Prawie jak nerwiak
Katalog znalezionych frazWÄ tki
- agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
- Statystyki z lat 2000-2005 - operacje nerwiaka w Polsce
- nerwiak mojej mamy-mniej typowe objawy
- nerwiak nerwu twarzowego (VII) ucho środkowe
- Leczenie Nerwiaka metodą vega test lub dr R. Volla
- Dziwny objaw - czy to może być nerwiak? poradźcie!
- Anita i moj nowy przyjaciel w osobie_NERWIAK
- w jakim wieku dowiedzieliście sie, że macie nerwiaka?
- Kaska - nerwiak nerwu statyczno słuchowego
- Co wybrac- GK czy czekanie na rozwoj nerwiaka?
- Nerwiak ? Zdjecia mri głowy
agniusza serwis - literatura w sieci, proza, feminizm, gender, queer ...
Witam wszystkich serdecznie, poszedłem w kwietniu do neurologa z powodu bólu głowy, oczu. Dostałem skierowanie na tomograf, zrobiłem. Okazało się, że mam torbiel pajęczynówki, ponieważ była spora 33x25x43 i dawał objawy to od razu pojechałem do neurochirurga do Wrocławia. Tam lekarz zlecił rezonans po badaniu okazało się, że mam torbiel naskórkową w III komorze mózgu. Leczenie tylko operacyjne, został wyznaczony termin. Ja w sumie potraktowałem to bardzo lekko, dopiero po pewnym czasie doszło do mnie co tak naprawdę mam i czym grozi taka operacja. Z operacji we Wrocławiu zrezygnowałem i pojechałem na wizytę do prof. Harata. Diagnoza została potwierdzona, trzeba operować. Wiedząc jakie mogą wystąpić powikłania po operacji zadałem pytanie czy to co ja mam jest gorsze czy "lepsze" niż nerwiak. Dostałem odpowiedź, że jest to zmiana łagodniejsza i są bardzo duże szanse na to, że będę sprawny w 100%.
Byłem zdecydowany na prof. Harata ale czytając niektóre opinie z tego forum zacząłem znowu się zastanawiać czy dobrze robię?
Najgorszym objawem u mnie jest takie jakby otumanienie. Czytając np. książkę muszę niektóre fragmenty przeczytać ze 2-3 razy, żeby ta informacja przebiła się do mojego mózgu.
Cześć, dowiedz się jaką metodą będą operować ja polecam neuronawigację.
Z tego co się orientuję to w Bydgoszczy mają sprzęt do neuronawigacji, ale może się mylę
Byłem operowany przez prof. Harata, trafiłeś w dobre ręce. Jak prof. Harat potwierdził konieczność na oprerację, to trzeba się zdecydowac na operacje, bo prof. jest zwolennikiem radiochirurgii np. Gamma Knife czy Cyber Knife.
Ja miałem zabieg w Krakowie na św. Rafała od niedawna tam mają sprzęt do neuronawigacji. We wtorek miałem operację a w sobotę byłem w domu.
No to trzeba iść

Aha, czyli prof. zdecyduje się na całkowite usunięcie.
Głowa do góry, będzie dobrze, zobaczysz

Jeśli się uda to będzie próbował usunąć całkowicie, bardzo prosiłem żeby wziął pod uwagę szczególnie nerw twarzowy, zależy mi na nim jak chyba każdemu. dnia Czw 13:49, 23 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Neuronawigacja to nie jest metoda operacji tylko monitoring srodoperacyjny
Mi o to chodziło

[quote="mest1987"]Jeśli się uda to będzie próbował usunąć całkowicie, bardzo prosiłem żeby wziął pod uwagę szczególnie nerw twarzowy, zależy mi na nim jak chyba każdemu.[/quote]
Torbiel, to tylko całkowicie albo w ogóle. W środku jest płyn, to gdyby ją dzielili to by się zawartość wylała

Dlatego tez torbiel nie moze byc poddana gk...
Hmm,mi powiedział coś takiego, że będą nacinać nad uchem ale może być tak, że nie będą mieli dojścia do samej góry wtedy zostawią i będziemy obserwować i umówimy się na operację w przyszłości żeby zrobić cięcie wyżej. W sumie to nie do końca wiem jak to będzie, ale liczę, że będzie dobrze:)
Nie wiem jak wyglada operacja usuwsnia torbiea wiec trudno cokolwiek powiedziec
Masz rację Edyta źle to sformułowałem nie ma metody neuronawigacji jest metoda klasyczna wspierana neuronawigacją. dnia Pią 8:42, 24 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Torbieli nie mozna potraktowac nozem gamma. Ja mam prawie 5 cm torbiel. Nic z nia nie robię. Poki co nie rosnie i nie daje zadnych oznak. Nawet jakby dawala, to pewnie i tak na zadna operacje bym sie nie zgodzila

Ja gdybym nie miał żadnych objawów to pewnie nie poszedłbym nawet do lekarza, a że pojawiły się takie objawy jak wieczna senność, ból gałek ocznych, ból głowy, kłopoty z koncentracją i na dodatek nie mijało to przez tydzień,dwa to się zaniepokoiłem i poszedłem do lekarza. Chyba że przyczyna jest zupełnie gdzie indziej a ten torbiel wyszedł po prostu przy okazji badania głowy i na niego zostało wszystko zrzucone:)
Trochę mi namieszaliście z tą operacja

Miałam usuwanego nerwiaka w Bydgoszczy, w wypisie ze szpitala napisano, że został usunięty "doszczętnie". Wszystkie RM od 5 lat to potwierdzają. Uważam, że to splot różnych okoliczności. Skonsultuj się z jeszcze jednym, lub dwoma specjalistami, masz ten luksus, że możesz, masz wybór i możesz dać sobie czas na podjęcie decyzji.
Ja tez bym zasiegnela jeszcze opinii innych lekarzy. W Warstawie jest wielu dobrych specjalistow.
Miałam usuwanego nerwiaka w Bydgoszczy, w wypisie ze szpitala napisano, że został usunięty "doszczętnie". Wszystkie RM od 5 lat to potwierdzają. Uważam, że to splot różnych okoliczności. Skonsultuj się z jeszcze jednym, lub dwoma specjalistami, masz ten luksus, że możesz, masz wybór i możesz dać sobie czas na podjęcie decyzji.
Jak oceniasz szpital i lekarzy w Bydgoszczy? Wybrałabyś drugi raz tak samo?
Teoretycznie mam czas, ale czuje się coraz gorzej i jakby ktoś mi powiedział, że mam jutro iść do szpitala to bym się nie zastanawiał. Od bardzo dawna miałem uczucia senności i zmęczenia ale od niedawna dosłownie z dnia na dzien pojawił się ciagły ból głowy i oczu. Przyjęcie do szpitala mam na 19 października, jakos chyba do tego czasu wytrzymam choć sił jakby coraz mniej. Profesor powiedział, że pewnie prędzej czy później i tak byśmy się spotkali bo to cały czas będzie rosło.
Sugerujecie, że to wszystko może mieć inne podłoże?
Mogę też wkleić swój opis rezonansu, ktoś może porówna ze swoim i zobaczymy czy objawy sa podobne? dnia Pią 13:53, 24 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Cały weekend minął mi na myśleniu czy poddać się operacji czy nie? Czy może jeszcze z kimś to skonsultować? Jeśli po operacji będzie gorzej niż teraz to jaki jest sens pójścia na tą operację? Może zdecydować się jak będzie dopiero zagrożenie życia? Sam już nie wiem co myśleć, bo to poważna decyzja:( może jednak umówić się na wizytę do prof. Bażowskiego którego polecacie, ciężka sytuacja się wytworzyła bo coś trzeba zdecydować.
Najgorsze jest to, że nie mogę w życiu podjąć żądnej poważne decyzji bo dzielę życie na to ówczesne i po operacji, po której nie wiem co nastąpi. dnia Pon 8:11, 27 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Spróbuj skonsultować swój przypadek z jeszcze jednym neurochirurgiem jak masz wątpliwości.Operacja jest raczej nieunikniona ale myślę,że warto posłuchać innej opinii.Co do samopoczucia to może przyczyna leży zupełnie gdzie indziej?Wyniki morfologii masz dobre? A nie pytałeś profesora czy takie objawy mogą być przy torbieli?
Morfologie robiłem koło kwietnia wtedy kiedy zaczęły się dolegliwości, nie mam żadnych odchyleń od normy. No właśnie nie zapytałem prof. czy takie objawy może dawać torbiel, ja myślę, że to nie zależy od tego co to jest tylko jak jest umiejscowione i co uciska. Wgl prof. mało mówił gdybym o większość rzeczy sam nie zapytał to nie wiem czy uzyskałbym jakąkolwiek informacje. Fakt ciepły człowiek, ale dla mnie nadal za mało informacji. Choć chyba operacji podjąłbym się tylko u niego.
Nawet nie wiem czy po operacji nie będę kaleką, z drugiej strony sobie myślę, że skoro nie mówił, że np. nerw słuchowy zostanie przecięty i o tym muszę wiedzieć czy jakieś poważne powikłania z którymi muszę się liczyć to możę mnie to za bardzo nie dotyczy? Sam nie wiem
Myślałem sobie żeby może jeszcze zrobić USG odcinka szyjnego, może tam żyły nie mają odpowiedniego przepływu lub jest coś uciskane i pompuje mniej tlenu do mózgu?
Po takiej operacji da się później normalnie funkcjonować? Jeśli mam iść na rentę czy inne świadczenie to wgl nie ma sensu żebym szedł na tą operację bo z renty się nie utrzymam. dnia Wto 13:16, 28 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Podobno w Białymstoku przeprowadzają endoskopowe operacje mózgu z użyciem neuronawigacji i podobno jest to metoda stosowana właśnie przy torbielach
O tym jakie zagrożenia mogą wystąpić po operacji to ja się dowiedziałem dopiero dzień przed operacją przy przyjęciu do szpitala. Jutro idę na wizytę kontrolną i dowiem się co dalej z moim nerwiakiem.
Wielokrotnie pisałam, że wybrałam Profesora, ponieważ wzbudził nasze zaufanie, moje i męża, konsultowalam się też z prof. Podgórskim z Warszawy i z prof. Majchrzakiem z Katowic.
Opiekę, warunki, wiedzę i kulturę osobistą lekarzy i pielęgniarek w Bydgoszczy oceniam bardzo dobrze. Byłam nieznośna jako pacjentka..., otrzymałam wsparcie psychologa.
Gdybym ponownie miała przez to przechodzić, zgromadziłabym jak najwięcej informacji o skutkach operacji i możliwych powikłanianiach, żeby skuteczniej, bardziej świadomie się rehabilitować. Operacja, to często w naszym przypadku początek drogi

To forum, chociaż tak cenne, moim zdaniem nie da Ci gwarancji, że podejmiesz właściwą decyzję. Skonsultuj się z jeszcze jednym, lub dwoma specjalistami, a potem podejmij decyzję i trzymaj się jej. Pozdrawiam i trzymam kciuki!

Byłem operowany przez prof. Harata, trafiłeś w dobre ręce. Jak prof. Harat potwierdził konieczność na oprerację, to trzeba się zdecydowac na operacje, bo prof. jest zwolennikiem radiochirurgii np. Gamma Knife czy Cyber Knife.
ja znam tylko metodę leczenia gamma knife czym ona się różni od cyber knife?
Tu jest wszystko o Gamma Knife, Cyber Knife i Linac.
https://www.rta.com.pl/gamma-knife-cyber-knife-i-linac-jako-narzedzia-neuroradiochirurgiczne/
Pozdrawiam.
Cześć urartu, nie do końca rozumiem Twoją historię. Na wypisie ze szpitala miałeś napisane, że nerwiak został usunięty doszczętnie? Jak do późniejszego rezonansu kontrolnego odniósł się profesor Harat?
Cześć Iwa.
Na wypisie ze szpitala miałem napisane, że guz usunięty radykalnie, dodatkowo potwierdził na sali po operacyjnym mi dr. Sokal(lekarz prowadzący), no i Harat.
A jak po pierwszym MR kontrolnym, dowiedziałem się że połowa guza siedzi w głowie, to mało zawału nie dostałem. Profesorowi pytam dlaczego tak jest, ze co innego mi mówiono a co innego wyszło na rezonansie, to On, no niestety fragmencik(nie zły sobie fragmencik 2,5cm) został przy nerwie twarzowym, tak i konkretnie mi nie odpowiedział na pytanie.
Czytając różne historie tu na forum, zauważyłem, ze identyczne sytuacje co raz częściej się zdarzają. dnia Czw 17:35, 30 Lip 2015, w całości zmieniany 4 razy
Tak, własnie piszą w moim przypadku jest to samo k.
radek, urartu ile dochodziliście do siebie po operacji? Co na początku sprawia największy problem? Po jakim czasie wróciliście do pracy?
Po operacji szybko doszedłem do siebie, największym problemem po operacji było podwójne widzenie

Po operacji szybko doszedłem do siebie, największym problemem po operacji było podwójne widzenie

Czyli można powiedzieć, że jesteś w 100% sprawnym człowiekiem:)
rehabilitacje załatwiałeś w miejscu swojego zamieszkania czy też w Bydgoszczy?
Czyli można powiedzieć, że jesteś w 100% sprawnym człowiekiem:)
rehabilitacje załatwiałeś w miejscu swojego zamieszkania czy też w Bydgoszczy?[/quote]
Po operacji słuch(z lewej strony) straciłem 75-80%, ale da się z tym żyć

Rehabilitacje załatwiłem w miejscu mojego zamieszkania na NFZ. dnia Wto 13:37, 04 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Tak sobie analizowałem czy warto pojechać do jeszcze jednego lekarza ( w sumie byłem u dwóch i każdy powiedział to samo)... i chyba dam sobie spokój. Czekałem głównie na wieści od Kaluss odnośnie wizyty u prof. Marchela i z jej relacji wynika ( w sumie nie tylko z jej), że od prof. bardzo ciężko się czegoś dowiedzieć i że jest mało rozmowny a w sumie na tym zależałoby mi najbardziej. Także chyba nie ma co kombinować i jechać do Bydgoszczy. Będzie jak będzie. Chyba, że podsuniecie mi jeszcze coś na co nie zwróciłem uwagi:)
Prof Harat jest świetnym specjalistom, też brałam go pod uwagę, jednak po przenalizowanu wielu historii usunięcia nerwiaków doszłam do tego, że jednak większej liczbie osób udało się usunąć guza w całości w trakcie operacji u prof Marchela (każdy przypadek jest indywidualny i nie oznacza to że u mnie to również się uda, ale takie moje statystyki chociaż podtrzymują mnie na duchu

Prof Marchel był na rozmowie taki jak wszyscy mi opisywali, łącznie z lekarzami z Katowic. Jest małomówny, ale też konkretny. Obiecał, ze wszystko mi opowie w przyszłym tygodniu po badaniach i na to liczę

Myślę, że kolejne konsultacje w twoim przypadku przyniosą taką samą diagnozę - trzeba operować, prof Marchel powie to samo i tylko to zapewne, a wybór lekarza prowadzącego należy już do Ciebie.
Tak chyba w szpitalu na ul.Banacha zależny im najbardziej na usunięciu guza .z reguły stawiają na utrzymanie jak najdłużej dobrej jakości życia k
Usunięcie guza w całości z reguly wiąże się z wieloma powikłaniami wiec nie można tutaj mówić o jakości życia i komforcie po...ja mam czasami wrażenie ze Marchel chce usunąć całego guza pomimo wszystko...usunięcie całego guza to dla niego priorytet ,nie ważne skutki uboczne po. ..potem się pacjent martwi...
Ja usłyszałam od lekarzy ze mój nerw twarzowy tak czy inaczej bedzie naruszony wiec skoro i tak istnieje duże prawdopodobieństwo to chce sie dziada pozbyć raz na zawsze

ja mam czasami wrażenie ze Marchel chce usunąć całego guza pomimo wszystko...usunięcie całego guza to dla niego priorytet ,nie ważne skutki uboczne po. ..potem się pacjent martwi.
----------------------------------------------------------------------------------------
Zgadzam się, taka jest prawda. dnia Pon 21:27, 24 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
Tak, ale trzeba jeszcze dodać , ze jak wystąpią skutki uboczne to tu na miejscu wszystkiemu się zaradzi przynajmniej mi tak powiedział . Tag-ze głowa do góry alleluja i do przodu. k.
Takich lekarzy boje sie najbardziej-najwazniejsze, by odhaczyc w papierach, ze guz w calosci usuniety a to jaki komfort zycia ma pacjent i z jakimi problemami boryka sie po operacji, jest najmniej wazne. Od takiego lekarza wyszlabym od razu

Myśle, że Marchelowi chodzi przede wszystkim o skuteczność. Nie jest tak że po operacji pacjent niech martwi się sam. Jeżeli coś pójdzie nie tak zapewniają dalszą opiekę (wszycie złotej płytki, ewentualna rekonstrukcja).
Dziwi mnie że wyżej stawiacie komfort życia rozumiany jako atrakcyjny wygląd (bez porażeń) niż skuteczność operacji polegającej na całkowitym usunięciu guza. Dla mnie komfortem jest to że mogę spać spokojnie wiedząc, że nie mam nic w głowie, że jest czysto niż cieszyć się piękną buzią i drżeć przed każdym MRI ile i czy nerwiak rośnie.
Prof. Marchel od początku powiedział mi że usunie całego guza i tak było, porażenie było duże (IV-V stopień), ale po 5 latach nie jest mocno widoczne, a komfort życia wcale nie jest gorszy. Gdybym miała cofnąć czas ponownie wybrałabym Marchela, a nie operacje częściowe przy zachowaniu nerwu twarzowego i odradzającego się wciaż na nowo obcego.
Lilka, wg Ciebie komfort życia to ładny wygląd? Ja zupełnie inaczej to pojęcie rozumiem
Zaden lekarz przed operacja nie moze byc w 100% pewien ze usunie calego guza bo tego nie wie,wszystko wychodzi jak to sie mowi w praniu. Moze powiedziec ze bedzie sie staral usunac calego. Jezeli by mi powiedzial ze na pewno usunie calego to juz by stracil moje zaufanie.
Co do komfortu zycia to powiem tak-wyglad jest wazny ale nie oto chodzi. Jezeli dojdzie do porazenia to powiem na swoim przykladzie o komforcie zycia-pomijam juz tutaj kwestie estetyczne chociaz nie ukrywajmy ze kazdemu z nas zalezy na tym aby dobrze wygladac.ale dla mnie komfort zycia w wyniku porazenia bardzo sie pogorszyl chociazby ze wzgledu na problemy z okiem ktore sa wlasnie skutkiem porazenia,nadal mam problemy z jedzeniem i piciem,do tego brak czucia calej lewej strony twarzy i czesci glowy co skutkuje m.in tym ze czesto mam poparzone usta po lewej stronie bo jak jem to zdarza mi sie zapomniec i sie parze bo nie czuje. Wiec ja uwazam ze poprzez porazenie moj komfort zycia sie pogorszyl
Cały czas śledzę Wsze wpisy i chyba powoli zaczyna do mnie docierać co mnie czeka. Jak się obudzę to życie nie będzie już takie samo, zmieni się o 180*. Do tej pory myślałem sobie... no ok ide do szpitala coś tam usuną w głowie i będzie fajnie, otóż chyba fajnie być nie musi. Chyba mnie boję się śmierci niż życia ( trudnego życia) po operacji.
Bez przesady nie jest to aż tak trudne życie.Owszem nie jest tak samo jak przed operacją ale wiele osób nie odczuwa w ogóle skutków operacji albo w małym stopniu.Przecież każdy z nas to zupełnie inny przypadek.Jak podczytujesz nasze historie to nie ma w nich aż takiej tragedii.
Skoro tak piszesz to nie wypada mi Tobie nie wierzyć

Megi ma racje,zycie sie zmienia po operacji ale da sie jakos zyc. No i kazdy przypadek jest inny. Jednym bardziej dokuczaja skutki uboczne innym mniej. Duzo tez zalezy od psychiki czlowieka i jak ktos sobie z tym radzi. Najgorzej jest chyba na poczatku po operacji-przynajmniej tak u mnie bylo-czlowiek nawet nie zdawal sobie sprawy ze jeden nerw ,taki niby nerwik twarzowy a odpowiada za tyle rzeczy,ze mozemy sie usmiechnac,mrugnac okiem,zmarszczyc czolo itp. z czasem do pewnych rzeczy idzie sie przyzwyczaic. Ja sie przyzwyczailam. Pomimo uplywu ponad 10 lat od operacji nadal sie z tym nie pogodzilam i nie pogodze ale sie po prostu przyzwyczailam bo nie mam innego wyjscia
hejka przyznaje racje dziewczynom,jak to się mówi,że do wszystkiego się można przyzwyczaić,fakt najgorzej przynajmniej dla mnie było po operacji,ale czas szybko mija i jest coraz lepiej każdy z nas to wszystko przechodzi inaczej,ale dzięki doświadczeniom,które opisujemy kolejnym osobom myślę,że łatwiej przez to wszystko przejść,dzięki,że jesteście,mam nadzieję,że Tobie też dzięki temu będzie lżej,powodzenia!!!
Dla mnie po operacji najważniejsze było to, że żyje a dzięki forum wiedziałam,że muszę trochę dać z siebie aby psychicznie trzymać fason

Nie miałam siły na to by się rozczulać nad wyglądem twarzy chociaż dla mnie jako kobiety był to ogromny cios ale miałam siłę by wrócic do życia nie na takim poziomie jak wczestniej ale na takim na jakie pozwalała mi sytuacja.Zbyt bardzo kocham życie by popadać w zwątpienie

jednak efekty uboczne GK są porażające
Dlaczego sa porazajace??? Przeszlam i jedno i drugie. Po GK nic mi sie nie dzialo i nie dzieje,nie mam zadnych skutkow ubocznych w przeciwienstwie do operacji.
a kto operował?
Masz wszystko w stopce napisane gdzie i kiedy bylam operowana
jeśli taki paraliże i niedowłady utrzymują się tak długo po operacji to niestety nie jest dobrze
A co mam zrobic? Oka sobie nie wydlubie. Mialam guza wiielkosci 7 cm w dodatku zwosnietego z pniem mozgu. Lekarz od razu mi powiedzial w dodatku nerw sluchowy przechodzil przez sam srodek guza wiec wycinajac guza trzeba bylo usunac nerw sluchowy. Lekarz mi od razu powiedzial ze nie da sie usunac calego guza bo umiejscowienie fatalne i proba usuniecia calego wiaze sie z tym ze moge utracic zycie podczas operacji bo to pien mozgu odpowiada za podstawowe funkcje zyciowe. Powiedzial ze postara sie usunac najwiecej ile sie da. Usunal ponad 5 cm. Reszta niestety zostala-cos za cos-albo pozbycie sie calego guza a utrata zycia albo pozostawienie czesci ale zycie-mniej komfortowe niz przed operacja ale jednak zycie.Druga sprawa to taka ze jednak medycyna idzie bardzo do przodu. Ponad 10 lat temu w niewielu szpitalach byl stosowany srodoperacyjny monitoring nerwu. Nie to co teraz. Jak wrocilam do domu i zaczelam szukac w internecie informacji na temat nerwiaka to znalazlam tylko jeden artykul napisany przez profesora Niemczyka w dodatku bardzo naukowym jezykiem i niewiele z niego zrozumialam...
ja licząc po przekątnej też miałem koło 7 cm a guz wręcz zniekształcił pień mózgu. Na zdjęciu widać wcięcie na jakiś pół centymetra do wnętrza pnia mózgu. Na Banacha w ogóle nie chcieli mnie operować bo za duże ryzyko. Acha móżdżek wypchnięty prawie całkowicie ze swojej komory. W INI profesor od razu mi powiedział, że jak będzie źle to mi przeszczepi nerwy gdzieś z nogi i jakoś mnie poskłada. I poskładali a mi się z Tobą skojarzyło bo tuż po zabiegu również nie mogłem połykać (typowe uszkodzenie pnia) ale wszystko mineło a jak byłem ostatnio u neurologa to nie potrafił rozpoznać po której stronie miałem tą dolegliwość. Wyślij papiery do INI ciekawe co oni powiedzą to nic nie kosztuje.
Waldemar Twoj mial po przekatnej 7 moj byl wiekszy bo 7x7 cm. Twoj uciskal pien mozgu moj jest z nim zrosniety a to jednak roznica. Nie bede wysylala dokumentow do Hanoveru bo i po co. Nawet gdyby mi dawali milion procent ze guza usuna calego i mialabym kase to za zadne skarby swiata nie dalabym sie jeszcze raz operowac. Operacja byla dla mnie zbyt wielka trauma i teraz nawet boje sie isc na operacje tarczycy. Pernicze. Czesto obkladam sie blotem,pomoc nie pomoze ale czlowiek sie do ziemi przyzwyczai a podobno ziemia wyciagnie wszystko Poza tym nie sadze aby usuniecie tego co tam zostalo spowodowalo ze nagle odzyskam sluch,porazenie calkiem ustapi. Moze nie jestem idealna ale idealnie sobie z tym radze-ha ha ha...


Pewnie inaczej sie patrzy na życie jak ma się dzieci, męża lub żonę- ma się dla
Kogo żyć. Ja co prawda mam dziewczynę z którą jestem już 5 lat ale proszę mnie źle nie zrozumieć bo to co teraz napiszę tyczy się tylko mojej osoby. Podziwiam Was, ludzi którzy znaleźli siłę żeby stanąć na nogi i przeć do przodu. Dla mnie żyć dla samei idei życia, żeby tylko przemeczyć się cały dzień, zasnąć i wstać rano z myślą że dzisiaj też muszę jakoś dociagnąć do końca dnia jest bez sensu. Miałem taki pogląd przed tym jak dowiedziałem się ze musze isc na operacje i teraz po nowinie nic sie u mnie nie zmienia. Nie boje sie samej operacji, boje sie tego ze po operacji bede zdany na innych, ze wielu rzeczy do konca zycia nie zrobie sam. Jesli nie bede w stanie sam sie utrzymac to ja nie uwazam dalej swojego zycia za uzyteczne bo nie zamierzam byc dla nikogo ciezarem. Z drugiej jednak strony nigdy sie latwo nie poddawalem i mocno wierze ze dam sobie rade. Nie wszystko zalezy jednak ode mnie.
po operacji napewno będziesz skazany na czyjąś pomoc,wierze,że to dla Ciebie będzie trudne,ale jak sam piszesz łatwo się nie poddajesz,a poza tym co to za filozofowanie,nie ma Cię kto tam w tyłek kopnąc,jak już masz to życie to czerp z niego korzyści a nie wstajesz i ciągniesz kolejny dzień,co to kurde za podejście,będziesz miał okazje docenić to życie i skoro jesteś w związku 5lat to masz kogoś dla kogo warto żyć,nie myśl egoistycznie,tylko ściskaj tyłek i do przodu
po operacji napewno będziesz skazany na czyjąś pomoc,wierze,że to dla Ciebie będzie trudne,ale jak sam piszesz łatwo się nie poddajesz,a poza tym co to za filozofowanie,nie ma Cię kto tam w tyłek kopnąc,jak już masz to życie to czerp z niego korzyści a nie wstajesz i ciągniesz kolejny dzień,co to kurde za podejście,będziesz miał okazje docenić to życie i skoro jesteś w związku 5lat to masz kogoś dla kogo warto żyć,nie myśl egoistycznie,tylko ściskaj tyłek i do przodu
Chyba źle napisałem o co mi chodzi, albo źle odebrałem to co napisałaś. Z tym wstawaniem i " ciągnięciem" dnia to miałem na myśli sytuację po operacji bo teraz tak nie jest, żyję normalnie tak jak przez cały czas z tym że mam pewne dolegliwości i czasami przyjdzie refleksja odnośnie tej operacji. Do operacji pewnie nadal będę sobie w miarę spokojnie funkcjonował, cała moja poprzednia wypowiedź dotyczyła raczej życia PO operacji.
Bez przesady nie jest to aż tak trudne życie.Owszem nie jest tak samo jak przed operacją ale wiele osób nie odczuwa w ogóle skutków operacji albo w małym stopniu.Przecież każdy z nas to zupełnie inny przypadek.Jak podczytujesz nasze historie to nie ma w nich aż takiej tragedii.
A w Twoim przypadku co się zmieniło? Rozumiem, że można stracić słuch, ale chodzi mi bardziej o czynności życiowe, które wykonywałaś przed operacja i czy to możliwe jest po operacji. Czy można spokojnie jeździć samochodem, przekopywać ogródek, sprzątać w domu, siedzieć dłużej przed monitorem, myśleć normalnie?
Czy kogoś ta operacja uwolniła od dolegliwości, które miał przed czy tylko każdy poszedł bo już musiał bo to guz i jakby nie patrzeć coś z tym zrobić trzeba było albo wypadało

Po operacji nie mam tyle energii co przed.Mam problemy z koncentracją i pamięcią.Nie jeżdzę narowerze bo po prostu się boję.Miewam zawroty głowy szczególnie jak poruszam się o zmroku.Poza tym pracuję,sprzątam, gotuję i staram się normalnie żyć.Miewam chwile zmęczenia ale przestawiłam się i odpowiednio dozuję wysiłek fizyczny.Na pewno nie daję rady biegać.Generalnie przestawiłam się na inny rytm.Dodam,że jestem osobą +50 i mam pakiet chorób

Zmień nastawienie i optymizmu wlej w swoje myślenie bo sam wchodzisz w dół.Zostaw sobie dumanie na czas po operacji.Bo tak czy inaczej od razu nie będziesz brykał bo to w końcu poważny zabieg.Dużo będzie zależało też od Twojego podejścia bo to ważna rzecz w dojściu do zdrowia.
Kazdy przypadek jest inny. Ja tak jak megii zrezygnowalam z jazdy na rowerze tzn przejade ale kawalek a nie jakies dlugie trasy. Za to zaczelam chodzic z kijkami,najwiecej przeszlam w ciagu dnia 25 km. Z bieganiem nie mam problemow. Prowadzeniem domu czyli gotowaniem,praniem sprzataniem zajelam sie m-c po operacji bo maz musial wrocic do pracy i zostalam sama z 3 dzieci w tym z m-cznym niemowlakiem i dalam sobie rade. Problemy z rownowaga miewam jak jest ciemno. Przy komputerze jak widzisz spedzam mase czasu-chociazby fakt zalozenia forum i udzielania sie na nim sporo czasu pochlania. Rafal ,ktory zaraz po operacji mial problemy z chodzeniem wrocil do swojej pasji i wspina sie po gorach,Piotrek chyba uprawia boks. To nie jest tak ze po operacji jestemi niezdolni do jakichkolwiek czynnosci. Fakt,nasze zycie sie zmiania ale zyjemy w miare normalnie. Czasami jak obserwuje niektore osoby to wydaje mi sie ze mam wiecej sily niz one chociaz przeszlam taka operacje i jestem w gronie 40+. Zmieni sie Twoje zycie,przewartosciowuje sie ,zobaczysz ilu tak naprawde masz prawdziwach przyjaciol. Bedzie inaczej ale bedzie. Poradzisz sobie tak jak my wszyscy. Jestes mlodym czlowiekiem
No właśnie najbardziej boję się problemów z pamięcią i koncentracją.
Meggi może moje wypowiedzi na forum są takie dołujące, ale ogólnie na co dzień żyję normalnie, niektórzy się mnie pytają czy aby nie ściemniam z tą operacją. Uśmiecham się, żartuje, teraz robię rodzicom remont
Jednak wolę się zastanowić przed operacją żeby wiedzieć jak to wszystko poukładać niż po. Ja jestem u nas w domu osobą która wszystko organizuje i zarządza. Moja rodzina się zastanawia jak to wszystko będzie funkcjonowało jak zostanę wyłączony. To będzie egzamin dla nas wszystkich.
No bez przesady , nie ma aż takich problemów z pamięcią i koncentracja. Nie popadajmy w paranoję. A rodzina niech nie przesadza. Tak mówią jakbyś co najmniej warzyw em miał być wymagajacym opieki 24 godziny na dobę.
Mest, będziesz wyłączony na jakiś czas bo nawet gdy po operacji szybko odzyskasz siły czego Ci życzę to rozsądne będzie nie co przyhamować dotychczasowe życie.Nie martw się bo dasz radę i zobaczysz,że da się żyć.A zaburzenia pamięci,koncentracji i pozostałe to nic w porównaniu z tym,że poruszamy się,widzimy,funkcjonujemy i żyjemy bo inni takiej szansy nie mają.Zajrzyj w ankietę osób po operacji jak jeszcze nie poczytałeś .
No bez przesady , nie ma aż takich problemów z pamięcią i koncentracja. Nie popadajmy w paranoję. A rodzina niech nie przesadza. Tak mówią jakbyś co najmniej warzyw em miał być wymagajacym opieki 24 godziny na dobę.
No to mnie pocieszyłaś


Oooo i jeszcze Meggi podpowiedziała, widzieć też w sumie bym chciał

Mest sądząc po nicku jesteś rok starszy ode mnie. Operacje przeszłam w wieku 22 lat, prawdą jest że im człowiek młodszy tym szybciej wraca do formy.
W moim przypadku nie było mowy o zanikach pamięci czy kłopotach z koncentracją, jeśli takie objawy masz to prędzej wynikają ze stresu i nerwów niż z faktu posiadania nerwiaka czy przebytej operacji.
Najgorsze są pierwsze miesiące po operacji, w sumie pierwszy rok. Teraz po 5 latach robie wszystko (a nawet więcej) niż przed operacją. Pracuję, prowadzę dom, jeżdżę na rowerze, pływam, biegam. Co do roweru to muszę przyznać że przy gwałtownych ruchach głowy zdarza się tracić równowagę, ale nie zdarzyło mi się upaść ani nikogo potrącić więc jest ok


Mest, chłopie, dla takich osób jak Ty lekarz po operacji powinien dawać bilet w jedną stronę do Holandii gratis. Albo nastawiasz się pozytywnie, albo maż się jak baba, że Twoje życie po operacji to będzie już wyłącznie wegetacją. Ja nie wiem co się dzieje z tymi chłopami. Kruche to to jak porcelana. Lepiej nie dotykać bo się rozsypie. Mest, idź się gdzieś przejść i wróć do nas jak zaczniesz myśleć jak chłop

Mest, ales Ty maruda. Wspolczuje twojej dziewczynie. Czego Ty sie jeszcze boisz... burzy. Wykorzystaj doswidczenie jakim sie dziela osoby po operacji, wyciagnij wnioski i oby czas dojscia do przyzwitego stanu byl jak najkrotszy. Operacja nerwiaka to tak groznie brzmi. W rzeczywistosci jest setki gorszych przypadkow.
Ok już wszystko wiem, dziękuję za informację.
Mest, kobiety dzieci rodzą po takiej operacji - jest kilka na forum np. Ania1, domy budują - tu nasz Piniu, wyjażdżają zagranicę do pracy , a TY się nam tutaj mazgaisz !!!
Po pół roku od operacji ja wróciłam do opieki nad 2 letnim wnukiem -Było o.k., teraz "robię pierogi" . Każdy daje z siebie ile może lub chce, chyba nie schowasz się pod płaszczyk choroby , wszystko będzie dobrze, technika operacji też poszła do przodu .
Czyżbyś był z porcelany ? jak pisze Ewa. Wrócisz do wszystkiego a przez parę m-cy domownicy poradzą sobie.
Janusz chciał wiedzieć czego się boję? Zatem odpowiem. Boję się tego, że jeśli nie wrócę do pracy to nie utrzymamy domu który mam na kredyt, a niestety moja dziewczyna nie przynosi worka pieniędzy co miesiąc. Nie wyobrażam sobie sprzedaży domu, poza tym co to da? Boję się o najbliższych bo to im chcę zapewnić jakiś byt i bezpieczeństwo. Kiedy o tym pomyślę? Po operacji? Może być jednak za późno. Widzę, że po operacji mnóstwo osób jest bardzo mądrych, szkoda tylko, że jak czytałem Wasze historie to wyglądało to zupełnie inaczej przed.
Poza tym najwięcej do powiedzenia ma Ewa i Janusz ( nie wiem co przeżyliście, skupiam się tylko na sytuacji z nerwiakiem, akurat osoby, które jak dobrze doczytałem operacji nie miały. Szanuję Wasze zdanie, ale trochę przystopujcie. Edyta pewnie sama może przyznać, że gdyby nie mąż i rodzina to ciężko byłoby się samemu utrzymać bo jednak życie coś tam kosztuje a na pewno więcej niż wynosi renta. Jeśli kogoś obraziłem to przepraszam, bo nie to było moim celem a innym dziękuję za słowa wsparcia i zrozumienia. Jeśli nie wszyscy się na mnie obrazili to zapewne w przyszłości będę miał jakieś pytania.
Mest, każdy z nas miał takie czy inne operacje, taką czy inną sytuację w domu czy rodzinną. Ale jak ja bym miala rozczulać się nad sobą, to nie wiem czy dałabym radę żyć. Jeszcze nie jesteś po operacji a snujesz najgorsze wizje. Zaczniesz się martwić jak pójdzie coś nie tak. Bo wierz mi, że takie czarnowidztwo lubi się spełniać, a na co Ci to?
Ewa masz racje niepotrzebne mi to jest, ale przyznasz, że lepiej w tej sytuacji pomyśleć o tym jak coś będzie źle niż jak będzie dobrze, bo jeśli będzie dobrze to po prostu wszystko wróci do normalności:) i oddzielmy dwie rzeczy. To, że ja pytam o te gorsze strony operacji nie znaczy, że tak do tego podchodzę bo głęboko wierzę w to, że wszystko będzie super. W sumie to nie dopuszczam innej myśli, ale lubię wiedzieć co mnie czeka też z tej mniej komfortowej strony, bo jakby nie spojrzeć może się zdarzyć i jedno i drugie.
Napisze tak...po operacji moze byc roznie. Jedni z nas pomimo powiklan powrocili do pracy i daja sobie rade. Ja probowalam ale sobie nie poradzilam i jestem na rencie. O tym jak wysokie sa u nas swiadczenia rentowe chyba pisac nie musze. Ale i tez nie przymieram glodem. Szalu nie ma ale jakos jest. To normalne ze czlowiek przed operacja bierze pod uwage i taka ewentualnosc ze do pracy nie powroci i co wowczas. Nie ma nic zlego w tym, ale nalezy podejsc tez spokojnie do tego bo obsesyjne myslenie ze bedzie zle sprowadzi to na nas.
Nie wiem gdzie pracujesz,co robisz. Jestes mlodym czlowiekiem i zdaje sobie sprawe ze sytuacja,w ktorej mozesz sie znalezc po operacji Cie stresuje. Piszesz,o utrzymaniu domu na ktory masz kredyt. Rozumiem Twoje obawy jednak nie zamartwiaj sie na wyrost bo nic Ci to nie da. Psychicznie sie wykonczysz i bedzie Ci jeszcze gorzej po operacji stanac na nogi. Poczekaj spokojnie na rozwoj wydarzen. A przeciez nie jestes sam,masz rodzine,dziewczyne i wspolnymi silami dacie rade.
Ciężko czyta się ten wątek/ tą historię.
Mest boi się zmiany po, bo lubi mieć (złudne) poczuć że jest panem swojego życia (wszystko zaplanowane, każda decyzja przemyślana w każdej strony). Na pewno, nic nie robiąc (nie poddając się operacji) nie pozbędziesz się dolegliwości - będzie tylko gorzej (wówczas na pewno będziesz na łasce innych). A to że o tym teraz myślisz (o zapewnieniu bytu i bezpieczeństwa), nic nie zmieni, tylko może przynieść Ci "smutek" . Kredyt, mieszkanie - są ważne, ale to tylko dobra materialne, nie najważniejsze.
Jedyne co będzie mógł zrobić po, to przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości (która wcale nie musi być gorsza; może być nawet ciekawsza

Ewo - mężczyźni to gatunek pod ochroną, zagrożony

Powiem krótko - niech kolegę ktoś przytuli i nie mówi, że wszystko będzie dobrze.
7:33 (zwł. 8:33) - https://www.youtube.com/watch?v=8wsrkIaaieg
aaa, żeby Mest nie powiedział, że się wymądrzam i nie byłem w takiej/podobnej sytuacji - jestem po 3 operacjach (i też mam kredyt)
Ech, lenny, tak czasami się zastanawiam po co w sumie chodzicie po tej ziemi? Może od razu uznać was za gatunek już dawno za wymarły?

Tak jak mówisz, znaleźliśmy sie w nowej sytuacji i trzeba się zastanowić co zrobić aby było najlepiej, bo zaplanować życia i tak nie możemy, bo życie jest życiem i nie wiemy co może nas w nim spotkać. A jak chcemy rozśmieszyć Boga, to powiedzmy mu tylko o naszych planach a na oewno pokaże nam kto tu rządzi

lenny dokładnie tak jak piszesz, boję się zmiany po i tego nie ukrywam. Jeśli chodzi o osoby niepełnosprawne, otyłe, brzydkie, ładne, niskie, z wadami wrodzonymi, gejów, lesbijki to mam takich znajomych. Osób z kompleksami nigdy nie poniżałem żeby było jasne i traktuje wszystkich dosłownie tak samo, wgl mi to nie przeszkadza. Mam wymagania co do swojej osoby i jestem wobec siebie bardzo krytyczny, ktoś może podchodzić do jakiejś sprawy bardzo lekko a ja zawsze we wszystkim daje z siebie wszystko, nie dlatego żeby się przypodobać innym, tylko żeby czuć spełnienie, że się przydałem, że pomogłem. Po prostu ciężko mi jest przyjmować czyjaś pomoc. Chodzi mi o takie bardziej poświęcenie. Może honor nie pozwala? Sam nie wiem.
Lenny nie napisze, że się wymadrzasz ( choć może tego oczekiwałeś

No i nadszedł czas na mnie. W poniedziałek mam się zameldować na oddziale, ale jadę już jutro bo mamy ok. 350 km do Bydgoszczy. Zatem kochane Panie i mili Panowie trzymajcie kciuki. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie:) dnia Sob 21:19, 17 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
Trzymam kciuki mocno ! I czekamy na Ciebie

powodzenia! będzie dobrze

Witam po operacji. W środe miałem zabieg. Powiedzieli ze wycieli wszysto ale nie daja gwarancji ze nie odrosnie bo to byla na 99% torbiel naskorkowa. Nerw twarzowy ani trojdzielny nawet nie ruszony. Niedowładu żadnego nie ma. Z gorszych rzeczy to widze podwojnie co mnie troche martwi i gorzej slysze na lewe ucho albo i wcale. Nie bylo nawet z kim pogadac bo po moim zabiegu Harat i Paczkowski( lekarz prowadzacy) wyjechali i beda dopiero w pon. To sie dowiem co i jak. We wtorek wychodze. Jak bede w domu napisze wiecej:)
Supcio !

dobre wieści

Od środy jestem w domu. Ogólnie nie mogę narzekać na stan zdrowia. Powiedziano mi, że wszystko zostało wycięte, to co może okazać się podczas kontrolnego RM to resztki torebki. Nerw twarzowy nawet nie ruszony. To co mi dolega to prawie całkowity brak słuchu w uchu lewym i nie wiem jak to nazwać podwójne widzenie, problemy z równowaga? Jeśli chodzi o słuch to nerw został dosyć ponaciagany ale nie został przecięty bo nie było takiej potrzeby i dlatego takie problemy ze słuchem. Na pytanie czy się poprawi dowiedziałem się, że ulegnie poprawie ale czy wróci do stanu sprzed operacji to takiej gwarancji nie daje. Odnośnie tego podwójnego widzenia, 1-3 dni po operacji wszystko widziałem podwójnie i z bardzo słaba ostrościa, w miarę upływu czasu wszystko się polepszało. Teraz mam coś takiego, że patrzę daleko i coś tam widzę ale nie do konca ostro i mam takie zachwiania. Najprościej, jakbym miał samochodem się z kimś minac na drodze lub jechac na rondzie to prawdopodobnie straciłbym całkowita orientacje i poplynal. To mnie w sumie martwi najbardziej. Jak zamkne oczy to nie mam problemu z rownowaga, dlatego ciezko mi jednoznacznie okreslic od czego to jest? Moze napisane troche chaotycznie, ale wystepuje jeszcze zmeczenie i nie do konca jestem jakby soba jesli chodzi o myslenie, ale jest naprawde ok. dnia Czw 9:23, 29 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
hejka ja w listopadzie bede miec 10miesiecy po operacji i powiem Ci ze jeśli chodzi o widzenie to mialam identyczne objawy,moje oko po stronie operowanej wogole nie odwodziło do zewnatrz,a ostrosc poprawiała sie z czasem ogolnie oko po stronie nerwiakowej mam słabsze a co do podwojnego widzenia to mam ale nie caly czas,szczwgolnie przy jezdzie samochodem gdy musze skupiac wzrok ale jak widac mozna,przynajmniej ja jestem w stanie jezdze 2miesiac moze nie pokonuje wielokilometrowych tras aczkolwiek dojezdzam od wtorku do piatku na rehabilitacje po 20km,ten drugi obraz mam zamazany i potrafie je rozdzielic,moze to nie jest przyjemne ani latwe ale nikt nie mowil ze bedzie prosto,takze wszystko czas,nie wiem jak Twoje oko ale ja zatykałam zdrowe zeby to drugie ćwiczyć odwodzenie ale najlepiej skonsultowac z okulista,super żę reszta w porzadku tylko pozazdroscic duuuuzo zdrowka
Mest takie objawy to typowe przy tego typu operacjach.Jedni odczuwają bardziej inni mniej.Spokojnie wszystko w swoim czasie.Musisz wrócić do sił a to potrzeba trochę czasu aby organizm odnalazł się w nowej rzeczywistości.Z widzeniem ja miałam również problem a z równowagą i zmęczeniem niestety walczę do dzisiaj.Różnie jest raz lepiej raz gorzej.Ale jedno jest pewne,że potrzeba czasu by wrócić do sił i oby jak najszybciej

Ja też miałam podwójne widzenie, ale minęło po kilku godzinach po operacji i już nie powróciło. Spokojnie i u Ciebie będzie się poprawiać. Kontrolnie okulista nie zaszkodzi. Ja byłam 2 dni temu i okazało się, że na moje oko nerwiakowe nawet lepiej widzę


Co do równowagi - błędnik cały?
Nie potrafię chyba do konca wytłumaczyć o co mi chodzi:( zobaczymy jak sytuacja będzie się rozwijała. To jest trochę takie uczucie jakby dostać w głowę i nie wszystko wróciło na swoje miejsce

Mest ja miałam odczucie jakbym chodziła po wodzie i w głowie tak jakbym była naćpana albo na wiecznym głębszym i to potrójnym

Ale to minie tylko cierpliwości.
Mijają kolejne dni po operacji a u mnie naprawdę super:) siły coraz więcej, głowa nie boli. Zastanawiam się czy oni na pewno mi tam powycinali wszystko, ale to sprawdzę po roku. Największy problem to ból oczów, który był przed zabiegiem i jest teraz, w tym temacie nic się nie zmieniło i to przeszkadza mi najbardziej - jest męczące. Po operacji doszły problemy z równowagą, czyli to o czym pisaliśmy powyżej no i niedosłuch i zdrętwienie lewej części głowy, ale do tego powoli się przyzwyczajam choć to dziwne uczucie.
Ból oczu o tyle mnie martwi bo przed operacją byłem u okulisty i nic nie stwierdził, chyba wybiorę się do innego, coś musi być na rzeczy.
Ból oczu to raczej sprawa neurologiczna tak sądzę.
ale do okulisty idź niech sprawdzi czy wszystko o.k. , może czasem ciśnienie w oczach zwiększyło się i dlatego ten ból, sprawdzić nie zaszkodzi. Inne bóle jużz odpuściły to może oczy na końcu, czego Ci życzę...