Pomocy
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Chyba potrzebuje pomocy - problem wieloletniego gracza
- Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - XIX Finał
- Monika - wiem że jestem alkoholiczką !!!POMOCY!!!!
- Twoj komputer tez czasami potrzebuje pomocy?
- Strach przed ciążą. Pomocy
- Ciezki stan po po peracij pomocy!!!
- z numerologii potrzebuje na gwalt pomocy
- POMOCY!!! Poszukuję dobrej stolarni.
- SOS pomocy !!!
- POTRZEBUJE POMOCY
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Mam 23 lata. Trzy lata temu przeprowadziłam się z rodzicami do Austrii, przeżyłam tam jednak traumę związaną z tym, że nie mogłam się zaaklimatyzować. Całym moim towarzystwem był wówczas ekran komputera. Szybko stwierdziłam, że jeśli napiję się piwa, to mój zły nastrój natychmiast się ulatnia. Piwo stało się dla mnie lekarstwem na wszystko. Każdy spadek nastroju poprawiałam sobie piwem: jednym, drugim, czwartym... Stwierdziłam, że pod wpływem piwa potrafię dogadać się z każdym i że "piwo to moje paliwo". W międzyczasie zaczęły się różne inne kłopoty, zaczęła się potęgująca się depresja, która cały czas próbowałam zapijać. Potem wróciłam do Polski i wydawało się, że jest dobrze, ale i tak najlepiej czułam się po piwie. I to najlepiej takim wypitym w samotności. Nigdy nie sięgałam po alkohol mocniejszy niż piwo czy wino, ale w pewnym momencie doszło do tego, że piłam tylko do utraty świadomości, inaczej odczuwałam ciągły brak. I nie zauważałam tego, że sama się nakręcam: nawet w dobrych okresach życia, których mi nie brakuje, miałam napady depresji, które natychmiast "leczyłam" piwem i czułam się potem jeszcze gorzej.
Doprowadziłam się do tego, że zaczęłam urządzać jakieś dzikie, psychopatyczne awantury po pijanemu. Jakieś krzyki, wyzwiska... Płacze, dążenia do prób samobójczych, już sama nie wiem co jeszcze. Sama bym jednak pewnie nie przestała pić, taki nakaz dał mi w końcu mój partner, jedyny człowiek, który zna mój problem. Przemyślałam jego słowa, uznałam, że ma rację, dołożyłam do tego to, co wiem o alkoholikach od mojego ojca (ojciec jest niepijącym alkoholikiem od blisko 18 lat) i zaczynam rozumieć, że bez pomocy sobie nie poradzę. Teraz jeszcze napędza mnie lęk przed alkoholem, boję się tego, co mogę zrobić po pijanemu. Nie piję od początku czerwca. Boję się liczyć dokładnie dni, bo mam wrażenie, że to że jest ich tak mało - załamie mnie. Poza tym liczenie dni bez alkoholu oznacza dla mnie przyznanie się, że jestem alkoholiczką, a nie jestem na to chyba gotowa. Jednak najgorsze dla mnie jest to, że po pierwsze mam teraz b.poważne problemy z pracą, a po drugie w najbliższy czwartek w moim domu odbędzie się impreza, na której wszyscy znajomi będą pili. Błagam, pomóżcie mi nie zapić! Nie wiem, czy jestem w stanie przyznać przed sobą, że jestem alkoholiczką, ale wiem, że jeśli się napiję, to będę tego ciężko żałować. Tylko, że wiem też, że jeśli się napiję, to na kilka godzin zapomnę o dręczących mnie problemach...
Proszę, pomóżcie mi.
cześć
ja nie pije od ponad roku,
kosztowało mnie wiele trudu,strachu,wstydu żeby udać się do Ośrodka Leczenia Uzależnień
nie będe się silił na diagnoze Ciebie,zreszta sama to zrobiłaś świetnie, bo jestem na to za krótki ale ALKOHOLICZKA z Ciebie że HEJ!!!!
pijesz kasacyjnie,problemy z bliskimi i w pracy,targnięcie się na siebie to standard u uzależnionego
masz zadatki na alkoholika po ojcu-ja tak samo
bierz się za siebie i ratuj to co jeszcze zostało do uratowania bo będzie coraz gorzej
kopnij się w cztery litery i do Ośrodka (najlepiej zamkniętego to Cię przy okazji impreza ominie)
będzie bardzo ciężko ale będzie też szansa na nie zapominanie,przez zapijanie, o dręczących Cie problemach ale na ich rozwiązanie w przyszłości
trzymam kciuki
z Bogiem
A ojciec 18lat nie pije,uczeszcza moze gdzies? Jesli wstydzisz sie go poprosic o pomoc to moze znajdz w necie najblizszy otwaqty mityng i pojdz ??! zajdz? No wiesz, oj wybierz sie na owy. Uff wybrnalem u nas np. w grupie jest kilka dziewczyn.
Niestety Marek ma racje i idziesz na dno,bedzie tylko gorzej. Smiem twierdzic ze upijesz sie na imprezie. Jesli wytrwasz to odpijesz do kwadratu za jakis czas. To ci przypomni te slowa.
Jednak jest Nadzieja. Cholerstwo mozna w KAZDEJ CHWILI powstrzymac. Idz za rada,do ojoja po skierowanie na terapie zamknieta. Tam bedziesz bezpieczna i zrozumiesz kilka rzeczy. NAJWAZNIEJSZYCH.
Masz prawo byc szczesliwa. Twoj wybor.
tutaj. Pomozcie,dziewczyny.
Dodam tyko ze w tym forum nie doradzimy ci jaka tabletke polknac
nie zdradzimy jak wytrzymac od do. Zebys zyskala na czasie na uregulowanie spraw i dojscie do siebie.
Dzielimy sie smutkami radosciami wspieramy bo chcemy uwolnic sie od nalogu.. Jak jest u ciebie? Zalezy ci na sobie chociaz troche? Oprocz netu jest takze zycie,real. +pewno zanudzam ale kurde nie znam innej,skutecznej drogi niz AA czasem samemu sobie tqzeba wymieqzyc siarczysty policzek i pokazac na co stac. Zawsze jest ktos kto ma od nas o wiele gorzej,a mimo to daje siebie i za to go kocham. Tak jak moj Spons
Wstyd... Nie wiem, zresztą zwał jak zwał, może być, że to wstyd, ale z ojcem nie chcę o tym rozmawiać, bo wiem, że to będzie dla niego najgorszy cios. Tym bardziej, że kilka razy ostrzegał mnie, że nie jest dobrze, ale on nie widział najgorszego etapu. Poza tym... porozmawiałabym z nim, gdyby nie to, że ja sama przed sobą nie jestem jeszcze w stanie przyznać się, że jestem alkoholiczką. Na rozum - wiem, że jestem. Ale cały czas jeszcze to wypieram, cały czas myślę, że to po prostu kwestia powiedzenia sobie "dzisiaj nie piję". Nie jestem w stanie wybiec na razie dalej, boję się myśleć, że za rok, czy za pięć lat nadal nie będę się mogła napić, ale nie jestem gotowa do tego, żeby przyznać, że jestem bezsilna wobec alkoholu. Cały czas pozostaje mi to w obszarze bardzo silnego lęku przed alkoholem, przed tym co zrobię, jeśli się napiję i przed tym, co się ze mną stanie, jeśli zdecyduję się podjąć 12 Kroków. Rozumiecie? Miesza się we mnie i lęk przed alkoholem, i leczenie w AA. Samo przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu jest dla mnie ogromnie trudne. Ale jak pomyślę o dalszych krokach, o przyjęciu Siły Wyższej... Nawet jeśli za Siłę Wyższą uznam AA, to jednak moim życiowym hasłem i moją dumą było to, że to ja decyduję o swoim życiu, ja i nikt inny. Co prawda spieprzyłam to na całej niemal linii, ale nie potrafię mimo tego zrezygnować z myśli, że moje życie należy wyłącznie do mnie. Bo "niech to będzie spowiedź, ale bez rozgrzeszenia. Nie chcę, by okradano mnie z mojego życia".
Ośrodek, zwłaszcza ośrodek zamknięty byłby dla mnie w tej chwili czymś potwornym. Byłaby to trauma, zmuszenie się do przyznania, że nie ma dla mnie ratunku. Ja do mityngu jeszcze nie dojrzałam, a co tu mówić o leczeniu w Ośrodku! Obawiam się, że popełniam błędy każdego alkoholika, przeraża mnie myśl o tym, że w końcu zapiję - i co się wówczas stanie, ale nie potrafię jeszcze przyjąć do wiadomości całej prawdy związanej z MOIM alkoholizmem. Wydaje mi się, że to się stosuje do wszystkich innych, ale ja się będę pilnować i dziś nie będę pić.
Cóż, jak pisał jedyny Bóg w moim życiu, czyli Marek Hłasko: "wódka jest prawdą, którą zawsze rozumie się zbyt późno". W moim przypadku jest to piwo.
Witaj Bezimienna...
Im dłuższa przerwa w piciu, tym większe zapicie po powrocie do niego...
Biorąc pod uwagę, że alkoholizm to choroba postępująca, ze wszystkim będzie tylko coraz gorzej i gorzej. Chcesz swojego dna to je będziesz miała, jeśli oczywiście dane ci będzie wyjść z niego o własnych siłach, a nie w najmniejszej wytrzeźwiałce czyli w trumnie...
Twoje życie - twój wybór.
Nieważne również czy to jest wódka, piwo bądź wino. To wszystko jeden i ten sam związek chemiczny.
Na razie nie główkuj i nie przejmuj się Panem Bogiem, wystarczy, że On przejmuje się tobą i czeka...Ty teraz potrzebujesz psychiatry, psychologa, terapeuty, a na sprawy duchowe przyjdzie czas jak go sobie oczywiście sama dasz.
Ojciec...Zrozumie cie lepiej niż ktokolwiek inny z rodziny.
Daj sobie szansę. Nie ma w tym przypadku żadnych "przeciw", wszystko jest "za"...
Ps;
wiem jak się czujesz, lecz będzie tylko coraz gorzej...
cześć wuzetka
nie kochana,nie ty decydujesz o swoim życiu ale alkohol robi z tobą co chce,
u nas się mówi "Ja go w mordę a on mnie na ziemie"-i widzisz co zostało z Twojego życiowego motto?
myślisz że to jest wolność?
cytujesz Marka Hłasko,nazywasz go swym bogiem-pomińmy milczeniem to jak skończył,
zacytuje ci pewnego księdza,nie wiem czy on jest autorem czy powtarzał po kimś ale usłyszałem od niego:
"Wszyscy kiedyś przestaną PIĆ,niektórzy jeszcze za ŻYCIA"--a TY wuzetko?
jesteś bardzo wrażliwą osobą dlaczego siebie traktujesz tak oschle?
a co do wstydu przed najbliższymi?
myślę że twój tato będzie najszczęśliwszym ojcem na świecie jeśli zwrócisz się do niego o pomoc,słyszałaś o "synu/córze/ marnotrawnym"?
powiem Ci coś o czym nie wie nikt (na tym forum) o mnie-moja siostra tez jest alkoholiczką,trzeżwą od 9 lat i tysiące razy z siostrzaną troskliwością ostrzegała,prosiła i groziła mi,też sądziłem że jak się przyznam do alkoholizmu to będzie tryiumfować w stylu "...a nie mówiłam..." ,a wiesz co ona zrobiła?
wzięła mnie pod ręke i zaprowadziła do OLU,teraz gdy sie wyprowadzam Ona biedna płacze za mną i mówi "...z kim mi będzie po drodze teraz..."
tak samo może być z Tobą i twoim tatą-będziecie wsparciem jeden dla drugiego,pomyśl o tym
widzisz jednym krokiem można zyskać wszystko-życie,rodzinę,więzi
wybór należy do Ciebie
Idz
z Bogiem
Na imię mam Baśka, Wuzetka to mój kot, a przy tym piszę z Warszawy i jakoś tak mi się podpisało
Jejjjj, wiedziałam, że AA to nie głaskanie po główce, ale... uch. Dajecie mi popalić. I dziękuję. Wiem, że alkoholik powinien wiedzieć, kim jest, bo inaczej nigdy nie przestanie pić. Swoją drogą ciekawe, że rzeczy, które słyszałam przez całe życie odnośnie alkoholizmu, ale na które nie zwracałam uwagi, teraz wracają do mnie z taką siłą. Nagle przypominam sobie te wszystkie rozmowy prowadzone u mnie w domu. Miałam coś koło 4 lat, kiedy tata przestał pić. Matka zachowała się wtedy wspaniale, sama nie tykała alkoholu przez kilkanaście lat i pomagała mu na każdym kroku. W naszym domu odbywały się regularnie mityngi i podobno chwaliłam się w przedszkolu, że do mojego domu przychodzą sami alkoholicy... Tylko zapominałam dodawać, że alkoholicy niepijący - bo dla mnie było to oczywiste. Zastanawia mnie natomiast inna rzecz: dlaczego, widząc dookoła siebie niepijących alkoholików, słuchając rozmów o alkoholu i o tym, co robi z życiem, mając pod ręką najlepszego przyjaciela w osobie ojca-alkoholika - sama zaczęłam pić? Gdzie popełniłam błąd? O czym zapomniałam? Ojciec widział, na jakiej drodze jestem, chociaż to głównie przed nim ukrywałam swoje akcje. On jest bardzo mądrym człowiekiem, a alkoholików rozpoznaje z odległości kilku kilometrów i wydaje mi się, że bałam się, że jeśli on mi to powie, to już nie będzie odwrotu. Tym samym zrobiłam sobie jeszcze gorszą krzywdę - bo gdybym posłuchała go wtedy, może zdążyłabym wyhamować? Teraz z rozmową jest taki problem, że on i mama są w Austrii, a ja w Polsce - i nawet, gdybym zdecydowała się porozmawiać, to nie chciałabym robić tego przez telefon. Niemniej jednak jeszcze do tego nie dojrzałam - trudno zresztą, żeby stało się to od wczoraj... Ale bardzo pomagają mi Wasze odpowiedzi, dużo myślę, i to pierwszy raz jakby na trzeźwo. Co prawda do trzeźwości to mi daleko, ale analizuję wszystkie Wasze słowa i wiem, że macie rację (chociaż to o Bogu nadal mnie przeraża). Myślę, że z Waszą pomocą dojdę w końcu do pierwszego kroku i odważę się pójść na mityng.
NIE MYSL DUZO! Najlepiej wcale. Po prostu idz. Potem zadzwon do rodzicow,zrobisz im w ten sposob prezent. i nie zawiedz! Ten pierwszy krok tam,na mityngu zrobisz,musisz miec realne wsparcie... Z czasem wszystko zrozumiesz,obiecuje. Musisz dotknac by uwierzyc. Teraz snisz,jesli zrobisz to dla siebie,nastapi wybudzenie.Jak sie troche dni usklada bedziesz cieszyc sie kazda trzezwa sekunda,widzisz,nawet ja,chociaz ciagle becze i narzekam bo tez swierzy jestem w gminie,nie oddalbym tych minutek,ktore uzbieralem,za skarby.dupa robota,zona/gdybym ja mial rzecz jasna/ w razie zagrozenia dla trzezwosci,jesli b.trzeba cala wies spale.przesadzam?moze? Czasem jest ciezko,ale od czego sa przyjaciele. znajdz otwarte spotkanie,do niczego cie to nie zobowiazuje i bez krepacji mozesz liczyc tez na nas,zrozum jednak ze to jest uzupelnienie bardzo powaznego programu ratujacego CZLOWIEKOWI zycie. Musisz zejsc na ziemie. Szkoda by cie bylo stracic. Moj stary tez pije,teraz w ciagu juz 13lat bez przerwy. prawie nie ma pluc,mozgu,szyny w nogach,prochno. Od dzidcka pamietam pil ciagami. Ze dwa razy zbieral sie w kupe,odwyki ale najdluzej rok wytrzymal na duposcisku. Nikomu nie zycze takhego potwora psychopaty jakim niepijac sie stawal. A wystarczylby jeden prosty krok.. Wszystkie krzywdy jakie nam wyrzadzil poszlyby w zapomnienie. W AA ratuje sie swoje czlowieczenstwo,uczac zycia,trzezwiejac chce czynic najblizszych szczesliwymi.
P.s. Nigdy nie probujcie kasku zdejmowac bez odp.paska w czasie jazdy. Ciemnosc,duszno i za cholere nie idzie go spowrotem naciagnac..
Pss.tez mam kota,ma na imie stefan jak zobaczy ptaka przyjmuje pozycje obronna niedzwiedzia zrobionego na dywan :/
Powodzenia Basiu. Przepraszam za te glupie zarty,bo to wazna sprawa
Basiu
widzisz jakie to wszystko jest pokręcone,miałaś piękny trzeżwy dom rodzinny,a ja z kolei patrzałem na ojca pijaka bijącego mame,
już o tym pisałem,że odkąd pamiętam powtarzałem sobie 'nigdy nie będe jak On' i co ?
stałem się taki sam jak mój tata,pewnie gdybym pił dalej doszło by tez do przemocy u mnie w rodzinie ale ...
no właśnie ale... dzięki temu że dostałem ultimatum,zderzyłem się z rzeczywistością,przeżyłem gorycz wstydu,pokajania się,przyznania do porażki jako mąż,ojciec,pracownik,człowiek i co tam tylko do mnie pasuje,jednym słowem do klęski na całej linii mogłem na nowo zacząć tworzyć siebie jako ten ojciec,mąż,syn itd.
jak więc widzisz trudno odpowiedzieć na pytanie DLACZEGO tak a nie inaczej się stało ze mną czy z Tobą,wszystko po trochu złożyło się na Nas alkoholików-rodzina,wzorce,koleżeństwo,predyspozycje,własny wybór...
a co do Boga-bez Niego nie byłoby mnie tu gdzie jestem teraz,na początku ufny w swe własne siły sądziłem że sam "pokonam" nałóg,obłożyłem się literaturą fachową,chodziłem na Mitingi,Terapie i o mały włos nie wróciłem z powrotem do picia,cały czas czułem że to nie jest do końca TO,czegoś brakuje,czegoś naprawde istotnego i ważnego,a On był i czekał na mnie,nie będzie się pchał nieproszony,jest przy Tobie stale i czeka aż sama wyciągniesz ręce po pomoc
tylko tyle i aż tyle..
wszystko jest w twoich rękach i w twoim zasięgu,wystarczy sięgnąć ale za Ciebie nie zrobi tego nikt ani ja ,ani rodzice, ani chłopak, nawet Bóg jest bezsilny wobec twojego "rozumu i wolnej woli"
co wybierasz?
p.s.
no tak, wszyscy alkoholicy mają koty?
mój sie nazywa Rudolf
Wrocilem z mityngu. Troche nerwowo bylo. Zauwazylem ze pare osob z kopyta ruszylo.. Jednak najladniej budzi sie kolega J. Emocje mnie niszcza,stwierdzam. Musze cos z tym zrobic. Jak minal dzien Basiu? Wyciagnelas jakies wnioski,postaraj sie utrzymac jak najdluzej abstynencje. Daj sobie czas na przemyslenie.. Jak chcesz jeszcze zaprobowac,nic cie nie powstrzyma. Moze faktycznie sam alkohol musi cie przekonac. Oby nie bylo za pozno. Napisalas ze dalismy ci popalic. To wlasnie jest glaskanie po glowce. Nie ma targu jesli chodzi o zycie. Jesli widze ze wisisz na sznurze,nie bede pouczal tylko cie odetne. Tym nozem moze byc AA. Z nas tu wszystkich tylko Jurek jest juz po Tamtej Stronie. Co nie zmienia ze tez musi sie pilnowac.. Jesli nie zbladzimy,nasz czas tez nadejdzie. Poczytaj jego listy. Wyobraz sobie wobec nas bezsilnosc,doszedlem tez do wniosku zeby cie nie przekonywac. Tylko stwierdzic przed soba ze mam racje.
Pewno kilkanascie lat uplynie zanim sie pogodzisz. Byc moze bedzie jeszcze co ratowac.
Jak minal dzien? Smutki,radosci jakies ? Jak sie czujesz?
cześć
no właśnie Basiu,jak minął czwartek? Impreza?
Wiesz wuzetko? Mi tez bylo trudno zdobyc sie na odwage. To jak skok do wody troche. To twoje zycie i zdaje sobie sprawe ze nic ani nikt nie jest w stanie cie przekonac. Cholera,plakac mi sie chce jakie to sk..synstwo jest cwane i potezne. Panie Boze podaj Jej reke. Pozdrawiam i do zobaczenia
CZEŚĆ BASIU!!! Na PW.napisałem Ci parę słów ,może skorzystasz,a przynajmniej przeczytaj. Daj znać co o tym myślisz. Pozdrawiam Grzesiek.
Wobecnej sytuacji nie mając uporządkowanych myśli,oraz zbyt dużo za.. i przeciw,myśl tylko co jest dzisiaj 24 godziny, na rozważania i przemyślenia będzie czas. Uwierz w siebie,nie licz godzin,rób swoje na trzeźwo i szybko zacznij szukać pomocy u innych alkoholików,przecież ich znasz!!! POGODY DUCHA
Basiu na samym dole strony jest post pt. WIELKANOC. Jak go otworzysz jest tam temat
NA dobry początek.Polecam ten cytat