnie bo zawsze znajdzie się wytłumaczenie że życie katolika to też dźwiganie krzyża. Ale owszem może "różowa wizja" NPR na kursach się zmniejszy. Tylko to też nie zachęci do stosowania metody. I tak źle i tak niedobrze. Chociaż chyba jednak szczerość jest ważniejsza. Chyba od katolików szczególnie wymaga się uczciwości.
Powiem wam że na moich spotkaniach przedmałżeńskich akurat nie było idealizowania metody. Oczywiście przekonywali do niej, ale była mowa o trudnościach. Prowadziło to małżeństwo, mówili że czasem musieli siebie troche unikać żeby się nie kusić, np kłaść się spac o innych porach. Ale jak dla mnie to nie zachęca do metody. Jak jest praca, dzieci, zmęczenie, stresy, to jeszcze ludzie mają się dodatkowo unikać bo jest płodna faza? gdzie tak trudno o chwilę dla siebie i powinno sie dbac o ten czas dla małżonków, niezależnie od fazy .
Ja nie dam świadectwa bo chyba mam jeszcze za krótki staż, chociaż problemów z npr już doświadczyłam. tutajpoczkategori
Tomek a czy jesteś w stanie przygotować listę adresów mailowych oraz wstęp do maila?
Jeśli potrzebujesz coś zamieścić w internecie poza forum i nie masz możliwości hostowanie mogę udostępnić miejsce na serwerze.
Myśle, ze na kursach rzeczywiście powinno mowić się prawdę, np ze na nic poślubna trzeba czekać, czasem nawet sporo, lub ze nawet w podróży poślubnej może być 0 seksu jeśli wypadnie faza płodna.
Poszukałam trochę w sieci - jest sporo takich świadectw.
Myślę, że pomysł ze zebraniem tego w jednym miejscu jest niezły.
I mam podobnie jak ty Tomku - mnie ten problem bezpośrednio nie dotyczy, ale widzę, że są osoby, dla których npr jest ciężarem samym w sobie
http://izakrzyczkowska.blogspot.fr/2014/08/list-pani-ucji-o-zgubnym-wpywie-npr-na.html
tu chodzi tyko o przykład małżeństwa, bez interpretacji właścicielki bloga
http://adonai.pl/life/?id=65
Tomku, możesz spróbować skontaktować się z Raybanem - jego historia to już legenda na tym forum...
Jakich efektów oczekujesz?
Wydaje mi się, że duchowieństwo nie ma nic do tego jak jest przedstawiany npr na kursach przedmałżeńskich....
strzyga a ja myślę, że właśnie ma bardzo dużo, choćby dlatego, że potem będzie tych małżonków spowiadało
może stworzymy własną stronę internetową? ale jak? uważam, że muszą być nazwiska - żeby wszystko było wiarygodne - niekoniecznie na stronie, ale muszą być znane "redakcji" i ludzie muszą mieć świadomość tego, że mogą być wykorzystane.
tak sobi9e oglądam wasze cykle - i myślę że możnaby tam też opisać problemy z cyklami długimi i nienormalnymi i brakiem ginekologów, którzy się na tym znają
a w ogóle powiedzcie - czemu tak mało ginekologów przyjmujących na NFZ????? u mnie w dużym mieście jest problem, żeby sensowną przychodnię znaleźć, a co dopiero gdzie indziej?? tacy którzy są "renomowani" nawet w mojej prywatnej przychodni - gdzie mam zwykle za darmo, bo wykupiony mam przez pracodawcę abonament - przyjmują poza abonamentem za dodatkową opłatą. Nóż mi się w kieszeni otwiera - to już kolejna rzecz nienormalna
Inicjatywa jest dobra, oczywiście nie można liczyć na szybki efekt, ale kropla drąży skałę i kiedyś może coś drgnie.
Mam nadzieję, że krk podejmie kiedyś stosowne decyzje, że to co małżonkotwie robią za drzwiami swojej sypialni ma być zgodne z ich sumieniem, a nie odgórnymi wytycznymi.
Pisałam już kiedyś o tym, ale co tam powtórzę się. Relacje intymne w małżeństwie są bardzo istotne. Małżonkowie mają rożne oczekiwania, potrzeby. Dwoje ludzi dobrej woli jest wstanie to pogodzić tak,żeby żeby czuli się w związku spełnieni i szczęśliwi. Jeżeli dojdzie do tego ingerencja zewnętrzna może być już różnie. Oczywiście na pewno są takie małżeństwa, gdzie oczekiwania są zbliżone, jest też pełna akceptacja i zrozumienie dla wymogów krk u każdego z małżonków. Śmiem jednak twierdzić, że ten ideał, nie jest tak częsty. Pojawia się wtedy frustracja związana z tym, że musimy stłumić nasze pragnienie bliskości gdy jesteśmy na to najbardziej fizjologicznie gotowe ( to nie jest wbrew pozorom tak bardzo trudne) , a podejmować współżycie w czasie gdy nie mamy ochoty i nie daje ono takiej głębi przeżywania i poczucia stawania się jednym ciałem (to moim zdaniem trudniejsze).
Spełnienie w tej sferze przenosi się na inne dziedziny życia, jesteśmy szczęśliwsze jako matki. gospodynie domowe, w pracy, w kontaktach z innymi ludźmi.
Wg ideologii npr " seks na życzenie" odziera kobietę z godności, "uprzedmiatawia ". Być może są związki gdzie tak jest ( obrazek w stylu podchmielony mąż z paczką prezerwatyw w ręce i tekstem " rozbieraj sie -będziemy robić seks"). Dla mnie jednak seks wg kalendarza jest upokarzający, uprzedmiatawiający, czyni mnie naczyniem na nasienie (przepraszam za dosadność wyrażenia). Czytałam teksty duchownych czy tez instruktorow jak wspaniałe npr jest dla kobiet. Moje prywatne doświadczenie jest zupełnie odmienne. Najgorsze jest to, że mam poczucie, że brak satysfakcjonującego pożycia w sferze seksualnej czyni mnie gorszym człowiekiem. Oczywiście wypełniam wszystkie swoje obowiązki rodzinne i zawodowe, ale nie ma we mnie jakiejś części wewnętrznego szczęścia, czegoś brakuje.
Łatwiej byłoby dla mnie zrezygnować całkowicie z seksu niż godzić się na jego " bylejakość".
Któraś z forumowiczek napisała kiedyś w odpowiedzi na mój post smutno konstatujący rzeczywistość z npr, że krk dając tak konkretne wytyczne tego co wolno, a co nie; chce ułatwić ludziom dążenie do doskonałości ,a tym samym osiągnięcie zbawienia. A przecież tak naprawdę nie wiemy, czy Bogu podoba się nasze postępowanie, może wolałby szczerą radość, czystość serca . My wszyscy, którzy nie praktykują npr z radością, być może skazujemy się na wieczne potępienie.
Kościół ewangelicki jest krytykowany czasami za to,że pozostawia tę decyzję sumieniu małżonków, a moim zdaniem jest to głęboka mądrość
ewangelików.
Życie męża i żony najbardziej zgodne z wola Bożą to nie odkładanie poczęcia, zaprzęganie komputerków, analizatorów cyklu, termometrów, obserwacje śluzu itd. ; tylko bycie ze sobą kiedy tego pragniemy i przyjmowanie życia jeśli dojdzie do jego poczęcia. (tutaj zgadzam się z wielodzietnymi)
Jeżeli uważamy, że nie możemy począć ( powód jest tak naprawdę bez znaczenia) to patrząc ideologicznie , teologicznie - nie dość ufamy Panu Bogu.
Krk uważa, że katolik ma tutaj tylko jedną drogę i jest to racja pod warunkiem, że wypływa z naszych głębokich przekonań, jesteśmy sercem i dusza przekonani o słuszności tego postępowania ( obydwoje małżonkowie), wyrzekamy się cielesności, ale nie ma to żadnych następstw w postaci frustracji , rozdrażnienia, emanuje z nas spokój, cielesność nie istnieje, ale oczywiście tylko czasowo. Mija II faza włączamy przycisk "cielesność" on i cieszymy się jednoczącym , satysfakcjonującym pożyciem w III fazie, bez frustracji jeżeli coś nie wyjdzie, albo akurat któreś z nas wyjeżdża. Niektóre małżeństwa podobno tak mają - słowem idylla.
Jeżeli jednak coś się z tego powodu psuje , mamy w sercu niepokój lub żal ( nieważne czy do małżonka czy do konkretnego księdza, czy do krk w ogóle) to nie jest to dobre dla zbawienia naszej duszy.
Zycie wchodzi w nas dwiema drogami cielesną i duchowa, łączy się w człowieka i jego doczesność, po śmierci duch opuszcza ciało ( tak wierzymy). Wszelka nieczystość ciała, ale tak samo jego umartwianie nie ma znaczenia. Znaczenie ma prawość serca, myśli , czystość ducha. Mówi o tym dobitnie Chrystus w NT.
Nie mogę pisać dłużej - obowiązki, ale boli mnie to, że ta pozorna "pomoc" krk obraca się przeciwko.
Miriam - to jest właśnie takie świadectwo o jakie chodziło , jak będę mieć czas to i ja coś tu napiszę
a inicjatywa chyba się skończyła już na samej propozycji, bo pomysłodawca coś się nie odzywa
Szkoda, że inicjatywa upadła, bo sama bym się chętnie w coś takiego zaangażowała.
Ja mam żal do prowadzących kurs przedmałżeński za npr - ową propagandę. Naprawdę wchodziłam w małżeństwo z myślą, że npr i zachowanie czystości przedmałżeńskiej to sposób na udane pożycie (cytat z pani prowadzącej kurs). Potem przeszłam kilka miesięcy bolesnego, beznadziejnego seksu i myślałam sobie - co jest ze mną nie tak? Co z moją wiarą, skoro mi Bóg w tej dziedzinie nie błogosławi? I kiedy zaczęłam w internecie szukać odpowiedzi dokopałam się całej masy historii kobiet podobnych do mojej. Dopiero kiedy zaczęliśmy starać się o dziecko odkryłam, że seks może nie boleć. Niestety - potem przyszła abstynencja ciążowa, teraz blizna po nacięciu, zanik libido u męża i kompletna klęska. Jestem przekonana, że nasze obecne problemy małżeńskie wynikają z fatalnych, seksualnych początków. I nie chcę dyskutować z nauczaniem KK. Sądzę jednak, że ludzie tacy jak my - biedni oazowicze przed ślubem - powinni usłyszeć także o tej drugiej stronie stosowania npr.
Wszelka nieczystość ciała, ale tak samo jego umartwianie nie ma znaczenia. Znaczenie ma prawość serca, myśli , czystość ducha. Mówi o tym dobitnie Chrystus w NT.
Otóż ma znaczenie. Wielokrotnie w nauczaniu Kościoła przewija się, że nasze ciało jest Świątynią Ducha Św. i tak samo jak czystość ducha jest ważna, tak samo i czystość ciała. Jeśli by tak nie było, to dlaczego mielibyśmy podchodzić do niego z godnością, np poprzez grzebanie naszych bliskich zmarłych?